Wyrosłam już ze skakanki a bieganie mnie nie rajcuje więc postanowiłam wzmocnić się na rowerze. Plan ten chodził mi po głowie przez dwa tygodnie ale pilnie strzegłam się aby nie uronić rąbka tajemnicy. Nadeszła wreszcie okazja. Podczas naszej wizyty w sklepie sportowym w celu rekonesansu ciuchów letnich na nasz jesienny wypad na krokodyle zagadnęłam tak zupełnie od niechcenia jak to kobiety tylko potrafią.
- Na urodziny nie chcę kolejnego pierścionka z brylantem. Chcę rower. - Jeżeli spodziewałam się piorunującego efektu moich słow to nie pomyliłam się ani na jotę. p. gapił się na mnie jakbym przemieniła się w Meduzę. Szkoda, ze bez mego zagajenia nie wpatruje się we mnie tak intensywnie. Przebywaliśmy akurat w dość ekskluzywnym sklepie gdzie ceny są więcej niż ciut ponad przeciętne więc i ceny rowerów znajdujących się na podłodze i wieszakach są jakby z innej planety albo dla posiadaczy grubszych portfeli. Milczenie przedłużało się ambarasujaco ale postanowiłam czekać. Już w naszą stronę zmierzał pracownik aby pomóc nam, niezdecydowanym klientom, w wyborze gdy wreszcie p. przemówił.
- Ale nie tu! Tutaj ceny rowerów zaczynają się od 1500 dolców i nie ma górnej granicy.
- A gdzie? - Bingo! Ryba chwyciła przynętę, wystarczy zaciąć i powolutku wyciągnąć ją na brzeg. Teraz nie mogłam odpuścić, nie mogłam nawet być wdzięczna za zgodę bo każde moje wahanie spowodowałoby katastrofę rozważania tego pomysłu.
- Jak już o urodzinach mowa to może coś sobie kup co ci się podoba. Zamiast brylantu. - Z pewną dozą dezaprobaty podpowiedział zamyślony p.. Więc kupiłam co mi się podobało i plastik aż piszczał w kasie przy płaceniu rachunku. Każde z nas miało kamienny wyraz twarzy i nie dało poznać drugiej połowie, że pierścionek z brylantem był bardzo tanią alternatywą.
W drodze do domy zahaczyliśmy o sklep wielobranżowy i zakupiliśmy dwa zamiast jednego roweru. Ten drugi był dla p. bo jego wiekowy Raleigh stoi w garażu u kolegi.
Mam "maślany" rower, klasyczną damkę z bagażnikiem i błotnikami, tak zwany; cruiser. Kolor tak mi przypadł do gustu, ze nie chciałam żadnego innego. Dodatkową atrakcją zakupu był fakt, że chłopski był tego samego modelu ale granatowy. Jeden do drugiego pasują jak my do siebie:)))
Od pierwszego dnia śmigamy zatem codziennie w parku oddalonym od nas zaledwie o 5 kilometrów albo po naszych wiejskich ulicach gdzie ruch kołowy z rzadka przeszkadza nam w rowerowej zabawie.
W „naszym” parku jest wspaniała ścieżka rowerowa po której również spacerują piesi ale w znikomej liczbie i nie ma zatorów na trasie.
Park jest duży i przestronny, jest w nim jezioro nad którym można przysiąść i odpocząć albo wędkować ze zmiennym szczęściem.
Pełni zapału wykonujemy 16 kilometrową pętlę aby powrócić do miejsca wyjazdu. Znów odkryłam radość z jazdy pośród łąk i drzew gdy wiatr chłodzi rozgrzane ciało. Radość z zaciśniętymi zębami, nie z wysiłku aby pokonać siłę ciążenia i nie paść na grunt bez tchu ale aby nie połknąć unoszących się i niewidocznych w cieniu owadów.
Schwinn Fifth Avenue
Razu pewnego posilając się w połowie trasy zobaczyłam rosnącą opodal jabłoń. Czy oczy mnie nie mylą? Poszłam sprawdzić i organoleptycznie stwierdziłam, ze jeść się da te darmowe i robaczywe dary natury.
Z radości potrenowałam żonglerkę rajskimi owocami przypominającymi w smaku kosztele i jak na zdjęciu widać byłam gotowa sprowadzić na drogę grzechu aż trzech Adamów. Teraz grzeszne drzewo jest stałym punktem odpoczynku w naszych treningach i wybieram dwa okazałe jabłka aby jedno z nich wręczyc p..
"Jeśli nie chcesz mojej zguby, to rowerek kup mi, luby ;)" ....
OdpowiedzUsuńFajny nabytek, jak widać motywujący - w końcu trzeba jeździć, skoro karty piszczały ;) O formę trzeba dbać, bo potem dostaje się zadyszki, wchodząc na pierwsze piętro.
Przez zdobywanie formy na rowerze nie mam czasu na nic innego. Chyba zaczne jezdzic co drugi dzien albo postaram sie lepiej zorganizowac wolny czas.
UsuńPozdrawiam:)
O kurcze jablka z drzewa! :) Jakiz to skarb w "wielkim miescie":) Moi rodzice mieszkaja w Jefferson Park i tam maja takiego sasiada z cudowna, wielka grusza za plotem, ktory nawet nie dotknie tych gruszek, takze tata zawsze ladnie sie usmiecha i juz sa drzemy i kompoty w sloiczkach:) A w ktorym parku jezdziliscie na rowerach?
OdpowiedzUsuńJezdzimy w Busse Woods bo jest pod reka jak napisalam mamy do niego 5 km. Park ten jest kolo Schaumburga i Elk Grove Village blisko I-90 i I-355.
UsuńOwoce prosto z drzewa maja jakis cudowny smak ktorego nie znajdziesz w jablku lub gruszce z polki sklepowej.
Pozdrawiam:)
Bylam kilka razy w tym parku:) Wielki jest! :)
UsuńSciskam!
Ladny ten rower, a o skarpetkach nie wspomne!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Udalo mi sie wspaniale dobrac skarpetki do butow i sadze, ze powinni sprzedawac obydwa te artykuly jako zestaw. Zawsze traktowalam rower jako zwyczajny srodek lokomocji ale teraz spogladam na to cacko zupelnie inaczej.
UsuńPozdrawiam:)
Mysle ze zakup rowerow to bardzo dobry pomysl, nie mowiac ze ciagle otrzymywanie brylantow moze sie w koncu znudzic ;)
OdpowiedzUsuńRower pozwala na utrzymanie kondycji, zrzucenie funtow a takze mozna nim pojechac tam gdzie nie da sie samochodem, zatrzymac kiedy sie chce by podziwiac przyrode albo...... zbierac jablka.
Niech wam dobrze sluza, Ataner.
Chyba malo we mnie kobiety skoro wolalam rower od pierscionka. Moze sw. Mikolaj przyniesie kolejny do kolekcji. Obecnie ciesze sie tym prezentem ktory jest najczesciej uzywanym ze wszystkich.
UsuńCiekawe kiedy mi minie to rowerowe zauroczenie?
Pozdrawiam:)
Witaj Ataner.
OdpowiedzUsuńBrawo.Myślę,że już odkryliście , że nie ma nic przyjemniejszego od jazdy na rowerze.
Życzę samych cudownych wypraw.
Pozdrawiam serdecznie:))
A rowery super:))
Jezeli chodzi o rekreacje na swiezym powietrzu to rzeczywiscie rower plasuje sie w czolowce. Daje poczucie swobody i miejmy nadzieje, ze poprawia kondycje.
UsuńPozdrawiam:)
Cudny ten Twoj rower!:)
OdpowiedzUsuńW Polsce jezdzilam na rowerze codziennie,a tutaj kurcze tylko kilka razy.
To moze przez klimat bo lata w USA sa gorace i wilgotne wiec trzeba miec niezla kondycje aby przezyc nawet niedluga przejazdzke.
UsuńPozdrawiam:)
Och, ja uważam, że człowiek bez aktywności fizycznej żyć nie może:) Sama na rowerze nie jeżdżę(ba! nawet chyba nie umiem za bardzo;)) ale za to bez koni, rolek i spaceringu obejść się nie mogę:)
OdpowiedzUsuńFajny taki maślany rower! Brakuje Ci tylko koszyka wiklinowego z przodu(np.na te jabłka;))
A ja uwazalam, ze pocenie sie nie przystoi damie. Teraz pot mi z nosa kapie i wcale mi to nie przeszkadza, krece pedalami zawziecie i nawet nie wiedzialam, ze tkwi we mnie taki zuch.
UsuńW gornym pasku pod moim zdjeciem odszukaj swoje imie i kliknij na nie.
Pozdrawiam:)
No wlasnie:) Jak juz karty piszczaly i taki full wypas nawet ze skarpetkami pod kolor butow, to i koszyk na jablka powinien byc (pod kolor) :))
OdpowiedzUsuńFrajda pewnie niezla.. My tez mamy rowerki i nawet sobie na nich jezdzimy na wsi, tylko zeby tam u nas troche bardziej plasko bylo :))
W gornym pasku pod moim zdjeciem odszukaj swoje imie i kliknij na nie.
UsuńDzieki wzniesieniom napracujesz sie moze wiecej ale za to z gorki jedziesz darmo!!!
I jak tu nie kochac roweru.
Pozdrawiam:)
Ataner niegrzeczna dziewczyno aż trzy Adamy Ci się marzą :)
OdpowiedzUsuńSuper zarzuciłaś przynętę na rower, i od razu dwa , fajny ten maślanny :0 a trasa 16 kilometrów to nie byle co :) szacun :)
Buziaki ślę :)
Miała być buźka a wyszło zero :)
UsuńSkoro trzy jablka zaplataly mi sie w dloniach to trzech Adamow tez mogloby sie troche poplatac wokol mnie, no nie?:):):)
UsuńDzisiaj smignelismy 20 km i jeszcze zyje nawet mam sile na komputer ale za chwile usne na blacie biurka.
Pozdrawiam:)
Twoja przepiekna damka natychmiast wzbudzila we mnie uczucie zazdrosci w sprawie posiadania takiego cudenka! Najwazniejsze jest aby miec gdzie jezdzic, a o to u Was nie trzeba sie martwic. Zycze wielu pieknych, wspolnych rajdow, abys mogla kusic wciaz swojego Adama np pysznym jablkiem...Wysyłam pakiet buziaczków !!!
OdpowiedzUsuńDo rajdow to nam jeszcze daleko bo na razie jestesmy na etapie bolacych pupek. Jak widzisz z nas to zupelni amatorzy ktorzy zatrzymaja sie, popatrza na kaczki i obloczki, porobia zdjecia i z ciezkim sercem pojada dalej aby znow zrobic przerwe. Wprawa czyni mistrza a do tego jeszcze daleka droga.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
zaraz po przyjezdzie tutaj brakowalo mi roweru, bo w Europie jezdzilam rowerem codziennie do pracy, ale jakos tak zeszlo i nigdy nie kupilam chociaz przy kazdej wizycie w sportowym ogladamy. Ostatnio upatrzylam sobie w Walmart czekoladowy tani jak barszcz, ale doszlam do wniosku, ze to za duze zobowiazanie i bede musiala uzywac, a samochodem wygodniej. Do najblizszej sciezki mam 10mil to i tak wolalabym dojezdzac samochodem. Poza tym nie mam takich ladnych butow z pasujacymi skarpetkami :) artdeco
OdpowiedzUsuńWlasnie w REI widzialam bardzo odlotowe czekoladowe buty i pasujace do nich skarpetki wiec moze zacznij od nich a czekoladowy rower dokupisz tak przy okazji.
Usuńpozdrawiam:)
Ataner! Tak fajnie opisałaś trasę Waszych przejazdów rowerowych, ze od razu skojarzyły mi się z naszymi, w Australii. Tez sie tam sporo najeździlismy.Tylko mnie denerwowało, że tam bez kasków ani rusz! Tu na wsi kasków nie potrzeba, ale czasu na jeżdżenie nie ma. W tym roku tylko dwa razy sie przejechałam...A uwielbiam przejażdki rowerowe. Więc jak tylko jeszcze w tym roku nataną spokojniejsze, cieplejsze i suchsze czasy, to namówię mego lubego na chociaz jedną wyprawę jesienną po bezkresie polnych dróg. Bo świetnie się jeździ we dwoje, prawda? Te ściganie się, te usmiechy, ten blask w oczach i wiatr we włosach!I swiat taki piekny wtedy.
OdpowiedzUsuńPrzeliczny jest kolor Twego roweru. Bardzo jak na rower nietypowy. I buciki ze skarpetkami przesłodkie!I Ty taka szczęsliwa i młoda!:-))
Całusy dla pełnej jadosci rowerzystki przesyłam, chrupiąc przed snem jabłko podobne do Twojego z tej zaczarowanej jabłoni!:-))
Jazda lesnymi i polnymi drogami badz drozkami to frajda co niemiara. W parku mamy gladki asfalt wiec pokonywanie przestrzeni jest wyjatkowo latwe i bezbolesne. Jako niepoprawni rowerzysci jezdzimy bez kaskow tym bardziej, ze w naszym stanie nawet motocyklisci nie musza w nich jezdzic.
UsuńO Boze!!! Cos ci sie stalo z komputerem bo zamiast zdyszana i stara wyszlo ci szczesliwa i mloda:))))
Pozdrawiam serdecznie:)
Coś sie stało rzeczywiscie z komputerem, bo zamiast "radosci" w przedostatnim wersie napisałam "jadosci". Czyzbym sepleniłą juz w swym starczym zdiecinnieniu!?:-))
UsuńCałusy gorace i zdyszane od jednej wesołej staruszki dla drugiej wesołej staruszki!:-))
Do jadosci lub jadowitosci jestem przyzwyczajona gdyz takim wlasnie jadem az tryska moj p. wiec nawet nie zauwazylam przejezyczenia twego komputera. Podswiadomie przeczytalam poprawnie. Potrafie czytac w twoich myslach co o dziwo wcale mnie nie zdziwilo:)))
UsuńO kurczaki, ale fajne rowery! A do tego te butki i skarpetki! Elegancja-Francja.! Bieganie wcale nie jest korzystne dla zdrowia. Znacznie zdrowsze jest maszerowanie lub właśnie jeżdżenie na rowerze.
OdpowiedzUsuńNo to trenuj, trenuj, dobrej kondycji nigdy za wiele.
Buziaki, ;)
Wyglada na to, ze nie mam wyboru bo jesienia wybieramy sie w samo serce bagien gdzie aligatorow i krodyli bez liku wiec musimy miec sprawne nogi do ucieczki przed zagrozeniem przeolbrzymich paszcz otwierajacych sie na widok smakowitych kaskow.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo gustowny zestaw, i roweryki, i bucie do nich, ależ będziecie biegać po wydmach ... i uciekać przed zębiastymi paszczami; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem wrecz przekonana, ze buty uratuja mi zycie. Dmuchajac na zimne wzmacniam rowniez nogi bo aligatory to szybkie stworzenia a ja jeszcze nie.
UsuńPozdrawiam:)
Zestaw kolorystyczny ze skarpetkami - przecudnej urody jest!:-)))
OdpowiedzUsuńGdybym nie miała tu, w Jesteburgu roweru, byłoby cięzko. A tak, mam, i codziennie do Dziewczyn jadę. Wprawdzie 10 km w obie strony, to pikus, ale poprawię się dopiero po powrocie w domowe pielesze!
Pozdrawiam!
Dwa kolka i dwa pedaly, do tego kawalek lancucha i juz kilometry nie takie straszne jak piechota. Wcale nie przypuszczalam, ze rower jest tak popularny posrod nas.
UsuńPozdrawiam:-)
Jaka zgrana, urocza Para! Te dopasowane rowerki, te butki i skarpetki - porywające i zachwycające.
OdpowiedzUsuńA Ty Renatko młoda. radosna i szczęśliwa!
To niby mialy byc prezenty dla mnie ale przy okazji p. rowniez dostal prawie tyle samo co ja.
UsuńI gdzie tu sprawiedliwosc?
Pozdrawiam:)
Jaka ladna rowerzystka na slicznym rowerku!
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze odkrylas radosc z takiego rowerowania :)
Kondycja rosnie, widoki ladne a jeszcze do tego smaczne jabluszka przy drodze rosna :)
Uwielbiam takie odkrycia, na wsiach jak jezdzimy w Polsce jak juz trafimy na takie owocowe drzewka to potem juz trasa nasza wiedzie tam gdzie rosna, a do domu wracamy z pelnymi kieszeniami, bo jednak te male robaczywe owoce smaczniejsze jak ze sklepow :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Zbierajac opadle jablka lub zrywajac je z drzewa nie pryskanego chemia mozemy spodziewac sie robali, to normalne. Wczoraj konsumowalam sliwki ze sklepu i co? Robaczywe jak kradzione wiec chyba lepiej zerwac kilka owocow sasiadowi bo wiadomo, ze kradzione nie tuczy:)))
UsuńPozdrawiam:)
ale musisz dać imiona tym pięknym rowerom !!!!
OdpowiedzUsuńMoj oczywiscie ma swoje przezwisko bo nazwalam go "maslany" ze wzgledu na kolor i tak pozostalo. Drugi jest bezimienny i tak tez chyba pozostanie bo wlasciciel nie kwapi sie do nadania mu jakiejkolwiek osobistej nazwy.
UsuńPozdrawiam:)
Miałaś świetny pomysł z zakupem roweru. Dobrze, że mąż też chwycił bakcyla i razem uprawiacie ten wspaniały sport. To samo zdrowie i przyjemność. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńCzego to dla zdrowia i formy czlowiek nie zrobi a kobieta w szczegolnosci. Szminka, makijaz, paznokcie we wszystkich odcieniach czerwieni, codziennie fryzura wiec na dodatek rower nie robi mi juz roznicy:-) :-) :-)
UsuńPozdrawiam:-)