Winda zatrzymuje się na piątym piętrze z lekkim szarpnięciem któremu towarzyszy delikatny zgrzyt. Chciałbym już wyjść ale drzwi jeszcze są zamknięte. Wreszcie otwierają się wrota piekielnej maszyny i droga wolna. Uff, obecnie nie przepadam za windami. Kiedyś stanowiła przedmiot luksusu i zaawansowanej techniki a przede wszystkim wygody. Dzisiaj tak spowszedniała, że już nikt nie uważa jej za cudowny wynalazek. Ot po prostu jest i jeździ w górę i w dół. Przez lata zamieszkiwania na poziomie ziemi każda wysokość jest dla mnie nienaturalna. W dodatku nawet widok klatki schodowej jest mi obcy bo przez trzydzieści lat wchodziłam do domu przez drzwi wychodzące na patio. Krótko mówiąc zdziczałam i odzwyczaiłam się od cywilizacji. Można mnie nazwać wieśniarą z odzysku, urodzona i wychowana w mieście wolę wieś.
W lewo czy w prawo? Już się zagubiłam a przecież byłam tu już nie raz. Kobiety mają coś pięknego w sobie, że są w stanie zabłądzić dosłownie wszędzie. Jakbym napisała, że nawet w swoim domu to źle by o mnie świadczyło. Rozglądam się dookoła i w lewą stronę jest dosłownie tak samo jak w prawo. Ten sam dywan, takie same drzwi i lampy oraz dość znaczna odległość do końca korytarza jest idealnie taka sama. Dobra, zaryzykuję i pójdę w prawo. Idę i przyglądam się okolicy. Jak wspomniałam trzeba pokonać dystans dziesięciu mieszkań aby dotrzeć do ostatnich drzwi za którymi jestem oczekiwana. W połowie drogi przystanęłam bo chyba trafiłam na jakiś absurd. Teraz to każda dama w jednej dłoni trzyma torebkę a w drugiej telefon. Kiepska ze mnie dama ale w obydwu dłoniach trzymałam opisane przedmioty. Zatrzymałam się przed gaśnicą przeciwpożarową. Nigdy nie zatrzymałabym się przed wiszącą gaśnicą ale teraz tak bo zmysły pracowały na zdwojonych obrotach. Musiałam być czujna bo przecież koleżanka może mieszkać “na lewo” a nie tam dokąd zmierzam. Dodatkowo na drzwiach nie ma nazwisk tylko numer co nie ułatwia zadania bo kto pamięta numer mieszkania znajomych? No kto? Odwiedza się ich intuicyjnie a nie z GPSem w dłoni. Miałam dwie opcje zadzwonić i udowodnić, że jestem blondynką albo zapukać do obcych i wyjść na blondynkę. To będzie problem za chwilę ale całą uwagę obecnie skoncentrowałam na gaśnicy. Wisi na ścianie w połowie drogi pomiędzy windą a drzwiami na samym końcu prowadzącymi do jednej z dwóch klatek schodowych. Nie jako ozdoba bo ładna ona nie jest ale ma chronić życie ludzkie w razie pożaru. Wyobraźnia namalowała scenę z kłębami dymu i pełzającymi płomieniami po ścianach. Nie wiem czy tak wygląda pożar w takim miejscu ale na filmie mogłoby tak być. Panika krzyczących ludzi w przestrachu i ja chwytam za gaśnicę aby ratować ludzkie istoty. Jakoś nie pomyślałam aby chronić siebie bo widok gaśnicy wypaczył mój instynkt samozachowawczy i myślałam o innych, oczekujących mego bohaterskiego zachowania. Powinnam chwycić gaśnicę, wyrwać zawleczkę taką jak przy granacie i gasić. Gasić co się da. No dobrze ale jak wyjąć gaśnicę z szafki. Widoczna przez szybę jest ogólnie niedostępna. Być może to przed nieuzasadnionym użyciem jest zamknięta na klucz. Może to ma sens bo dzieci uwielbiają robić psikusy i nie jeden dzieciak z przyjemnością wypuściłby całą pianę na swego kolegę zamieniając go w ludzika Michelina. No dobrze gdy się nie pali niech sobie bezpiecznie siedzi za szkłem ale co w razie pożaru? Zamek sam się otwiera?
I tu dochodzę do konkluzji bez wyjaśnienia. To jakiś bezsens umieścić gaśnicę tak aby nie można jej użyć. Nie mieściło mi się w głowie, że zabezpieczenie może być tak wymyślne i wbrew rozsądkowi. Na gaśnicy jest przywieszka instruująca o tym nad czym się zastanawiałam. “Aby otworzyć stłucz szybę…” Tylko nie wiadomo czym, przecież nie każdy nosi młotek w torebce. Szybko zrobiłam myślowy remanent zawartości mojej i za żadne skarby świata nie mogłam sobie przypomnieć abym kiedykolwiek wkładała kawał żelastwa do torebki. Bez niego i tak jest za ciężka aby ją nosić codziennie. Jednak kobieta potrafi i takim codziennym niedolegliwościom stawić czoła. Znów widzę uciekających ludzi i jakoś nie widzę aby w obronie własnego życia lub dobytku ktoś dzierżył młotek w dłoni. Nie. Zatem pozostaje goła dłoń jako twoja broń. Spojrzałam na swe stare i małe i jakoś nie mogłam sobie wyobrazić jak z impetem walę pięścią w szybę. Łamię sobie kości i dłoń wpada do środka masakrując się na gaśnicy. Nigdy nie trenowałam rozbijania szyb więc taki makabryczny scenariusz uznałam za realny. Zakładam, że może za drugim razem szyba by pękła pozostawiając ostre kawałki na brzegach. Wpadająca ręka do środka zahacza o szkło raniąc nadgarstek. Bardzo prawdopodobne jest podcięcie sobie żył i wykrwawienie na śmierć zanim zrobiłabym użytek z gaśnicy.
- Dzień dobry panience. - Osiemdziesięcioletni sąsiad koleżanki wyrwał mnie z wymyślania scen pożaru.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam uprzejmie pomimo tego, że "panienka" tutaj była nie na miejscu i uznałam, że skręciłam w dobrym kierunku.
Zagęściłaś atmosferę: Zgubiłaś się, czy nie?
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o gaśnicę to zapytałam męża/strażaka jak rozbić. Po pierwsze, zazwyczaj jest to szkło hartowane, rozbija się na granulki. Można owinąć bluzką łokieć albo pięść i walnąć. Można zdjąć buta i walnąć obcasem. No i na koniec można torebką, bo mój mąż twierdzi, że tam różne, dziwne rzeczy kobiety noszą :)
Jestem pewna, że strażak rozbije szybę na drobny mak. Ja w swe umiejętności wątpię i już widzę siebie zdejmującą bluzkę pośród wrzawy i dymu. Wszyscy uciekną przede mną a nie przed ogniem. Zaburzę ruch i wszyscy nawet z piątego piętra będą skakać z powodu mojego striptizu.
UsuńW panice nie wceluję w tak małą szybkę więc ogień mnie strawi zanim wydobędę gaśnicę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ajajaj :) Mąż mówi i syn potwierdza, bo też strażak, że w sytuacji stresowej dostaje się takiego powera i adrenaliny, że człek może górę przenieść, szybka to pikuś. Wyostrza się percepcja też. Więc więcej wiary w siebie kobieto :) A striptiz, spoko, nie takie rzeczy ludzie teraz oglądają :)
UsuńW takiej sytuacji muszę uwierzyć, większość jest za tym, że stłukę szybę i będę bohaterem. Ze strażakami o pożarach lepiej nie dyskutować bo wiedzą lepiej.
UsuńMam podejrzenie, że umieszczanie gaśnic to coś jakby działania pozorowane, bo jeśli się już dobrze hajcuje i ogień jest dookoła, to i ta gaśnica nic nie pomoże. To tak jak te gaśnice samochodowe - ciekawa jestem kto podszedłby z taką maluśką gaśnicą do palącego się silnika, który może lada moment wybuchnąć i rozerwać na kawałki samochód. Zapewne na taki pomysł umieszczania wszędzie gaśnic wpadł kiedyś jakiś blondyn. Życie mnie nauczyło, że faceci są mistrzami działań pozorowanych.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twe zagubienie- kilkadziesiąt lat mieszkałam na parterze, od blisko czterech lat mieszkam na wysokim trzecim piętrze i jeżdżę windą- masakra. A budynek ma drewniane stropy i drewniane schody i w każdym pomieszczeniu są czujniki dymu. A mieszkania mają zadziwiającą dziś wysokość 3,5 m. Miały 4 m, ale w czasie "rewitalizacji" budynku zrobiono sufity podwieszane. I na klatce schodowej żadnych gaśnic nie ma, a schody wyłożone są kilometrami "dywanu".
Czy nie mogłabyś częściej pisać?????
Serdeczności;)
To rozumiesz mnie i moje zdenerwowanie gdy klaustrofobiczna skrzynka zaczęła mnie nieść gdzieś w przestworza nieznane. Wiadomo, że takie perskie dywany są niepalne jak i ściany i sufity. Jak już się jednak zajmą ogniem to nawet tsunami nie ugasi takiej pożogi a co dopiero ja z gaśnicą. Taka gaśnica to albo ma w sobie pianę na której można złamać nogę albo proszek duszący i oślepiający. W taki czy inny sposób ogień ma przewagę i żywioł to nieokiełznany. Każdy zarząd budynku ma swoje prawa i trudno zrozumieć czasami ich zasadność.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
PS
No nie mam nastroju w tym kosmicznym gnoju do pisania o niedoszłych podróżach na koniec świata. Nie jedziemy na dalekie południe i dlatego taki rozgardiasz wkradł się w nasze życie.
Ale suspens. Czekam na cd.
OdpowiedzUsuńUważam, że jednak w czasie pożaru należy grzecznie poczekać na ciecia z kluczykiem od szafki. No panic.
Zgadzam się z Anabell - mogłabyś pisać częściej.
Oczywiście mogę pisać nawet raz w tygodniu ale blog o wycieczkach i podróżach zamieni się w pisanie o niczym. Wolę trochę odczekać, może znów pojadę do innej koleżanki bo o innych wypadach mogę zapomnieć.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jak milo zobaczyc Twoj nowy wpis. Dolaczam sie do kolka proszacych o czesciej.
OdpowiedzUsuńDawniej widywalam siekiere towarzyszaca gasnicom ale skoro z ta szyba jest tak jak napisala Bzikowa widocznie sa juz niepotrzebne.
Mysle ze gasnice sa koniecznoscia - istnieja pozary ktore sie dopiero rozwijaja i mozna je wygasic. Jesli nie to sie nie uzywa tylko ucieka. Znam domy-rodziny ktore posiadaja male gasnice sluzace do gaszenia kabli pod pradem - to dobry pomysl bo niejeden dom sie spalil przez to ze tego rodzaju ognia nie mozna gasic woda.
Lepiej aby były dostęne i działające bo nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą. Też widziałam siekierę czerwonego koloru przy gaśnicy ale taki zabójczy sprzęt zapewne był bardziej niebezpieczny niż byle jaki pożar.
UsuńTak w ogóle to czemu w 21 wieku budownictwo nie uległo zmianie na bezpieczne i wygodne i przede wszystkim na niepalne?
Pozdrawiam serdecznie:)
gasnica musi byc, bo inaczej kosztowna sprawa sadowa, a ze nieuzyteczna to niewazne. my kupilismy gasnice dopiero z rok temu i wciaz nie jestem pewna czy wiedzialabym jak jej uzywac, przynajmniej stoi w szafie bez szyby.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że w domu musisz mieć gaśnicę. Nie jedno mieszkanie przecież jest większe niż mały domek i chyba nie ma obowiązku posiadania gaśnicy w kondominium. Może to bez sensu ale przepisy jednak ułatwiają życie. Przynajmniej wiadomo z której strony możesz spodziewać się mandatu.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Popatrz, a ja mieszkam w kamienicy, drewniane stropy,itp. strych,i nie ma ani jednej gaśnicy.My mamy swoją osobistą w naszym pomieszczeniu na strychu, ale stara jak swiat. W mieszkaniu szczerze mówiąc też nie mamy. Jedynie alarmy.
OdpowiedzUsuńJa też nie mam gaśnicy pod łóżkiem i nawet baterie wyjęliśmy z alarmów bo przy moim gotowaniu dymu w chałupie jak w piekle. Mniej czułych nie ma w sklepach i dlatego jesteśmy zagrożeni. U nas może pożar nie wybuchnie (chociaż nigdy nie wiadomo) ale nawet nie mamy ostrzeżenia przed dymem od sąsiadów.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Twoj wpis przypomnial nam o gasnicach i naklonil do zaopatrzenia sie w nie - nasza ogolna okazala sie przedatowana wiec kupilismy dwie : nowa ogolna i taka przeznaczona do pozarow "elektrycznych".
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
O kurczę naraziłam cię na koszty. Chyba już mnie nie lubisz!
UsuńZwrocilam uwagę mezowi, ze nie posiadamy, wiec może kupi przy okazji.
OdpowiedzUsuńTo jakaś zaraza albo wirus pożarowy. Kup działającą niech mąż wypróbuje w sklepie:))))))
Usuń😄😄😄😄
OdpowiedzUsuńNie mieliśmy gaśnicy w bloku, akurat mieszkaliśmy na parterze, więc może nie było potrzeby? Nie pamiętam! Zawsze mogłabym się ewakuować przez balkon! ;-) Teraz, w małym domku z pięterkiem, nadal nie wiem, czy powinna być! Może tak, a może nie! Zadałaś mi "bobu"!
OdpowiedzUsuńAle gdyby co, i znalazłabym się w Twoim położeniu, pewnie użyłabym buta! Inna rzecz, czy by to wystarczyło!?!
Ciepłe z Puchatym leci do Was! ;-)))
Widzę, że rozpętałam wojnę gaśnicową:) Na pewno w Polsce są inne przepisy niż tutaj. Wydaje mi się jednak, że gaśnica w domu nie zaszkodzi bo np. w moim przypadku kiedy wchodzę do kuchni to czasami jest ogień i dym i gaśnica bardzo by się przydała:)))
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Atanerku Kochany, w każdym słowie tego postu widać Twój (Wasz)stan zniechęcenia globalną sytuacją i poczucie krzywdy. Nie dziwne! A wszyscy napierają na Twoje pisanie bo było dowcipne i ciekawe, pełne życia, słońca i radości... Ja też bardzo tęsknię za Twoim lekkim stylem i dystansem do siebie. A gaśnica to też całkiem obcy mi sprzęt, wolę płonąć zmysłami niż je gasić byle czym zza szyby.
OdpowiedzUsuńOj Joasiu, jakiś taki marazm nas ogarnął i blokada. Na pewno wrócę do pisania za jakiś czas. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Czemu nie odzywa się????
OdpowiedzUsuńNie odzywa się, bo nie widziała, że do mnie pisze:)
Usuńzdrowych i spokojnych swiat, mam nadzieje, ze wszystko w porzadku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Art. Wzajemnie zdrowych i radosnych Świąt. Tak u nas wszystko w porządku ale blokada cały czas trwa i jakoś nie ma o czym pisać.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Już grudzień, daj jakiś znak życia.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję za troskę. U nas wszystko w porządku tylko tak nie bardzo jest o czym pisać. Tobie zdrówka życzę mam nadzieję, że pobyt w sanatorium i rehabilitacja Ci pomogła.
UsuńSerdeczności przesyLam:)
i tego mi było potrzeba .Witaj Atanerku.
OdpowiedzUsuńbiegnę czytać i czytać i czytać.Dośka
Chyba archiwum, bo dawno nie pisałam. Serdeczności Dosiu:)
UsuńWszystkiego dobrego w nowym roku.
OdpowiedzUsuńArteńko, Tobie również wszystkiego najlepszego. Wspaniałych podróży i dużo wrażeń.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Renatko, tęsknie i troskam się, wyślij jakiś znak, zdanie lub fotkę.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło Kochana, jestem, żyję. Wrócę niedługo i coś tam skrobnę od czasu do czasu. Dziękuję za miłe słowa - serdeczności przesyłam:)
Usuńteskno mi, mam nadzieje, ze to tylko utracone mojo, a nic powaznego, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO jak miło! Art, straciłam wejście na Twój blog. Pewnie dlatego, że długo nie zaglądałam. Także gdybyś mogła to przyślij mi na mail udostępnienie. U nas wszystko ok, dzięki za troskę Kochana.
UsuńSerdeczności Art:)
Wyslalam invite, mam nadzieje, ze bedzie pracowac, bo ciagle ktos ma klopot zz zagladaniem. Pozdrawiam goraco:)
UsuńHappy Thanksgiving, bezpiecznego smazenia, nie zaduzego wysilku i obfitosci zycze.
OdpowiedzUsuńGdzie się podziała ????
OdpowiedzUsuńOtóż to, gdzie?
OdpowiedzUsuńCześć, tu Alicja Wilsonowa🤣 kolegowałyśmy się przed laty. Coś nie chce ci się pisać ostatnio. Ja też miałam przerwę dwu trzyletnią, ale wróciłam do blogowania nostalgicznie. A na Facebooku mam stronę o naszym polsko-amerykańskim domku w Polsce. Tymczasem pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńATANERRRRRR!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze macie sie dobrze. Wesolych, zdrowych swiat zycze I szczesliwego nowego roku
OdpowiedzUsuńI ja mam nadzieję, że macie się dobrze. Spokoju i Zdrowia życzę WAM :)
OdpowiedzUsuń