Wcześniej p. napisał swój jedyny post na tym blogu poświęcony naszej wizycie w Chinle.
Teraz jestem w stanie udokumentować zajście z końmi ale nie w 100% bo było ich mniej ale sytuacja którą opisał p. była możliwa, popatrzcie sami. Proponuję przeczytać wcześniejszy tekst który jest zaznaczony linkiem na niebiesko powyżej.
****
– Kurcze blade, postarzałem się; broda posiwiała, garb zwiększył swe rozmiary a w Chinle jakby nic się nie wydarzyło od tamtej pory. Czas stanął w miejscu lub zatacza magiczne kółka bo widzę to samo co przed laty. - Musiałam przyznać rację p. bo widoki takie same a na dodatek chodzące luzem konie przypomniały nam pierwsze spotkanie z tym miastem.- Mamy jeszcze dwie mile do miasta ale konie już przypominają nam o tym, że Chinle jest blisko. - Nie sądziłam, że możemy przeżyć takie samo spotkanie z pędzącym stadem koni przez ulice miasta ale z przyjemnością wspominałam nasze otwarte ze zdziwienia usta gdy dwadzieścia rumaków przemknęło przez skrzyżowanie nie bacząc na znaki drogowe.
A w mieście tak jak i poza nim. Konie mają bezwględne pierwszeństwo które każdy kierowca bez zdenerwowania udziela tym typowym dla tych okolic użytkownikom ulic.
Tym razem koni było mniej na ulicach niż krów!!! Widać czasy się zmieniły i konie nie chcą ryzykować spotkania ze zderzakami samochodów nielicznych turystow.
Miasto opanowały krowy, pasą się po niewłaściwej stronie ogrodzenia i sterczą na rogach skrzyżowań ale nikomu to nie przeszkadza a my uznaliśmy to za wynik dominacji krowiego gangu na ulicach Chinle w Arizonie.
Kunie spacerujace luzem na ulicach sa zdecydowanie bardziej egzotycznym widokiem niz krowiny, tych na polskich wsiach nie brakuje i tez ani mysla stosowac sie do znakow :)))
OdpowiedzUsuńBuzinki :***
Są jeszcze miejsca na naszym globie gdzie można zobaczyć konia spacerującego w poszukiwaniu lepszej trawy. W uprzemysłowionych stanach jest to niemożliwe ale Indianie Navajo najwidoczniej lubią te zwierzaki i nie ograniczają ich swobody ku naszej uciesze.
UsuńPozdrawiam:)
Super widoki! Miłe zwierzaki!
OdpowiedzUsuńDla mieszczucha zaskakujące bo konia lub krowę można pooglądać na obrazkach albo w ZOO farmach gdzie stanowią nie lada atrakcję.
UsuńPozdrawiam:)
Przeczytałam oba posty - ten i poprzedni. Jak mawiają młodzi, kształty tych wszystkich kamieni są "zarąbiste" - czasami naprawdę trudno uwierzyc, że nikt do tego ludzkiej ręki nie przykładał. Naprawdę niesamowite te wszystkie " kamyczki".
OdpowiedzUsuńWiesz, jazda po naszych drogach dostarcza podobnych wrażeń, tyle tylko, że do tego dochodzą jeszcze ludziska w stanie wskazującym na spożycie sporej ilości procentów. Są okolice, w których po godz. 16,00 nie spotkasz trzezwego faceta.
Gdy moje dzieciaki były w Finlandii to tam wszędzie po szosach spacerowały renifery. I bywało, że musieli stac na szosie i czekac grzecznie aż sobie kilka reniferów spokojnie podrepcze w tę samą stronę, w którą i oni jechali. Oczywiście musieli zachowac odpowiedni odstęp, żeby zwierzyny nie spłoszyc lub nie sprowokowac do sprawdzenia, czy samochodem da się pobawic.
Buziaki,;)
Lepiej spotkać na szosie konia niż otumanionego alkoholem kierowcę pędzącego z nieprzyzwoitą prędkością. Zwierzęta unikają kolizji z pojazdami mechanicznymi a pijaki wręcz odwrotnie. W okolicach gdzie mogą przechodzić przez jezdnię zwierzęta podświadomie jedziemy ostrożniej wypatrując niespodziewanego zagrożenia więc teoretycznie możemy uniknąć zderzenia ale jak uniknąć pijanego auta nikt jeszcze nie wymyślił.
UsuńPozdrawiam:)
czas zaplanowac jakas podroz, ale obawiam sie, ze nasza bedzie w druga strone; naszym ulubionym miejscem jest D.C, bylismy tam chyba 6 razy, wciaz nas tam ciagnie, ale moznaby w koncu zobaczyc cos innego :) artdeco
OdpowiedzUsuńStolica jest ciekawa i kolejny wyjazd może przynieść wiele niespodzianek nawet w miejscu już poznanym wcześniej. Na wyjazd do opisywanych okolic potrzeba długiego urlopu bo kuszących miejsc jest baaardzo dużo.
UsuńPozdrawiam:)
Koni się boję , trochę za duże zwierzątką jak dla mnie...
OdpowiedzUsuńKrowi gang bezbłędny :-)))
Lepiej pooglądać z daleka niż dać się potraktować boleśnie nawet niepodkutym kopytem. Krowy też mają swoje humory ale te przynajmniej nie chciały udowodnić jak groźną bronią mogą być rogi.
UsuńPozdrawiam:)
Z tymi krowami to jak w Indiach
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Inny kontynent a podobieństwo uderzające.
UsuńPozdrawiam:)
Niesamowite! Jak one sobie radzą? Przywykłam raczej do myślenia, że są hodowlane.
OdpowiedzUsuńKonie na ulicy są piękne a krowy, tak trochę z indyjska :-)
Pozdrówka ciepłe!
Nie sądzę aby to były dzikie krowy. Po prostu wyszły na spacer bo gdzieś było nieszczelne ogrodzenie. Jak zgłodnieją to wrócą do domu. Rezerwat indiański ma swoje prawa i tambylcy nie zwracają uwagi na konie lub krowy wałęsające się po mieścinie.
UsuńPozdrawiam:)
Taka atrakcja jak zwierzęta na ulicy w dodatku konie czy krowy to nie lada gratka, ale raczej atrakcja wzgledna... mnie się to podoba, choć jak nam kiedyś stado krów wyszło na drogę a jechaliśmy na plaże i spieszyliśmy sie, to raczej nam przyjemnie nie było, więc wszystko jest względne :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Psa na ulicy nie uświadczysz a koni i krów pod dostatkiem. Zaskakujące widoki ale nie szokujące gdyż takich zwierząt można się spodziewać. Stado wielbłądów wprawiłoby nas w osłupienie:)))
Usuńpozdrawiam:)
To jest naprawdę dziwne, że są miejsca, gdzie nic sie nie zmienia. Bez nas świat toczy sie tak tak samo. Nieustanny dzień świstaka. Zawieszenie w czasie jak w jakimś opowiadaniu science fiction. Tylko my coraz starsi a bagaz goswiadczeń coraz większy. Sami sobie wydajemy sie niezmienni, póki w lustro nie spojrzymy albo na dzieci, które nie są juz dziećmi...
OdpowiedzUsuńMoze gdyby zamieszkać w takim miejscu magicznym, to i dla nas czas by sie zatrzymał/ i bylibyśmy jako te konie albo krowy? Senni, obojętni na zmiany, dla innych ogladani jak zatrzymany w kadrze film...?
A moze tam, gdzie my tam i zmiany? To nasza obecnosc je wymusza. I tylko z dala wciąz to samo trwanie...
Pozdrawiam Cie ciepło, choc nieco melancholijnie, gdyz tak nastroił mnie Twój post, kochana Ataner!:-))***
Miasto jak porzucona dekoracja do filmu. Nigdzie śladu rozwoju, nie ma nowych budynków ani domów. Cicho wolno i spokojnie toczy się tam każda sekunda i nasze kilka lat tam zamieniło się może w tydzień lub dwa. Nie wszędzie czas umyka tak szybko, ze nie jesteśmy w stanie przyjść do pracy punktualnie. Chaos wielkich miast jest czasami nie do zniesienia i dlatego z wielką przyjemnością wakacje spędzamy w terenach gdzie łatwiej spotkać konia niż człowieka.
UsuńPozdrawiam:)
A ja się cieszę, że są takie miejsca gdzie czas się zatrzymał, a pęd świata nie dotarł..Można stanąć obok i spojrzeć na siebie krytycznym okiem z innej perspektywy. Takie miejsca sprawiają, że szerzej otwieramy oczy i głębiej szukamy odpowiedzi. Co w nas samych się przez ten okres zmieniło? Jaki mamy stosunek do tych zmian?
OdpowiedzUsuńSą takie miejsca do których wraca się z przyjemnością. Ja lubię towarzystwo czerwonych skał pogranicza Utah i Arizony. Coś mnie tam ciągnie i zakochana jestem w kanionach i bezkresnych przestrzeniach. Ten kanion o którym napiszę w kolejnym poście jest dla mnie szczególnie urokliwy i ...., ale o tym troszkę później. Taka odskocznia od zwariowanej cywilizacji uspokaja i łatwiej odnaleźć siebie.
UsuńPozdrawiam:)
Oba wpisy przeczytałam - niesamowite historie:) U nas w Bieszczadach czasami dziki całym stadkiem przez drogę przechodzą:)
OdpowiedzUsuńWolę krowy i konie na ulicach niż niedźwiedzie, kojoty i wilki. Na dodatek w Arizonie są skorpiony, grzechotniki i dzikie wielkie koty więc niech nie przychodzą do miast i pozostaną w swych naturalnych warunkach.
UsuńPozdrawiam:)
Faktycznie - z tymi skorpionami, grzechotnikami - lepiej niech sobie wędrują po własnych terenach:)
UsuńNiestety pojawiaja sie w domach i to dosc czesto, taki urok mieszkania w cieplym klimacie:)
UsuńDobrej jesieni:)
UsuńDziekuje, dziekuje:) Faktycznie to juz jesien kalendarzowa zawitala. Mam nadzieje, ze bedzie piekna, sloneczna i kolorowa.
UsuńPozdrawiam:)
Spokojne miasteczko.Konie bardzo lubię to urocze i mądre zwierzęta,krowy też niczego sobie ;) zatrzymać czas-marzenie wielu,chociaż w niektórych miejscach....;)
OdpowiedzUsuń... jest to możliwe!
UsuńGdy czasami siedzę i spoglądam na cudowny krajobraz skał o kolorze jasnego brązu i ciemnej czerwieni to czas zatrzymuje się na tak długo jak zechcę. Miliony lat zaklęte w bezruchu skał świadczą o tym, że czas to twór nikomu nie potrzebny do życia.
Pozdrawiam:)
Niesamowite miasteczko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
www.blog.calimera.pl
UsuńEwo, gdzie sie podziewalas?! Milo mi, ze do mnie zajrzalas i jeszcze o mnie pamietasz :)
Pozdrawiam:)
Pamietam, pamietam. Staram sie wlasnie od nowa wciagnac w blogowanie, ale moj biedny blog zostal zapomniany i nikt go nie czyta :). Zmienilam prace i niestety na dosyc dlugo mnie to wylaczylo ze wszystkiego innego :). Teraz postaram sie juz byc na biezaco.
UsuńBuziaki
Ewa
http://blog.calimera.pl/
Warto wracać po latach do miejsc które nas zafascynowały. Często jest to niespodziane, nieoczekiwane, zaskakujące. Czasem spodziewane ale odsłaniające nowa głębię. Ciekawa jestem jak będzie u Was :-)
OdpowiedzUsuńU nas trochę tego co już widzieliśmy ale tym razem ruszymy na samo dno kanionu o czym bedzie już niedługo.
UsuńPozdrawiam:)