Co chwila jakaś iglica albo czarne wzgórze zainterosowało nas na tyle, że nie bacząc na niewygodę terenu ruszaliśmy w kierunku gdzie spodziewaliśmy się znaleźć jeszcze ciekawsze widoki. Tak w rzeczywistości było i nasza wycieczka wydawała się nie mieć końca.
To samo miejsce i raptem okazuje się, że niebo z jednej strony jest pokryte chmurami. Nie byliśmy pewni czy to przypadkiem nie jest zapowiedź nagłej zmiany pogody i raptownej ulewy. Na pustyni deszcz to istny kataklizm. Wyschnięta ziemia nie przyjmuje wody i po chwili zagłębienia zamieniają się w jeziora a pomiędzy wzniesieniami płyną rwące potoki. Ciarki po plecach przeleciały jak stado dobrze odżywionych chrząszczy na myśl, że przyszłoby nam uciekać przed powodzią nie dokończywszy odkrywania tego ciekawego terenu.
Z dołu na górę i z góry na dół. Tak co chwila i tylko ułamek spędzonego tu czasu spacerowaliśmy po w miarę równym terenie. Z ręką na sercu to miał być spacer podczas którego mieliśmy podziwiać otaczające nas widoki skałek o przedziwnych kształtach. Jak tylko pod ręką znajdzie się jakaś góra to coś nas pcha w jej stronę i niepohamowana siła ciągnie nas na sam jej szczyt.
O spacerze zatem musiałam zapomnieć gdyż była to zwyczajna harówka po niewygodnym i niebezpiecznym terenie. Krótko mówiąc ten dzień nie odbiegał od naszej wakacyjnej normy czyli mordęga do upadłego. Na obłych prawie czarnych szczytach czychały niewielkie dziury czyli początki erozji terenu który za setki lat przekształci się w urokliwe iglice otoczone rumowiskiem skalnym.
Jaki olbrzymi teren nas otaczał trudno było sobie wyobrazić gdyż nie widać było ani końca ani początku naszej wędrówki. Żadnego słupa wysokiego napięcia nie mówiąc już o telefonicznym który mógłby wskazywać na bliskość cywilizacji. Gdy stanęłam na kolejnym osamotnionym szczycie zadaliśmy sobie pytanie dokąd chcemy iść oraz gdzie i kiedy zawrócić w drogę powrotną. Porozumiewając się na odległość uzgodniliśmy, że już teoretycznie możemy wracać tylko jeszcze skoczymy za czerwoną wydmę za mną na zdjęciu powyżej. Pomyślałam, że to pikuś i rozradowana zbiegłam w dół.
Za czerwoną wydmą było na tyle ciekawie, że w drogę powrotną ruszyliśmy "tylko" po upływie półtorej godziny. Tak to już z nami jest, że dopóki sił wystarcza to idziemy i idziemy bez końca przed siebie. Jednak warto było pójść jeszcze troszkę dalej bo raptem na tle chmur pojawił się ogromny prehistoryczny ostwór który przypominał nam żółwia. Nie mogłam go pominąć i nogi same zaprowadziły mnie na sam jego grzbiet.
Może milion lat przed naszą erą żyły takie stwory. To, że jeszcze nikt nie odkrył ich szczątków wcale nie przeczy ich bytności i istnienia w odległych eonach. Siedząc na pre-żółwiu zerknęłam co jest dalej i już chciałam pędzić dalej ale p. zaniepokojony moim szaleństwem upomniał mnie, że jeszcze powinniśmy zachować trochę sił na dotarcie do auta.
Cienie niebezpiecznie się wydłużały i postanowiliśmy właśnie tutaj odetchnąć. Od razu skorzystałam z kanapy stojącej zupełnie niedaleko, jakieś 500 metrów. Rozmiar kamiennego mebla był akurat na mój wzrost. Przekorna dusza p. skłaniała się do stwierdzenia, że to fotel lub tron wielkoluda który był królem tych terenów za czasów pre-żółwia. Ja wylegiwałam się i popijałam wodę a p. zagłębił się w swe notatki i wniósł poprawki do naszej drogi powrotnej. Jeszcze tylko wskoczymy w jedno miejsce a potem już do domu.
Niech i tak będzie bo przecież nie będziemy walczyć. Miejsce to okazało się składem skamieniałego drewna. Było go tutaj mniej niż widziałam poprzednio (kliknij tu) i nie stanowiło niecodziennego widoku ale warto przypomnieć sobie co dzieje się z drzewami po wiekach pozostawania pod powierzchnią ziemi.
Mały kawałek drewna na dłoni wygląda do złudzenia jak prawdziwy. Są zachowane słoje i nawet kolor jest podobny. Natura czyni cuda swymi potężnymi siłami. A może to zupełnie coś innego działalo na tym terenie? Może to kosmici którzy przebywali w tym miejscu przez krótką chwilę mieli chwilę wolnego powyczyniali cuda które sama widziałam i Wam pokazałam. Jeżeli ktoś pomyśli, że to wierutna bzdura niech chwilkę popatrzy na zdjęcie poniżej.
Widać przecież dokładnie czaszkę skierowaną nosem w prawo. Jest ona inna od naszych ale kosmici mają właśnie takie jak ta. Reszta ciała utkwiła pomiędzy kamieniami i ręka która podpiera głowę wskazuje na zamyślenie w momencie gdy ten osobnik nie zdążył na odlot statku kosmicznego którym miał udać się do domu na swej odległej planecie.
Nastał czas abyśmy i my udali się do domu jeżeli nie chcemy pozostać tu na wieki i zamienić się w skamielinę. Przygody czekają codziennie i szkoda byłoby abym nie mogła ich przeżyć i opisać w następnych postach.
Jak Wy nie zablądziliście na tym terenie ?
OdpowiedzUsuńWidać ,że jest rozległy...
Ciekawa wycieczka :-)
Cuda techniki pozwoliły nam na poruszanie się w miarę zgodnie z planem. Jednak nie obyło się bez kluczenia i lekkiej nerwówki gdyż na żywo trasa uległa znacznym modyfikacjom.
UsuńPozdrawiam:)
Niesamowite miejsce :) Że się powtórzę. Ja tam jeszcze widziałam skamieniałe jaszczury i węża.
OdpowiedzUsuńFajnie, że dzielisz się z nami zdjęciami i opisami takich miejsc :)
To miejce właśnie było celem naszego wyjazdu i dlatego poświęciłam mu dwa posty aby również Wam utrwaliło się w pamięci to bardzo ciekawe krajobrazowo pustkowie.
UsuńPozdrawiam:)
Ja podobnie jak Krysia zastanawiam sie, jak Wyscie sie tam nie pogubili, nie pobladzili, biegnac do nowych atrakcyjnych form skalnych za kolejnym wzgorzem. A jak wspomnialas, nie ma zadnego punktu odniesienia, wszystko jednakowe po horyzont.
OdpowiedzUsuńZaiste fascynujace miejsce, ale i troche straszne, bo gdyby cos sie przydarzylo, skamienielibyscie jak to drewno, zanim ktos by Was znalazl. :)))
Naszym głównym przewodnikiem było palące Słońce a dodatkowo p. prawie cały czas zerkał na mapkę tak szczegółową, ze nie raz zachodził w głowę gdzie się znajdujemy. O konsekwencjach złamania nogi czy zwichnięcia kostki nie myśleliśmy bo inaczej nie wyszlibyśmy z hotelu. Auto było daleko i gdybym nie mogła iść to co zrobiłby mąż? Zostawił mnie i pobiegł po pomoc czy wlókł me niesprawne ciało po kamorach? Wolę nie wiedzieć:))))
UsuńPozdrawiam:)
Skłaniam się ku teorii o kosmitach :)
OdpowiedzUsuńMy Ziemianie też kosmici dla innych kosmitów:))))
UsuńPozdrawiam:)
Dla takich widoków też bym szła i szła:) A później bym wracała i wracała, niosąc skamieliny w torbie:))
OdpowiedzUsuńZ wracaniem było kiepsko, siły i humory znacznie zmalały. Kamorów jednak nie zabraknie choć w innej formie i to trzymało nas przy życiu. O tym juz wkrótce.
UsuńPozdrawiam:)
Fascynujące miejsce! ej, połaziłabym tam, ale z duszą na ramieniu, że nie odnajdę drogi powrotnej; ciekawe, jak duży jest to obszar, i co też musiało się tu dziać w poprzednich erach, skoro takie twory skalne zostały do naszych czasów; u nas, na Roztoczu, też mamy skamieniałe drzewa, pnie są czarne; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie to, że zobojętniałam lecz przyzwyczaiłam się do zaskakujących sytuacji na wakacjach więc i te niedogodności terenu potraktowała jako utrudnienie a nie jako przeszkodę. Kiepski ze mnie geolog bo nawet nie pamiętam epok na naszej kuli ziemskiej ale za to sama wymyślałam zupełnie nieprawdopodobne historie sprzed milionów lat.
UsuńPozdrawiam:)
Jakbyś napisała, że własnie jesteś na Księżycu i stamtąd zdajesz relację, to chyba uwierzyłabym, bo krajobraz jest nieziemski :)
OdpowiedzUsuńDo prawdy masz rację bo jesteśmy przyzwyczajeni do ośnieżonych szczytów w Alpach, do kolorowych kanionów lub pustyni z piaskiem nadającym się do klepsydry ale coś takiego zastanawia i ciekawi.
UsuńPozdrawiam:)
A ja kolejny raz podziwiam Waszą odwagę, przecież tam mogły jakieś zwierzęta dzikie życ i Was zaatakować? Pająki, węże i nie wiem co jeszcze... Boże... nie poszłabym w te piękne tereny, jestem tchórz, mam wyobraźnie chyba zbyt mocno wykształconą... ale widoki, przyznaję, niesamowite i piękne. Pewnie warte zobaczenia, ale widząc to pustkowie wokół, aż mi ciarki po placach przeszły...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam odważnych Podróżników :)
To desperacja do zobaczenia jak najwięcej się da pcha nas w odległe krainy. Z naszą odwagą to różnie bywa i tak na prawdę to nie wiadomo czy to już nie szaleństwo.
UsuńPozdrawiam:)
Jakby na innej planecie!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
J.
W nieoczekiwany sposób, spacerem po skałkach zbłądziliśmy na nieznaną nam planetę. Tyle jeszcze ciekawych miejsc czeka na nas, że zastanawiam się czy jest ktoś kto widział je wszystkie.
UsuńPozdrawiam:)
Popiertentego mi się coś i usunęłam koment. Przepraszam za bałagan! :-))))
OdpowiedzUsuńJuz się poprawiam! :-))))
Najnormalniej w świecie zbaraniałam, widząc to, co pokazałaś na fotografiach. Krajobraz nie tyle księżycowy, ale jak z koszmarnego snu wulkanologa! A jednocześnie zapierające dech piękno natury!
"Miotła" poszła w ruch i nie ma śladu po bałaganie.
UsuńMówcie co chcecie ale drugiego takiego miejsca nie ma na świecie. Tak zróżnicowanych zespołów skał jeszcze nie widziałam i pewnie dlatego kilka godzin łazikowania minęło jak piętnaście minut.
Pozdrawiam:)
Te stopione kawałki skał to jak szkło czy lawa zastygła? :) Bo jak szkło, to tak jak na pustyni gdzie NASA wystrzeliwuje rakiety w kosmos. Tam jest tak potężna temperatura, że piasek jest jak szkło, tak się nie dzieje gdy wybucha wulkan. Pytałam czy licznik Geigera tyka tam? :))
OdpowiedzUsuńMam takie wrażenie że się wzajemnie cywilizacje w różnych miejscach naszej pięknej planety wyniszczały. Takie stopione skały jak szkło są w różnych miejscach, między innymi w Czechach i na wyspach. Czy ludzie się zmienili? Chyba niekoniecznie.
Wasze wyprawy oglądam i podziwiam z gębą szeroko otwartą. Niezmordowani jesteście. :)
Tyka jak karabin maszynowy gdy skierowany jest na mnie nawet jeszcze dziś czuję w sobie dziwną energię. Dodaje mi siły na kolejne wędrówki.
UsuńPozdrawiam:)
Kosmos! Niesamowite, wyraźnie widać postacie, stwory, zwierzęta zaklęte w skałach. Ciekawa jestem co publikacje naukowe mówią o tym miejscu? Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTakie skały to tak jak chmury każdy widzi coś innego lub to co chciałby zobaczyć. Fakt faktem, że możliwości są nieograniczone zarówno na niebie jak i na ziemi.
UsuńPozdrawiam:)
W Kapadocji widziałam podobne skały, wieże i grzyby ale na dużo mniejszym obszarze i w tłumie turystów, łatwo więc sobie wyobrażam Wasz zachwyt i wolę zobaczenia jak najwięcej. Zadziwia mnie, że to miejsce będąc na pewno atrakcją turystyczną, takie jest puste, tylko Wy i skały i niebo. Bardzo mi w Kapadocji tego brakowało.
OdpowiedzUsuńMy tylko liznęliśmy skrawek a i tak jesteśmy zauroczeni do dziś. Przy wejściu była mini księga pamiątkowa w której wpis przed nami był tydzień wcześniej. Ludziska nie przepadają za miejscami bez pizzy i McDonaldsa.
UsuńPozdrawiam:)
Skały skały skały. Nawet piękne ale mnie przyświecała cały czas gdzie oaza?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj była oaza, była w której szampana piłam. Oglądanie zdjęć w hotelu wymagało specjalnej i miłej atmosfery.
UsuńPozdrawiam:)
Jakże niesamowite są te krajobrazy:))) Bardzo dziękuję za piękną o nich opowieść i fantastyczne fotografie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzecież to prawie niemożliwe aby tyle różności było w jednym miejscu, form i kolorów. Opowieści o kolorach w postaci zdjęć będzie więcej gdzie czerwień walczy z ochrą ale o tym w kolejnym poście;)
UsuńPozdrawiam:)
cudne krajobrazy !! pięknie nas oprowadziłaś ;-)
OdpowiedzUsuńPrzewodnik ze mnie kiepski ale zdjęcia pomogły mi bardzo bo miejsce owo jest jednym z najniesamowitszych jakie widziałam.
UsuńPozdrawiam:)
Też jak Ty szłąbym i biegłą tam przed siebie bez końca wciaz ciekawa co dalej! Skrzydła by sie przydały do zwiedzenia z lotu ptaka tej niezwykłej krainy. Ależ wspaniała wędrówka. I ta pustka, brak ludzi, bezkres, wspaniałę kształty skał - raj dla oczu, sen na jawie! Uwielbiam takie przestrzenie!
OdpowiedzUsuńCałusy wieczorne zasyłam Wam dzieli podróznicy z deszczowego Podkarpacia (ale to dobrze, że deszczowego, bo odpocząc mogłam kapkę!:-)))
Jak byśmy tak razem zaczęły chodzić i błądzić sobie do woli to koniec świata byśmy przegapiły.
UsuńPozdrawiam:)
Chyba bym nie wróciła na ziemię i została w tym nieziemskim krajobrazie!!
OdpowiedzUsuńAtanerku tęsknię do przeczytania wstecz ale dzisiaj tylko mogę ten ostatni post. Ucałowuję Was wirtualnie, bo inaczej nie wypada a sama skręcam się z ciekawości co tam wcześniej opisałaś..;o)
Jak przyjdzie jesień i zima to wtedy rusz do nadrabiania zaległości a teraz ciesz się latem póki można. Dużo go już nie zostało ale przynajmniej moje posty są pełne słońca.
UsuńPozdrawiam:)
Buen blog. Saludos :)
OdpowiedzUsuńBienvenido.
UsuńMe alegra que te guste mi blog. Me pregunto si usted puede leer en polaco. Mi español es un poco, pero feliz de leer sus comentarios.
Saludos :)
Z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam ciąg dalszy wyprawy. Nabrałam pewności że należy się wybrać w tamte strony.Gorzej ze skompletowaniem chociaż malutkiej ekipy śmiałków i pasjonatów w jednym ;) pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne ciekawostki.
OdpowiedzUsuńKiedys jeden z naszych znajomych chcial jechac z nami na wakacje ale gdy opowiedzielismy jak one wygladaja w naszym wykonaniu to juz nigdy wiecej tematu tego nie poruszal.
UsuńZamiast lezakaow i wylegiwania sie w lozku nasze wakacje to ciagla pogon za przygoda.
Pozdrawiam:)