1
sobota, 15 lipca 2017
Czy mnie też to czeka?
Nerwowy czas poszukiwania pojazdu do zamieszkiwania i podróżowania mamy już za sobą ale niestety nerwówki czas wcale się nie skończył.
Zaczęliśmy modernizować wnętrze oraz system ogrzewania i ochładzania. Jakby tego było mało to do wymiany idzie piec i lodówka.
O zwykłej zamianie nie ma mowy bo również i miejsce umieszczenia tychże ulegnie zmianie.
Czego się nie tknąć to teoretycznie powinno być ulepszone; krany, żarówki, blat kuchenny i można by wymieniać tak bez końca. Obecnie nasz pojazd dla staruchów wygląda gorzej niż w momencie zakupu i żadne z nas nie ma pojęcia kiedy ponownie będzie nadawał się do użytkowania.
Właśnie gdy ręce moje spracowane zanurzałam w wannie pełnej piany i gdy wygniatałam brud z pokrowców na siedzenia przypomniałam sobie scenkę zaobserwowaną w Północnej Dakocie.
Porzuciłam pokrowce w łazience i z wielką przyjemnością zasiadłam przy komputerze aby odszukać zdjęcia które już wtedy poruszyły mnie na tyle, że uznałam za konieczne zatrzymanie ich na specjalną okazję. Wszystkiego p. nie zrobi sam i z wielką przyjemnością pomagam mu na tyle ile mogę i umiem. Powróciłam do moczących się pokrowców i piorąc je zastanawiałam się czy czeka mnie właśnie taki los. Czy będę latała ze szmatką dookoła pojazdu czyszcząc go do połysku. Czy dbanie o dom na kółkach nie przerodzi się w obsesję i każdą rozbitą muchę na szybie będę traktowała jako zamach na wysprzątany dom.
Taka kobieta jak na zdjęciach to marzenie każdego mężczyzny bo on naleje paliwa do zbiornika, skontroluje pracę żony i już jest gotowy aby znowu zasiąść na fotelu pasażera.
Wierzę, że zachowam dotychczasowy dystans do posiadanych rzeczy i nikt nie zrobi mi podobnych zdjęć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z tego, co czytam, to Wasz wymarzony pojazd jest prawie jak nasz dom. W chwili zamieszkania czego sie nie tknęliśmy było do wymiany albo naprawy. Po siedmiu latach od zamieszkania nie jesteśmy nawet w połowie prac - he, he!:-) Mam nadzieję, że z Waszym pojazdem pójdzie Wam nieco szybciej!
OdpowiedzUsuńA co do tej kobiecinki, co to na zdjęciu powyżej dzielnie zasuwa pod okiem obijającego się męża, to rzeczywiscie z boku wygląda na jakis wyzysk i nierówność społeczną. A jak jest w istocie? Tylko oni sami to wiedzą. Przypomina mi sie taka oto historyjka. Otóz spotkaliśmy kiedys na spacerze panią mieszkajacą kilka kilometrów od nas. Zaznajomiliśmy się grzecznie po czym ona wypaliła, że kilkukrotnie przejeżdżając obok naszego siedliska widziała ciezko pracujacego w ogródku Cezarego. Mnie natomiast nie widziała jeszcze nigdy! - mówiac to spojrzała na mnie surowo, zaś na Cezarego z podziwem i czyms w rodzaju wspólczucia dla koniecznosci dzielenia życia z obijającą sie bezwstydnie zoną. Ha! A jak jest w istocie? Tylko my oboje z Cezarym to wiemy!
Uściski serdeczne zasyłam dla pracusiów amerykańskich!:-))
Wiem co masz na myśli. Dwa lata temu zmieniliśmy aranżację kwiatów pod jednym z okien. Odwiedziliśmy kilka sklepów z artykułami ogrodniczymi i wreszcie udało się nam znaleźć takie druciane skrzynki do przykręcenia pod parapetem. Dokupiliśmy pelargonie i petunie oraz szałwię olbrzymią. Po udanych i długich zakupach wróciliśmy do domu około godziny 14 głodni i wymordowani. Gdy p. przynosił zakupy z auta ja szybko zrobiłam coś na zabicie głodu. Zjedliśmy w domu a na drinka i fajory wyszliśmy na zewnątrz. Czekająca nas praca to przykręcenie czterech śrubek, wsypanie ziemi, posadzenie małych roślinek i ich podlanie. Całość nie powinna zająć więcej niż godzinę. Co prawda mogłabym cztery śrubki skręcić sama ale domowy perfekcjonista i tak moją pracę by skrytykował i zrobil wszystko jeszcze raz po swojemu. Śrubki jego a gary moje, taki u nas jest mniej więcej podział pracy.
UsuńUsiadłam przy stoliku bacznie przyglądając się poczynaniom p..
Mam wasser-wagę w oku i nie potrzebne nam poziomice i lasery aby obraz zawisł równo. Wyżej, w lewo lub w prawo korygowałam poczynania męża.
Wszystko szło składnie i ładnie do czwartej śrubki. Wtedy to pojawiła sie nieznajoma i traktyjąc mnie jak gipsowy posąg który ten zapracowany mężczyzna jeszcze nie zdążył umieścić w ogrodzie wdała się w pogawędki na temat cudownych pojemników na kwiaty. Mnie szlag trafił w ciągu sekundy. Zrobiłam się czerwona jak korale indora i pot zrosił mi skronie.
- Gdzie kupiłes te cudeńka? - Ja ci zaraz dam cudeńka małpo bez ogłady. Już miałam ruszyć do ataku ale skoro mnie tu nie ma to zaczekam na rozwój sytuacji. p. jak zwykle uprzejmie opowiedział w którym sklepie można to kupić. Gdy doszedł do kwiatów i chciał zdradzić tajemnicę gdzie kupujemy najlepsze sadzonki wiedziałam, że czekać dłużej nie powinnam. Moje mięśnie napięte do granic możliwości jednak nie podniosły mnie z krzesła. Syknęłam jak jadowita żmija bo zajęta oglądaniem jawnego podrywu wypaliłam papierosa do ustnika i żar oparzył mnie dotkliwie w palec. Przez tą małpę wredną straciłam głowę i zamiast wsadzić palec do drinka z lodem wsadziłam go do ust. Bąbel będzie jak nic. Wydłubię jej te ślepia świdrujące albo chwycę za kłaki ...
Kląc siarczyście w duchu za moją nierozwagę podeszłam do ćwierkającej pary i słodko jak miód bułgarski powiedziałam:
- Obiad już dawno gotowy a i szampan zapewne już ma odpowiednią temperaturę więc dokręć ostatnią śrubę i choć do domu. - Wiedźma rzuciła dwie błyskawice w moją strone i jej nienawistny wzrok dotarł chyba nawet do mojej wątroby. Babsko zniknęło tak samo szybko jak się pojawiła.
- Co za koszmarna baba. - p. starał się zbagatelizować całe zajście.
- Bez mojej pomocy gadałbyś do nocy.
- Dobra, dobra ale co z szampanem? Wiem, że obiadu dziś nie będzie.
- Obiadu nie będzie a szampan dopiero gdy skończysz pracę. - p. uwinął sie błyskawicznie z robotą i wieczorem gdy słońce pozłociło ścianę domu podziwialiśmy nasze nowe kwiatki.
To prawda, że łatwo podjąć mylną ocenę sytuacji gdy nie zna się podłoża jej zaistnienia.
Pozdrawiam:)
Takie babiszony bezczelne i perfidne potrafia człowieka tak wkurzyć, że długo pamięta sie spotkanie z nimi.Obyśmy już nigdy wiecej nie miały z takimi do czynienia, bo szkoda naszych nerwów na takie wiedźmy!
UsuńŚciskam Cię mocno!:-))*
Niby każdy chwyt jest dozowolony, no ale podryw na kwiatki to już lekka przesada i to jeszcze w obecności żony:))
UsuńKiedys tez tak mialam jak ta kobieta na zdjeciu, ale weszlam na wyzszy poziom rozwoju i zrozumialam, ze to samochod/mieszkanie/przedmioty sa dla mnie, a nie odwrotnie, wiec nie bede spedzac zycia na ich pielegnowaniu i pucowaniu. Zaraz mi lzej.
OdpowiedzUsuńZdrowy rozsądek powinien zawsze zwyciężać bo szkoda życia i zdrowia na robienie z domu muzeum.
UsuńPozdrawiam:)
Powodzenia zatem w doprowadzeniu domu na kółkach do stanu Was satysfakcjonującego :)
OdpowiedzUsuń
UsuńPopełniliśmy podstawowy błąd, zaczęliśmy demolować wszystko i teraz wnętrze wygląda jak po przejściu huraganu. Nic nie zrobione do końca i nie wiadomo za co się zabrać aby znów było ładnie.
Pozdrawiam:)
tez uwazam, ze dom I pojazd jest dla mnie, przestalam lubic remonty, samochod myje dopiero jak juz nie widac bialego koloru, powodzenia I trzymaj dystans :)
OdpowiedzUsuńJa posunęłam się już chyba do granic absurdu bo od lat każde nowe auto jest w kolorze srebrnym na którym nie widać kurzu nawet przez pół roku:))
UsuńPozdrawiam:)
A mnie te sprzatajace ciagle niewiasty niesamowicie terroryzuja tym co robia, bo... skoro siedzie i nic nie robie to jak moge miec wycackany dom ...trzeba tak zachrzaniac jak one, wtedy bedzie git. One to chyba robia celowo...mobbning jakis stosuja, czy cus.
OdpowiedzUsuńteraz powaznie- nie lubie syfozy, ale muzeum w miejscu, w ktorym siedze tez mi przeszkadza. Wszystko musi byc w miare:)
Zycze Ci zachowania takiego dystansu do rzeczy i sobie tez tego zycze:)
Nara:)
Masz rację, to jest po prostu mobbing na nas ze strony tych nadgorliwych:)))
UsuńWe wszystkim trzeba zachować umiar nawet w pucowaniu szyb samochodowych.
Pozdrawiam:)
Mam nadzieje, że zachowasz umiar w tym dbaniu o nowy dom na kólkach.
OdpowiedzUsuńWiadomo, porządek musi być, czyste auto raczej też, żeby się pobrudzić, ale wszystko w granicach normalności i myslę, że Tobie się uda zachować zdrowy rozsądek:)
Ponieważ tej przestrzeni mieszkalnej nie będzie zbyt wiele w naszym nowym domku więc musimy wszystko dopiąć na ostatni guzik i porządek będzie chcąc nie chcąc wymuszony. Kiedyś w zamierzchłych czasach miałam bzika na punkcie czystości i wszystko musiało lśnić na szczęście dawno mi to minęło:)
UsuńPozdrawiam:)
Niech Wasze autko jeżdzi w najciekawsze miejsca świata a Wy zajmujcie się wszystkim co jest interesujące. Pucowanie autka tylko od czasu do czasu jest niezbędne bo jak się ono zamienia w DOM, to po prostu trzeba raz na JAKIŚ czas go oporządzić. :)))
OdpowiedzUsuńMuszę ci się przyznać, że od urodzenia mam wstręt do brudu i jednocześnie do sprzątania i jak już się wezmę do roboty to sprzątam wszystko. Kipisz jest wtedy niesamowity ale gdy padnę po skończonej pracy to efekt jest piorunujący jakbym znalazła się w nowym mieszkaniu.
UsuńPrawdopodobnie auto też będzie tak traktowane raz dokłanie na jakiś czas.
Pozdrawiam:)
Porządek jest ważny, ale trzeba przy tym zachować zdrowy rozsądek. Nadmierna troska o pojazd może tylko popsuć wyjazd i dołożyć zmartwień, niestety.
OdpowiedzUsuńNie będę codziennie latała ze szmatką ale sądzę, że uda mi się utrzymać porządek pomimo wdzierającego się kurzu i wnoszonego błota na powierzchni butów. Ja zmyję gary a mąż będzie pucował karoserię.
UsuńPozdrawiam:)
Mam teorię że mycie szkodzi lakierowi i to mi pozwala, bez wyrzutów sumienia, myć autko dwa razy w roku. Bo na żółtym też nie widać kurzu, najwyżej jest bardziej lub mniej żółty. A jak już jest naprawdę brudny, rysuję palcem na masce serduszka.
OdpowiedzUsuńTwoje argumenty do mnie przemawiają:) Między innymi dlatego nigdy nie zdecydowaliśmy się na samochód w kolorze czarnym bo na takim to dopiero widać brud i kurz a na białych czy np. srebrnych jest mało widoczny.
UsuńPozdrawiam:)
Bardzo interesujący post. Super napisany żę szybko się czyta. Podobają mi się również zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJeżeli większość jest do zaakceptowania to zapraszam do cztania i oglądania.
UsuńPozdrawiam:)
Życzę udanych podróży:) A czy samochód mniej lub bardziej wysprzątany to nie do końca ma znaczenie:)
OdpowiedzUsuńProszę życz nam szybkiego uporania się z adaptacją pojazdu!
UsuńCiekawych miejsc nie braknie ale jak tam pojechać gdy dom na kółkach jeszcze nie zdatny do przetestowania.
Pozdrawiam:)