- Co dziś na obiad? - Jak mnie wkurzają takie pytania. Czy mam wyliczać składniki które użyłam do przygotowania posiłku. Czy po prostu opisać to co będzie na talerzu. Nie daj boże aby któryś mi się skrzywił po pierwszym kęsie podstawionego pod nos dania. Nie zawsze wzbijam się na wyżyny moich umiejętności kulinarnych i przyznaję, że np. dzisiejszy schabowy był inny od tego sprzed dwóch tygodni. Dla mnie jest to zrozumiałe i dozwolone gdyż raz kupuje się mięso takie a raz siakie. Niby i to i to schabowe ale z innego sklepu i z innego uboju więc i smak może być odmienny.
Zakupy to jednak duże wyzwanie i sztuka nie lada. W dobie szpikowania produktów spożywczych zaawansowanymi środkami chemicznymi odechciewa się robienia zakupów w sklepach. Marzy mi się targ ze świeżymi warzywami i owocami. Świeżo ubite mięso wisi sobie na hakach i sprzedający odcina taki kawałek mięsa który wskaże kupujący. Wokół mnie nie ma takiego miejsca i zanim coś kupię to nagłówkuję się nie lada. Macam zanim kupię, przyglądam się przez dłuższą chwilę i wczytuję się w skład produktu który mam zamiar wrzucić do koszyka. Kiwam głową z niedowierzaniem, że jem takie rzeczy ale nic innego kupić się nie da więc z ciężkim sercem płacę za coś czego tak naprawdę nie chciałabym jeść ale jeść trzeba nawet to czego nie uznaję za super żarcie. Już wielokrotnie zadawałam sobie pytanie czy nie przesadzam i nie jestem paranoicznie przeczulona nie kupując wszystkiego jak leci. O ile byłoby łatwiej wejść do sklepu i wyjechać z niego koszem na kółkach wypełnionym po brzegi. Jeden sklep, wszystkie zakupy i do domu. Nie umiem tak, jeżdzę zatem w poszukiwaniu przynajmniej zadawalającego pożywienia i kilka godzin mam wyjętych z życiorysu. Dlatego nie znoszę grymasów, że coś nie pasuje gdy już gotowe do spożycia leży przed nosem. Trujące nie jest a, że jaśnie państwu nie smakuje to już zupełnie inna historia. Każdy ma dwie ręce i dostęp do internetu gdzie zwariowanych przepisów nie brakuje. Proszę bardzo kuchnia wolna!
Przynajmniej podczas wakacji lub krótkich wypadów nie słyszę, że mogłoby być bardziej dosolone albo odrobina pieprzu dodałaby smaku. Taco Bell czy byle jaka pizza smakuje wtedy wyśmienicie i jeszcze nie zdarzyło się aby p. nie zjadł wszystkiego co kupiliśmy w fast foodzie. (Jedyny wyjątek to La Granja w Miami)
Jak jeść to ze smakiem i tylko najlepsze kawałki.
Całe to moje pisanie nie wzięło się z braku uwielbienia milionów czy poczucia niedowartościowania. Moje ego nie cierpi i nigdy nie pojawiło by się gdyby nie krowa.
Zatrzymałam auto aż zadziałały ABSy. p. rzucony na pasy spiorunował mnie zadziwionym i niechętnym wzrokiem. Już szykował się do zbesztania mnie jak szczeniaka który znów zsikał się na dywan ale uprzedziłam jego brzydkie zachowanie.
- Krowa! - Wskazałam stado krów za drutem kolczastym.
- Krowa. - Powtórzyłam gdy nie dojrzałam zrozumienia w oczach męża.
- Co krowa? - p. wydawał się zbulwersowany i gotowy wściec się jak nigdy. Postanowiłam jeszcze go trochę wkurzyć. O tym, że nastąpi wybuch nie wątpiłam i byłam pewna, że nastąpi to za pięć sekund.
- No, krowa. - Spokojnie odrzekłam i pokiwałam głową. Palcem wskazującym celowałam w krowę najbliżej ogrodzenia.
- Co do cholery krowa. Krowa. Krowa. Co krowa? - Wybuch nastąpił według schematu. Szkoda, że nie mogę przewidywać tsunami z taką dokładnością, wtedy kasy miałabym pod dostatkiem. - Co krowa? - Pomyślałam, że mój ukochany mąż zaciął się jak płyta na 45 obrotów na minutę. - Krowa sra i co z tego. - p. wzruszył ramionami i chwycił za klamkę drzwi aby wyjść z auta.
- Zanim się zesra to co robi? - Zatrzymał się w bezruchu jakby nie rozumiał języka którym posługujemy się codziennie. - No, co robi krowa wcześniej? - Nie chcę wiedzieć co siedziało na końcu języka zdezorientowanego i wyprowadzonego z równowagi męża. - Co robi krowa? - Powiedziałam łagodnie i kiwnęłam głową w stronę którą wskazywał mój palec. Wtedy p. podążył wzrokiem w tym kierunku. Z zaniepokojeniem odkryłam trochę głupawy uśmiech na jego twarzy.
- Żre trawę.
- Gówno prawda. - Zrobiłam przerwę aby kolejne słowa dotarły jasno i oczywiście. - Ona zdobywa lepsze kąski. Widzisz naraża swoje życie aby skubnąć lepszego jedzenia. Popatrz jaka cwana. Zachowuje się zupełnie jak ja.
- Gówno prawda. - Zrobiłam przerwę aby kolejne słowa dotarły jasno i oczywiście. - Ona zdobywa lepsze kąski. Widzisz naraża swoje życie aby skubnąć lepszego jedzenia. Popatrz jaka cwana. Zachowuje się zupełnie jak ja.
- Gdy wychodzisz przed dom to rzucasz się na trawę i jesz do syta? - Takiego p. uwielbiam, nie odpuszcza nawet w kryzysowych sytuacjach. Jej zachowanie to istny majstersztyk. Musi przekrzywić głowę aby nie raniąc się sięgnąć tam gdzie inne nie potrafią. Zdobywa smakowite kąski używając mózgu a mawiają ludziska, że krowa jest głupia.
Krowa nie jest głupia, ani koza, ani owca, ani my - kobiety. Każda z nas robi, co moze by w danej nam rzeczywistosci móc dokonać jak najlepszego wyboru, przetrwać, pozwalajac dopuścic do głowu zdrowy rozsądek, instynkt i mądrość nabytą drogą doswiadczenia. Ile nas to kosztuje, to tylko my wiemy. Ale chocbyśmy głowa o ścianę tłukły, to pewne nasze czynnosci, te, które są ważne choc zazwyczaj nieciekawe i monotonne, wymagajace dużo wysiłku, uporu, odpornosci psychicznej, i tak pozostaną niezauważone.Tak to już jest i tak to będzie. Ale dla pociechy stwierdzam, że w drugą stronę działą to tak samo.My też nie zauważamy w męskim świecie wielu jego aspektów a nawet jak zauwazymy to nie docenimy nalezycie. Kobiety - mężczyźni.Dwa światy obok siebie, dwa światy przenikajace sie i mimo tylu odmiennosci tak do siebie lgnące.
OdpowiedzUsuńUśmiech przesyłam Ci na dzień dobry z mojej łąki!:-)***
Kombinują wszyscy aby przetrwać ale nie przypuszczałam, że czynią to również zwierzęta. Myśląca krowa jakoś nie mieściła mi się w kategoriach jakimi postrzegam ludzi. Wiadomo, że nie jeden nasz znajomy zasługuje na miano cwanego bo umie to czy tamto załatwić sprawnie jak nikt inny ale żeby krowa wymyśliła takie rzeczy, że trzeba łeb obrócić o 90 stopni i dopiero wtedy przecisnąć ją pomiędzy drutem kolczastym to dla mnie zaskoczenie. Normalnie na wprost łba by nie przełożyła aby sięgnąć po smakowitą trawę.
UsuńByć może tylko jednostki są w stanie kombinować na okrągło a inni robią zakupy w supermarketach albo gryzą suchą trawę.
Pozdrawiam:)
Oglądałam kiedyś ciekawy amerykański film dokumentalny nt. produkcji żywności "BIO". Wynikało z niego, że aby warzywa i owoce były "BIO" to obszar na którym się je hoduje powinien mieć dookoła pół kilometrową barierę oddzielającą ten teren od innych "normalnych" uprawa gdzie się stosuje nawozy sztuczne oraz chemiczne środki ochrony roślin. Ale nie podali ile jest takich prawdziwych miejsc na świecie. Z co ciekawszych spraw- były w USA dwa ośrodki hodowli roślin- jeden hodował rośliny metodą jak za króla Ćwieczka, drugi z użyciem wszelkiej, nowoczesnej chemii. Okazało się, że wydajność ich była jednakowa.
OdpowiedzUsuńA więc padł mit, że produkcja żywności na nawozach jest bardziej wydajna.
Co do mięsa -teraz to mięso co kupisz na targu (w Polsce) jest z konserwantami,a to ze sklepu jest dodatkowo podrasowane barwnikami, dla wyglądu. Po prostu każdy po ubiciu zwierzaka, po ocieknięciu krwi wstrzykuje w jego tętnice konserwant.
Kiedyś każdy gatunek mięsa w stanie surowym miał swój charakterystyczny zapach- inaczej pachniała wołowina, inaczej świnina, inaczej drób. Teraz surowe mięso jest pozbawione jakiegokolwiek zapachu, a smak musisz mu nadawać stosując multum przypraw.
Na pytanie "co będzie na obiad" mam stałą odpowiedz- jeszcze nie wiem, pewnie jakieś mięso. I mówię to nawet gdy wiem co zrobię.
Tu jest cała masa "gotowców" i to takich, że jeśli nie powiesz,że to tylko odgrzane a nie własnej roboty to mało kto to rozpozna - nawet kartofle są już obrane, pokrojone w plasterki i podsmażone z boczkiem oraz placki kartoflane wstępnie podsmażone a następnie zamrożone. Właśnie wczoraj zrobiłam takie placki kartoflane- słowo daję, były świetne, a ja nie musiałam obierać kartofli i ich ścierać na tarce.
Buziam serdecznie;)
Raz udało mi się kupić szalotkę na targu, taką podłużną której nie uświadczysz nawet w najwykwintniejszym sklepie, świeżą z zielonym i niedokładnie oczyszczoną z ziemi. Pycha, pycha!
UsuńMięsa jednak nie sprzedają bo chyba nie wolno. To co nabywamy w sklepach to jedynie imitacja zdrowej żywności ale nic innego się nie kupi. Wszystko musi być przebadane i poleżeć aby nabrało mocy prawnej. Do New York City mięso na 100% nie trafia do konsumenta na drugi dzień po uboju.
Jemy wszystko już lekko zakonserwowane i uzdatnione aby cieszyło oko a to, że truskawki nie pachną to rzecz oczywista i nikt się nie buntuje bo i skąd ogół ma wiedzieć, że truskawki pachną skoro nigdy takich nie jedli.
Pozdrawiam:)
Dorodne, piekne krowy, ale zeby nie bylo ze tylko krowy takie madre, gdyby byl tam byk tez by tak zdobywal dorodniejsza trawe, i kon, i baran, i osial.
OdpowiedzUsuńByki mają co innego w głowie:)))
UsuńKoń z kolei za wysoki aby klękać i łeb między druty wkręcać. Co do osłow i baranów to zbyt dużo niepochlebnych zdań o nich krąży aby podejrzewać ich o takie wymyślne sposoby zdobywania pożywienia. Pewnie się mylę bo nie mam żadnego doświadczenia ze zwierzętami hodowlanymi ale wierzę ci na słówo, że zwierzaki to jednak myślące istoty.
Pozdrawiam:)
Na wlasne oczy widzialam jak kon skubal trawe poprzez druty kolczaste.
UsuńTak troche stanelam w obronie plci odmiennej.
Na pewno to była kobyła a nie koń:))))
UsuńNie, nie, to nie byla samica - kobyla to byl samiec - kon, prawdziwy ogier.
UsuńU nas w poblizu wszelkie gospodarstwa zamieniono na autostrade, dawno nie widzialam krow. artdeco1
OdpowiedzUsuńTempo zagarniania użytków rolnych na nowe osiedla wokół miast przyprawia o zawrót głowy. Wystarczy nie pojawić się w danej okolicy przez rok aby znaleźć się w zupełnie obcym miejscu. Nowe ulice, nowe domy i sklepy nawet sadzą duże drzewa aby nikt nie pomyślał, że tam gdzie komisariat było bagno i kumkały żaby.
UsuńPozdrawiam:)
Witaj w klubie czytających składy i świrujących w sklepie ;) Mam dokładnie to samo, samiusieńko.
OdpowiedzUsuńZwierzęta też swój rozum mają, chociaż człowiek w swej zarozumiałości im tego odmawia ... tylko trzeba im to umożliwić.
Fajnie rozegrałaś kwestię z krową :)) P. na pewno zrozumiał doskonale, ale musiał mieć ostatnie zdanie hehe ... niech chłopina ma ;)
Pewnego razu podczas moich wędrówek po sklepie spotykałam się z pewną panią co jakieś pięć minut. Po dziesiątym spotkaniu już zaczęłyśmy się uśmiechać do siebie i pozdrawiać. Żadna z nas nie miała wypakowanego wózka po brzegi co oznaczało, że też poluje i etykiety wyczytuje do końca.
UsuńNiby mam nowe okulary ale zacznę nosić lupę bo niekiedy druk jest złośliwie mikroskopijny.
Pozdrawiam:)
To, ze przewidujesz wybuchy meza swiadczy tylko o Waszym dograniu sie i wzajemnym poznaniu do szpiku kosci:)) Nie wszyscy tak Maja, nie wszystkim udaje sie do tego etapu dotrzec, wiec wypada tylko pogratulowac.
OdpowiedzUsuńKrowa mysli powiadasz… niewatpliwie. ostatnio ukazalo sie sporo filmikow na facebookow gdzie ludzie przemawiaja w imieniu nie mogacej nic powiedziec krowy. No … bysmy ich nie wykorzystywali. nie odbierali mleka, dzieci, miesiwa… po prostu nie wiem co o tym myslec:))
Mam mordoksięgę ale pokochać jej nie umiem. Ludziska zamieszczają co im w internecie w glowie zamąci i trudno jakoś zrozumieć ten zapał. Być może są ludzie którzy potrafią dogadać się z krową i potem przekazać innym jej myśli ale żeby to było nagminne?
UsuńPatrząc na tę kwestię z innej strony to skoro potrafię przewidzieć co p. zrobi za chwilę bo jesteśmy ze sobą tak dlugo to może udałoby mi się również z krową po czterech dekadach (i tutaj jestem tego prawie pewna).
Pozdrawiam:)
Krowy mijam jak nieopatrznie wracam do domu o tej samej porze, kiedy gnają ich gospodarze z pastwiska do domu (obory). Koszmar, nie przejedziesz bokiem bo rozłażą się po całej drodze a jak gospodarz jedną zgoni, to druga wychodzi na środek. Wtedy żeby się paliło i waliło nie przyspieszysz!!!Jednak wiem, że wszystkie zwierzęta które miałam ( trochę ich było!), wszystkie chciały mi udowodnić że myślą, czują i mają charakter. Macham mocno!!
OdpowiedzUsuńOmijaj je szerokim łukiem jadąc nawet poboczem. Wędrując z plecakiem po polskich górach nie raz natknęłam się na krowę z deską na rogach która zasłaniała jej widok do przodu. Od pastuszka otrzymałam odpowiedź, że to dlatego, że krowa bodzie. To bardzo niebezpieczne zwierzę:)))
UsuńZ twojego opisu wynika, że nawet uparte i pomysłowe bo wyprzedziły człowieka blokując drogi.
O psach, kotach, gęsiach już nie wspomnę bo o nich napisano już opasłe tomiska i ich nadzwyczajnych zdolnościach (ponoć domowe świnie są najinteligentniejsze).
Pozdrawiam:)
PS
a p. nie może odżałować swojego białego szczura z którym byli najlepszymi kumplami