Jednak nie dotrzymałam słowa i nie użyłam inwektyw gdy zadzwonił budzik. p. zerwał się jak oparzony aby tłuc się po chałupie a ja doleżałam swoje pięć minut i wstałam na czas gdy kawa była gotowa. Gdy ja pozbywałam się nocnego odrętwienia siedząc półprzytomna na kanapie, p. zapakował samochód. Według mnie niepotrzebnie się tak spieszył bo ja nawet nie mogłam jeszcze zebrać się w sobie.
- Gotowa? - Zapytał uśmiechając się radośnie.
- Zaraz. - Nie byłam gotowa i nie mogłam tego ukryć. Szukałam jakiegoś sposobu aby odwlec wyjazd chociażby o piętnaście minut. Wolno pozbywam się sennego rozmarzenia i nie sposób zaliczyć mnie do skowronków. Przynależę do mrocznej braci sów gdyż nawet późnym wieczorem zapominam, że już najwyższa pora iść spać.
- Jedź w pidżamie a na miejscu przebierzesz się w ciepłe ciuchy. - Takie podejście do schorowanej żony bardzo przypadło mi do gustu i bez dłuższego ociągania się wskoczyłam w buty i już w drzwiach zarzuciłam na ramiona zimową kurtkę. Silnik pracował już przez jakiś czas i w środku auta było przytulnie ciepło. Nie siadałam nawet na siedzeniu pasażera tylko przez drzwi bagażnika wsunęłam się na rozłożony materac przykryty grubym kocem z polaru. Dwie poduszki zapewniały idealne ułożenie głowy a kołdra puchowa przypieczętowała całość. Usnęłam prawie natychmiast.
Krótki postój zaplanowany przez p. przedłużył się znacznie ze względu na moje przebieranie i przeobrażenie porannego czupiradła w kobietę przed którą nie uciekną wszyscy mieszkańcy naszej planety.
Dojechaliśmy na miejsce dwadzieścia minut przed siódmą o której miało rozpocząć się zwiedzanie farmy żurawinowej.
Na parkingu stało już kilka samochodów i po zakupieniu biletów wstępu brakło miejsca dla nas w pierwszym autobusie. Nie wierzyliśmy własnym oczom, że tylu chętnych przyjechało aby dowiedzieć się jak wygląda zbiór żurawin.
W oczekiwaniu na kolejny pojazd p. zajął się przygotowaniem kamery którą mieliśmy zamiar użyć do ujęć podwodnych. Wyglądał jakby czytał smsy i nie mógłby odczepić się od telefonu. Jego spoglądanie w ekran telefonu nie miało nic wspólnego z plotkowaniem. Właśnie tam miał podgląd tego co widzi kamera. Sprytne połączenie dwóch urządzeń dało nam możliwość podglądania miejsc zupełnie niedostępnych bez tego udogodnienia.
Tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie z roślinami których owoce znane są wszystkim.
W specjalnie zaprojektowanych basenach (których ta firma ma 50) rosną zupełnie niepozorne roślinki. Owoce są gdzieś ukryte pod liśćmi i na pierszy rzut oka wcale ich nie widać.
Dzięki soczewkom umocowanym przy aparacie byliśmy w stanie dojrzeć jak obficie owocuje żurawina. Roślina ta lubi mieć mokre korzenie ale suche łogygi. Na takim podłożu zbiór ręczny wydaje się niemożliwy.
Człowiek jest jednak bardzo sprawny umysłowo i wymyślił zadziwiwjący sposób na zbiór żurawin. Baseny zalewane są wodą i całe rośliny chwilowo są utopione. Do pracy ruszają traktory ze specjalnymi bronami które wzruszają rośliny i uwalniają w ten sposób owoce. Zobacz film tutaj.
Uwolnione owoce pływają na powierzchni wody gdyż każy z nich ma cztery pęcherzyki powietrzne. Krajobraz w sekundzie ulega zmianie i czerwień zaczyna królować i świetnie kontrastuje z otaczającą zielenią. Zbiór odbywa się późną jesienią aby świerze owoce trafify do sklepów w okresie obżerania się indykiem. Święta Bożego Narodzenia również nie mogą się obejść bez żurawiny serwowanej pod wieloma postaciami.
(Wspomnę skromnie, że ja wymyśliłam nalewkę z żurawiny która jest rewelacyjna!!!)
Teraz p. ruszył do akcji i efekty jego poczynań można zobaczyć (filmy tutaj) poniżej.
Teraz następuje najbardziej widowiskowa część zbioru. Pływające owoce trzeba zagonić w jedno miejsce aby je załadować na ciężarówki. Sposób znów jest bardzo prosty. Na jednym końcu rzuca się grubą pływającą linę która w połowie unosi się na powierzchni.
Zagonione w kozi róg żurawny są wysysane z wody i transportowane bezpośrednio do kontenerów na ciężarówkach. Pomysłowe i proste zbiory. Ponoć w Europie amerykańska odmiana wielkoowocowa nie jest zbytnio popularna.
Jednak główną atrakcją zostawiono nam na sam koniec. Chodzenie po kolana w wodzie pośród żurawin sprawiło nam wielką frajdę. Chętnych do brodzenia w lodowatej wodzie było wielu i na kalosze na szelkach musieliśmy chwilkę poczekać. p. w akcie rozpaczy wbił się w ten sam rozmiar co ja i wyglądał jak jajko na miękko serwowane na naparstku. Uszanowałam zakaz publikowania jego zdjęć w takim ubiorze ale trochę można zobaczyć na filmach które można obejrzeć tutaj.
Kichanie i smarkanie przeszło, minęło i ani razu nie pomyślałam o tym, że jestem mało zdrowa. Ruch na świeżym powietrzu wyleczył mnie z dolegliwości której nie mogłam pozbyć się przez trzy tygodnie.
Jeszcze jedno; im zimniej przed zbiorem tym bardziej czerwone są owoce. Białe i różowe są mniej atrakcyjne niż czerwone ale są identyczne pod względem zawartości witamin. Są tak samo zdrowe a jedynie mają inny kolor.
Bardzo zadowolona z wycieczki popełniłam nietakt w stosunku do samej siebie. Podziękowałam p. za wyrwanie mnie z łóżka o trzeciej rano a przecież była to trzecia w nocy. No coż jakoś to przeżyję.
*****
Jeżeli ktoś jeszcze nie obejrzał filmów to przypominam, że są tutaj.
Anna Maria P.
OdpowiedzUsuńJuż wszystko działa. Wgrałam filmy nie tam gdzie chciałam.
Zapraszam ponownie:)
Fascynujace! Czy to jest tylko takie jedno niewielkie w koncu poletko z tymi zurawinami? Wyobrazalam sobie te farme bardziej okazale, tak co najmniej kilkadziesiat hektarow tego dobra.
UsuńFilmiki zaiste bardzo zajmujace, szczegolnie te podwodne. Szapoba dla Autora, bardzo pomyslowo oglada sie z TEJ perspektywy. :)
43.994637, -90.442931 to są współrzędne przykładowej farmy i na Google Earth zobaczysz jej rozmiary. W tej okolicy jest takich farm bardzo dużo bo to istne "zagłębie" produkcji żurawiny.
UsuńPozdrawiam:)
Hana
OdpowiedzUsuńCała historia z wytłumaczeniem jest w tym poście. Filmy już są do pooglądania.
Pomyłki, pomyłki, pomyłki.
A to ciekawostka z tymi zbiorami żurawiny. Z przyjenością obejrzałam,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Gdy opuszczaliśmy farmę na parkingu nie było miejsca więc chętnych do poznania produkcji żurawiny jest wielu. Zapewniam, że wycieczka warta była wczesnej pobudki.
UsuńPozdrawiam:)
Nie miałam pojęcia, że tak to wygląda. Teraz już wiem:)
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce a i widownia ubawiona jak nigdzie, każdy chciał brodzić pośród kolorowych kuleczek.
UsuńPozdrawiam:)
Ciekawy reportaż, superowsko wygląda taka pływająca żurawina!
OdpowiedzUsuńHehehehe krioterapia pomogła Ci wyzdrowieć ;)
I takie ciekawskie pytanie ;) Wy we wtej Hameryce mówicie po polsku?
Między sobą obowiązuje język polski oczywiście a już za progiem króluje angielski w wydaniu amerykańskim i od tego nie da się uciec.
UsuńPozdrawiam:)
Niesamowita ta wspolczesna uprawa zurawin i zbiory.
OdpowiedzUsuńA przeciez kiedys zurawiny rosly dziko na mokradlach i ludzie jakos zbierali recznie.
To jest współczesna wersja zbioru na przemysłową skalę. USA zaspakaja 60% światowej konsumpcji żurawiny. Jest ona głównie uprawiana w Wisconsin i w Massachusetts. Kanada i Chile uzupełniają niedobór żurawiny na światowym rynku.
UsuńPozdrawiam:)
Ojacie! Tkwię z rozdziawioną paszczą i szczęką na podłodze! Nie miałam pojęcia, że tak to wygląda! Fakt, warto było zwlec się w środku nocy!
OdpowiedzUsuńTaka mało popularna roślina a jakie ma widowiskowe zbiory jej owoców. Nie przypuszczałam, że krzaki żurawiny są tak niepozorne.
UsuńPozdrawiam:)
Ciekawam jak u nas - i czy w ogóle - uprawia się żurawinę?
UsuńNie mam pojęcia, trzeba będzie sprawdzić.
UsuńWiedziałam, że będzie Ci się podobać. W Polsce nie ma takich dobrych terenów do uprawy tej żurawiny, bo żurawina wymaga nie tylko terenu podmokłego to na dodatek o odpowiednim ph. Na tym filmie co oglądałam kiedyś to dodatkowo pokazali cały proces zamieniania jej w "produkt do jedzenia".
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
One od razu nadają się do konsumpcji. Ukradliśmy cztery sztuki, co było widać na filmie i od razu trafiły do naszych ust. W takiej formie trafiają do sklepów i każda gospodyni ma swe sekretne przepisy aby żurawina nie była zbyt cierpka i nie za słodka.
UsuńObecnie nie ma problemu ze zmianą kwasowości gleby gdyż odpowiednich produktów jest na rynku dużo i chyba klimat jest ważnym czynnikiem jej występowania.
Pozdrawiam:)
Ale fantastyczna wyprawa, która usprawiedliwia dziecinną zabawę taplania się w wodzie i rzucanie cudnymi kuleczkami! Filmiki świetnie oddają atmosferę. Zdjęcia zawsze u Ciebie są znakomite, ale przeplecione filmikami dają rewelacyjnie obraz Waszych zmagań.Usciski!
OdpowiedzUsuńZ video wstawkami musimy uważać bo nasze komentarze mogą być szokujące. Dlatego filmów u nas mało i nie mamy wprawy w ich obróbce. Tutaj ruchome obrazy wydały mi się niezbędne.
UsuńJak tu nie taplać się w tak bajecznie kolorowym bajorku!
Pozdrawiam:)
Ależ ciekawostka, czego to człowiek nie wymyśli i nie przysposobi na własne potrzeby, a raczej na potrzeby podniebienia:-) niezwykły widok pływającej żurawiny, zbiór, na miejscu można kupić owoce? tak, nalewka z żurawiny jest bardzo dobra, nie za słodka, a u nas, z racji niedalekiej Ukrainy nazywa się bardzo tajemniczo: Nastojanka z klukwy; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZanim zbiór trafi do konsumenta najpierw musi być przebadany przez USDA czyli placówkę dbającą o jakość produktów rolnych. Amerykańska żurawina jest większa niż europejska i ciekawa jestem jak np w Polsce zbiera się taki drobiazg.
UsuńZ nalewkami to bardzo delikatna sprawa. Ilość użytego cukru może popsuć całą pracę. Nasza tegoroczna nalewka z wiśni jest trochę za słodka i za mocna ale zeszłoroczna jest po prostu boska. Tak dobra, że pozostało jej już mało. Bardzo mało. Jesień sprzyja konsumpcji nalewek więc nie pozostanie ze starej nic i kto wie czy nie zaczniemy leczyć katar tegoroczną produkcją.
Pozdrawiam:)
Jestem wszonsnięta i zmieszana ;)))
OdpowiedzUsuńSuper to wygląda ! Najbardziej podoba mi się to zdjecie spod wody
Warto było jechać, nawet w piżamie ;)
Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do maczania kamery w wodzie. Wiem, że ma wodoszczelną skorupę ale zawsze obawiam się, że kropelka wody wniknie do środka.
UsuńRóżnorodny sprzęt zapewnia możliwość ujęć które potem można wykorzystać na blogu:)))
Pozdrawiam:)
rzeczywiście fascynujące! dzięki, Ataner, za pokazanie nam tego. ale może postawiłabyś żurawinową kropkę nad i, i zdradziła nam przepis na żurawinową nalewkę?
OdpowiedzUsuńNo to mam problem!!!
UsuńJako wyjątkowo sprawna pani domu:))) sprzepisy na dania mam zakodowane w głowie i nie odmierzam poszczególnych składników. Tu zgarnę tam dorzucę i wszystko jest pyszne. Podobnie jest obecnie z nalewkami. Po latach wprawy po prostu wiem ile dodać alkoholu do zasypanych cukrem owoców. Jak wspomniałam w poprzedniej odpowiedzi na komentarz czasami czegoś dodam za dużo lub za mało. Wyślij mi swój email na mój widoczny pod zdjęciem na górze to coś ci skrobnę ale bez odpowiedzialności za smak. Każda następna próba spowoduje, że wyprodukujesz lepszą nalewkę.
Pozdrawiam:)
Tak, jeszcze przepis na naleweczkę poproszę, bo mam zapasy zamrożone z zeszłego roku i nowe się własnie pojawiły w sklepach. Bardzo się cieszę, że to zobaczyłam, dziękuję za poświęcenie. Myślałam, że ktoś ręcznie zbiera te jagódki!
OdpowiedzUsuńO kurczę wygadałam się i teraz jest kolejka po przepis. Nigdy nikogo nie uczyłam pić alkoholu ale widzę, że chętnych jest wielu. Nie mam na myśli was moi czytelnicy ale przede wszystkim naszych znajomych którzy jeżdzą z nami na wiśniobranie.
UsuńKiedyś zrobiliśmy pojedynek na nalewki; spotkały się trzy pary i przyniosły po butelce wiśniówki celem rozstrzygnięcia kto zrobił najlepszą. Degustacja i przechwałki doprowadziły do koszmarnego bólu głowy o poranku:)))
Kto wyprodukował najlepszą? Nikt nie pamięta.
Również i tobie wyślę wskazówki bo konkretnego przepisu nie mam. Jedni wolą słodsze inni mocniejsze więc wybór będzie należał do ciebie. Za pierwszym razem nie używaj całych zapasów. Wprawa czyni mistrza więc im więcej razy posmakujesz gotowego wyrobu to będziesz wiedziała co powinnaś udoskonalić.
Pozdrawiam:)
Ale fajnie tam macie na północy, wiśniobranie musi być świetne. My mamy fajne pola truskawek, borówek, jeżyn. Dlatego myślałam, że podobnie się zbiera żurawinę. Zapasy zawsze mam, bo uwielbiam, świetnie się sprawdza w ciastach, nawet mrożona. Już się cieszę na wskazówki.
UsuńNie miałam pojęcia, że żurawina rośnie w ten sposób a co wiecej jej zbiory odbywaja sie na wodzie. Piękne i zaskakujace widoki.Warto było wstać przed switem, droga sówko!
OdpowiedzUsuńObejrzałam też filmiki - to brodzenie posród czerwonych owocków to jakaś magia!:-)
Dzięki za świetny reportaż, Ataner!:-))
Ze mnie zielarka jak z przedszkola i nie wiedziałam jak wygląda roślina. Owoce owszem znałam i lubię ich kwaskowy smak. Kiedyś widziałam film jak spławiają żurawinę rzekami do punktu skupu i to dopiero był szok.
UsuńNie było zwiedzającego aby nie stanął w kolejce po gumiaki. Starzy i dzieci raptem zachowywali się tak samo: nie chcieli wyjść z czerwono-białego jeziorka. Dało się słyszeć słowa ponaglenia niektórych do wyjścia i udostępnienia woderów innym.
Pozdrawiam:)
Jestem totalnie zaskoczona, kto by pomyślał, że zbiory na farmie mogą być tak fascynujące. Ten traktor który uwalnia owocki, te cztery pęcherzyki, to zaganianie wężem, to brodzenie w kulkach ....
OdpowiedzUsuńIle się dowiedziałam!
Teraz ze świadomością procesu będę rozgryzała każdy owocek żurawiny. Suszonej bo ja naleweczkę robię z suszonej i już nie dodaję cukru nic a nic.
Każdy zwiedzający nagrywał płynący traktor i pojawiające się za nim owoce żurawiny. To zupełnie tajemnicza roślina, niepozorna i dała ujarzmić się człowiekowi za co ją dodatkowo lubię. Wymiana doświadczeń jest wysoce wskazana bo nauczyć się od innego można szybciej gdyż nie popełnia się błędów. Ja z kolei zrobiłam nalewkę na suszonych śliwkach kalifornijskich i o dziwo już po dwóch tygodniach była gotowa do spożycia. Kulinarne eksperymenty są mile widziane i co najważniejsze, że nigdy nie wiemy czy produkt finalny da się skonsumować.
UsuńPozdrawiam:)
Filmy REWELACYJNE! Musze sie rozejrzec czy gdzies w poblizu nie ma takich wycieczek bo moje dzieci chyba by oszalaly ze szczescia. Pewnnie i bez kombinezonow wskoczylyby do wody. Co tam, ze zimna! Czasem przejezdzamy obok takich "plantacji" zurawiny bo to podobno spora czesc lokalnej oregonskiej gospodarki.
OdpowiedzUsuńAle i tak najwazniejsze, e przeszlo Ci chorobsko!
Pozdrawiam serdecznie,
Motylek
Jeżeli masz w pobliżu farmę żurawin to na pewno uda ci się załatwić "wejściówkę" nawet gdy nie organizują oficjalnego zwiedzania. Dzieciom w USA wolno wszystko, no prawie wszystko, i mogą stanowić dobrą podporę przy negocjacjach z farmerem. Masz cały rok na przygotowanie wycieczki bo zbiory są pod koniec roku. Przynajmniej tak jest w Wisconsin. Oregon ma specyficzny klimat i dojrzewanie owoców może nastąpić w innym terminie niż październik/listopad.
UsuńRuch na świeżym powietrzu przewentylował mi płuca i pozbyłam się kaszlu oraz kataru. Akurat terapia klin klinem podziałała w moim przypadku.
Pozdrawiam serdecznie i życzę całej rodzince bezchorobowej zimy:)
To musi być nie lada doświadczenie, aby znaleźć się na takiej plantacji. Pięknie wygląda cały zbiór żurawiny. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominamy pobyt na farmie, najfajniejsze było to taplanie się w żurawinie.
UsuńPozdrawiam:)
Wchodzimy do sklepu kupujemy to co chcemy i rzadko myślimy nad tym jak dany produkt do nas trafił i skąd.... Twój post super fajny....Dzięki za takie cenne i ciekawe informacje:)
OdpowiedzUsuńSami byliśmy bardzo ciekawi jak wyglądają zbiory i w końcu udało nam się to zobaczyć. Bardzo miłe doświadczenie które na długo pozostanie w naszej pamięci i chętnie nim podzieliłam się z wami:)
UsuńPozdrawiam:)
Oo. Nawet nie wiedziałam, że tak się to zbiera, ale się zdziwiłam.
OdpowiedzUsuńAmerykanie to taki sprytny naród który nie lubi się przemęczać, więc jeśli tylko mogą coś udoskonalić to, to robią. Jednym z wielu przykładów jest właśnie np. zbiór żurawin.
UsuńPozdrawiam:)
Witaj Renatko, rzadko teraz bywam na blogu. Czytam co jakiś czas Twoje posty jak zawsze są super, ale dzisiejszy naprawdę mnie zaskoczył. Żurawinę znałam tylko suszoną, którą zresztą z przyjemnością żuję między posiłkami.A tu proszę taki niezwykły sposób uprawiania i zbiórka owoców rewelacyjna. Świetne filmiki i zdjęcia.Pozdrawiam serdecznie Ciebie i P:))
OdpowiedzUsuńTeniu, jest nam bardzo miło, że o nas nie zapomniałaś i zawsze jesteś mile widzianym gościem na moim blogu.
UsuńNas również zachwycił cały proces uprawy i zbiorów żurawin i my podgryzamy suszoną żurawinę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Osz, jakie to ciekawe :-) Nie miałam zielonego pojęcia :-) Wprowadzam się!
OdpowiedzUsuńWprowadzaj się z całym inwentarzem, zapraszam:)
UsuńŚwietne fotografie, super wpis,bardzo fajny blog.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Dziękuję bardzo i życzę wesołych Swiąt.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
nie wyslalo mojego komentarza poprzednio, wiec probuje jeszcze raz, zdrowych i pogodnych swiat :)
OdpowiedzUsuńTyle teraz kontroli i podsłuchów, że sama się dziwię, że coś jeszcze działa.
UsuńDziękuję za życzenia i przesyłam serdeczne pozdowienia wraz z życzeniami wesołych Świąt.
Te deseo una mágica y maravillosa Navidad con tu familia y amigos.
OdpowiedzUsuńUn saludo desde Salamanca.
No sé si mi español es lo suficientemente bueno para escribir en español.
UsuńGracias por tus saludos y te deseo feliz Navidad.
Świetne zdjęcia
OdpowiedzUsuń