Nie sposób chociażby słowem nie przybliżyć historii tego miasta. Uzyskało prawa miejskie w 1887 roku i spisano 52 dusze obywateli. W latach 1890 zaczęto wydobywać gąbkę z dna zatoki. Z roku na rok wydobycie zwiększało się nie nadążając za popytem i już wtedy notowano milionowe zyski ze sprzedaży. Osiedlający się Grecy okazali się wspaniałymi żeglarzami i jeszcze lepszymi nurkami. W 1905 roku w Tarpon Springs było 500 nurków pracujących na 50 łodziach. Nurkowie byli wyposażeni w gumowe kombinezony aby mogli dłużej przebywać pod wodą. Gąbka robiła zawrotną karierę oraz osiągała zawrotną cenę. Rosło jej wydobycie do tego stopnia, że przez trzydzieści lat “gąbczany” interes był największym na Florydzie. Przynosił on większe zyski niż owoce cytrusowe i turystyka. Małe miasteczko niedaleko Tampy stało się “Światową Stolicą Gąbki”.
W 1940 jakieś choróbsko dopadło gąbki które masowo wymierały. Plaga ta doprowadziła prawie do całkowitego upadku wydobycia w roku 1950. Jak to w życiu bywa po deszczu jest słońce i karta odwróciła się sprzyjając Tarpon Springs. W latach 1980 odkryto nowe zasoby gąbek a miasteczko powróciło na pozycję lidera w produkcji naturalnej gąbki.
Po drodze mijaliśmy sklepy z “chińskimi ciupagami” czyli pamiątkami nie mającymi nic wspólnego z tradycją miejsca więc nawet nie zwolniliśmy kroku aby jak najszybciej dojść do jadłodajni.
Natrafiliśmy jednak na przeszkodę którą nie sposób było ominąć. Na naszej drodze po drugiej stronie ulicy była inna restauracja i ciastkarnia.
Cukier działa na p. jak narkotyk a zamknięty w ciastku zniewala go zupełnie. Sklep był dość duży jak na ciastkarnię a wybór tak bogaty, że nie wiadomo było na czym zawiesić oko. Ludzi tak dużo jakby z całej Florydy zjechali tutaj smakosze (niby) greckich przysmaków. Przestępowałam z nogi na nogę bo akurat tutaj nic mnie nie ciekawiło. Zamiast ciastka o podejrzanie wściekłym kolorze wolałabym setkę pod śledzika. Zostawiłam męskie towarzystwo w kolejce a sama udałam się tam gdzie mężczyznom wstęp wzbroniony. Okazały z zewnątrz budynek restauracji w środku był istnym labiryntem który wciągnął mnie na dobrych kilka chwil. Zrelaksowana po wizycie w toalecie skręciłam nie w tą stronę z której przyszłam i od razu zaczęłam zwiedzanie od podszewki szukając drogi powrotnej. Blondynka potrafi zabłądzić wszędzie i zginąć na dziesięć minut zupełnie tak od niechcenia. Zatroskane oczy męża wywołały uśmiech na mej twarzy i zanim cokolwiek powiedział pogoniłam starych chłopców do marszu.
Zagadałam
ich mówiąc o panicznym głodzie i o tym, że jeżeli w ciągu pięciu minut
nie usiądę przy stoliku to zemdleję. Nie musiałam zatem opowiadać, że
zamiast wrócić do sklepu przeszłam przez kuchnię i zobaczyłam zaplecze
całego przedsiębiorstwa. W końcu ktoś uprzejmy wskazał mi drogę do
sklepu. Może nie byłam jedyną zgubą w tym sezonie?
Gdy już
uporaliśmy się z wyborem słodyczy, wyszliśmy z miejsca rozpusty
smakowej aby wreszcie coś zjeść. Zwykła droga do zaspokojenia głodu
okazała się usiana przeszkodami konsumującymi dość pokaźną ilość czasu.
Oprócz kutrów i gąbek ciastka zajęły nam najwięcej czasu.
Już widziałam restaurację w której miliśmy zapełnić żołądki, już czułam zapach smażonych potraw, już prawie widziałam ośmiornicę na talerzu aż tu raptem kolejny przystanek.
Chciałam wrzasnąć do łasuchów coś w stylu, “co znowu ciastka?”, bo widziałam przed sobą miejsce ze słodyczami. Kolejna ciastkarnia stała się wrogiem numer jeden i nie miałam zamiaru wejść do środka i gapić się na lukrowane cudeńka. To nie cukier przykuł uwagę p., obok był sklep z podkoszulkami który sprzedawał marihuanę w postaci olejeku z konopii. Jak nie kupić zakazanego produktu który nie jest zakazany na Florydzie. Targowanie zajęło nam kilka minut bo nie dość, że buteleczki różniły się mocą zawartego w nich ekstraktu to na dodatek olejek pochodził z trzech różnych firm. Zagadnięta sprzedawczyni uczepiła się mnie pomijając panów i zaczęła tłumaczyć mi zbawienne działanie marihuany. Wkurwiłam się natychmiast bo widocznie babsko uznało mój wygląd za ledwo słaniający się na nogach okaz długotrwałej choroby. Dręczona i udręczona zakupiłam dwa opakowania narkotycznego płynu i chudsza o stówkę wyszłam ze sklepu. Mimo zapewnień, że rekreacyjna lub lecznicza marihuana nie ma nic wspólnego z prawdziwą marihuaną postanowiłam jej nie używać. Skoro taka zdrowa i niby nie narkotyk to czemu w połowie stanów jest narkotykiem? W Illinois dopiero w przyszłym roku narkotyk przestanie być narkotykiem ot tak gdy pojawi się nowy rok. Zmieni się kartka w kalendarzu i zmieni się status prawny. Totalna szajba przypominająca mi komunistyczne nakazy i zakazy. Świat jak widać tak bardzo się nie różni pomimo zapewnień i całego paplania o wolności.
Już nic nie powstrzyma mnie przed wejściem do restauracji. Żadne sklepiki świata nie zatrzymają mych nóg poganianych burczeniem głodnego żołądka. Nic.
To miasteczko ma rzeczywiscie grecki charakter choc architektura bardzo niegrecka. Ale nie to wazne. Mysle ze wszystko tam urokliwe i o swojskim charakterze - podobnie odczuwa sie St Augustine po drugiej stronie polwyspu. Bylas w nim kiedy? Naprawde cudne miejsce i o bardzo hiszpanskiej architekturze, pierwsze gdzie wyladowali konkwistadorzy. Polecam.
OdpowiedzUsuńJa nie uznaje marihuany, zeby nie wiem jak mi kto tlumaczyl.... jesli bowiem mowia ze to nic, ze nie narkotyk, ze nieszkodliwe to po co by palic? Rownie dobrze palic np papier czy szmate a nie pala ich, hahaha. Wiec niech mi oczu nie mydla a poza tym wiadomo ze przycmiewa, ze oglupia i przytepia zmysly wiec wedlug mnie niebezpieczne. Jak moze byc podchmielony kierowca niebezpieczenstwem i karany a zacmiony marihuana nie? Zreszta po niektorych lekarstwach to obowiazuje a marihuane chca zlegalizowac. Dla mnie niezrozumiale i jestem przeciwna. Ale to inna historia.....
Fajne miasteczko i o ciekawej historii i jak wspomnialam pod wczesniejszym wpisem dzieki Tobie dowiedzialam sie ze takie na Florydzie istnieje.
Nie lubie greckiej kuchni a ich wypiekow wogole nie znam - p lubial? Slyszalam ze podobnie jak tureckie jest niesamowicie slodkie.
Pozdrawiam z nadal goracego Arkansas.
Słodycze były zulełnie niejadalne jak dla mnie. Sam cukier i sztuczne kolory. Niektóre zakupione ciastka miały orzechy i migdały co dodawało trochę smaku.
UsuńGdyby nie port to miaso byłoby zupełnie przeciętne ale historia i kilka domów pomalowanych na biało z niebieskimi akcentami mogło od biedy przypominać Grecję. Taka to już jest tutejsza rzeczywistość, mieszają się narodowości tworząc prawdziwe USA.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie mam dobrego zdania o substancjach uzależniających.Wiem jak trudno jest palaczom odzwyczaić się od palenia, bo nikotyna jest środkiem łatwo i szybko uzależniającym. Marihuana zostanie zalegalizowana ale zapewne tylko ta dostępna z legalnych źródeł,a więc zapewne pozbawiona w procesie produkcji przynajmniej części szkodliwości. A tak ogólnie to wcale nie rozumiem tych, którzy lubią różnymi środkami zmieniać swe stany świadomości. Osobiście nie przepadam za stricte grecką kuchnią.
OdpowiedzUsuńOstatnio co prawda zajadałam się orzechami arachidowymi w miodzie, które akurat
tego dnia zastąpiły mi regularny obiad. I regularnie jem "jogurt grecki", ale podejrzewam, że jego greckość jest mało oryginalna.
Greckich wypieków nie znam, znam tureckie i wcale a wcale mi nie smakowały - za tłuste i za słodkie jak dla mnie.
Serdeczności;)
Taki olejek ponoć jest dobry na jakieś dolegliwości. Krążą opowieści, że wprost zbawienny więc robi zawrotną karierę. Jeżeli można pomóc bliźniemu to czemu tego nie uczynić. Tutaj kupiłam specyfik bez problemu i strachu, że mnie zamkną do ciupy. Mnie na razie wystarczy codzienne życie aby czuć się wykończona pod koniec dnia więc nie muszę osłabiać się narkotykami aby mieć długi i spokojny sen.
UsuńSilenie się na etniczne jedzenie zupełnie mnie nie rajcuje ale już wolę zjeść coś innego niż wszechobecne hamburgery i frytki.
Pozdrawiam serdecznie:)
Dobra, wszystko fajnie, ale gdzie zdjęcia ciasteczek????
OdpowiedzUsuńBym choć popatrzyła...
No i po co zakupiłaś olejek, jak nie będziesz używać? Nic ja nie rozumiem.
Ale dziękuję za wycieczkę. Jak patrzę na pierwsze zdjęcie, to myślę, że ci poławiacze gąbek lekko nie mieli.
Zakaz to zakaz i już. Nie ma zdjęć ani mnie ani ciastek. Prawda jest taka, że w sklepie był taki ścisk, że o zrobieniu zdjęć nie było mowy. Nawet chyba nikt z nas o tym nie pomyślał a rzeczywiście szkoda.
UsuńNarkotyczne krople kupiłam dla znajomej nie dla siebie ale tekst sugerował coś innego. Kiepska jestem w środkach odurzających a tłumaczenie po co je kupiłam wyszło mi fatalnie więc trzymam się od nich daleko jak tylko można.
Pozdrawiam serdecznie:)
jak znakomicie rozumiem Twoje zagubienie w sklepie to nawet sobie nie wyobrażasz . ja się gubię jak okrążę jeden jedyny raz dowolne drzewo w lesie .Fajnie znowu Ciebie poczytać
OdpowiedzUsuńmacham wieczorowo Dośka vel Gryzmolinda
Wystarczy mi orientacja w sklepie spożywczym aby zrobić zakupy. Resztę pozostawiam p. niech się martwi jak trafić do celu. Nawigator ze mnie kiepski ale to zaleta wielu kobiet.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ciekawe zdjęcia
OdpowiedzUsuńTo dlatego, że mnie na nich nie ma:)))
Usuńgreckie dla mnie zaslodkie, ale jem i tak.
OdpowiedzUsuńMoże tak trzeba; jak kraść to miliony a jak jeść ciastka to słodkie jak miód:)))
UsuńHej,hej. Jak zwykle wszystko świetnie opisane. Kolejna ciekawa miejscówka. Ja co prawda też bywałam ostatnimi czasy ale pisać mi się nie chce, zresztą mój blog nie o tym ;) trochę zdjęć zapodałm.pozdrawiam jesiennie z Polski.
OdpowiedzUsuńWpadnę do ciebie aby pooglądać i poczytać.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Greckiej kuchni miałam okazję posmakować daaawno temu na Chalkidiki. Smakowała mi. Jakby było teraz, nie w Grecji, nie wiem!
OdpowiedzUsuńJak wchodzę do sklepu na zakupy, to zawsze dokładnie wiem czego chcę i nie zbaczam na boki. Gdyby wszyscy tak mieli, handel by zbankrutował!
Ciepłe z Puchatym podsyłam! :-)))
To wielka zaleta,że będąc w sklepie wiesz co chcesz kupić a nie sugerujesz się reklamą czy super przecenami. U mnie to różnie bywa, jak mam listę zakupów to staram się jej trzymać ale czasami coś "wpadnie w oko" i dorzuca się do koszyka.
UsuńZ tą kuchnią grecką różnie bywa bo czasami rodowici Grecy mieszkający w USA nie są w stanie dokładnie odtworzyć receptur swoich dań. Po prostu ten sam produkt używany w Grecji tutaj smakuje inaczej.
U nas piękna jesień, pozdrawiam sedecznie:)