1

środa, 18 września 2019

Lenistwo i gąbka

Muszę powrócić do pobytu na Florydzie bo już wkradł się bałagan i za chwilę nie będzie wiadomo co, gdzie i kiedy.

 Gdy p. był zajęty ulepszaniem wnętrza naszego podróżnego domu ja po prostu spędzałam czas na lenistwie. Jest to bardzo męczące zajęcie bo pod koniec dnia byłam tak samo zmęczona jak on. Zupełnie nie do wiary, że nieróbstwo może tak wycieńczać organizm. Skoro robotnik i nierób są tak samo zmęczeni to już wolę być tym drugim. Do miasta nas nie ciągnie a cudownych widoków nad zatoką nie uświadczysz więc nigdzie nie podróżowaliśmy. Wystarczało nam to co było pod ręką czyli ciepło i spokojnie. Przedmieścia każdego większego miasta są leniwe i życie płynie tam zupełnie wolno. Ja również poddałam się tej atmosferze i pewnego dnia tak wolno się poruszałam, że nie przygotowałam nawet najprostszego obiadu. Ale od czego są knajpki które karmią głodnych? Gospodarz nie był zdziwiony moim karygodnym postępowaniem i zaproponował grecką obiadokolację. Z przyjemnością przyjęłam zaproszenie bo rano mogę nic nie jeść ale wieczorem po całym dniu lenistwa byłam wtedy głodna jak wilk. 

Wydałam zakaz robienia mi zdjęć bo przecież nie miałam kiedy upiększyć się na tyle aby jakikolwiek aparat nie zepsuł się przy pierwszej próbie uwiecznienia mej osoby. p. oczywiście wziął aparat ale obiecał kierować obiektyw z dala ode mnie. Robaki i krokodyle na pewno okażą się milszymi obiektami niż moja zmęczona twarz. Pojechaliśmy do Tarpon Springs które słynie z wydobycia naturalnej gąbki. Miasteczko zasiedlone przez greków aż tak bardzo nie różniło się od innych ale tradycja wydobycia gąbki z dna morza pozostała i jest kultywowana do dziś.
 Jak nigdy do tej pory nie interesowało mnie nic oprócz jedzenia. Czułam, że połknę największą porcję bez wybrzydzania, że ja gotuję lepiej. W porcie zacumowane kutry jednak zainteresowały mnie na tyle, że zapomniałam o głodzie.

Chciałam wleźć na jeden z nich ale gdy nikogo nie ma na pokładzie to taka samowola prawdopodobnie nie uszłaby uwadze przechodniów i wzbudziła zainteresowanie. Trudno jak nie wolno to nie.
Gdyby był jakiś majtek na pokładzie to pewnie pozwoliłby mi na postawienie stopy na pokładzie i zbliżenie się do atmosfery pracy nurków. Pozostało mi patrzenie i podziwianie, że takie łupinki wypływają z załogą narażać życie aby przywieźć tak prozaiczną rzecz jak naturalna gąbka. Nie jest to przedmiot luksusu i zarobek musi być marny. Mogłam się o tym przekonać bo trzy kroki od miejsca w którym stałam były sklepiki ze złowionymi trofeami.
Moje kolejne ostrzeżenie “tylko nie rób mi zdjęcia” ostudziło zapał p. do fotografowania i dziś żałuję, że mamy tak mało zdjęć z tej wycieczki. Postanowiłam wziąć się za siebie i nie rozsiewać degrengolady wokół bo mąż zbyt łatwo jej ulega.
Nie obyło się bez lekkiej utarczki słownej gdy przyszło do zakupu chociażby małej gąbki. Ja nie chciałam bo mam swoją myjkę z plastiku która mi w zupełności odpowiada a p. uparł się jak dzieciak, że powinniśmy mieć taką tutejszą a nie z Filipin czy Chin. To co było wystawione na zewnątrz sklepu to tylko namiastka okazów znajdujących się w środku sklepu. Tak wielkich okazów w życiu nie widziałam, nawet na filmach przyrodniczych w TV. Zdjęć oczywiście nie mamy bo za każdym razem gdy p. unosił aparat do góry ja syczałam jak jadowita i rozwścieczona kobra. “Tylko nie rób mi zdjęć” syczały usta a oczy wysyłały tuziny piorunów zdolne podpalić tą drewnianą konstrukcję pełną cudownych gąbek. Musicie uwierzyć na słowo bo zdjęć oczywiście nie ma! Niektóre były tak duże jak fotel a kształty zachwycały i zdumiały za razem. O cenach nie wspomnę bo te superowe były w okolicach setki albo nawet dwóch za sztukę. Czy ktoś wcześniej wspomniał o lichym zarobku poławiaczy? Gdybym nawet miała tyle kasy aby kupić coś podobnego to i tak nie wiedziałabym co zrobić z monstrualnie wielką gąbką. Ale w wielkim domu mogłabym ją gdzieś wyeksponować, tylko domu brakuje. Bystra sprzedawczyni uczepiła się p. bo od razu widać, że turysta. Blady jak nie tubylec, aparat wisi na brzuchu i rozgląda się wokół jakby nigdy nie był w sklepie z pamiątkami. W sekundzie znalazłam się przy nich aby usłyszeć “to ja chcę właśnie tę”. W zwykłej balii jaką mogły używać nasze prababki do prania bielizny moczyły się gąbki. Miało to być na ludowo i przypominać Grecję. Aż takimi turystami nie jesteśmy aby nabrać się na tanie tricki. O tym, że mokra gąbka jest miękka wiedzą wszyscy a balia wcale nie przypominała mi Grecji.
p. trzymał w dłoni średniej wielkości mokrą gąbkę która służyła jako okaz na pokaz. Cholera wie ile dni kisła w burej wodzie i ile dłoni ją dotykało. Już miałam syczeć, że nie chcę żadnej używanej gąbki ale było za późno. Mąż oznajmił, że kupuje to co trzyma w łapie i już. Kształt wręcz idealnego stożka wulkanicznego. Idealnie odcięta tak, że mogła stać na półce w łazience nie przeszkadzając nikomu. Sprzedają tam na wielkość a nie na kształty więc zapłaciliśmy dosłownie kilka dolarów ale pani zza lady nie miała uszczęśliwionej miny bo drugiego takiego “cycka” nie miała w kolekcji. Do zakupu została dołączona instrukcja obsługi w postaci ładnego karteluszka i żegnani życzeniami miłego wieczoru wyszliśmy ze sklepu aby je zrealizować w restauracji.

21 komentarzy:

  1. Eee... bez zdjec... a ja nigdy nie widzialam gabki wielkosci fotela...
    To Ty nie znasz triku nieumalowanych gwiazd filmowych? Duze i ciemne okulary na twarz i juz wygladasz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam właśnie takich okularów kilka par aby pasowały do stroju, stylowo i kolorystycznie. Wtedy czułam się cała pomięta i zmasakrowana więc pomimo okularów na nosie i tak wolałam się nie fotografować. Może duży worek śmieciowy załatwiłby sprawę:))))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    2. To nie moglas sama stanac za obiektywem?

      Usuń
    3. No jak mogłam stanąć za tym obiektywem, jak ręce mi się trząchały z głodu.
      A w czarnych okularach wyglądam jak mucha:)

      Usuń
  2. Wystarczyło tylko głowę zwiesić lub włosy potargać, wszak byliście nad wodą!;-))) Strasznie ciekawam tych ogromniastych gąbek!
    Chciałam też wspomnieć, że na blogspocie jest mój blog
    w małym, białym domku@ fuscila.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz może być post bez moich zdjęć. Pędzę do ciebie, do twojego domku na blogspocie.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  3. Czasem kupowałam takie naturalne gąbki ale ale po pierwsze zawsze miałam wrażenie, że to tak, jakbym kupowała róg jednorożca a po drugie mocno capiły przy myciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalną gąbkę od czasu do czasu trzeba moczyć w sodzie oczyszczanej. Też tego nie wiedziałam dopóki nie przeczytałam załączonej instrukcji obsługi.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. Prezencja to bardzo ważna rzecz i trzeba o tym pomyśleć wcześniej, żeby się nie denerwować jakimś natrętnym paparazzo ;)))
    Też nie mam naturalnej gąbki w domu, a dzięki Tobie poszerzyłam sobie wiedzę na ten temat :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mogłam pomyśleć kiedy byłam głodna jak stado wilków. A tak szczerze, to jak wchodzę do kibelka to nie wiem czy tam nie ma jakiejś ukrytej kamery. Normanie, masakra! Mój osobisty mąż robi mi nawet zdjęcia kiedy śpię i jak tu żyć!
      Gąbka jest naprawdę fajna, to może ja zajmę się jakimś przemytem do Polski i zostanę "gąbkową królewiczówną" :))))

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Gąbka wielkości fotela- porażające. A coś słyszałam, że już są na świecie rejony, w których jest zakazany połów gąbek. Osobiście nie używam gąbek, wolę specjalne pięciopalcowe rękawiczki, takie nieco szosrstkawe.
    Ciągle Cię ślubny fotografuje, bo Cię uwielbia- doceń, nie marudź;)
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwidoczniej okolice Florydy odpowiadają gąbkom. Od czasu do czasu znajdują sobie inne miejsca i kto wie czy nie ulegną zagładzie dzięki chciwości człowieka. Prędko to chyba nie nastąpi więc smyrajmy się podczas kąpieli naturalną gąbką.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  6. Nie wiedzialam ze na Florydzie jest takie grecko-gabczaste miasteczko.
    Musi byc polozone blisko pokladow gabki a te niezbyt gleboko w oceanie.
    Ciekawe czy po wyciagnieciu czyszcza je jakos bo przeciez taka gabka musi byc czyms obrosnieta rosnac we wodzie przez jakis czas.
    Ja tez mam momenty kiedy nie chce zdjec bo przeciez nie nosze calymi dniami makijazu i wychodnych ciuchow.
    Gdy czlowiek byl mlody mozna bylo sobie pozwolic ale teraz absolutnie nie - chociaz znajac Cie wiem ze masz mlodziencza, naturalna urode.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gąbka to prymitywne zwierzę więc co na niej usiądzie zostanie pożarte to może po wyłowieniu nie trzeba ich myć i wystarczy wysuszyć. Z drugiej strony powinny chyba zostać poddane jakieś obróbce zanim trafią na półkę sklepową. Zdechłe zwierzę morskie przecież śmierdzi nieludzko.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  7. Masz jak mój mąż. On też na wyjazdach ciągle krzyczy: nie rób mi zdjęć! I robi głupie miny. Dlatego ma duuużo zdjęć głupkowatych, bo ja robię nam na starość pamiątki z podróży. Będziemy sobie oglądać i co? Ja sama nie podróżowałam!
    Więc mu robię zdjęcia i już.
    A gąbka to nie wiem, ona ŻYJE. Jakoś straszno mi byłoby się nią myć...
    Dziękuję za miłe słowa na moim blogu, patrz, jakoś tak się znajdujemy w sieci, przypadki? Nie sądzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o te głupie miny chodzi:) jeśli to są zdjęcia do domowego albumu to jest ok. Gorzej jak są publikowane np. na blogu a w ogóle uważam, że osobom w pewnym wieku zdjęć nie poiwnno się już robić. Są ciekawsze obiekty do fotografowania np. kwiatki:)
      Miłe słowa trzeba mówić osobom którym się należą, pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Ciekawe te gąbki. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia. Zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę następna artystyczna osoba zawitała na mój blog, pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Też nie lubie być fotografowana przy byle okazji, choc potem żałuję, bo w końcu te zdjecia zostaja w rodzinnym archiwum, cos ważnego dla nas dokumentują, nie są przeważnie na pokaz. Człowiek nie zawsze musi i powinien wyglądac ładnie. Jego nastrój i fizjonomia sie zmienia. To jest normalne i naturalne. To jest prawdziwe. Tylko modelki i aktorki wyglądaja zawsze na fotkach tak jak chodzące ideały.Ale w domowym zaciszu są przecież zwykłymi, zmęczonymi jak my, kobietami, ale takimi wstydzą sie nam pokazać, choc takie byłyby o wiele ciekawsze, prawdziwsze, blizsze nam i zyciu.
    A co do gąbek to fajnie na nie popatrzeć, dotknąć ewentualnie, ale niekoniecznie juz używać.Ja w każdym razie nie używam, bo prosta ze mnie kobita, której woda i mydło do codziennych ablucji tylko wystarczają!:-)
    Pozdrawiam Cie serdecznie, Ataner!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie w czasach aparatów cyfrowych, zdjęć możemy robić tysiące i powinniśmy ich mieć właśnie tyle. Któreś na pewno będzie poprawne na tyle, że pokazanie go nie będzie wstydem.
      Ja nie miałam być czym zmęczona, ot tak nic mi się nie chciało.
      Naturalna gąbka daje tyle piany, że gdy ją używam czuję się jak królowa wszystkich oceanów.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  10. Tak, czuj się już zawsze jak Królowa Wszystkich Oceanów!! A ja będę miała koleżankę-Królową! Prawdziwa gąbka jest komfortowa - troszeczkę luksusu nikomu nie szkodzi. Teraz nie przepadam za prysznicem, bo w najmniej oczekiwanych momentach gorąca woda w ułamku sekundy staje się lodowata a ja przecież nie zamawiałam fińskiej sauny! Chcąc, nie chcąc wyrywają mi się różne słowa których teoretycznie nie znam , takie różne - nie powiem bo nie znam. Buziole!

    OdpowiedzUsuń