- Czy ty wiesz, ze ja nigdy nie zrobiłam ci awantury? - Słowa jakoś same płynęły z moich ust jak gorski potok na wiosne i wcale nie czekałam na ich potwierdzenie. - Tak sobie siedzę tutaj i rozmyślam, ze jestem albo nienormalna albo idealna. Pomyśl sam jak można przez tyle lat nie pokłócić się, powinnam znaleźć się w Księdze Rekordów. - Słysząc te słowa p. zrobił oczy jak spodki a ja doszłam do wniosku, ze... - ja to jakaś Święta jestem. Skąd tyle wyrozumiałości i anielskiej cierpliwości we mnie sama nie wiem. Nikt by z tobą nie wytrzymał tyle lat. W szczególności gdy oboje wiemy jaki masz paskudny charakter.
- A … - Wcale nie chciałam słuchać co ma w tej chwili do powiedzenia słuchacz. Wzięło mnie na rozprawianie o swych zaletach. Wpadłam w jakiś trans krasomówstwa co wcześniej mi się nie zdarzało. Zapaliłam kolejnego papierosa do kolejnej kawy i gadałam i gadałam jaka jestem wspaniała.
- A nie...
- Znów nie dałam p. dojść do słowa wychwalając swe zaiste niecodzienne
zdolności do zażegnywania nieporozumień. Zaraz, zaraz co on chciał
powiedzieć? Chyba chciał mnie nazwać... Tak on chciał mnie nazwać
„anie...”, tak mój biedny p. jednak mnie kocha i chciał nazwać mnie
aniołem. Jaka jestem niesprawiedliwa i być może całe
to moje gadanie to już kłótnia? Nie, jaka tam kłótnia te spokojnie
wypowiadane słowa nie są kłótnią. Jeszcze raz, „anie...”, tak już
pojęłam i od razu pożałowałam, ze nie pozwoliłam aby te cudne słowa
wdarły się w ma dusze jak gwałtowna lawina. Chce to usłyszeć, chce
usłyszeć jak p. mówi do mnie „aniele ty mój”. O ukochany! Zamilkłam i
spojrzałam na niego z taką miłością
jak wtedy gdy ujrzałam go pierwszy raz i skradł me serce na zawsze.
Mów! Mów mi te słowa miłości! Krzyczało me serce a usta przygryzłam aby
nie drzeć się wniebogłosy.
- A nie pomyślałaś, ze to ja jestem ideałem? - To nie były słowa których oczekiwałam, to były obce słowa, złe i okrutne. Jakaś słabość mnie ogarnęła i nie mogłam zrozumieć ki diabeł je podszepnął.
- Co? Ze co? Ze niby ty? Ty ideałem? No nie mogę! - Z razu krótki
urywany śmiech jak parskniecie konia rozniosło się echem po pustym
kempingu. Takiego biegu sprawy nikt by nie wymyślił, nikt oprócz p. Jak
grochem o ścianę, jak gadał dziad do obrazu a obraz ani razu tak moje
słowa poleciały w przestrzeń kosmiczna a nie do serca ukochanego. Ręce
opadają. Moje ręce opadły po chwili na brzuch bo zanosiłam się śmiechem,
szczerym śmiechem rozbawiona do łez komizmem tej sytuacji.- A nie pomyślałaś, ze to ja jestem ideałem? - To nie były słowa których oczekiwałam, to były obce słowa, złe i okrutne. Jakaś słabość mnie ogarnęła i nie mogłam zrozumieć ki diabeł je podszepnął.
- Oj ty mój ideale, ty gadem podłym jesteś. Gadzina z głazem zimnym i oślizłym zamiast serca. - Gdy emocje opadły ruszyliśmy na podbój bagien. Nie mieliśmy dużego wyboru bo droga tylko jedna i szczerze mówiąc to nie spodziewaliśmy się, ze spotka nas coś bardzo atrakcyjnego. Widzieliśmy co nieco w nocy ale właśnie noc nadała tej okolicy bardzo tajemniczy wygląd i chciałam jak najszybciej obejrzeć to w pełnym słońca dniu. A słońca było aż nadto bo jak udało mi się zaobserwować to nie było tutaj ani jednego drzewa oprócz na sile zasadzonych palm. Bez drzew nie ma cienia i od wschodu do zachodu słońca wystawieni byliśmy na działanie tak wytęsknionych promieni słońca w ciągu jesieni. Wokół kempingu nie było takich bagien jakie sobie wyobraziłam więc postanowiliśmy udać się w pobliże portu morskiego bo droga zapowiadała się interesująco. Ledwo zdążyłam rozsiąść się wygodnie w fotelu gdy mój kierowca oszalał. Nacisnął gaz do dechy i zaczął wskazywać coś w dali a słowa jego były o wiele bardziej dosadne niż przytoczę.
- Popatrz. Tam coś lezie. Cholera muszę zdążyć. - Skrzynia biegów przeskoczyła o dwa przełożenia w dół i auto uniosło dziób jak łódź, silnik zawył a ja zaskoczona nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie.
- Tam! - p. palcem wskazywał drogę przed nami. Jak wspomniałam rozluźniona i przygotowana na pół godziny względnego wypoczynku zabłądziłam myślami na tereny mnie tylko znanego lądu i byłam daleko od teraźniejszości. Chwilę zajęło mi powrócenie do tu i teraz. Przed maska auta zauważyłam coś na drodze. Przez drogę przechodził żółw. Pasy bezpieczeństwa to doceniany prze mnie wymóg, szczególnie z takim kierowca jak p. Przeważnie z auta wysiadam jako druga ale tym razem zaskoczyłam nawet siebie. W sekundzie odnalazłam aparat fotograficzny i zaskoczyłam się ponownie bo wręczyłam go p. i pobiegłam na spotkanie dużego gada. Nie mogłam przepuścić takiej okazji i nie moglam się rozdrabniać aby brać ze sobą aparat. Nie było tutaj pobocza i p. zatrzymał się na prawym pasie ruchu, włączył światła awaryjne i podążył za mną.
- Idź stad bo cie coś przejedzie. Moj drogi uciekaj z drogi. - Żółw przysiadł i zaczął głośno prychać na mnie. Odwrócił się w moja stronę i złowrogo spoglądał na mnie.
- Idź do swoich bagien bo zginiesz. - Ten, nie dość, ze duży to paskudny gad ruszył swe ciało i zaczął żwawo iść w kierunku skąd przybył. Teraz p. zagrodził my drogę. Rzucił się na asfalt i wycelował w niego obiektyw aparatu.
Na lewym pasie drogi zatrzymał się pickup i droga została teoretycznie zablokowana w obydwu kierunkach. Wysiadł z niego kierowca i dołączył do naszej zwariowanej dwójki. Ja proszę żółwia aby poszedł sobie do domu, p. leży na drodze robiąc zdjęcia z poziomu asfaltu a gość stoi sobie obok nas i mówi; „jak żyję tu dwadzieścia lat to nie widziałem takiego żółwia, one są słodkowodne”. Jemu zajęło to dwadzieścia lat a nam raptem jeden dzień. Na samą myśl, ze mamy taką zdolność do spotykania dziwnych rzeczy wzdrygnęłam się co może nas spotkać w amazońskiej dżungli albo wieczorem w namiocie. Obecnie w zupełności wystarczało mi to co widziałam. Dziwny żółw, długonogi żółw z częściową skorupą wydawał się jakby przybył sprzed miliona lat przed naszą erą. Na dodatek jego ogon naszpikowany obronnymi łuskami sprawiał, ze całość tej pokracznej gadziej istoty kojarzyła mi się z dinozaurami.
Obejrzałam go dokładnie i znów poprosiłam go aby poszedł sobie w bardziej ustronne miejsce. O dziwo usłuchał mnie i po chwili zniknął w wodzie stojącej zaraz obok drogi. Tak się złożyło, ze miałam dzisiaj dwie rozmowy (jeżeli moje monologi można nazwać rozmową) z dwoma różnymi gadami, dwu i czteronożnym i wyznam bez bicia, ze lepszy kontakt miałam z tym ostatnim i wcale mnie nie rozczarował.
Słów kilka o samym żółwiu:
Żółw jaszczurowaty, skorpucha jaszczurowata, żółw kajmanowy (Chelydra serpentina) – gatunek gada z rodziny żółwi skorpuchowatych z podrzędu żółwi skrytoszyjnych.
Półwodny tryb życia, płytkie rzeki o mulistym dnie lub bagniska. Często wychodzi na ląd i znacznie oddala się od wody.
Zwykle przebywa w płytkiej wodzie zagrzebany w mule i nieruchomo czatuje na zdobycz. Jest słabym pływakiem. Bardzo ruchliwy i agresywny. W odróżnieniu od innych żółwi w razie zagrożenia nie usiłuje schować się do pancerza tylko podejmuje walkę kąsając boleśnie szczękami.
Żółw jaszczurowaty uznawany jest za gatunek niebezpieczny dla ludzi.
Długość karapaksu do 35 cm. Masa ciała do ok. 15kg, a wyjątkowo do 30 kg.
Półwodny tryb życia, płytkie rzeki o mulistym dnie lub bagniska. Często wychodzi na ląd i znacznie oddala się od wody.
Pokarm
Małe zwierzęta jak ryby, żaby, pisklęta ptaków wodnych, a na lądzie jaszczurki, węże i małe ptaki. Również pokarm roślinny i padlina.
rozjechalam kiedys weza, ale zolwia zauwazylam, zatrzymalam samochod robiac trabiacy za mna korek i przenioslam go na trawnik, nie byl az tak okazaly i na szczescie nie ten jaszczurowaty. Wszystkiego najlepszego :) artdeco
OdpowiedzUsuńJa nie bylam na tyle odwazna co Ty, ten byl naprawde duzy i szczerzyl na mnie zeby a i szyje mial wygimnastkowana wiec wolalam nie ryzykowac :)
UsuńBardzo sympatyczne gady, obydwa! takie ucywilizowane bagna przy drodze, i domy jakieś są, a ja myślałam, że będzie jak w filmie o przerośniętych anakondach, mrocznie, zielono ... pozdrawiam Wędrowców.
OdpowiedzUsuńMoj gad, to chociaz czasami przemawia ludzkim glosem i da sie poglaskac, a ten czworonozny tylko uwaznie mi sie przygladal.
UsuńA bagna bardzo ucywilizowane, w nastepnych postach bedzie wiecej zdjec i zdziwisz sie w jakich miejscach ludzie stawiaja domy.
Ja rowniez mialam inne wyobrazenie Luizjany, tak jak Ty wyobrazalam sobie wieczne mgly i olbrzymie weze, ktore zjadaja nawet ludzi:))))
cudowny żółw, ogromny :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam więcej zdjęć z imprezy plus zurawie:D
https://picasaweb.google.com/113808448194875491269/11Listopada2012Gora?authkey=Gv1sRgCNCK18ul4uPgJw
Ewa, zdjecia bardzo chetnie zobacze, dzieki.
UsuńZolw byl faktycznie ogromniasty.
a prpopos ideału to jakbym mojego słyszała :D i nei pal fajek!!! zabraniam handbikerka
OdpowiedzUsuńNo nie moge byc taka idealna, jakies wady musze miec:)))))
Usuńale stwór, trochę przerażający!
OdpowiedzUsuńBlog about life and travelling
Blog about cooking
Trocheeee, jak dla mnie to kosmita przypominajacy zolwia:)
UsuńAtaner, rozbawiłaś mnie do łez... niezłą masz wenę twórczą :-) Żółw wygląda super, te łapy, ten ogon, on chyba szybko chodzi? Dobrze, że nie przyszło Ci do głowy aby go dotknąć, tak jak z tym krabem... Pozdrawiam serdecznie :-)))
OdpowiedzUsuńTaaak, czasami lubie sobie pogadac sama ze soba:))))Dominiko, gadzina poruszala sie dosc szybko sama bylam zdziwiona. Wiesz, do plochliwych raczej nie naleze, jednak poglaskac takiego stwora troszke sie balam.
UsuńPozdrawiam serdecznie mieszkancow Siedliska:)
Rodzaj "awantury" w Twoim wydaniu rozbawił mnie ogromnie - zresztą, jak i Ciebie samą w końcu ;)) Poza tym P.przecież niczego karygodnego nie popełnił - na szczęście dla wszystkich ( łącznie z nami, czytelniczkami, darzącymi go sympatią ) :)
OdpowiedzUsuńAle to "spotkanie bliskiego stopnia " z Taaakim Gadem - niezwykłe,
w poznawaniu przyrody świata - kolejne Wasze doświadczenie! I dla nas także, przy okazji, dzięki zdjęciom z bliska. Niepiękny to STWÓR, ale zachował się przyzwoicie wobec Ciebie - bo wszak zalicza się go nawet do niebezpiecznych...więc masz szczęście i dalsze przygody przed Tobą, jak sądzę...
Przy okazji - tutaj - dziękuję za miłą wizytę u mnie! :)
Kwoko, bo ja to bardzo spokojna baba jestem i nie lubie sie awanturowac, moj p. to nawet poklocic nie ma sie z kim:) A po przeczytaniu Twojego komentarza siedzi dumny ja paw od twoich pochwal.
UsuńNo i bedzie awantura, jak nic:)))))
Podczas naszych podrozy trafialismy na rozne stwory, a ten faktycznie byl niezwykly.
Wizyta na Twoim blogu, to zawsze przyjemnosc. Pozdrawiam serdecznie:)
Piękne brzydactwo, powiedziałabym. Ataner, przecież to my jesteśmy zołzy, faceci to wszak aniołki....upadłe.:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Masz racje, taki brzydki jest ten zolw, ze az ladny. Anabell, co oni zrobia bez nas, te anioly upadle. Zgina jak nic:)
UsuńMoje "w podróży" i Twoje w podróży, różnią się znacznie ale rzecz w tym, by się "pięknie różnić". I czuję, że to nas właśnie spotyka. Może ten czas jest właściwy by polubić USA, bo Was już polubiłam.
OdpowiedzUsuńKrysiu, wlasnie! I te roznice sa piekne. Kazda z nas pokazuje cos innego i to jest bardzo interesujace.
UsuńTwoja podroz przez zycie jest ciekawa i nie masz czasu na nude, tylko pozazdroscic takiego podejscia do zycia.
Tak jak pisalam u Ciebie, tak trzymaj!
Pozdrawiam serdecznie z Chicago:)
Krysiu! Przepraszam ale niezamierzenie skasowalam Twoj drugi komentarz, wiec teraz go cytuje:
UsuńCudowna chociaz spodziewana niespodziana. Napisalam o 15 tej a Ty dostaniesz rano. Dobrze jest wiedziec a rozkosznie to poczuc. Pozdrowienia dla "A nie .....
A ja odpowiadam;
Jesli napisalas o 15-tej polskiego czasu, to ja komentarz powinnam otrzymac o 10-tej wieczorem mego czasu:)
Mysle, ze ten komentarz napisalas o 8 rano.
U mnie e tej chwili jest 15-ta, a Ciebie 10-ta wieczorem.
A dla kogo te pozdrowienia?!
Milych snow Ci zycze, a ja ide do kuchni przygotowac obiad:)
Jaki olbrzym :) i jaki piękny w swej brzydocie.
OdpowiedzUsuńAniele, hm, chciałam powiedzieć, Ataner ;) - Świetna byłaś w tym idealizowaniu się ;) Podoba mi się.
Pozdrawiam Was!
O.
Smiej sie z kolezanki, smiej:) A Ja wcale nie idealizowalam, ja taka jestem, aniol i tyle:)))))))))
UsuńZolw przepieknej urody, prawda.
Usciski Obiezyswiatko!
Ja z Pieknym kiedys tez o maly wlas a rozjechalibysmy zowia,nie chcial zejsc z drogi wiec zeby go nikt nie przejechal zabralismy do samochodu i zawiezli w ustronne miejsce:)czyli do naszego oczka wodnego ,pobyl pare dni poplywal i sie wyprowadzil:)
OdpowiedzUsuńCzytalam o nim ze mozna chodowac go w domu ale pomyslalam ze jesli ktos sie urodzil na wolnosci to niepowinno sie go zamykac w czterech scianach:)Tez zostaly mi zdjecia:)
Mago, zolwie to dziwne stworzenia. My kiedys mielismy zolwia, ktorego czasami "wyprowadzalismy na spacer", zartuje oczywiscie. Jak siedzielismy na patio to wyjmowalismy go z akwarium aby sobie pospacerowal na zewnatrz, no i niestety ktoregos dnia poszedl sobie precz. Szukalimy go wszyscy nawet sasiedzi zaangazowali sie w akacje poszukiwawcza, przepadl. Malutki byl, ale zasuwal jak maly samochodzik.
UsuńWlascicielem zolwia byl nasz syn, wszystkim opowiadal, ze rodzice zgubili mu zolwia.
I skad powiedzenie, ze wolny jak zolw.
Witaj Ataner.
OdpowiedzUsuńJestem pewna,że p doskonale wie ,że jesteś ideałem.On się tylko droczy:))
A żółw taki brzydki,że aż piękny.
Pozdrawiam serdecznie:))
Myslisz, ze tylko sie tak ze mna droczy. Mam taka nadzieje, bo jak nie to nie bedzie awantury ale od razu przejde do rekoczynow :)))))
UsuńMusze przyznac, ze takiego stwora jeszcze nie widzielismy, zrobil na nas wrazenie.
Teniu, pozdrawiam serdecznie:)
Alez dziwaczny stwór! Zdjęcia zrobiliście po prostu OBLEDNE PIEKNE!!!!!Tak, ze to Dziwadlo wzbudza moc sympatii. Ja bym chyba go dotknela, tylko jak bym wygladala potem??? Aniele, wszyscy i tak wiedza ze jestes Aniolem ( nawet p.) Jego pytanie bylo zebys sie nie poznala ze on wie.
OdpowiedzUsuńMoze byc jeszcze sytuacja, ze Ty jestes Polaniolem i on tez Polaniolem i dopiero razem tworzycie jednego pieknego Aniola! Jak sie wchodzi na Twoja strone, to od razu jest jasno, radosnie i czuje sie czlowiek jak w niebie.
Dziw nad dziwa a na dodatek ta jego skorupa przypomina splaszczony chelm konkwistadorow (trzecie zdjecie). Ile to dziwnych stworzen jest wokol nas. Wezmy na przyklad te polanioly; ja widze takowego w swym odbiciu w lustrze ale trudno mi znalezc go w p. Moze przy odrobinie dobrej woli i olbrzymiej dawki fantazji cos tam w nim widze ale ogolnie to wiecej ma z diabla. Jezeli jest juz diablem to pogodnym i niegroznym wiec jakos tak wspolnie dopelniamy sie i niech tak zostanie.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
No zupełnie jak w niebie!!!!!! I niech tak zostanie.
UsuńTakie to zycie codzienne, w niebie dopiero zaczniemy rozrabiac!
UsuńCalusy:)
PIĘKNY SZYLKRET, JAK TU MÓWIĄ NIEMCE!
OdpowiedzUsuńJak na zolwia to moze i piekny bo i przod ciekawy i ogon niesamowity. Calosc tulowia na dlugich nogach wiec niech zostanie Mister 2012.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jestem :). Melduję się :). Żółw wspaniały a jego zdjęcia robione z takim poświeceniem wręcz cudowne :). serdecznie pozdrowienia dla Ciebie i P i obiecuję, że postaram się bywać u Ciebie tak często jak dawniej... jak tylko się ze wszystkim w koło ogarnę :).
OdpowiedzUsuńA z Was to chyba dwa ideały, które się spotkały :D.
Zdjecia faktycznie p. robil z wielkim poswieceniem, nawet nie przypuszczalismy , ze tak dobrze wyjda.
UsuńMasz slusznosc: spotkaly sie dwa idealy:))))Taka wersja najbardziej mi odpowiada
Ewo, ciesze sie, ze u ciebie wszystko w porzadku.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ale spotkanie! Żółw faktycznie- wygląda trochę jak z epoki dinozaurów:)
OdpowiedzUsuńA odnośnie karczemnych awantur- a może to Wy oboje jesteście ideałami? I tak się wspaniale dobraliście?:)
PS. przeniosłam sie z bloga na blogspota.
Wiesz, tak sobie mysle, ze moze to i dobrze, ze nie trafilismy na wiekszy okaz tego zolwia bo wtedy juz nie bylabym taka odwazna.
UsuńA co do idealow, no coz - moze faktycznie:)))
Dzieki za informacje, zajrze do ciebie z wielka przyjemnoscia.
Pozdrawiam serdecznie:)
Komedia nieporozumień między Tobą a Twoim P. oraz Wasz dialog to świetnie czytająca się rzecz! Uśmiechałam się pod nosem i kiwałąm ze zrozumieniem głową, bo i ja znam ze swej codzienności takie dialogi na cztery nogi. Któż zresztą ich nie zna!? Dodają one fajnego smaczku codzienności. Są tym pieprzem na białym serku do śniadania!
OdpowiedzUsuńPodczytywałąm sobie juz Ciebie częściej, ale dzisiaj przeczytałąm na głos Twój post memu Cezaremu, pochichotaliśmy oboje i doszłąm do wniosku, że najwyższa pora bym dała głos u Ciebie.
Usmiech zasłyłam i serdeczne życzenia wielu jeszcze tak zabawnie opisanych sytuacji małżeńskich!:-)))
Maleńka Ola
Witaj Olu, na moim blogu i jest mi bardzo milo, ze dalas glos:)
UsuńCzasami samo zycie pisze przezabawne scenariusze, najwazniejsze jest to, ze potrafimy do tego podejsc z przymruzeniem oka i poczuciem humoru.
Takich sytuacji jest mnostwo jak w kazdej rodzinie, ale nie wszystkie nadaja sie do publikacji.
Pozdrawiam Was serdecznie:)
Ani razu nie powiedziałeś P. złego słowa? Nie wiesz, co to karczemna awantura? Kobieto, Ty naprawdę jesteś idealna! Zdecydowanie popieram Twój wniosek - Ataner do Księgi Rekordów Guinnessa!
OdpowiedzUsuńAle paskudka z tego żółwia - widać to szczególnie ze zbliżenia i z perspektywy P. rozpłaszczonego na drodze. Gratulacje dla fotografa za super ujęcia! Fotoreporter pełną gębą! :)
Pozdrowienia ze słonecznej, ale nieco chłodnej wyspy :)
No coz zrobic, takie mam usposobienie, ze nie rzucam sie z pazurami na przeciwnika. Czy to dobrze czy zle nie wiem bo inaczej nie potrafie dzialac. Moze gdybym wykrzyczala swoje racje byloby mi lzej na duszy od razu a tak trwa to o wiele dluzej.
UsuńRobimy duzo zdjec aby chociaz jedno ujecie bylo zadowalajace i w tym przypadku p. wykazal sie pomyslowoscia aby nie fotografowac z gory i efekt jest wspanialy. Przekaze slowa uznanie dla fociarza bo jednak fotografem a tym bardziej fotoreporterem to go nie nazwe:)))
Pozdrawiam serdecznie:)
Wasze pogaduszki rozweselaja moje serce!
OdpowiedzUsuńZolw...hmm piekniejsze widywalam /smiech/
Serdecznosci
Judith
Nie naleze do milosnikow gadow, wole kwiaty i lesne polany usiane stokrotkami.
UsuńUdalo nam sie spotkac bardzo "atrakcyjny" okaz zolwia ktory swym wygladem bardzo nas zaskoczyl.
Wszystkiego dobrego Judytko:)
Jednak strach ma wielkie oczy :D. A propos żółwia... mówiłaś do niego po polsku czy po angielsku?
OdpowiedzUsuńDokladnie przytoczylam slowa ktorymi przemowilam jemu do rozsadku. To amerykanskie gadanie nie dociera do wszystkich stworzen:))
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Kochana Ataner! Właśnie przyłączyliśmy się z Cezarym do zabawy w wyróżnienia wybranych blogów. I chcielibyśmy zaprosić i Ciebie do tej zabawy, prosząc o odbiór wyróżnienia "liebster blog" u nas i do odpowiedzi na zadane dla wyróznionych blogów pytania.To taka bezstresowa, sympatyczna rozrywka, dobra na jesienne wieczory...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie!:-)))
Olu, dziekuje bardzo za wyroznienie. Jest mi bardzo milo, ze pomyslas o mnie i chetnie wezme udzial w zabawie.
UsuńW tym tygodniu bede troszke zajeta, ale chetnie odpowiem na pytania w pozniejszym czasie.
Pozdrawiam serdecznie mieszkancow Pogorza Dynowskiego:)
Witaj Ataner
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu poczytuję Twojego bardzo ciekawego bloga , mogę dzięki Tobie oglądać odległe miejsca i czytać ciekawe historie , więc już nie chcę być jako anonimowa osoba podczytywacz ale jawny obserwator :)
Pozdrawiam Cię serdecznie Ilona
Witaj Ilonko, ciesze sie, ze napisalas i nie jestes juz anonimowym czytelnikiem. Kazdy komentarz jest zacheta do dalszego pisania.
UsuńMilo mi, ze podoba Ci sie moje pisanie i serdecznie zapraszam w moje skromne progi:)
Z wielka przyjemnoscia rowniez odwiedze Twoj blog.
stoicki spokój jak słowo daję .Ja bym się zdenerwowała sama na siebie że nie wydałam obrzydliwych wyrazów z nerwów.
OdpowiedzUsuńa gdyby żółw w zaparte poszedł i nie raczył iść we wskazanym kierunku?
Gdyby mnie nie posluchal to pewnie przeszlabym do rekoczynow ale ze w tym tak jak w awanturach mam zerowe doswiadczenie to mogloby sie skonczyc tak, ze to ja uciekalabym przed zolwiem.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Hej Ataner, dla Ciebie i P. dobrego świętowania :)
OdpowiedzUsuńO.
Dzieki, dzieki:) Indor w piecu i juz pachnie w calym domu.
UsuńMasz Dziewczyno talent literacki, swietnie sie czyta Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę lekkiego piora i poczucia humoru.
pozdrawiam
Pawel