Ciężkie
jest życie w dobie wszechobecnej i wymagającej elektroniki. Aby
popatrzeć na systematycznie czyszczone konto w banku potrzebne są
(w przypadku mojego banku) trzy hasła i nie daj Boże aby któregoś
z nich zapomnieć bo wtedy droga do banku jest zamknięta. Niby
wygodnie ale karteczka z „log in” albo „password” jest
przyklejona na monitorze do momentu aż nauczysz się wymyślonych
przez siebie kombinacji literek i cyferek. Sprawdzanie karty
kredytowej to również wystukiwanie na klawiaturze znaków które
mają być nie do złamania nawet przez najlepszych hackerów.
Chciałem ułatwić sobie zadanie i wszędzie mieć takie same hasła
ale nie wszędzie można posługiwać się słowami. Wielokrotnie
kombinacja musi mieć siedem znaków w skład której wchodzi
przynajmniej jedna cyfra i duża litera. Pomysł na proste hasło
okazał się nie do zrealizowania. Można skorzystać z
dobrodziejstwa komputera i jemu zlecić zapamiętywanie passwordów
ale ja tam nie wierzę w takie cuda i w notatniku z telefonami
również zapisuję, że w banku takim i takim password jest taki,
login taki a taki itd, itp. Jak mi zginie ten zeszycik to dupa blada
i spędzę wieki na telefonie przekonując panienkę z Indii, gdzie
przenoszą się telefoniczne uslugi banków, bo taniej, że ja to
właśnie ja i zanim mi pozwolą na zmianę pasłorta to niechybnie
szlag mnie trafi.
Kiedyś
miałem rower z którego czasami korzystałem i zakupiłem łańcuch
w plastiku aby jak kozę uwiązywać go do latarni. Wkrótce jazda po
chodnikach przestała mnie bawić i rower trafił w ręce kolegi
mieszkającego poza miastem. O dziwo ma ten pojazd do dziś a minęlo
lat kilka i na ramie ciągle wisi łańcuch bo zapomniałem szyfru a
koledze to zupełnie nie przeszkadza.Jestem święcie przekonany, że to co widzicie na zdjęciu jest aktem desperacji właściciela roweru a nie aktem wandalizmu czy przywłaszczania sobie cudzej własności potocznie złodziejstwem zwanym. Ja wiązałem swoją kozę za ramę do latarni a tutaj okazało się, że znając słabosć umysłu ludzkiego pan "X" zabezpieczył tylko przednie koło i gdy stanął przed dylematem zostawić całość czy zabrać reszcztę bez koła wybrał tą drugą opcję. Kto zabiera ze sobą notatnik pełen pasłrtów jadąc na wycieczkę rowerową, no kto?
(247365)
A pomyśl, co będzie, jak się posuniesz w latach???????Zatem, świetnej pamięci Ci życzę!
OdpowiedzUsuńNie dam się wrobić w rozmyślania nad przyszłościąbo teraz jest notesik a później będą karteczki samoprzylepne z tekstem; "do łazienki tutaj".
UsuńTo fakt, staliśmy się niewolnikami haseł cyfrowo literowych. Mój bank życzy sobie, by ze względów bezpieczeństwa konta zmieniać hasło przynajmniej raz na 3 miesiące. Mało tego - jeśli pomiędzy wpisaniem mego jawnego numeru a hasła upłynie wg banku zbyt dużo czasu, zamyka mi dostęp. Tym sposobem dostanie się do konta wymaga ode mnie : przygotowania sobie kartki z wiadomymi numerami jak również odblokowanie klawiatury komórki by szybko odczytać hasło podane przez automat w przypadku przelewów "ręcznych" a nie z szablonu i je wpisać. W sumie przyprawia mnie to o stres,a miało przecież być lepiej.
OdpowiedzUsuńNo ale nie od dziś wiadomo- lepiej jest wrogiem dobrego.
Miłego, ;)
Banki zwalają na nas odpowiedzialność za swe lenistwo w tworzeniu dobrych programów i dlatego większość kasy i tak trzymam w skarpecie.
UsuńMoże z czasem coś łatwiejszego wymyślą w bankach, bo teraz to tylko można liczyć na swoją pamięć. A jest co pamiętać :(((
OdpowiedzUsuńLepiej niech pozostanie jak jest bez cudownych ulepszeń. Już można płacić telefonem który staje się najcenniejszą rzeczą w domostwie. W razie zagrożenia nie da się go połknąć jak kiedyś szyfr zapisany na papierku.
Usuńno to trafilas!!!! popsul mi sie komputer ktory mial te wszystkie kombinacje zapamietac i robil to 5-lat az sie zawirusowal i padl !!!!!!!!!!!a ja zapisywalam ale jakos tak malo zrozumiale ze szkoda mi siebie (((pozdrawiam p.Gosia
OdpowiedzUsuń-łeś. Ataner ma wolne. To ja 247365.
UsuńPięć lat na komputer to i tak dużo bo w dobie oszczędzania niektóre padają po roku lub dwoch.
Notesik w szufladzie to niezawodny sposób na komputerowe dolegliwości.
Świetne zdjęcie i fajny tekst, ubawiłam się szczerze:) Jak to mawiał Pawlak z "samych swoich" "Że o kole od rowera już nie wspomnę..." :)
OdpowiedzUsuńWyrabiam się na pismaka. Ataner pewnie się ucieszy ale swojego bloga i tak nie założę.
UsuńZdjęcie koła należaloby powiesić sobie nad komputerem ku przestrodze, ZEBY PAMIĘTAC O NOTESIE! bo haseł i loginów nie ma możliwości zapamiętać i nie ma co wpadać w kompleksy! Ja tak po prostu do tego podchodzę i wpisuję już TO SAMO do dwóch notesów, w razie gdybym zapomniała tego pierwszego.......
OdpowiedzUsuńKażdy dom ma swoją czarną dziurę w której znikają pewne najpotrzebniejsze przedmioty i zróżnicowanych gabarytach.U mnie też taka jest tylko nie wiem gdzie bo już nie raz szukałem owego notesika bezowocnie. Po dwoch dniach znajdowałem go bez problemu, leżał w innym miejscu i to w dodatku "na oczach".
UsuńRenia, ja nie wiedziałam, że to tak istotne, by pisać komentarze, j apo prostu na to nie mam czasu i naprawdę nie siedzę non stop w necie na stronach znajomych :( Bywam u Ciebie i zostawiam czasem, rzadko, komentarz, ale nie wracam i nie szukam czy odpisałaś, bo masz tego tu jak dla mnie za dużo. Treści rzadko czytam, bo choć ciekawe, ja nie mam czasu, jest ich za dużo :) Chyba się nie gniewasz co? Lubię zdjęcia oglądać, baaaardzo. Od dwóch lat mieszkam w Niemczech. A o sosie nie wiedziałam, ale w mig nauczyłam się gotować milion innych. Ale i tak mi nie podchodzą, dla człowieka, który nienawidzi warzyw, to może być, uwierz mi, skomplikowane :) Buziaczki ślę
OdpowiedzUsuńAtaner21 lipca 2015 10:59
OdpowiedzUsuńEwuś, Wiesz, ze wiernie Ci kibicuje. Cieszę sie Twoimi sukcesami. Wiem, że mieszkacie za granicą bo czytam co u Ciebie. Dziwią mnie tylko te wszystkie hasla, zabezpieczenia na twoim blogu, a w szczegolności brak kontaktu z komentujacymi. Domyślam się, że to jest forma pamietnika.
Każdy z nas inaczej widzi prowadzenie bloga, dla mnie osoby ktore do mnie pisza zasługują na odpowiedz, ale to jest moja subiektywna opinia.
Miło mi, że do mnie zagladasz, ale niestety nie wiem o tym, bo nie piszesz.
Ewo, ja rowniez nie siedze non stop w necie:)
Miło mi, że mój komentarz nie pozostał bez odpowiedzi - Ewa, buziaki i usciski, a z warzywami juz jesteś zaprzyjazniona:))))))
Ewa! Znamy sie kilka ladnych lat i nie jestem w stanie obrazić sie na ciebie, podążaj za swoimi marzeniami bo to jest najwazniejsze.
nie ja decyduję o zabezpieczeniach, jakbys się tam zalogowała/zarejestrowała, problem by znikł w 3 minuty...?
OdpowiedzUsuńDobrze, że zabezpieczają, bo nie raz nie dwa dostawałam mocno chamskie komentarze od anonimów, w szczególności, jak zbierałam na rower. Wolę tego nie czytać. Widocznie bikestats ma pełno zabezpieczeń, ja tylko dałam opcję, że mogą komentowac tylko osoby zarejestrowane w serwisie. Od niedawna odblokowałam, ale ze strachem. do pierwszego hejtera :D A takich nie brakuje.WArzyw nie lubię nie polubię, a jeść je trzeba, by ładnie wyglądać :D
Ewa, ja rozumiem, że każdy z blogujacych chce się w jakiś sposób zabezpieczyć. Jednak jak dla mnie strona na której masz blog rząda za dużo informacji.
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam akcje z rowerem, chyba nie należysz do ludzi ktorzy przejmują się głupimi wpisami. Rower jest, a to najważniejsze!
Ladnie wygladasz i dbasz o to co jesz, a to chyba najważniejsze:))
Ja w wieku 13-14 lat napisałam "książkę" w wordzie. Zabezpieczyłam hasłem. I zapomniałam tego hasła...;)
OdpowiedzUsuńNa rowerze do tej pory jeździć się nie nauczyłam, ale ja mam problem z otwarciem/zamknięciem kluczem czegokolwiek, bo nie pamiętam w którą stronę trzeba kręcić;) A tu ledwo 30 na karku...