Nie napiszę o wielu rzeczach.
Nie
napiszę o tym, że;
pomimo tego, że kocham swój dom
i staram się
dbać o niego jak najlepiej potrafię to i tak wolę przemierzać
setki i tysiące mil w poszukiwaniu czegoś nieznanego,
drogą na pozór prostą ale jak się okazuje z zakrętasami i zawirowaniami życia,
każdego ranka budzę się wściekła, że kolorowy sen już się zakończył ale szybko otrząsam się z tego marazmu i widok roztaczający się z okna hotelu
drogą na pozór prostą ale jak się okazuje z zakrętasami i zawirowaniami życia,
każdego ranka budzę się wściekła, że kolorowy sen już się zakończył ale szybko otrząsam się z tego marazmu i widok roztaczający się z okna hotelu
lub zza
uchylonej poły wejścia do namiotu obiecuje nowe niespodzianki,
…ale kiedyś być może to mi się uda.
Zupełnie niechcąco poruszyłam temat którego nie chciałam opisywać. Teoria z praktyką minęły się w odległości dwóch lat świetlnych. Poprzedni post miał być o złej pogodzie mieszającej szyki mało wytrawnym podróżnikom ale dzięki komentarzom charakter posta zmienił się nieprawdopodobnie. Zatem pogoniona do roboty przez moich czytelników kontynuuję:
Trudny do określenia kawał czasu spędzony przed monitorem komputera nabrał realnych kształtów. Piątki zwykle mamy wolne więc o siódmej rano zamknęliśmy drzwi domostwa i ruszyliśmy w stronę Iowy. Zaledwie lekko ponad dwie godziny dzieliły nas od zrealizowania kolejnego etapu dość szalonego przedsięwzięcia. Podróż minęła miło i szybko. Podekscytowani nie zauważaliśmy mijanych mil i minut.
Zupełnie niechcąco poruszyłam temat którego nie chciałam opisywać. Teoria z praktyką minęły się w odległości dwóch lat świetlnych. Poprzedni post miał być o złej pogodzie mieszającej szyki mało wytrawnym podróżnikom ale dzięki komentarzom charakter posta zmienił się nieprawdopodobnie. Zatem pogoniona do roboty przez moich czytelników kontynuuję:
Trudny do określenia kawał czasu spędzony przed monitorem komputera nabrał realnych kształtów. Piątki zwykle mamy wolne więc o siódmej rano zamknęliśmy drzwi domostwa i ruszyliśmy w stronę Iowy. Zaledwie lekko ponad dwie godziny dzieliły nas od zrealizowania kolejnego etapu dość szalonego przedsięwzięcia. Podróż minęła miło i szybko. Podekscytowani nie zauważaliśmy mijanych mil i minut.
Zakup
Palomino Bronco Backpack Edition przebiegł składnie i jedynie
zapoznanie z zakupionym sprzętem przysporzyło nam zawirowania w
głowach.
Ja guzik zapamiętałam a p. może jedynie 10% z tego co
pokazywał specjalny pracownik. Po zamontowaniu odpowiednich
wsporników do ramy pikapa, umocowaniu skorupy i podłączeniu
elektryki byliśmy gotowi do drogi powrotnej. Gdy emocje opadły poczuliśmy niesamowity głód. Nikt z nas
nie pomyślał o sutym śniadaniu przed wyjazdem.
Od dilera do restauracji dzieliło nas 500 metrów i z fasonem podjechaliśmy teraz już w pełnym rynsztunku z nowiutkim domkiem tuż za plecami.
W drodze powrotnej zrozumiałam
dlaczego Amerykanie kochają pikapy. Nasz F-250 wreszcie pokazał
skrywane zalety. Pod obciążeniem zaczął płynąć po drodze a nie
podskakiwać jak go-kart. Z wielką obawą zasiadłam za kierownicą,
wbrew mojej woli oczywiście, zmuszona do tego czynu przez rozbawionego męża.
Pierwsze sekundy to strach, że skorupa spadnie a auto rozleci się
na kawałki. Obawy minęły szybciej niż przypuszczałam i gdy piąty
bieg zaczął rządzić poczułam, że mogę jechać nawet na
księżyc. Od dilera do restauracji dzieliło nas 500 metrów i z fasonem podjechaliśmy teraz już w pełnym rynsztunku z nowiutkim domkiem tuż za plecami.
Mawiają tutaj, że Ford ma swoją „sweet seventy”
czyli słodką siedemdziesiątkę (112 km/godz) i tak było w rzeczywistości.
Osiem cylindrów jakby ucichło przy tej prędkości a teraz ciężki
sprzęt płynął sobie autostradą w stronę domu zadowolonych
właścicieli. Pomimo tego, że cały zestaw był już ubezpieczony
to woleliśmy nie zostawiać go na naszym parkingu bo ciekawskie łapy
mogą przecież przysporzyć kłopotów. Pojechaliśmy do znajomych
na wsi i tam pozbyliśmy się całości.
Do domu gdzie już białe
wino chłodziło się w lodówce ruszyliśmy naszym osobowym autem.
Po drodze kupiliśmy pieczonego kurczaka bo o przygotowaniu kolacji
nie było mowy. Trzeba przecież oblać zakup i zrelaksować się
przed jutrzejszym dniem gdy pojedziemy w odwiedziny do naszego domu
na kółkach.
Minęły trzy dni szczęścia i p.
zburzył wszystko.
- Sprzedajemy wszystko! - Ja prawie zemdlałam ale
lata przebywania w tym szalonym stadzie (piszę o naszej rodzinie) i
hart ducha utrzymał mnie w stanie prawie normalnego funkcjonowania.
- Które wszystko? - Tyle mogłam powiedzieć spokojnie bo w głowie
mi zawirowało.
- Auto i skorupę.
- Dziękuję ci kochany mężu
dzięki tobie nie wypijemy szampana na szczycie wulkanu w dniu moich
setnych urodzin. Któregoś dnia zdechnę jak kundel pod płotem
śmiertelnie rażona nagłym wylewem albo zawałem.
- Widziałem cudo. Coś
co zadowoli nas do końca życia. Pod warunkiem, że trochę inaczej wytyczymy trasę. - Ruszyłam w stronę barku aby
chlapnąć sobie setkę czystej bez popitki.
- Opowiadaj. - Ciekawość mnie zżerała i już szłam do
kuchni aby skonstruować szybką zagrychę. - Cudo? - Zastanowiłam
się ile będziemy w plecy przy kolejnym cudownym pojeździe. Ledwo
co kupiliśmy skorupę która była dokładnie wyselekcjonowana z
setki innych modeli bo dach podnoszony elektrycznie, łazienka całkiem całkiem, tylko to spanie na górze a teraz okazuje się, że to wszystko do dupy?
p.
opowiedział mi co widział i po 30 minutach przed ekranem komputera przyznałam mu rację,
sprzedajemy cały sprzęt i kupujemy zupełnie coś innego. W kolejny
piątek pojawiliśmy się w miejscu zakupu campera i ze stratą
oddaliśmy zupełnie nieużywany domek.
No nie !!! Ja bywam szałaputką ale Wy bijecie mnie na głowę. Kupić cudo i pozbyć się go dla cudeńka. Mnie skorupa podoba się bardzo ale jak powiadają starożytni rosjanie: "Lepsze jest wrogiem dobrego". Znowu zbudowałaś akcję jak Hitchcock, na początku trzęsienie ziemi a porem .... co?
OdpowiedzUsuńTrudno w to uwierzyć ale wszystko było przemyślane w najdrobniejszych szczegółach. Odpowiedniego pojazdu szukaliśmy rok czasu bo musiał być 4X4 i biegówka. Wybór skorupy zajął mniej więcej tyle samo czasu i gdy pojawił się Ford znaleźliśmy dilera który miał taki właśnie domek w dobrej cenie.
UsuńDomku już nie ma a pikapa nie możemy sprzedać!
Na razie tyle wieści na bieżąco.
Pozdrawiam:)
Dobre!!!!Wniosek - trzeba wpierw przejrzeć milion ogłoszeń i propozycji.Często szukam czegoś na necie tygodniami, wypisuję sobie na kartce adres strony i moje z oglądania wnioski i.....bardzo często w efekcie niczego nie kupię- jak się ze mnie śmieje mąż, "nagłe spływa na mnie fala rozsądku i sceptycyzmu". I co dalej?????? Pisz, pisz, proszę!
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Internet pomaga w wyborze gdyż można zorientować się w cenach ale i tak najlepsza cena nie istnieje. Dziś kupisz okazyjnie i wydaje się, że najtaniej a jutro ten sam wyrób można będzie kupić jeszcze taniej. Ja zakładam margines cenowy w którym szukana rzecz powinna się znaleźć i wtedy jest trochę łatwiej podjąc decyzję o zakupie.
UsuńGdy pojawi się "cudo" to wtedy zdjęcia i opis pojazdu zamieszczę na blogu. Oczywiście buszujemy po intenecie i myślę, że do końca roku cudeńko będzie nasze.
Pozdrawiam:)
Dobrzy jesteście :)))
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam!
To teraz wyobraź sobie moje zaskoczenie!!! Gdy zebraliśmy wszystko nadszedł czas aby się tego pozbyć.
UsuńPoszukiwania cudeńka trwają i sądzę, że powakacyjny sezon będzie odpowiedni na realizację marzeń.
Pozdrawiam:)
To powodzenia w szukaniu życzę :))
UsuńPrzyda się przyda:)))))))
UsuńPrzyznam, ze zaskoczylas mnie kupnem Palomino. Jakos nie przemawia do mnie spanie na polce pod samym dachem. Ja bym od razu kupila camper, to jednak duzo wieksza wygoda.
OdpowiedzUsuńDla nas, przyzwyczajonych do spania w namiocie taki zestaw gdzie wszystko masz pod ręką to hotel! Miało być prosto a będzie zupełnie inaczej; jeszcze prościej.
UsuńPozdrawiam:)
W porownaniu z namiotem to oczywiscie Palomino jest jak hotel. Ale jak patrze na to zdjecie, na ktorym usilujesz sie wdrapac na te polke to jednak nie jest to atrakcja, ktora chciala bym sobie zafundowac, szczegolnie kiedy w nocy tez czasem trzeba wstac "za potrzeba". Pewnie to przychodzi z wiekiem, ale ja nawet wysokich lozek nie lubie. Zycie ma byc wygodne, ja sie nie nadaje do wiecznej wspinaczki:))) Ciekawa jestem na co sie zdecydowaliscie, bo jak wiesz camper jest tez moim marzeniem.
UsuńSama wiesz, że wybór jest przeogromny i to tylko kwestia kasy jaki camper kupisz. My szukamy pojazdu który przewiezie nas nie tylko przez amerykańskie autostrady i drogi które są w doskonałym stanie stąd tyle wątpliwości.
UsuńOczywiście jak tylko kupimy pojazd który spełnia nasze marzenia napisze o tym:)
Mnie się podoba jedno i drugie.
OdpowiedzUsuńFajnie, że macie wspólne pasje.
Skompletowaliśmy odpowiedni dla nas zestaw ale traf chciał, że zaczynamy od początku. Czy pomysł p. sprawdzi się podczas wstępnego użytkowania nie wiem ale teoretycznie ma to sens. Próbować trzeba.
UsuńPozdrawiam:)
Nie interesują mnie jakiekolwiek pojazdy, ale zdjęcia to i owszem ;) Bardzo mi się podoba ta prosta nie prosta droga i pozostałe zdjęcia także :)
OdpowiedzUsuńJa nie odróżniam poszczególnych marek aut i nie raz miałam problem ze znalezieniem swojego na parkingu. Jedynym autem które "widzę" to Porsche 911. W kraju gdzie komunikacja miejska prawie nie istnieje nauczyłam się poruszać dosłownie wszędzie autem.
UsuńNajbardziej lubię trudne tereny gdzieś w górach bo tam właśnie trzeba być kierowcą.
Pozdrawiam:)
Nieźle :)Grunt,że to Wasza pasja i spelniacie swoje marzenia ☺
OdpowiedzUsuńTo co kombinujemy jest rozciągnięte w czasie bo do planowanej wyprawy jeszcze dwa lata więc optymistycznie patrzę w przyszłość.
UsuńPozdrawiam:)
Latwo Wam przychodza takie zmiany przy powaznych zakupach jak ten, pamietam pisalas kiedys o samochodach jak czesto zmienialiscie, to dobrze jak sie tak potrafi, bo ja zupelnie przeciwnie zle sie czuje na sama mysl ze moge byc niezadowolona, wiec jak juz kupie to trzymam. Teresa
OdpowiedzUsuńZe względu na brak komunikacji miejskiej auta używamy codziennie i dlatego zmieniamy je dość często bo szybko się zużywają.
UsuńDo innych przedmiotów bardziej się przyzwyczajamy i pozostają z nami dłużej.
Pozdrawiam:)
No dobra, no to czekam na cd... i już gryze paznokcie z zazdrości...wrrr....:))
OdpowiedzUsuńWiemy co chcemy kupić ale musimy troszkę poczekać aby po sezonie wakacyjnym spadły ceny. Paznokcie zostaw kosmetyczce bo to urwanie głowy z takim sprzętem i zazdrościć naprawdę nie ma czego:)
UsuńPozdawiam:)
Bardzo Ci , Wam, kibicuje w poszukiwaniu nieznanego:)
OdpowiedzUsuńMamy w sobie coś takiego, że cały czas nas gdzieś niesie i ciągnie w nieznane miejsca. Swiat jest taki piękny i tyle do zobaczenia:)
UsuńPozdrawiam:)
No ja nie mogie, palomino fajny przecież! Jak dla mnie. Królestwo w porównaniu z namiotem, czego nienawidzę z całej duszy:)
OdpowiedzUsuńPalomino jest super! Jednak po wielu za i przeciw doszliśmy do wniosku, że to nie jest to. Z namiotem przemierzyliśmy tysiące mil i przeżyliśmy niezapomniane przygody, teraz jednak planujemy coś zupełnie innego stąd nasze poszukiwania pojazdu idealnego dla nas.
UsuńPozdrawiam:)
Tylko pozazdrościć tak szybkiego spełnienia marzeń! Szerokiej drogi!
OdpowiedzUsuńJak pozwolisz będę tu zaglądała. Kocham podróże i chętnie o nich poczytam.
Pozdrawiam.
Wcale to nie jest takie szybkie bo znalezienie pikapa który spełniałby nasze wymagania zajęło nam prawie rok czasu. Plany się zmieniają jak to w życiu bywa i zaczynamy poszukiwania od początku.
UsuńJeśli tylko podoba ci się mój blog to zapraszam serdecznie:)
Nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam kolejne wpisy! I takim sposobem dowiedziałam się o kupnie i sprzedaży! Wspaniale, uważam, że właśnie tak należy postępować, jeśli jest się przekonanym do swojego planu. A swoją drogą szkoda, że nie mogę od Was odkupić auta ze skorupą, komplet marzenie! Duuuże buzi!
OdpowiedzUsuńNam również wydawało się, że to marzenie dopóki nie złożyliśmy tego w całość. Ilość przeróbek nas przeraziła i ich koszt przekroczył budżet przeznaczony na ten cel.
UsuńPozdrawiam:)