O
tym, że nawet najbardziej zwariowane pomysły można urzeczywistnić
przekonał sie chyba każdy. Szybka decyzja wprowadzona w czyn zaowocowała
pobytem w hotelu na plaży. Nasz relaks miał być wzmocniony porannymi
emocjami. Oczami wyobraźni widziałam obiecane najładniejsze wschody
słońca w moim życiu.
Pierwsza noc po podróży wydała mi się zdecydowanie za krótka gdy p. wybudzał mnie ze snu.
- Która to godzina?
- Wstań chociażby na chwilkę.
- Jest ciemno. - Całe moje ciało buntowało się przed rozkoszami kolejnego dnia.
- Wiem, wiem. Zwykle tak jest zanim wzejdzie słońce.
- Nadludzkim wysiłkiem uniosłam się na łokciach aby spojrzeć na
przemądrzałego geniusza oznajmiającego mi tak oczywiste prawdy.
Odruchowo mrużyłam powieki przyzwyczajona do domowych warunków gdzie
zwykle wstawaj idzie w parze z zapalaniem światła aby
przyspieszyć proces pożegnania snu. Wąziutkie szparki powstałe przez
uchylenie odrętwiałych powiek nie pozwalały moim oczom dostrzec czy p.
ma zadowoloną minę z budzenia żony czy nie. Czy w ogóle zwraca na mnie
uwagę. W każdym razie ktoś chodził po pokoju. Brak p. w łóżku wskazywał,
że to on przemierza przestrzenie gdzieś w ciemności. Upewniłam się gdy
usłyszałam twój aparat już gotowy. Czy ten piekielny stwór nie
daruje mi ani jednego poranka? Czy po to przemierzyłam dwa i pół tysiąca
kilometrów aby być zrywaną z łóżka przed wschodem słońca!? Czy nasze
wakacje zawsze będą harówką ponad ludzkie siły? Nie czekając na
podpowiedź sama odpowiedziałam TAK i opadłam odsuwając łokcie na boki.
Głowa walnęła w poduszkę z impetem którego nie powstydziłby się meteor
tunguski i cichutko jęknęłam ze zrezygnowaniem.
- No szybciej. - Ktoś poganiał kogoś. Ten drugi ktoś postawił bose stopy na podłodze i skierował się w stronę drugiego łóżka na którym leżała moja walizka. Zamierzałam wydobyć z niej jakieś stosowne okrycie. Wyciągnęłam rękę i zrezygnowałam. Kto z plaży będzie wpatrywał się w jeden z balkonów hotelowych na ósmym piętrze. Nikt nie zwróci uwagi na postacie na balkonie i nikomu nie przyjdzie do głowy analizowanie mojego stroju lub jego braku w niektórych miejscach. Musiałam wyglądać koszmarnie bo zatroskana gęba męża wypowiedziała najpiękniejsze słowa w tym miesiącu.
- To tylko pięć minut a potem możesz spać jak długo zechcesz. Przyjechaliśmy abyś wypoczęła. - Litości czemu mi to mówisz o piątej rano! Dlaczego nie usłyszałam tego nigdy o piątej po południu. Może p. nie wpadnie na pomysł budzenia mnie o czwartej rano aby dowiedzieć się czy śpię. Za obiecany relaks nawet chciałam go ucałowac ale na przeszkodzie tkwił mój aparat fotograficzny oczekujący rąk właścicielki. Zważywszy na to, że to dopiero drugi dzień miesiąca słowa p. potraktowałam jako nagrodę za wieloletnie męki z jego trudnym charakterem. Może nadchodzi zmiana?
Wprost
wyśnione miejsce na poranki ze wschodem słońca. Idealne do robienia
zdjęć. Siedząc w fotelu na wysokości moich oczu była barierka chroniąca
zaspanych przed upadkiem w okolice basenu. Niestety musiałam wstać aby
podziwiać pierwsze sekundy nowego dnia. Prawie czarne chmury na
horyzoncie nie zapowiadały spektakularnego pojawienia się ognistej kuli
nad oceanem.
Czerwone promienie wdzierały się pomiędzy chmury ciągnące się od lewej ku prawej studząc nasze zapały i oczekiwania na bezchmurne niebo. Pierwszy poranek przywitał nas ładnym, nie powiem oszałamiającym, wschodem. Pocieszaliśmy się, że kolejne będą bardziej kolorowe a któryś z nich zapamiętam do końca życia.
Innych poranków nie było. Nie, nie. Były ale ten pierwszy był najładniejszy o czym wiem dziś. Wtedy z nadzieją budziliśmy się rano i pijąc szampana klęliśmy na głos, że chmury które magicznie ginęły po wschodzie słońca całkowicie przesłaniały jego wschód.
Codzienne pobudki już mi nie przeszkadzały bo po kolejnym nieudanym polowaniu na cudowne widoki wskakiwałam do jeszcze ciepłego łóżka aby rozkoszować się sennymi porankami.
Jak łóżko było ciepłe jeszcze, to przeżyłabym taką chwilową przerwę w spaniu i podziwiałabym jednak piękne widoki słońca, chociaż było za chmurami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że i wakacje mają swój koniec:)))))
UsuńTeraz jak człowiek mogę spać dłużej.
Pozdrawiam:)
Tylko raz zdobyłam się na oglądanie wschodu słońca. To bardzo męczące zajęcie w przeciwieństwie do oglądania jego zachodu.
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia wyszły Ci super.
Miłego;)
Pomijając wschody słońca to samo wstawawanie jest trudne szczególnie przed jego wschodem kiedy wokół jest ciemno i ponuro.
UsuńNie tylko my byliśmy chętni zobaczyć piękny wschód bo na plaży codziennie gromadziło się kilkanaście osób z aparatami i telefonami komórkowymi w oczekiwaniu na cudowny wschód.
Pozdrawiam:)
Niektórzy mówią, po co oglądać wschód słońca jak zachód jest tak samo widowiskowy a nie wymaga wstawania o pogańskiej porze. Ale wschód ma magię i nadzieję, ma oczekiwanie i zachwyt. Tego nie ma zachód. Ja mam dużo wschodów z aparatem i bez
OdpowiedzUsuńSą sowy i skowronki pośród nas ja chyba zaliczam się do tych pierwszych ale przebiegła natura wynagradza jednych i drugich swą urzekającą pięknością. Dla sów są zachody a dla skowronków wschody najładniejsze.
UsuńPozdrawiam:)
Gdybym ja miala takie mozliwosci, zeby tylko na chwile wyjsc z lozka i nie musiec sie ubierac ani nigdzie dojezdzac, zeby pozachwycac sie wschodem, robilabym to czesciej. Ale...
OdpowiedzUsuń... ja musze wstawac hen przed wschodem, ubierac sie specjalnie, wsiadac w auto i podjechac kawalek, zeby w ogole bylo cos widac. A i tak nigdy nie mam gwarancji, ze wschod bedzie wart tych wysilkow. Ale robie to mimo wszystko.
Choc niechetnie
i z obrzydzeniem,
ale jak sie uda, to mam co pokazywac na blogu.
I pekam z dumy, ze pokonalam lenia.
Twoj wschod wart byl poswiecenia. Bomba!!!
Tylko podczas wakacji stać mnie na luksus wstawania jeszcze przed słońcem bo później mogę jeszcze trochę pospać. W ciągu tygodnia pracy jest to niemożliwe bo z reguły kładę się spać około północy.
UsuńWczesne wstawanie uważam za wielki wyczyn więc i ja chwalę się moimi zdjęciami.
Pozdrawiam:)
Poświęciłaś kilkanaście chwil swojego snu, by robić zdjęcia - to się chwali :))
OdpowiedzUsuńWschody dość niesamowite, takie pod horror bardziej ;) te ciemne chmurzyska ... nastrój był, nie powiem.
Dość dramatycznie wyglądające słońce pierwszego, opisanego tutaj, poranka zachęciło mnie do oglądania kołejnych. Łatwiej wstawać gdy oczekuje się zobaczyć ładne widoki.
UsuńPozdrawiam:)
No widzisz dobrze ze wstalas, piekny ten wschod slonca. Ja z tych co wstaje od razu jak jest potrzeba i nie wraca na dodatkowe spanie. A wschody slonca maja wiecej uroku, sa radosniejsze bo to poczatek, zachod ma pewien smutek zamyka dzien.
OdpowiedzUsuńObserwując zachowanie męża który wielokrotnie wstaje przed budzikiem wyspany i zadowolony myślałam, że robi to na pokaz aby mnie dobić. Teraz spoglądam na to inaczej bo on ma w tobie bratnią duszę i takich ludzi jest więcej, i to w różnych częściach świata. Inne zachowanie ludzi niż moje wcale nie musi być dziwne. Pomijając wschody słońca to obserwowanie przyrody budzącej się ze snu jest bardzo optymistycznym momentem. Taki powój jak "morning glory" rozkłada kwiaty o poranku a w ciągu dnia jest zamknięty więc kto nie wstanie rano uroku jego nie zobaczy. Byłoby najlepiej żyć w zgodzie z naturą i wstawać ze słońcem oraz kończyć dzień gdy ono kładzie się spać. Może kiedyś mi to się uda ale teraz gdy jestem w szponach cywilizacji jest to niewykonalne.
UsuńPozdrawiam:)
Mając taką nagrodę na wyciągnięcie ręki, nie miałabym problemów ze wstawaniem!
OdpowiedzUsuńTo po prostu cudo!!!!!!
Cudo zdarzyło się raz a potem sino i ponuro więc z wielką przyjemnością wypiłam kolejną lapmkę szampana i poszłam spać:)
UsuńPozdrawiam:)
Ja też nie mam problemów ze wstawaniem, a za taki widok, dałabym wiele :)
OdpowiedzUsuńLokalizacja hotelu była wręcz idealna do śledzenia narodzin kolejnego dnia. Pogoda trochę kapryśna nie pozwoliła nam na codzienną ucztę dla oka i ogromne apetyty na cudowne wschody pozostały niezaspokojone.
UsuńPozdrawiam:)