Właśnie pojawił się p. w okolicy. Popijałam kawę patrząc na wiadomości z Polski bo słuchać ich się nie da. Nie pamiętam który to był program ale to zupełnie bez różnicy. Leci zatem sobie program na ekranie telewizora a ja czuję, że powinnam wyznać prawdę.
Aby dać sobie możliwość przemyślenia zapaliłam papierosa. Gdy powinnam się zastanowić i nie dać znać o zaambarasowaniu zawsze można zaciągnąć się dymkiem i zyskać kolejne dziesięć sekund albo i więcej. Śniadanie już zjedzone i nastał czas prawdziwego przebudzenia przy pachnącym napoju. p. szedł z kuchni ze swoją czwartą kawą. Właśnie tyle wypija i taka dawka kofeiny wystarcza mu na cały dzień.
- Czy mógłbyś się rozebrać? - Nie odczekałam aż postawi kawę na ławie i jego zatrzymanie się w miejscu mogłoby spowodować olbrzymią kałużę na podłodze.
- Że co? Teraz? - Zastygł w pozie wskazującej na chwilowy brak przyciągania ziemskiego w naszym domu i dziwne, że nie runął jak rażony piorunem.
- Lubisz przecież przebywać w stroju Adama. - Szukałam jakiegoś podstępu aby nie zwiał w podskokach sprzed moich oczu.
- Po co? - Zapytał z tak głupią miną, że aż poczułam się nieswojo. Pewnie miał na myśli seks na pięć minut przed wyjściem z domu do pracy.
- Muszę coś sprawdzić. - Była to najprawdziwsza z kilku prawd które miałam w pogotowiu.
Pierwsza spadła na podłogę podkoszulka i to w zasadzie zadowalało mnie w zupełności. Jednak słowo się rzekło i p. zdjął spodenko-majtki. Opadły do kostek. Prawą nogę wyjął ze szmacianych kajdanek stawiając ją o dziesięć centymetrów obok. Lewą natomiast podrzucił majtki do góry i chwycił je jak sztukmistrz żongler. Wyprostował się i wciągnął brzuch.
Przyjrzałam się jego sylwetce i zaciągnęłam się dymkiem. Potem drugi raz i trzeci. Co tu dużo gadać heros z niego nie jest.
- Przodem, tyłem czy z boku. - p. stał opodal drzwi na patio i gdyby ktoś koniecznie chciał spojrzeć w kierunku naszego domostwa to zobaczyłby zboczeńca o godzinie siódmej czterdzieści pięć.
- Oczywiście, że z przodu. - Kto chciałby oglądać faceta od dupy strony. Mężczyźni są interesujący z przodu bo widać… twarz…
- I co? - Trochę zniecierpliwiony mąż wydawał się znudzony striptizem.
- Dziękuję możesz się ubrać.
- Po co to przedstawienie? Jak chodzę nago to mnie strofujesz a gdy jestem w ciuchach to każesz mi się rozbierać. Oszalałaś czy co? - Już ubrany usiadł obok mnie i popijał kawę.
- Prawdopodobnie urosną ci cycki. - Zmieszany p. nie odezwał się ani słowem.
Kilka tygodni temu odnawialiśmy zapas witamin i suplementów. Z bogato zaopatrzonej półki sklepowej wzięłam słoik z żelkami które ponoć mają w sobie wszystkie potrzebne witaminy dla organizmu kobiety. p. woli zwykłe piguły bo jak mawia łyknie i po bólu. Smak żelatynowych witamin mu zupełnie nie leży więc hołduje starodawnej tradycji, że lekarstwo musi być ohydne. Sięgnął tam gdzie nie było gumisiów i wrzucił opakowanie do koszyka z zakupami. W domu moja porcja trafiła na niższą półkę w szafce kuchennej a p. umieścił swoje medykamenty tam gdzie ja nie sięgnę. Kto wymyślił szafki kuchenne do samego sufitu? No kto?
Kiedyś miał inne witaminy albo z inną etykietą, w sumie to mało ważne bo przyswajalność sztucznych witamin jest zupełnie znikoma więc bez względu na firmę jest to tylko mamienie swojej jaźni. Właśnie w dniu poprzedzającym opisywane wydarzenie o poranku, razem sięgnęliśmy po witaminy. Wtedy zauważyłam, że p. łyka moje witaminy. Skonsternowana wzięłam plastikowy słoik do ręki i przypatrzyłam się etykiecie. p. popiwszy tabletki resztką kawy już wychodził z domu i nie zdążyłam mu oznajmić, że niedługo zamieni się w kobietę. Brał witaminy dla kobiet. Wszystko jasne, w sklepie przez pośpiech chwycił pojemnik który stał obok tego który ja wybrałam. Męskie tabletki były o pół metra w lewo od tych dla kobiet. Postanowiłam zbadać męża organoleptycznie co też uczyniłam dnia następnego.
- Przyjdzie lato to zrzucę parę kilo, nie ma obawy. - Dopiero po dłuższym namyśle zareagował.
- Urosną ci cycki bo łykasz witaminy dla kobiet. Bóg jeden wie w co się zamienisz za pół roku.
- Jak to damskie witaminy. - Ciągnęło się za mężem w drodze do kuchni. Otworzył szafkę, wstrząsnął słoikiem i zaklął. - Dlaczego do cholery kupiłaś mi to świństwo. -
Ręce opadają w takiej sytuacji i bezsilność mało mnie nie zabiła. Po chwili wpadłam w furię bo niby dlaczego zawsze to co on sknoci musi być moją winą. Krótka wymiana zdań zakończyła się kompromisem, że zje co zakupiłam a co on wrzucił do koszyka. Niby problem się rozwiązał ale mam obawy czy nie urosną mu cycki i nie zaniknie interes.
Co wy na to?
Buhahahaha!!! Wychodzi na to, ze bedziesz zyla pod jednym dachem z druga kobita. :)
OdpowiedzUsuńCzy sądzisz, że jednorazowa dawka zmieni płeć na amen? Trochę mnie przeraziłaś.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Oj tam, oj tam! Chciałabyś!
OdpowiedzUsuń😀😀😀
Wcale nie bo musiałabym dzielić się stanikami!!!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ale czy to by bylo AZ tak zle? ;)
OdpowiedzUsuńNo kurczę nie wiem bo nigdy jakos nie gustowałam w miłości do tej samej płci. Wolę jednak chłopów nawet z cyckami:)))
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ponieważ sama napisałaś, że przyswajalność sztucznych witamin jest znikoma, to myślę, że nie masz się co martwić:) Przy okazji - radośnie mają Wasi sąsiedzi:)
OdpowiedzUsuńUff, już panika zniknęła. Dzięki. Jeżeli miałoby coś z tych witamin jednak pozostać w jego organizmie to proszę o wyrozumiałość i spokój.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Grunt to zachować dystans:)
UsuńNie potrafie powiedziec bo ani ja ani moj nie zazywamy witamin lub suplementow.
OdpowiedzUsuńJedno wiem - ze wszyscy sie zmieniamy z wiekiem i byloby nie fair oceniac drugiego widzac w lustrze ze sama juz nie jestem ta co kiedys bylam.
Kiedyś dawno temu też tak myślałam. Starzeję się i już. Jednak zdobycze 21 wieku pozwalajają na przedłużenie życia zupełnie niewielkim kosztem. Łykam zatem witaminaminy rano i wieczorem aby opóźnić dolegliwości wieky starczego. Organizmu nie da się oszukać, że ciągle ma 18 lat pomimo naszych chęci.
UsuńZmieniamy się bez względu na nasze "widzi mi się" ale odrobina krytyki, w moim przypadku, dopinguje mnie do krytycznego spojrzenia na samą siebie i na mojego męża.
Pozdrawiam serdecznie:)
Sadystka z Ciebie, nie ma co ;) najpierw każesz się chłopu rozbierać, potem ubierać i na koniec straszysz go, że mu cycki urosną ... że on jeszcze z Tobą wytrzymuje ;)))))
OdpowiedzUsuńCycki to moja domena i gdyby "on" miał konkurencyjne to szlag by mnie trafił. Od dziś będę sama kupowała mu witaminy!
UsuńJesteśmy razem przez pół wieku więc aż tak bardzo nie obawiam się zmian. Ale nigdy nie wiadomo co może mnie zaskoczyć.
Pozdrawiam serdecznie
Nic mu nie zniknie na dole ani nie urośnie nic na górze; -)))) Nic się nie martw.-))) Jeśli w witaminach dla kobiet były hormony kobiece może mieć jedynie mniejszy zarost a to chyba dobrze, bo niektórzy mężczyźni nie lubią się golić ;-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
Rano goli się dokumentnie, tu, tam i siam. Dzień w dzień. Ja nie jestem tak obowiązkowa. Nawet siadania nie jestem w stanie przygotować a chłop się ogoli. Łatwo się rozgrzeszam a dziadzisko goli się jak maniak. Dopiero wieczorem wiem jak "smakuje" zarost. Chyba zmieszam męskie i damskie pigułki aby zarostu było mniej:)))) No i cycków mniej.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Oj tam, suplementy to placebo, nic mu niepotrzebnego nie urośnie i nic potrzebnego nie odpadnie, spoko. Ale tak w dzień, całkiem na golaska to fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńUff, to kamień z serca. Mój mąż lubi czasami chodzić po chałupie na golasa w przeciwieństwie do mnie. W poprzednim życiu pewnie był jakimś Aborygenem.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jeszcze nikomu cycki nie urosły od witamin, one rosną od hormonów. A producenci każdą bzdurę napiszą na opakowaniu żeby tylko towar sprzedać.
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
To komu ufać? Naukowcom nie można bo w zmowie z producentami, w znachorów obecnie nikt nie wierzy a zdrowy rozsądek już dawno oszalał od nawału informacji.
UsuńWarzywa sztuczne tak jak i mięso więc może witaminy zaklęte w malutkiej kapsułce wcale nie są takie złe, w końcu chemia dookoła gdzie nie spojrzeć. Świerzych i zdrowych produktów już nie ma na rynku.
Pozdrawiam serdecznie:)
Matkobosko, nie można tak...zakrztusiłam się kawą :DDD
OdpowiedzUsuńJa mojemu mężowi kupuje sama. To dla niego za trudne jest. I nie ma problemu, łyka jak gęś, co mu podsunę. A podsuwam magnez i tran, oraz kefir z grzybków tybetańskich. Sama dokładam sobie do tego jeszcze koniczynę czerwoną na menopauzę i wsio. Witamin nie bierzem. Ale i tak, uważam, że jak wierzę, że mi pomaga, to pomoże :) W tym sensie zapytaj męża, czy aby się nie zasugerował...
Jakaś mało litościwa ze mnie kobieta. Mało, że zakrztuszam na odległość to jeszcze zabieram męża na zakupy. Powód tego drugiego jest prosty; potrzebny mi tragarz do przyniesienia zakupów do domu a jest tego trochę gdy kupujemy wodę, wino, niezdrowe inne napoje, ziemniaki, papier toaletowy w olbrzymiej zgrzewce itd itp.
UsuńJak magnez to i potas więc kolejne opakowanie do koszyka i w ten sposób nazbiera się cały ogrom worków z potrzebnymi przecież zakupami.
Z upodobnieniami to ciężka sprawa. Mąż nie lubi pieczywa które leży tygodniami na półkach sklepowych i narzeka, że nie trafił na żonę która przygotowuje świeże i pachnące bułeczki na śniadanie. Żony nie chce mu się zmieniać więc sam nauczył się piec maślane bułeczki i już po bólu. Ma co chce oprócz idealnej żony.
Powinnam częściej kontrolować co on wyprawia bo jak opisałam samowola może doprowadzić do złych decyzji.
Jak nie od witamin to od innych smakołyków urosną mu cyki, tego jestem pewna.
Pozdrawiam serdecznie:)
dobry tekst , a nawet świetny . Tęsknię za pisaniem niesamowicie . wieczorowo macham - Dośka
OdpowiedzUsuńMało cię ostatnio w świecie blogowym to fakt. Tym bardziej mi miło, że do mnie zaglądasz.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
seks bedzie ciekawy :)
OdpowiedzUsuńStare cycki są mało atrakcyjne więc i seks mógłby być do niczego.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)