Gdy pojawiły się w kalendarzu walentynki od razu wiedziałam, że mój Walenty nie zarzuci mnie prezentami i nie utonę w wannie szampana. O takich drobiazgach jak pływające płatki róż w wannie nie wspominając. W cudowny sposób walentynki nas nie opanowały ale o dziwo dostałam amarylisa zatopionego w wosku. Miał zakwitnąć niebawem aby umilić niby świąteczny dzień. Amarylis nie zakwitł w ciągu jednej nocy i nie zakwitł do dziś. 8 marca właśnie wskoczył na kolejną kartkę kalendarza a kwiat ciągle jeszcze w postaci larwalnej czyli nie widać czerwonego koloru, jak widać.
Trzymamy go na telewizorze bo tam najcieplej i nawet po południu oświetla go światło słoneczne. Zatem siedzę sobie i patrzę i podziwiam odporność tej rośliny na nasze prośby i groźby, nie zakwita i już.
Czyżby jednym kwiatem mój mąż chciał obskoczyć dwa dni wdzięczności dla małżonki?
kiedys zakwitnie najwazniejsze, ze pamietal. moj Walenty zapowiedzial, zebym niczego nie oczekiwala, bo on olewa to swieto (jak kazde inne).
OdpowiedzUsuńKażdy Walenty ma jakieś opory w okazywaniu uczuć. Jednak wierzę, że na 8 marca dostaniemy jakiegoś kwitnącego badyla.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja bym go jednak posadziła w doniczce z ziemią, tego amarylisa, pewnie mu się ten wosk nie podoba ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie wygląda w tym czerwonym wosku i można go bezpiecznie postawić w każdym miejscu. Ponoć ma tyle sił witalnych w swej cebuli, że zakwitnie bez podlewania i przesadzania.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Czyli zrobilas z nim to co nakazywaly instrukcje?
OdpowiedzUsuńJa zrobilabym tak jak Maria - rozpakowala i wsadzila do doniczki.
Ataner - jak mowia : licza sie dobre intencje.
Wszystkiego dobrego zycze.
Też miałam taki pomysł ale nigdy nie miałam doniczkowego kwiata bez doniczki. W ramach eksperymentu pozostawiłam go samemu sobie. Od wczoraj przybyło mu ponad centymetr i już domniemany kwiat jest wyższy niż liście ale ciągle kwiat jest schowany. Czekam na róże bo to przecież dzień kobiet.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Nie męcz amarylisa, wsadź go do doniczki z ziemią:-) a swoją drogą, czego to ludzie nie wymyślą, żeby przechytrzyć naturę i sprzedać takiego umęczonego biedaka z zyskiem, malują wrzosy, wbijają szpilki ze sztucznym kwiatem albo przyklejają klejem w kaktusy albo pryskają brokatem, no i teraz ten amarylis w wosku; no i rozmawiaj pieszczotliwie z z amarylkiem, odwdzięczy się:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMaryś, ja to wszystko wiem o czym piszesz i włos się na głowie podnosi i jeży, że tak można hodwać rośliny. Myślę, że świat chyba troszkę albo bardzo zwariował.
UsuńA my róbmy swoje i gadajmy, rozmawiajmy z roślinami, zwierzątkami nas otaczającymi i całym pięknem które nas otacza. Ty jesteś przykładem dla nas mieszczuchów jak można ukochać miejsca w których się mieszka i pokazywać jego piękno za co ci bardzo dziękuję.
Pozdawiam serdecznie:)
u mnie pełna olewka wszelkich okazji, więc nie ma co narzekać:)
OdpowiedzUsuńA ja dostałam kwiaty na 8 marca bo amarylis jeszcze nie rozkwitł.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Chytry plan P. przewiduje Twoje wzmozone oczekiwanie na kwiatostan przed kazdym swietem. Moze zosciagnac sie na lata! Sprytny czlowiek:)
OdpowiedzUsuńO dziwo wreszcie doczekałam się pięknych czerwonych trzech kwiatów z jednej cebuli uwięzionej w wosku. Niesamowite. Nie podejrzewam męża o jakieś wymyślne plany a raczej o nieporadność w przewidywaniu zakwitnięcia rośliny. Dostałam jeszcze tuzin kolorowych róż więc wybaczam wszystkie pomyłki.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)