1

wtorek, 5 czerwca 2012

Dom

  Budzik rozpoczął swoją codzienną mozolną pracę wydając ze swojego głośnika piski, trzaski i wszystkie inne wcześniej zaprogramowane bardzo nieprzyjemne dźwięki dla porannego ucha. Jako bardziej zdyscyplinowany osobnik w naszej rodzinie, p. przetoczył się przeze mnie jak co rano bo zwykle nie chce mu się obchodzić całego łózka i olbrzymiego TV w nogach. Wykonał wiec przewalcowanie się przez moją kruchą osobę i podążył do kuchni przyrządzić poranną kawę. Zdążył oporządzić się w łazience i z kubkiem wonnej kawy Illy rozpoczął jakże nieprzyjemny proces budzenia zony. Rozpoczął go od błyskania światłem w sypialni bo jednorazowe włączenie całego oświetlenia nie powoduje u mnie odruchu przebudzenia.
„Wzburzone fale zakołysały okrętem którego byłam kapitanem. Cala załoga mocowała się z linami aby opuścić żagle i uratować maszty przed złamaniem. Cóż tak zdarza się na pełnym morzu. Niespodziewana burza w środku nocy to nie lada wyzwanie dla nowych członków załogi choć i starym wilkom morskim przysparzała mnóstwo pracy. Sytuacja uległa nagłemu pogorszeniu bo oto wpakowaliśmy się gnani silnym wiatrem południowych morz w sam środek grzmotów i błyskawic”.
Słowa „wstawaj” i „pobudka” wielokrotnie tlukly się o ściany sypialni ale nie trafiały do moich uszu. Dowiedziałam się później, ze powinniśmy przemeblować sypialnie bo jak w greckim teatrze głos płynie tylko w jedna stronę.
„Stojąc na mostku kapitańskim patrzyłam w ciemność nocy wypatrując zdradzieckich skal czyhających gdzieś w pobliżu. To wybrzeże już niejednego śmiałka posłało na dno wraz z całym statkiem. Musze przecież wytrzymać tak jak i moja załoga. Gromkimi przekleństwami ginącymi pośród gromów z nieba i ryku fal rozbijających się o burty statku, zagrzewałam chłopców do walki o życie. Kolejna błyskawica rozjaśniła na sekundę niedostępne przed chwila strefy ciemności”.

- Wstawaj wreszcie kobieto. Budzę cie już ponad pół godziny.
- Boże! Nic nie widzę, oślepłam. Pioruny!
- Wypij kawę póki jeszcze ciepła. Szarpie się z tobą już dobre kilka minut.
"Pozostałam sama na statku, cala załogę zmyły fale zalewające pokład. Po moich wąsach i brodzie lala się słona woda strugami. Kapelusz już dawno porwał wiatr i z dumnej postawy kapitana pozostał tylko mokry strzep człowieka. Nie dowierzajac wpatrywałam się w grobowa ciemność dookoła. Kolejna błyskawica minęła mnie o centymetry i uderzyła w maszt. Statkiem wstrząsnęło a huk rozrywanego na strzępy drewna zagłuszył wycie wiatru".
- Blagam cię wstawaj, pij kawę.
- Z rumem? - Zapytałam bo Kapitan pije przecież sam rum i tylko rum.
- Nie, przecież mamy zaraz jechać do "Domu na skale".
- Skały... - Według ustnego przekazu jedynego świadka moich przebudzanek rzuciłam się na drugi koniec łózka ciągnąc za sobą kołdrę od razu zapadając w sen.
- Wstawaj do cholery bo robi się niebezpiecznie późno. - p. chwycił mnie za nogę i zaciągnął na sam koniec naszego łoża.
Pożerała mnie gigantyczna ośmiornica ciągnąc za nogę w topiel.
- Puszczaj padalcu jeden! - Kopniakiem drugiej nogi ugodziłam p. w udo.
- Co k.... ............ .......... ......... ....... ..... ........ ..... .....
- O co ci chodzi, stało
się coś? - Wybełkotałam lekko juz przytomniejac.
- Wstawaj. - p. wykazywa
ł znamiona obłedu. Jak można być takim oschłym i nieprzyjacielskim. - Wstawaj natychmiast jak chcesz gdzieś zdążyć.
- Gdzie?
- Wypij kawę i obudź się wreszcie. - Z ust p. wydobywał się syk jadowitego węza a nie głos ukochanego męża. Czułam się oszukana i niesłusznie karcona. Dlaczego mam wstawać o piątej rano. O tej porze przecież ludzie śpią.

- Pij. - Nogi już miałam na podłodze ale cala reszta ułożona była w poprzek łózka. Poczułam, ze p. chwyta mnie za nadgarstki i podnosi do pozycji siedzącej. Usiadł obok mnie i trzymając mnie w pół uniemożliwił mi zajęcie pozycji horyzontalnej. Drugą ręką przystawił mi filiżankę do ust. Poczułam zapach kawy i udało mi się połknąć pierwszy łyk słodkiego, ciepłego napoju.
- Jeszcze pi
ęc minutek. - Wyszeptałam błagalnie.
- Nie ma mowy. Budzę cie od trzydziestu minut. Wstawaj natychmiast.
- Potwór! Serca nie masz. Musz
ę się przecież obudzić.- Przed chwilą był padalec a w dodatku rzucałaś się i kopałaś. Gasiłem i zapalałem światło i raptem wszystko na nic. - No tak "błyskawice". - Poruszałem i szarpałem, mówiłem i gwizdałem bo na budzik nie reagowałaś. - Teraz wszystko jasne; cały proces budzenia przemieniłam w sen. Wmuszona we mnie kawa uchyliła powieki na pół milimetra i poczłapałam do łazienki.
- Tylko nie uśnij. Tak, tak kawy poproszę. - Światło żarówek w łazience wyrwało mnie z błogiego odrętwienia a prysznic dokonał całkowitego zniszczenia nawet marzeń o śnie.

  Trzygodzinna trasa upłynęła bez większych atrakcji i zaraz po przejechaniu bramy wjazdowej rozpostarł się tajemniczy świat Alexa Jordana. Gazony ozdobione smokami i metalowe strusie zapowiadały czego możemy spodziewać się dalej. Już sama koncepcja budowania domu na samym szczycie skały wydawała mi się absurdalna ale całość rozłożyła mnie na obie łopatki. Nie tylko na szczycie skały ale również w jej peknietym środku, kilka pięter w dół. Co tam widziałam postaram się opowiedzieć w dużym skrócie.
Do wyboru były trzy rożne trasy, krotka średnia i całościowa. Kupiliśmy bilety na najdłuższą trasę bo jak zwiedzać to od razu wszystko za jednym zamachem. Jest przecież dziewiąta trzydzieści i mamy do dyspozycji cały dzień. Człowiek zawsze chce więcej niż może a my byliśmy właśnie tego przykładem. Już w połowie mieliśmy szczerze dość ale musieliśmy wytrwać do końca. Zwiedzanie odbywa się na własną rękę, bez przewodnika co uznaliśmy za bardzo wygodne.
  Kilka zdjęć z powstawania tej budowli, biblioteka i chiński albo japo
ński ogród to miłe wprowadzenie do zwiedzania świątyni "Chomika pasjonata".
W miejscowości Spring Green niedaleko Madison w stanie Wisconsin znajduje się niezwykły dom zbudowany w niezwykłym miejscu. Wysoki na 60 metrów skalny komin nad brzegiem wąwozu zainspirował niedoszłego architekta trudniącego się handlem nieruchomościami Alexa Jordana do wybudowania na szczycie skały oryginalnego domu.
Alex Jordan postanowił wybudować na skale japoński dom jako parodię zbudowanej na skarpie willi Frank Lloyd Wrighta „Taliesin”. Swój plan i pomysł przekazał synowi, który poparł zamiary ojca. Budowa ruszyła w 1945 roku i wkrótce powstała niewielka część mieszkalna i ogród. Początkowo budynek przewidziany był jako miejsce weekendowych wypadów lecz stale rozbudowywany osiągnął rozmiary 14-pokojowego domu. Nietypowy budynek wzbudzał ogromne zainteresowanie wśród okolicznej ludności i przyjezdnych. Godząc się z brakiem spokoju i widząc niesłabnące zainteresowanie, Jordan (syn) wprowadził opłatę $ 0,50 za ogladanie jego posiadłości a na pobliskim skrzyżowaniu ustawił tablicę informacyjną i kierunkowskaz.
Jeden pawilon połączony jest z drugim zadaszonym przejściem i po chwili gubimy się w labiryncie połączeń. Jedynym mankamentem tego kompleksu jest brak dobrego oświetlenia. Przeciskając się przejściami pogrążeni byliśmy w mroku lub półmroku. O dobrych zdjęciach amator tylko może pomarzyć ale dzięki komputerowej obróbce coś da się zobaczyć. Dookoła i w niespodziewanych miejscach umieszczone są przeróżne z gola niepotrzebne przedmioty i czasami bliskość ich uniemożliwiała zrobienie zdjęcia.
Wszystkiego tutaj jest dużo, nawet „złotych” rybek w stawie, więcej niż powinno być ale chyba właśnie to stanowi atrakcje tego miejsca.
House on the Rock (Dom na skale) uważany jest za cud architektoniczny albo świątynie kiczu, wspaniałości, szaleństwa i niepewności. Znajduje sie w nim m.in. słynny Infinity Room (Pokój Nieskończoności) - długi na 66 m, wystający z budynku i niczym nie podparty pokój z trzema tysiącami okien!
Każdy chciałby mieć ładny widok z okna i każdy ma swój jego ideał. Ja, spoglądając na trawnik i nasz „dziki ogród” widzę plażę i palmy. Tutaj spoglądając przez okna widać drzewa z góry i nawet jest jedno w podłodze którego p. nienawidził bo aż mu kiszki podeszły do gardła. Tak, tak wisieliśmy w powietrzu nad koronami drzew i zawieszenie w próżni było namacalne.
Co było później i jak to wyglądało opowiem w ukochanym przez Was „ciągu dalszym”.

35 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Uprzejmie ostrzegam, ze ciag dalszy bedzie w dwoch kawalkach.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. :)Wiesz Renato,że masz we mnie wiernego czytelnika dwa kawałki nie są w stanie mnie zrazić.

      Usuń
    3. Alez jakbym smiala zrazac Cie do czytania, tylko ostrzegam, ze bedzie duzo zdjec a duzo mniej tekstu wiec siadaj wygodnie i ogladaj.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    4. :)Jest to jedna z wielu rzeczy,których nie zdążyłem w czasie 2-letniego pobytu zobaczyć.Pomysł na dom nie z tej ziemi i jak czysto.A co słychać u sławnej Petroneli.

      Usuń
    5. Przyjdzie i na nia czas. Zapewniam Cie, ze juz zrobila numer zycia ale o tym bedzie pozniej.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Niesamowite te rzeźby ale jeszcze bardziej sama architektura tego budynku!

    życie & podróże
    gotowanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedni powiadaja, ze to genialna budowla a inni wrecz przeciwnie. Dlatego tak fajnie jest na swiecie bo kazdy ma cos co mu sie podoba i moze bronic swego zdania.
      Na razie ja nie moge zdradzic swej opinii, zaczekaj do konca opowiesci.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Solidaryzuje sie z P. tez nie lubie stac na takich szklanych tarasach zawieszonych na wysokosci:) Ale calosc jest fascynujaca, czekam na obiecany cdn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym miejscu doslownie wszystko jest nietypowe o czym przekonasz sie juz niebawem.
      p. byl lekko zielonkawy bez ziemi pod stopami a mnie jakos to nie ruszylo.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. O kurcze blade, zywe i bez pior:))))
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. koniecznie dawaj ten ciąg dalszy :)))))

    a myślałaś, żeby napisać jakąś książkę? Bo to budzenie i spanie wyszło Ci rewelacyjnie! :)))
    całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez bym chciala wszystko na raz i od razu bez czekania na cdn.
      Blagam wytrzymaj bo za chwile dopiero zacznie sie paranoja.
      Pozdrawiam:)

      Ksiazka?
      Nie, nie mam szans.

      Usuń
  6. ciekawe, u nas nic takiego nie spotkalam; mniejsze wydanie takich rzezb przydaloby sie w moim ogrodku :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale sie nie dziwie, ze nie znalazlas czegos podobnego w swej okolicy. Taki dziwolag jest jeden w USA. To prawda, ze jest w czym wybierac i przebierac.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Ataner, ale się uśmiałam :) Świetna jesteś z tym wstawianiem :)
    Wycieczka fantastyczna. Wpisuję na listę miejsc, które muszę odwiedzić w tym życiu :)
    Uściski dla Ciebie i pochwała dla P. za wytrwałość w budzeniu (ja pewnie bym straciła cierpliwość i sięgnęła po drastyczniejsze środki niż ciepła kawa :))
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znamy sie juz dlugo ale nie osmieliabym sie zacytowac jego poranne teksty nawet w poufnej korespondencji. Zaczyna od kawy a konczy jak szwec:))
      Wybaczam mu jednak bo sama nie jestem wstac na czas. Dzieki niemu moge z trudem funkcjonowac w spoleczenstwie. W przeszlosci musialam byc wampirem bo wschodzace slonce zmusza mnie do spania.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  8. Och, teraz dopiero widzę - jakie masz słodkie niebieskie buty! :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki!!!!
      Od czasu do czasu wydaje pieniadze tylko na siebie. Kocham to, baaardzo kocham:))))

      Usuń
  9. Ale masz z tym wstawaniem... Ja to ranny ptaszek, a gdybym wiedziala, ze wycieczka i to TAKA...
    Czekam na ciag dalszy oczywiscie!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uwierzysz ale tak juz mam od zawsze. Spie do ostatniej chwili i raptem budze sie juz spozniona. Teraz zdarza sie to o wiele rzadziej bo p. budzi mnie "recznie" albo "telefonicznie".
      A bedzie sie dzialo, bedzie.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Wiesz, na wycieczki, wyjazd itp. zawsze bez trudu wstaję, co innego było do pracy.
    Te rzezby są niesamowite a taki długaśny pokój to całkiem niezłe, można na wrotkach jezdzić:))) Czekam na c.d., czekam,mogą byc nawet 4 odcinki.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na ucho ci powiem, ze wole nie spac cala noc i potem podrzemac w aucie niz wstawac o nieludzkiej porze.
      Gdybys widziala mnie na lyzworolkach to peklabys ze smiechu nawet taka przestrzen jest za mala dla mnie. Lotnisko i ani jednego drzewa w okolicy.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  11. Też znienawidziłabym to okno, bo mam lęk wysokości. Pokój prezentuje się naprawdę imponująco!

    I nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, żeby moje pobudki wyglądały w opisany przez Ciebie sposób. Bo u nas to zawsze ja muszę wysilać się, by przywrócić do życia Śpiącego Królewicza.

    OdpowiedzUsuń
  12. Taito ja nie mam wyboru. Akurat taki zywy budzik trafil mi sie w zyciu i jestem za to wdzieczna losowi bo inaczej cale zycie bym przespala. Moze nawet to mile co ten czlowiek robi ze mna rano ale dociera to do mnie po poludniu, rano i tak jestem obrazona na caly swiat.
    W sumie to nie wazne kto i dlaczego, najwazniejsze aby bylo razem wspaniale.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cóż za obfity post. :D Zajrzałam tutaj po raz pierwszy i na początku trochę nie wiedziałam o co chodzi, ale przeczytałam całość i teraz czekam na c.d. :)

    Ps. Zapraszam na mojego bloga. Jestem początkującą pisarką. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj i zostan na zawsze jezeli spodoba ci sie to miejsce.
      Zarowno ja i moi przyjaciele przygarniemy cie do naszego grona.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  14. niesamowity ten dom na skale!!! I jaka piekna soczysta zieleń na pierwszych zdjeciach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dom jest jedyny w swoim rodzaju, to fakt. Wiosna wszystko jest kolorowe i ladne a zielen az razi w oczy.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  15. Przeczytałam "o czasie" ale wariował mój internet i nie zdążyłam już powiedzieć Ci jak mi się podoba ta wyprawa w zwariowany świat pewnego architekta! U nas taki dom kompletnie nierealny, bo ilość zezwoleń na rozpoczęcie budowy, wykończyłaby fantazję projektanta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to juz w zyciu jest, ze techniczne "niespodzianki" umilaja nam nude dnia codziennego. Ten "dom" jest olbrzymi i kryje w sobie tyle niespodzianek, ze sama nie wiem czy mi sie podobalo co widzialam ale z koncowa opinia wstrzymam sie do samego konca.
      Kiedys prawo budowlane nie bylo tak restrykcyjne i dlatego dzis mozemy podziwiac takie konstrukcje zalujac jednoczesnie, ze otaczaja nas nudne budynki i sztampa.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  16. Swietna opowieśc, masz dar do pisania... a "Dom na skale" - wspanialy. Szczerze mowiac podziwiam ludzi za takie pomysly i ich realizacje, bo marzenia sobie a zycie przewaznie sobie!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to wlasnie chodzi, ze taki dom a szczegolnie jego wnetrze trudno opisac dlatego bedzie bardzo duzo zdjec aby to jakos ogarnac.
      Tak to jest, marzenia sobie a zycie sobie, tylko jeszcze kase trzeba miec:)
      Usciski:)

      Usuń
  17. Szukalam jakiegos amerykanskiego bloga przez caly rok prawie i trafialam tylko na jakies historie rodzinne, a ja chcialam cos takiego, jak ty piszesz. I ciesze sie bardzo, ze cie wreszcie znalazlam, bo gdzies wczesniej widzialam, ale nie zapisalam od razu.Zgrabnego połaczenia podróży i ciekawostek z tym zwiazanych,reportazy z drogi, zabawnych opowiesci domowych i obyczajowej Ameryki. Jeżdżenie po Ameryce to wydaje sie takie nudne doswiadczenie,bo tak wszedzie daleko i pustka dookola, ale za kazdym razem czułam sie jak w filmie, te ogromne ciezarowki i parkingi, takie amerykanskie. Piszesz niemalże jak Łysiak w jego relacji po US "Asfaltowy saloon". Uczylam sie u niego Ameryki. A dzisiaj jet rocznica smierci Elvisa i łysiak akurat był wtedy w Stanach i pojechał do Memphis. Caly dzien sluchalam Elvisa, a moj Kim spiewal mi wczesniej I cant help falling in love with you...Zamiescilam na FB, Elvisa. Moze nawet mnie zainspirujesz do opisania moich wrazen, bo mam wszystko na dyktafonie. Tak wyczytalam kiedys u Kapuscinskiego, zeby pamietac, najlepiej nagrywac na dyktafon. Pozdrowiam.

    OdpowiedzUsuń