Teraz dalej niesie nas w stronę Florydy. Chociaż już nie sezon na kolorowe motyle to jednak postanowiliśmy jechać tam gdzie jest ich najwięcej latem. Tutaj (punkt B na zdjęciu poniżej) jest ich amerykańska kolonia gdy przylatują wiosna z Ameryki Południowej.
Pięć godzin jazdy plus jedna dodatkowa na pooglądanie mijanych okolic i późnym wieczorem znaleźliśmy się jeszcze kilkanaście mil od Bald Point State Park. Miejsce to miało nas oczarować swymi cudownymi plażami, niezapomnianymi okazami gołogłowych orłów, rożnego rodzaju gadów i pozostałych jeszcze motyli Monarch.
Słonce już kryło się poza wierzchołki drzew i mrok ogarniał nas zewsząd. Dzień ustępował nocy bardzo szybko bo to już październik ale zupełnie spokojnie jechaliśmy w stronę kempingu uważnie rozglądając się dookoła aby nic nie przegapić. Nasza dewiza “nigdy nie wracamy tą samą drogą” zmusza do koncentrowania uwagi. I to co zobaczyłam przed chwilą wydawało mi się nierealne. Jeżeli moja fantazja nie zwiodła zmysłu wzroku to raczej nie powinniśmy spać w namiocie. Gdy oznajmiłam kierowcy, ze widziałam znak ostrzegający przed niedźwiedziami p. popukał się w głowę i coś burknął określając stan mego umysłu. Może i zwariowałam niech mu będzie wszystko może się zdarzyć na wakacjach. Po zaledwie kilku minutach auto zatrzymało się na poboczu bo p. Wpatrywał się z niedowierzaniem w taki oto znak drogowy który od razu uwieczniłam w postaci tego zdjęcia. Kto tu zwariował już nie chciałam dochodzić bo i nie było potrzeby. Wynik był oczywisty. Jednak aż tak źle ze mną nie jest. Usłyszałam tylko “to niemożliwe” i pojechaliśmy dalej.
- Ciekawe czy będzie miejsce na kempingu. - Pomimo późnej pory roku tak atrakcyjne miejsce mogło być zapchane po brzegi. Zrobiło się ciemno i w świetle reflektorów dotarliśmy do celu. Już nie raz podczas naszych włóczęg przyjeżdżaliśmy w środku nocy lub nawet nad ranem na kemping i gdy recepcja była zamknięta rozbijaliśmy się tam gdzie było wolne miejsce i dopiero rano dopełnialiśmy formalności z oplata itd. Nawet na myśl mi nie przyszło, ze kemping może być zamknięty na cztery spusty pomimo tego, ze był czynny. Drogę wjazdowa na kemping zagradzał szlaban tak szczelnie, ze nie dało się go ominąć. Na tablicy informacyjnej był napis mówiący o tym, ze aby otworzyć szlaban trzeba wprowadzić sześciocyfrowy kod.
- Chyba go sforsuję. Rozwalę na kawałki. - Dalszy tekst trochę nas podniósł na duchu gdyż wyczytaliśmy, ze jeśli mamy problemy to proszę zadzwonić na poniżej podany numer co bezzwłocznie uczyniliśmy. Twarz p. robiła się bardziej czerwona z sekundy na sekundę i już było pewne ze za chwile padnie trupem na zawal serca. W skrócie opiszę rozmowę:
p: dzień doby, czy mógłby pan podać mi szyfr do wjazdu na kemping
Pan: czy masz rezerwacje?
p: nie, a czy kemping jest nieczynny? Potrzebuje jedno miejsce na namiot i auto. Daj mi kod a zapłacę rano.
W słuchawce zabrzmiał śmiech w stylu „nie ze mną te numery” a p. już teraz czerwony jak korale indora oderwał słuchawkę od ucha i przytknął do prawego pośladka. Zawył z wściekłości jak wilk do wschodzącego księżyca i znów przyłożył telefon do ucha. Ten właśnie wybuch złości i wściekłości najprawdopodobniej uchronił go od nagłego zejścia śmiertelnego.
Pan: czynny ale musisz zrobić rezerwacje na internecie i przyślą ci e-mailem kod dostępu.
p: jaki to adres
Pan: taki a taki
p: dziękuje
Bardzo szybko dostaliśmy się na wskazana stronę internetowa i okazało się ze można zrobić rezerwację na następny dzień. W żadnym wypadku nie na dziś.
- Ja tego nie pojmuję. Chcę uczciwie zapłacić, stoję przy samym wjeździe a tu bez internetu ani chu chu. Czy ja jestem jakiś zacofany, ze nie odnajduję się w tym świecie. Nikt nie chce moich dolarów? - Wystrzelonego typowo męskim pstrykiem niedopałka śledziłam wzrokiem aby go odgasić gdy opadnie na ziemie. Jeszcze tego brakowało aby wzniecić pożar w parku stanowym. Ledwo zadeptałam zarzewie niewątpliwie wielkiego paleniska a p. już zaciągał się kolejnym Camelem. - Gdybym pierwszy raz jechał pod namiot to mógłbym … - Tu p. machnął ręką i poszedł w krzaki, widocznie nie tylko ciśnienie krwi mu dokuczało. Rzeczywiście idiotyczna sytuacja i najgorsze, ze nic nie można zrobić aby spokojnie położyć się spać.
- Szukajmy zatem hotelu bo noc minie na niczym. - Święta prawda przy niemożności skorzystania pierwszy raz w życiu z udogodnień dla turystów w postaci pola namiotowego lub kempingu pozostał nam jedynie hotel w pobliskiej wsi. Krętą drogą pośród wysokich drzew po 45 minutach dotarliśmy do stacji benzynowej aby zasięgnąć języka. Jak to w naszym zwyczaju kupiliśmy również dwie kawy, duże i słodkie aby lepiej się spało. Pracownica stacji benzynowej opowiedziała nam krotką i nieciekawą historie (niech jej będzie) miasteczka ale dowiedzieliśmy się, ze w pobliżu są dwa motele. Dobre chociaż to w całym tym zamieszaniu. Udaliśmy się we wskazanym kierunku i mieliśmy patrzeć na drogowskaz z reklama motelu. Motel z wyglądu nie różnił się od tych które już wcześniej odwiedzaliśmy a w tym szczególnym układzie wygląd nie miał żadnego znaczenia. Zaparkowaliśmy przed recepcją i szczęki nam opadły.”Motelowa recepcja nieczynna po 20:30”.
- Czy ja jednak nie postradałam zmysłów? - Pomimo jawnego i zrozumiałego przesłania tekstu odruchowo chwyciłam za klamkę. Drzwi ani drgnęły.
- To jakiś kurwidołek gdy nie chcą obcych turystów. - p. lekko zaczął ironizować. Przystawił twarz do szyby aby dojrzeć coś w środku. Niczego specjalnego nie było widać ale na szybie poniżej jego brody czyli na moim poziomie była dodatkowa odręcznie napisana kartka przylepiona przezroczystą taśmą od środka. „Nie staraj się mnie budzić bo poszczuję psami”
- Czy my ciągle jesteśmy na Ziemi czy na obcej planecie? - … i mówił długo i soczyście. Wróciliśmy na znaną nam stację benzynową.
- To gdzie jest ten drugi motel? - Rzeczowe pytanie obudziło drzemiącą pracownicę.
- Pojedziesz prosto i jak będzie zakręt to zaraz za nim po lewej wjedź w małą uliczkę tam jest ten drugi ale jest drogi. - Głupi albo głupkowaty wyraz twarzy p. wyrażał niedowierzanie zmysłowi słuchu. Jak trafić w miejsce tak opisane?
- Bardzo dziękuję i życzę wspaniałej i krótkiej nocy. - Zdawkowo ale jak miło pożegnalismy panią ze stacji paliw i znalezliśmy się w punkcie wyjścia sprzed trzech godzin. Szukamy noclegu. Teraz w środku nocy. Po przyjrzeniu się naszej wytyczonej trasie postanowiliśmy jechać tam gdzie zamierzaliśmy jechać jutro. Co będzie to będzie a może po drodze znajdziemy jakieś miejsce do spania. Nie chcieliśmy zawalić nocki bo i następny dzień będzie zawalony. O dziwo kierując się wskazówkami komputera znaleźliśmy się w pobliżu ładnego hotelu ale dość późno bo już około 23:30. Zostało nam pół nocy do przespania więc cena jaką usłyszeliśmy nie wchodziła w rachubę. p. starał się negocjować z parą właścicieli za ladą ale nie chcieli spuścić z ceny. Facet wydawał się do urobienia ale baba ostrym spojrzeniem sprowadzała męża na ziemię. Wreszcie p. podjął decyzje i zaproponował ze zapłacimy połowę ceny gotówką i nie chcemy rachunku. Uśmiech zadowolenia na twarzy mężczyzny zniknął wraz z odmową żony. Pożegnaliśmy zatem hotel nie na naszą kieszeń i znów znaleźliśmy się w ciemności nocy. Ekran komputera rozjaśnił się i przedstawiał nasza trasę.
- Skoro nici z naszego pobytu nad zatoką to może pojedziemy od razu nad wybrzeże Atlantyku. Nocka już i tak wygląda na bezsenną więc za cztery godziny będziemy w St. Augustine. Co ty na to?
- Jedziemy, tylko obudź mnie jak będziesz zasypiał to cie zmienię.
Powiadali, ze ta Hameryka taka fajna! A tu nawet nie ma jak sie przespac, gorzej niz w Polsce.
OdpowiedzUsuńJa na Waszym miejscu przekimalabym w samochodzie na ulicy. Niebezpiecznie tak po nocach jezdzic, zbojcy i wilcy na drogach. :)))
Dziwny to kraj i nawet niedzwiedzie chodza ulicami:) Tak kiedys mowiono o Warszawie bo teraz to losie i bobry po stolicy krocza zuchwale.
UsuńBaza hotelowa w Ameryce jest dobrze rozwinieta i dlatego tak wielka frustracja zagoscila w naszych sercach gdy male hoteliki/moteliki ida spac wczesniej niz przyjezdni.
Jak juz niebawem sie okaze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.
u nas monotonniej w podrozy, bo my trzymamy sie w wiekszosci autostrad, ale motele typu M8 jeszcze nas nie zawiodly :) artdeco
OdpowiedzUsuńPrzy "interstate" to nie ma problemu ale jak widzisz na wsiach to juz inna spiewka:)))
UsuńJak i w większości miejsc na świecie, zapewne wszystko zależy od nastawienia (lub jego braku) na odpowiednią ilość przyjezdnych/zwiedzających/turystów. Dawno temu, po obejrzeniu "księżycowej tęczy" nad Cumberland Falls w Kentucky podjechaliśmy pod motel w środku nocy. Wszystko działało - prócz basenu, ale i tak nie zamierzałem o tej porze pływać.
OdpowiedzUsuńBurro
Przewaznie hotele czekaja na turystow i to tylko kwestia ceny gdzie spedzisz noc. Tutaj przykrym zaskoczeniem byl zamkniety kemping bo wlasnie tam mialy byc glowne atrakcje.
UsuńNa motyle poczekam...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ja tez bo zadnego Monarcha nie spotkalismy ale moze w tym roku uda nam sie znow zawitac w bagienne serce Florydy.
UsuńTo naprawdę Ameryka? ;-)
OdpowiedzUsuńAmeryka pelna geba, placisz i masz. Jak nie stac kogos na hotele to moze spedzic noc w aucie. Tak bardzo bylismy nastawieni na ten kawalek plazy, ze gdy zawiodl kemping nie mielismy juz serca aby stawiac czola hotelom z reszta zycie jeszcze sie nie konczy i moze tam jeszcze wrocimy.
UsuńMiałam podobną noc w podróży, ale to były czasy PRL-u... nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam!
OdpowiedzUsuńSwiat kreci sie w kolko i jak widac zatoczyl pelne kolo i znow nowe niesie stare doswiadczenia. To tylko zmiana nazewnictwa rezimu a ludzie pozostaja tacy sami i jak widac az tak bardzo nie roznia sie od siebie.
UsuńDzień dobry Ataner! Tez hołdujemy dewizie, by nigdy nie wracać tą samą drogą!A z nocnlegami mielismy zupełnie podobne przezycia. Wprowadzanie kodu nie jest zatem tylko wymysłem australijskim, bo jak widze i w USA nie brakuje durniów. Piszesz, że dobrze ywszliście na tym, ze nie zanocowaliscie w tamtym miejscu, tylko pojechaliscie przed siebie. jak mniemam znalexliscie w koncu cos naprawdę fajnego. A moze jakaś super przygoda nocna was spotkała? Nic tylko gryźć pazury i czekać na ciąg dalszy! A piszesz świetnie, Ataner. Coraz lepiej, prawdę mówiąc!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci zasyłam dla kolezanki po piórze i w ogóle bliskiej duszyczki!:-))
Niektore nowinki technologiczne i ulatwienia sa zupelnie nie do zaakceptowania. Jak mozna wymagac internetu aby dostac sie w jakies miejsce na pustyni? Nie pojmuje takich nakazow, zakazow i dyrektyw. Wydaje mi sie, ze internetowe oszolomstwo doprowadzi do jakies katastrofy spolecznej!
UsuńTak to juz jest w podrozy, ze nie zobaczysz jednego ale za to przezyjesz cos czego nie bralas nigdy pod uwage planujac wyjazd. Dlatego tez wakacje to wspaniala rzecz.
Tak, internetowe oszołomstwo to jakaś kretyńska moda. Tak, jakby w dzisiejszych czasach każdy musiał chcieć i umieć surfować po internecie!
UsuńLudzie uzależnieni od techniki chyba popełnia harakiri, gdy wszystko nagle wysiądzie. A przecież wystarczy jakaś wieksza plama na słońcu i cofamy sie do epoki kamienia łupanego!
Czasem cieszymy się z Cezarym, ze posiadamy studnię. W ten sposób nawet gdy hydrofor wysiadzie z braku prądu, to sobie swobodnie spuścimy wiadro do studni i wody nabierzemy...
Całuski popołudniowe!:-))
Myślałam, że takie "niespodzianki" mogą się zdarzać tylko w Europie.Wiem coś, na ten temat, bo podobne sytuacje przeżywałam, dlatego teraz jeździmy na zamówione wcześniej miejsca na campingach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRezerwacja jest OK gdy wiesz kiedy dojedziesz do celu co w naszym przypadku rzadko sie zdarza wiec swiadomi jestesmy tego, ze moze byc zupelnie inaczej niz powinno byc lub chcielibysmy aby bylo.
UsuńNiespodzianki, te mile lub nawet mniej mile sa mile widziane bo przynajmniej nie jest nudno:)
Bardzo ciekawa historia już nie mogę doczekać się dalszych opowieści.
OdpowiedzUsuńTechnika może nieźle namieszać,mam tylko nadzieję, że nie wpadnie Twój p. w skrajną nerwicę i zamiast czerpać z zasłużonego wypoczynku zakończy urlop na psychoterapii:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Po tylu latach spedzonych ze mna zaden stres juz mu nie grozi. Wlasciwie to nie ma czego zalowac bo zawsze jest szansa na to, ze jeszcze tam wrocimy.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Gdy drzwi zamknięte, to gdzieś zawsze czeka otwarte okno czyli nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło. Więc mam nadzieję że i na was czekała cudna niespodzianka, którą byście przegapili gdyby nie wcześniejsza katastrofa z rezerwacją. Ahoj przygodo!
OdpowiedzUsuńWejscie na kamping przez okno moglo grozic wysokim mandatem wiec z wielka przyjemnoscia udalismy sie w dalsza podroz. Mamy jeszcze tyle do zobaczenia, ze nie ma czego zalowac.
UsuńI ahoj przygodo, to nasze haslo od wielu lat:)
Zawsze Was podziwiam za te kampingi i szukanie noclegow na ostatnia chwile:))) Ja jestem raczej z tych co to lubia miec zaplanowane, chociaz rozumiem, ze nie zawsze sie da. Czekam na nastepna notke:)
OdpowiedzUsuńJa chyba tez zaczne się podziwiać, ze mam stalowe nerwy i jeszcze dużo dobrej woli. Jakoś tak się utarło, ze podrozujemy z namiotem bo wtedy jesteśmy niezależni od hotelowej bazy (jak widać nie zawsze) i daje to posmak przygody a nie tylko oznaczania kolejnego dnia na urlopie. Czasami mysle o takim leniwym wypoczynku na lezaku pod parasolem... Ale na razie na horyzoncie czegoś takiego nie widać.
UsuńPozdrawiam:)
Najlepiej kamperem przemierzac Ameryke. Oni to zawsze cos wymysla,zeby bylo wygodnie. Przy podrozowaniu w US mnie denerwowalo, ze maż zamiast bawic sie ze mną po kolacji,to zamawial hotele wtedy, wpisywal trasy do GPS, zeby nie bylo niespodzianek. On musial konczyc jazde ok.18.oo zeby isc na kolacje. I tak bylo codziennie przez ok. 20 dni, niby chcial mi jak najwiecej pokazac, ale to bylo męczące, za duzo wrazen.Ja nie zdazylam zapamietac, nagrywalam spostrzezenia na dyktafon, bo mi sie nawet zdjec nie chcialo robic.Te przestrzenie w US są ogroooomne. Ameryka mnie jednak przerasta.
OdpowiedzUsuńCzekam na fotki z Florydy, moze cos rozpoznam? W drodze z Tampy ku granic Alabamy gdzies tamtedy musielismy przemierzac.
Naście lat temu mogło się to dziać w Polsce, jednak takie numery już dawno się nie zdarzają. Widziałam takie coś w Słowacji i słyszałam, że taki tumizmwdupizm u Niemców i Austriaków się zdarza, ale, że Usiech - to mi dziwnie.
OdpowiedzUsuń