Pomyślałam, ze coś z nami nie w porządku skoro nikt nas nie chce przenocować (poprzedni post) i nakarmić. Podjechaliśmy pod fort obronny który jest najchętniej odwiedzanym miejscem w mieście ale po krótkiej wymianie zdań postanowiliśmy najpierw zobaczyć plaże tak jak to widzieli pierwsi osadnicy przybywający w te okolice.
Fort zostawiliśmy sobie na następny dzień który okazał się największą niespodzianką tego wyjazdu.
Tak ładnych plaż nie widziałam w swoim życiu. Szerokie i prawie bezludne. Białe grzywy fal jakby zachęcały i kusiły ciepłą kąpielą. Przybysze z XVIII wieku mogli być urzeczeni takim widokiem i wcale się nie dziwie, ze pozostali aż do dnia dzisiejszego. Rewelacje duchowe zostały zagłuszone odgłosami burczenia w żołądku. Opuściliśmy St Augustine udając się nadmorskim bulwarem 1A na południe w stronę Daytona Beach aby tam wreszcie zjeść śniadanie. Stukilometrowa wycieczka w jedna stronę zajęła nam dużo więcej czasu niż planowaliśmy. Uroki plaż widocznych z auta zatrzymywały nas częściej i na dłuższy czas niż planowaliśmy. Wielokrotnie zupełnie dzikie plaże, ciche o tej porze roku obdarowały nas jedynie szumem fal i skąpą fauną.
Zauważyłam codzienne tragedie rozgrywajace sie również w swiecie zwierząt gdzie zwycieża silniejszy i sprytniejszy lub młodszy i zdrowszy.
Pierwszy posiłek zjedliśmy późnym popołudniem. Większe miasta jak Ormond Beach czy Daytona Beach to skupisko wspaniałych hoteli stojących bezpośrednio na plaży.
Wszystko wydaje się zadbane i gotowe na przyjecie kolejnych turystów. Dla nich wszystko aby tylko zostawili kolejne 5 dolarów jak np. wjazd na plażę samochodem.
Wreszcie udało nam się skończyć zupełnie pospolity posiłek w poniżej przeciętnej jadłodajni i na deser zerwałam ładny kwiat z kwitnącego na trawniku krzewu aby osłodzić sobie przykre doznania estetyczno-kulinarne.
W jeszcze wolniejszym tempie wracaliśmy do motelu i gdy jedzenie już dobrze ułożyło się w brzuchu postanowiliśmy wykąpać się w ciepłej i czystej wodzie Atlantyku. Tak niewinnie wyglądające fale nie zapowiadały drzemiącej w nich siły. Oprócz kostiumu kąpielowego miałam buty do kąpieli które miały ochronić stopy przed tak dobrze skrywanym niebezpieczeństwem.
Nie chcąc ryzykować spotkania z rekinem, delfinem czy lądowaniem pelikana na czubku głowy weszliśmy nie głębiej niż do pasa aby poczuć rozbijające się fale na plecach. Radości było co niemiara do momentu gdy przyszła inna ale nie większa niż inne fala. Tak nami zakotłowała, że straciliśmy grunt pod nogami i wciągnęła nas na głęboką wodę. Już żegnałam się z życiem gdy poczułam dłoń p. zaciskającą się na moim nadgarstku. Szarpniecie było tak mocne, ze usłyszałam chrupniecie w stawach. Po chwili długiej jak istnienie mogłam wreszcie zaczerpnąć upragnionego powietrza. Zaczęłam uciekać w stronę stałego lądu ale kolejna fala powaliła mnie na kolana. Niech to licho ale mocny i zdradliwy ten Ocean nawet przy tak spokojnej pogodzie. Usiadłam na dokładnie wcześniej obejrzanym kawałku plaży. Nie było śladu krabów więc odetchnęłam z ulgą. Odzwyczaiłam się od morskiej wody obcując ze słodkowodnym zbiornikiem jakim jest Lake Michigan. Oczy szczypały od soli i zamglony przez łzy obraz wydawał mi się jeszcze bardziej romantyczny. Tak muszą czuć się rozbitkowie po walce z żywiołem gdy wreszcie dotkną stopą wymarzonego lądu. Gdy dołączył do mnie p. i opowiedziałam mu o lądowaniu na amerykańskim wybrzeżu skwitował to moje gadanie krótkim „nie było tak źle, nawet nie napiłaś się wody”. Rzeczywiście w ustach nie było charakterystycznego jej smaku. Czy aby nie przesadziłam? Zastanawiając się nad wydarzeniem sprzed zaledwie kilku minut spostrzegłam, ze rozmasowywałam prawy nadgarstek w którym czułam lekki ból.
Tak te niewinne z pozoru fale oceanu potrafia sprawic przykra niespodzianke;)
OdpowiedzUsuńMale fale wielkiego oceanu sa silniejsze niz przypuszczalam. Slona woda jednak zachowuje sie inaczej niz slodka i pomimo tego, ze niebezpieczna to wole morze od jeziora.
UsuńA gdzie sa ludzie? Gdzie te tysiace turystow, dla ktorych to wszystko przygotowano z tala pieczolowitoscia? Nie mialabym wprawdzie nic przeciwko temu, zeby pozostac samotnie na tej pieknej plazy, ale... tak jakos straszno i dziwnie w tej pustce.
OdpowiedzUsuńA my to nie ludzie?
UsuńTlumy owszem sa ale w sezonie a my specjalnie wybralismy sie jesienia zeby rozkoszowac sie plaza ktora jakby istniala tylko dla nas.
Kwiat jest przepiekny! Pierwszy raz taki widze! A wody tez sie boje....
OdpowiedzUsuńLadny i bardzo slodko pachnacy, wytrzymal w samochodzie dwa dni bez wody!
UsuńO nie , ale niespodzianka...
OdpowiedzUsuńJa jestem wychowana nad wodą
i ostrożna jestem...
Śliczne zdjęcia, śliczne plaże...
Wielki to kraj i wiele roznych form plaz mozna znalezc w USA. Na zachodzie wiecej skal tak jak na wschodnio-polnocnym wybrzezu ale Floryda bije wszystko na glowe. To typowo wakacyne miejsce.
UsuńWspaniała wycieczka, uwielbiam przenosić się z Tobą w miejsca w których nie byłam.
OdpowiedzUsuńA bedzie jeszcze wiecej zdjec z wakacyjnej wloczegi.
Usuńjak zwykle zachecilas, to tylko 7 godz ode mnie wiec warto by sie bylo tam wybrac, ale w lecie pewnie nie bedzie tak pusto :) artdeco
OdpowiedzUsuńTo zalezy od tego kiedy zorganizujesz sobie urlop. Dla mnie w lecie jest tam za goraco i nie mam przyjemnosci z pobytu w takim ladnym miejscu.
UsuńPiękne, szerokie, piaszczyste plaże i na dodatek bez tłoku - to cud! uwielbiam takie miejsca. Serdeczności!
OdpowiedzUsuńTo zapraszam na Floryde bo miejsce znajdzie sie i dla ciebie jak widac na zdjeciach.
UsuńPlaże i kwiat są przepiękne. Nie trzeba oceanu, żeby fala wywróciła i robiła z człowiekiem co chce. Mnie w naszym Bałtyku to spotkało i przez kilka lat ciągle po nocach mi sie to śniło. Przeżycie nie do zapomnienia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPlywanie to jak jazda samochodem chwila nieuwagi i katastrofa gotowa.
UsuńOne są ładne, te kraby ... mam stracha przed wodą, nie weszłabym w takie fale; wesołych świąt; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWesolych Swiat i gotowanego kraba na przekaske:)
UsuńCudowna ta plażą.
OdpowiedzUsuńMuszą tam parkować auta?
Droga Podróżniczko Ataner Wesołego Alleluja!
Nie musza ale jak ktos chce to moze. Leniuszkow nie brakuje i ja tez tam wjechalam:)))
UsuńWesolych Swiat!
Zestawienie śnieżnej aury za oknem ze słonecznymi plażami i błękitem fal Oceanu - bezcenne i jak bardzo chciałoby się tam być! :-))
OdpowiedzUsuńDo upalnego lata juz tylko kilka miesiecy wiec szykuj kostium kapielowy!
UsuńWesolych Swiat!
Zdrowych i pogodnych świąt ,życzę Tobie Ataner i Twojej rodzinie:))
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo za zyczenia i wszystkiego najlepszego swiatecznie od juz odpoczywajacej po przygotowaniach Ataner.
UsuńWszystkiego dobrego na święta i na potem z Warszawy, która wygląda jakby to było Boże Narodzenia, a nie Wielkanoc! Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńBurro
Od kilku dni temperatura nas rozpieszcza i porzadkujac obejscie znalazlam jedna babke ktorymi przybrana byla choinka na zewnatrz wiec mam jedna zbyteczna:)))
UsuńPrzupominam Indianke bo wiosenne slonce opalilo mnie bez ostrzezenia.
Chyba za bardzo cie nie zdenerwowalam i zycze ci Wesolych Swiat i nie zazdroszcze sniegu!
jak ja już tęsknię za ciepłem !!!
OdpowiedzUsuńniekoniecznie za wodą ale te plaże !!!
radosnych świąt Ataner ! wesołego Alleluja !
Dzieki Zmorko, wiosna w tym roku jest wyjatkowo kaprysna.
UsuńA Wy pewnie balwana lepicie, co?
U nas są bardzo śnieżne Święta. Od rana pada i pada i ma padać dalej. Tobie życzę miłego spędzenia czasu w Święta Wielkanocne :)
OdpowiedzUsuńSniegu nie zazdroszcze. U nas wyjatkowo piekny i sloneczny dzien.
UsuńA w ogrodzie hiacynty juz sie pokazuja.
My juz jutro pedzimy do pracy :(
Narobilas apetytu na letni wypad nad morze. Fajny opis plazy, piekne zdjecia, az sie nie chce wracac do rzeczywistosci. Za oknem biel i jeszcze z ieba cos bialego sypie, ze swiata nie widac...
OdpowiedzUsuńwesolych swiat :)
Rozyczko, Ty akurat nad morze nie masz daleko wiec jak tylko troszke sie ociepli, to wybierz sie koniecznie.
UsuńNad naszym Baltykiem tez pieknie a szczegolnie wlasnie wiosna, kiedy jeszcze nie ma tak duzo turystow.
Zime macie piekna tej wiosny, no nie zazdroszcze.
Pozdrawiam:)
Dzień dobry Ataner! Te amerykańskie plaże rzeczywiście cudowne! Rozległe, szerokie a piaseczek bialutki. Nic tylko chodzic boso całymi godzinami (uważajac, rzecz jasna na paskudne kraby!). A propos skąpania sie w oceanie, to miałam to samo w Australii. Moc oceanu jest przerażajaca i nieobliczalna. Opiłam sie słono-gorzkiem wody, rozdarłam kolana na szorstkich muszlach i uciekałam tak, jak Ty do plazy, raz po raz przez ocean powalana. Niezapomniane przeżycie!Ale właśnie takie przeżycia pamięta się najlepiej.Jak dobrze jest cos poczuc tak mocno, aż do bólu! Ilez jest w życiu tych wspaniałych, straszno-pięknych chwil!A ile jeszcze przed nami?!
OdpowiedzUsuńMnóstwo ciepłych myśli zasyłam i załączam uśmiech rozmarzony o dalekich oceanach i szalonych wyprawach!:-))
Szalone wyprawy i odlegle brzegi oceanow rowniez mi sie marza. Olu, tyle jeszcze do zobaczenia, zycia braknie.
UsuńFascynuje mnie swiat podwodny, tam to sie dopiero dzieje. I rozmarzylam sie po raz kolejny, tak ponurkowac, popodgladac to dopiero musi byc niezapomniane przezycie.
Olu! Ja rowniez cieple mysli przeslam, pomarzylysmy sobie a teraz pora wrocic do rzeczywistosci, niestety :)
Kocham Atlantyk, ale ten ktory znam od bretnskiej strony jest zupelnie inny - dziki i urozmaicony!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nika
Bardzo dlugie jest wschodnie wybrzeze i roznorodne, od leniwych piaszczystych plaz Florydy po skaliste urwiska Nowej Anglii. Kazdy znajdzie taki kawalek ktory mu odpowiada jest w czym wybierac.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Mam solidnego pietra przed wodą. Jedyne co, to lubie patrzec, sluchac i wdychac zapach morza, czyli spacer plaza, to jest to!
OdpowiedzUsuńAtanerku, zabawe blogowa pociagne, ale jeszcze na chwile musze ja przesunac w czasie.
Lubię poczytać o Twoich wyprawach,ale agresywnego kontaktu z Oceanem to nie zazdroszczę.Przyroda jest piękna,stworzona by ją kochać i podziwiać ,jednak należy mieć respekt przed żywiołem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam coraz bardziej wiosennie:)))