Ostatnia przeprowadzka wykończyła mój organizm fizycznie i psychicznie.
Gdy sterta pudeł zajęła prawie połowe
pokoju w nowym mieszkaniu postanowiłem dobrać się do nich za tydzień.
Zamknąłem drzwi do chwilowego magazynu moich niezbędnych rzeczy i
poszedłem do pracy. Następny weekend miał minąć pod znakiem rozprawiania
się z niezbędnie koniecznymi przedmiotami ukrytymi w pudłach
i workach na śmieci. Podczas rozpakowywania niektóre spodnie, koszule i
inne ciuchy przywitały się z nowym śmietnikiem i pozostały tam już na
zawsze. Ulżyło szafie i mnie bo aż wstyd się przyznać ileż to
niepotrzebnych i nieużywanych ubiorów posiada zwykły śmiertelnik. Dodać
należy, ze nie jestem uzależniony od codziennych zakupów i moje wizyty w
sklepie są li tylko wynikiem potrzeby a nie zboczenia lub choroby.
Poszło składnie i ładnie ale nie obyło się bez kielicha gdy zostały pudła
z książkami. Po co ja to wszystko trzymam kołatało mi w głowie. Znam te
wszystkie książki i wcale do nich nie zaglądam. Do beletrystyki nie
zagląda się jak do pozycji naukowej. Jeszcze nie mam sklerozy aby czytać
to samo po raz n-ty z kolei. Podumałem, pomyślałem i bez rozpakowania
wyniosłem książki w pudłach do pojemnika na makulaturę.
Pierwsza wizyta znajomych w mym nowym mieszkaniu okazala się totalną porazką towarzyską, mało co a doszłoby do rękoczynów.
- A gdzie masz książki? - Zaczął zadziorny babsztyl o imieniu Anka.
- Nie mam. - Uciąłem krotko mówiąc całą prawdę.
- Nie masz ani jednej książki? - Uporczywie drążyła Anka i na nasze nieszczęście dodała coś co zaważyło na atmosferze całej wizyty. - Pewnie nie przeczytałeś ani jednej. - Parsknęła na koniec z obrzydzeniem spoglądając na mnie jak na debila.
Tutaj dotknęła mojej czułej strony i nerwy mnie zawiodły. Do dziś obwiniam siebie, ze to ja wywołałem całe to zamieszanie ale dałem podejść się wyrafinowanej i doświadczonej intrygantce.
Według
mnie książki są do czytania a nie do składowania. Pomijam wydawnictwa
stricte naukowe bo to inna para kaloszy. Gdy przeczytam książkę to
pamiętam ją
do końca życia i nie mam zamiaru czytać jej ponownie. Tak zostałem
wychowany aby książki szanować i nie wyrzucać bo tego nie wolno. W
czasach gdy w Polsce nic nie było książki były drogie i ich ilość na połce
w regale świadczyła o dobrobycie i szerokich horyzontach. Zbieranie
książek i ich ekspozycja było dobre nawet jeszcze sto lat temu ale już
nie dziś bo dostęp do wiedzy już nie opiera się jedynie na czytaniu
literek wydrukowanych na papierze. Istnieje internet gdzie jest dużo
wiedzy i to łatwo dostępnej. Są
wydawnictwa w postaci elektronicznej na tablety, telefony etc. E-booki
są dostępne w takiej samej ilości jak książki a wydania bajek dla dzieci
są tak ładnie opracowane graficznie, ze aż pozazdrościć nowemu
pokoleniu. Są
tez audio-booki więc styczność z twórczością jest niemal wszechobecna
nawet dla niewidomych jeżeli tylko ktoś chce wykorzystac mozliwosci.
Czy widok tak ohydnego mebla jak półka
na książki mogłaby szkaradzic moje nowe dość awangardowo umeblowane
mieszkanie? Nie, nigdy. Nie mam zamiaru wystawiać na widok czegoś co nie
jest ładne i ładne być nie może bo każda książka innego wymiaru i
koloru razem tworzą chaos estetyczny i nie pasują do niczego swą przypadkową gamą kolorów. Jak już musiałbym mieć książki na widoku to tylko zbiór dzieł
Lenina bo wydanie w odpowiednim kolorze i „wzroście”, wygląda
imponująco. Książki używane to z kolei zbiór zarazków i kurzu. Ludzie
czytają w łóżku gdy mają katar, w łazience czyli na kiblu i takie coś miałbym wziąć do reki?
O
zgrozo jak długo jeszcze można bić czołem przed wypaczonym wychowaniem.
Spalmy książki i kupujmy ich wersje elektroniczne bo oszczędzimy
kolejne drzewo a nasze mieszkanie będzie wyglądało elegancko i
schludnie.
Ilość
książek w biblioteczce nie świadczy o inteligencji bo z nią lub bez
niej przychodzimy na świat. Inteligencji nie da się nabyć z książek a
jedynie nauczyć się maskowania jej braku. Ci którzy czytają ten tekst
nie mogą powiedzieć, ze komputer jest zbyt skomplikowany aby go używać
do czytania książek.
Pokazywanie wiedzy na połkach nie świadczy o intelektualnych zasobach naszego umysłu.
Moje wyjaśnienie nie przypadło Ance do gustu i awantura gotowa.
(247365)
Dlaczego ja sie dopiero teraz dowiaduje o takich istotnych sprawach, jak juz kupilam dodatkowo skrzynie na ksiazki. Trzeba isc za moda, mialabym wiecej miejsca, mniej kurzu i co tam jeszcze? acha w tych starociach sa dodatkowo bakterie. Okazuje sie, ze moi sasiedzi, wiesniacy wczesniej wiedzieli, co jest modne i jak do mnie przyjchodza, to bardzo podejrzanie przygladaja sie polkom zapchanym ksiazkami. Teraz rozumiem. A Anka jakas awanturna jest!
OdpowiedzUsuńSkrzynie na książki? Można i tak tylko w jakim celu zamykać je pod klucz jak jakiś skarb. Może to jest delikatna wersja pozbycia się książek z widoku?
UsuńCzy wieśniacy zawsze będą gorsi od miastowych? To jest jak widzę ciągle problem do dyskusji ale tego wole juz nie poruszać gdyż nawet taki wieśniak, niepismienny może uzbierać jeszcze więcej książek.
Skrzynia pojawiła się po to, aby ochronić papier książkowy przed zniszczeniem w niedogrzanym mieszkaniu i w trosce o stan biblioteki, tej starszej wiekiem ( z końca XlXw i początku XX). A wieśniacy z mojej wsi zbierają książki chyba po to, aby było czym palić. Są dwie osoby niepiśmienne też.
UsuńNie namawiam do pozbywania się skarbow jakimi niewątpliwie są zabytkowe juz egzemplarze w twojej bibliotece. Chciałem tylko nakreślić wygodę używania nowych technologii bo niewątpliwie książka to juz przeżytek który za dwa pokolenia wyjdzie z użytku.
Usuńja po przeczytaniu wyrzucam, ewentualnie raz na jakiś czas, bez sentymentów
OdpowiedzUsuńdotyczy to zwłaszcza nietrafionych prezentów:)
Blog about life and travelling
Blog about cooking
Całkiem słusznie bo niby po co zbierać np puste opakowania po mleku.
UsuńTakich jak ty i ja jest coraz więcej i sadze, ze ludzkość w końcu przekona się, ze można żyć współcześnie, przesiąść się z dorożki do auta.
Też bym tak robiła, ale to "nie przejdzie" z moim mężem, fanem książek. Raz mi się tylko udało pozbyć się małej części, ich jak był w sanatorium. Część oddałam do biblioteki, a część wyrzuciłam. Dobrze, że była zmiana mebli i nie widział pustych miejsc na półkach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie można zmuszać bliźnich do naszych światłych poczynań. Można tłumaczyć i wygrać lub po poniesionej porażce choć czesc wyrzucic.
UsuńOd 5 tygodni trwa u mnie generalny remont.Oczywiście jest to okazja do remanentów - nowe meble , które zakupiłam są niestety znacznie mniej pojemne od dotychczasowych.
OdpowiedzUsuńNie wyrzucam książek, oddaję je albo do biblioteki albo do punktu "wymiany sąsiedzkiej", z którego każdy bierze książkę, którą chce.Mam w piwnicy (widna, sucha, ogrzewana)olbrzymi zamykany regał i tam trzymam te,które mi się już nie zmieszczą w mieszkaniu.Na kilku półkach pozostaną moje ulubione albumy, różne poradniki i kilka książek-pocieszycielek. Co do ciuchów- nie wyrzucam jeśli nie są zniszczone- jest naprawdę wiele osób potrzebujących, które je wezmą i będą używać.
To samo dotyczy wielu przedmiotów domowego użytku. Są takie miejsca w Polsce, gdzie jest naprawdę bieda i nawet zdekompletowana zastawa stołowa jest przedmiotem
pożądania.
Jestem przeciwniczką wyrzucania obiektywnie jeszcze dobrych rzeczy na śmietnik - to, co nam już obrzydło lub jest już zbyteczne, komuś innemu może się przydać.
Wyrzucanie tego na śmietnik jest zwykłym marnotrawstwem.
Miłego, ;)
Oj poruszylas bardzo istotny temat jaka jest pomoc. Myślę, ze warto pomagać tylko nie wszyscy jej chcą. Obdarowany na siłę pozbędzie się daru lub go nie przyjmie. Będziesz miała czyste sumienie a dar i tak wyląduje na smieciach tylko dalej od ciebie.
UsuńCzy kupując torebkę pasującą do ubioru to nie jest marnotrawstwo, nie lepiej używać starej reklamówki. Czy dbanie o nowy wystrój mieszkania nie powinien być odrzucony a pieniądze przekazane biednym i potrzebującym, dla mnie to brak konsekwencji w postępowaniu.
To co dla jednego jest zbyteczne dla innego może być niezbędne.
Biedny i tak nie naje się stara książką.
Zgadzam sie z Anabell - jesli nie potrzebne oddaj komu innemu, nie wyrzucaj. Zgodnie z ta zasada zbyteczne zanosze do punktu Goodwill. I serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa wręcz przeciwnie, taki mam styl życia, ze postępuje tak jak uważam za wygodne. Stary, dobry TV wynioslem na smieci i przykleilem pilota taśma ale nie dołożyłem centa aby się go pozbyć. Tak samo robię z gazetami i książkami. Recycling papieru istnieje od lat i juz chyba czas i do tego podejść ze zrozumieniem.
Usuńo inteligencji oczywiście nie świadczy liczba książek na półce, ale to że są jest dla mnie istotną wskazówką co do charakteru człowieka. Bynajmniej nie jest to ani lepiej ani gorzej, po prostu inaczej.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki i namiętnie je zbieram. Jestem młoda ale starej daty. Po tysiąckroć wolę wertować kartki niż przewijać strony na monitorze.
Książki budują klimat. A i zaglądam do nich po kilka razy i nie dlatego, że nie Pamiętam co jest tam napisane, tylko dlatego, że razem z wiekiem nabieram różnego rodzaju doświadczeń i w niektórych książkach co kilka lat zauważam inne, nowe aspekty, mimo znanej ogólnej treści. Takich książek mam trzy.
pozdrawiam
Poczulem się zbity z tropu ale tylko przez sekundę. Cala bibliotekę można mieć pod ręką w tablecie i powracać do zawartych w nim książek nawet kilka razy dziennie. Kartkowanie to nawyk nie mowie, że zły ale siedzi to w nas i pewnie pozostanie na zawsze. E-booki tez można kartowac tylko, ze przyzwyczajenie jest druga natura człowieka i z sentymentem bierzemy prawdziwa książkę do reki. Ja przewracam strony paluchem po szkle.
UsuńNie zbieram ksiazek, ale jakos tak sie sklada, ze mam i to duzo... Zmieniam czesto miejsce zamieszkania i nie zabieram ksiazek, zostawiam dla potomnosci /smiech/ Nie potrafie czytac ksiazek przez internet itp... Ksiazka mi nie smakuje, gdy nie mam jej w dloniach i nie przewracam kartek! A co zrobimy, gdy zabraknie internetu, pradu... te cuda nie sa trwale, jak i ksiazki z papieru... Mam ulubione, do ktorych wracam choc mam bardzo dobra pamiec /smiech/ W ksiazkach przeciez nie o pamiec chodzi...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Wszyscy mamy skłonności chomikowania dzięki którym może powstać ciekawy księgozbiór:-)
UsuńDopóki masz miejsce w mieszkaniu i dobrze się w nim czujesz to to jest najważniejsze.
To właśnie przeprowadzki skłaniają nas do podejmowania czasami drastycznych decyzji.
Nie wiem czy je sobie cenisz , ale mam dla Ciebie ....5 wyroznien ! Sciskam- Ag
OdpowiedzUsuńZdziwienie moje nie ma granic bo nikt za mną nie przypada a juz na pewno nie internauci. I za to mam dostać 5 wyróżnień i na deser uściski! Od razu bardzo cie polubilem.
UsuńChyba pomyliłas mnie z Ataner bo ja niżej podpisany jako 247365 to jestem tu czeladnikiem który dopuszczany jest do koryta raz na miesiac aby was trochę podenerwowac.
A jakie to wyróżnienia?
Książka ma tę przewagę nad tabletem, że można ją zabrać ze sobą tam gdzie nie ma prądu i internet nie dociera. Nawet zamoczoną można wysuszyć i będzie działać :). Wiem że brzmi to niedorzecznie, bo wydaje się że w tej chwili dociera wszędzie, ale wyobraź sobie że w wyniku jakiegoś zdarzenia tracisz dostęp do internetu, nie ma prądu, baterie też już Ci wysiadły. Wtedy książka jak znalazł. Nawet ta już przeczytana. Ja jestem wybredny jeśli idzie o książki. Nawet te kilkukrotnie czytane, przeczytane po raz n-ty ujawniają coś nowego, co do tej pory umykało. Warto wracać do tego co już się czytało.
OdpowiedzUsuńPrzedstawiles bardzo katastroficzna wizje przyszlego swiata, bez pradu i w strugach deszczu. Nosnik informacji w komputerach jest bardzo odporny na dzialanie czasu i warunkow pogodowych. Jak powstanie nowa Arka Noego to nie zabiora na nia ksziazek tylko czipy z zakletymi w nich informacjami. Na tablecie tez mozesz czytac do woli setki razy ta sama pozycje bez dostepu do internetu.
UsuńCzas wszystko zmienia, nie tylko kartki w kalendarzu ale rowniez nasz swiatopoglad.
Pod warunkiem że masz prąd :D i znasz algorytm do odczytania. Do dzisiaj odkrywane są tajemnicze dyski z nagranymi jakimiś danymi (możliwe że sprzed poprzedniego potopu), których za cholerę nikt mimo tak zaawansowanej techniki nie jest w stanie odczytać. Zachowane papirusy jak i inskrypcje pisane na glinianych tabliczkach jakoś dało radę.
UsuńMam wrażenie że cały post przewrotny jest. Ale może się mylę. Ja muszę mieć swoje książki, ulubione i zaczytane, podkreślone na kolorowo, w ramkach i pytajnikach, z obrazkami, zakładkami, rysuneczkami. Trzeba karmić wszystkie zmysły
OdpowiedzUsuńMoj post jest tak prawdziwy jak ja caly od pazurow u stop po kedziory na czaszce. Nic nie wymyslilem, pozbylem sie makulatury i caly jestem komputerowy. Da sie czytac na 10 calowym ekranie w lozku, przy lawie, przy stole i ukradkiem w pracy.
UsuńTo dopiero jest frajda!
Mysle, ze ten post to jednak nie prowokacja, ale jak najbardziej zyciowa prawda. Zgadzam sie, ze nie ma co gromadzic rzeczy, ktorych nie uzywamy albo przeczytanych ksiazek (pomijam jakies bibliofilskie serie i poradniki), ale do tego wszystkiego doszlam po kolejnej przeprowadzce... choc mam spory dom to nie mam zamiaru go zagracac niepotrzebnymi meblami. Po roku zaczelam rozpakowywac kartony z ksiazkami i o zgrozo nie mialam ich gdzie uchnac. Zapakowalam wiec kilka kartonow i czesc oddalam sasiadom dla dzieci, ktore obowiazkowo oddaja makulature do szkoly a lektury, a bylo ich sporo, oddalam do szkoly!
OdpowiedzUsuńCiuchy natomiast nowe, te nienoszone oddaje kolezankom tj. wymieniamy sie i wszyscy jestesmy zadowoleni.
Ale i mnie to zastanawia jakim dziwnym stworzeniem jest czlowiek, jak to mozliwe, ze kupuje sie cos, co zanim zalozymy przestaje sie podobac? Ja tez nie jestem zakupoholiczka, a jednak od czasu do czasu cos nietrafionego kupuje.