- Zaraz, zaraz mamy do przejechania 580 kilometrów i tylko jedno miasto obok Anchorage? A co dalej? - Wypadało zrobić jakieś zakupy aby nie umrzeć z głodu i pragnienia bo na trasie nie ma co liczyć na posiłek zdrowy i świeży.
- Dalej już tylko Alaska. - p. nie wydawał się zachwycony perspektywą siedmiu godzin za kierownicą ale nie widać było na jego licu paniki.
- Jeden zbiornik paliwa nam nie wystarczy więc będziemy zmuszeni tankować po drodze ale odwiedzić sklep spożywczy powinniśmy teraz. - Mapa pokazywała wioski na naszej trasie ale nauczeni doświadczeniem wiedzieliśmy, że mapa sobie a życie sobie pisze dwa zupełnie różne scenariusze.
- Musi być jakaś stacja po drodze bo inaczej nikt by nie dojechał do Fairbanks. - Optymista, „musi coś być”. Jak musi to musi i już. Alaska ropą słynie i mają jej tutaj pod dostatkiem więc nie powinno brakować piwa w browarze tak jak paliwa tam gdzie się je wydobywa.
To jedyne duże, powiedzmy, że duże miasto miało kilka sklepów i stacji benzynowych ale było tak blisko naszego wyjazdu, że wskazówka od paliwa nawet nie drgnęła o milimetr i ciągle wskazywała max więc wskoczyliśmy do pierwszego supersamu. Jak to pod sklepami bywa na parkingu zawsze jest kilka samochodów ale wolnych miejsc było pod dostatkiem. Mieliśmy zaledwie kilkanaście metrów do przejścia ale nawet tak krótki dystans przypomniał nam o tym, że żyją tutaj twardzi ludzie.
To nie może być prawda co widziałam. Ja w kurtce zimowej z kapturem a pod nią podkoszulka i bluza z polaru, wokół szyji szal od Biety a tubylcy najwidoczniej takiej temperatury jak -10C nie uważają za odpowiednią na taki strój jak mój. Popatrzcie sami jak oni są ubrani a jak ja.
Ładne widoki za oknem rozproszyły moje obawy o paliwo i z przyjemnością podziwiałam lekko ośnieżone góry. Trochę w górę później lekko w dół a po bokach wysokie choinki, tak wyglądała w skrócie nasza droga. Widoków zapierających dech w piersiach brak. Jedynie gdy droga osiągała szczyt to można było spojrzeć w dal a tam góry, góry i góry. Na drodze ani jednej żywej duszy nikt nas nie wyprzedza i nikt nie mija z przeciwnego kierunku. Jesteśmy sami. Zupełnie sami, od półtorej godziny nie widzieliśmy nic oprócz drzew po obydwu stronach drogi i ładnych panoram gdy drzew było chwilowo mniej.
Przyszedł czas na piknik i rozprostowanie kości.
Po jedzeniu i mnie zrobiło się ciepło więc pozbyłam się wierzchniego okrycia. Temperatura powietrza podniosła się na tyle, że +6C w południe wydawało się upałem. Ruszyliśmy zaraz po przełknięciu ostatniego kęsa bo drogi przed nami kawał.
Wreszcie zaczęło się coś dziać. Daleko, daleko na horyzoncie majaczyła biała, śniegiem przykryta skała. Podejrzewaliśmy, że to jest McKinley ale nie byliśmy pewni bo dzieliła nas od niego odległość około 200 kilometrów.
W miarę upływu czasu nabieraliśmy pewności, że tam daleko, ten kolos w oddali to najwyższa góra na kontynencie północnoamerykańskim. Jego 6200 metrów wzrostu klasyfikuje tą górę poza pierwszą setką ale jest w ścisłej czołówce ze swą pięciokilometrową deniwelacją albo jak kto woli przewyższeniem. Prosto mówiąc 5 kilometrów sciany w górę.
Nigdy nie podejrzewałam siebie o taki sokoli wzrok aby widzieć wyraźnie na 200 km. Wokół wprawdzie teren pofałdowany i gdzie nie gdzie górki ale masyw McKinley panoszył się jako niepodzielny król całego kontynentu.
Jeszcze 200 kilometrów do Parku Denali a już widać szczyt najwyższej góry Północnej Ameryki. |
Raz lepiej, raz gorzej widoczna, sprawiała wrażenie tak samo odległej pomimo tego, że zbliżaliśmy się do niej bez przerwy. |
Nie mogliśmy doczekać się kiedy staniemy oko w oko z McKinley. Denali to indiańska nazwa tej góry i jest ona powszechnie używana w odróżnieniu od oficjalnej nazwy.
- No brachu abym nie musiał się wstydzić. Zobaczymy co potrafisz. - Czułe słowa p. do swego sprzętu trochę mnie zadziwiły bo on najzupełniej normalnie przemawiał do aparatu fotograficznego. Wkręcił teleobiektyw i pokonał odleglość 70 kilometrów pokazując nam szczyt z bliska. Sądzę, że eksperyment się udał i widać dokładnie jak ostre są krawędzie i jak niebezpieczna jest to góra dla poszukiwaczy przygod i śmiałków chcących postawić tam swą stopę.
Piękne!
OdpowiedzUsuń"Piękne" czy miałaś na myśli, że my jesteśmy piękne:)))))
UsuńCzy góry?
Pozdrawiam:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Brachu spisal sie naprawde swietnie! Twoj P. wie dobrze, ze ze sprzetem trzeba po dobroci, najpierw slowem popiescic, poglaskac, a bedzie posluszny i podlegly. Jak wiadomo, za gorami nie przepadam, a za takimi pokrytymi wiecznym lodem tym bardziej. Jednak urody nie mozna tej gorze odmowic, jest tym piekniejsza, im grozniejsza.
OdpowiedzUsuńA ci autochtoni w krotkich rekawkach i spodenkach... Brrrr......!!!!!!
Obchodzenie się ze sprzętem foto najpierw wypóbował na mnie:))))) i dlatego zadziałał.
UsuńTaki kolos może powalić nie jednego śmiałka na kolana a tych którzy nie lubią gór skłonić do chwili zamyślenia się nad potęgą przyrody i jej pięknem. Popatrzeć a zdobywać szczyty to dwie zupełnie inne rzeczy.
Pozdrawiam:)
Ludzie na parkingu też przyprawili mnie o zimne dreszcze, ale cóż. Widocznie przemieszczają się wszędzie samochodem, a ten kawałek z domu do auta, tudzież z auta do sklepu i vice versa sprawia, że nie opłaca się ubierać ;)
OdpowiedzUsuńGóra robi wrażenie. Później sobie dokładniej obejrzę te krawędzie, szczyty i śnieg :) Aparat p. dał radę :)) Piękne :)
Warunki życia opiszę później przy okazji spotkania z Susan która mieszka tam od 15 lat i wolę teraz podziwiać górę niż zdolności adaptcji do ekstremalnych warunków.
UsuńPozdrawiam:)
bardzo dobry reportaz na popoludnie 1styczniowe...gora Denali robi wrazenie a aparat pieknie sie spisal a takze fotografujacy oczywiscie!! bedzie ciag dalszy? wspanialych podrozy w nowym roku!!!
OdpowiedzUsuńBędzie ciąg dalszy bo nasz pobyt zaowocował zupełnie nieoczekiwanymi zdarzeniami.
UsuńPozdrawiam i przesyłam życzenia wspaniałego Nowego Roku:)
Piękne te góry, ale grozne i nikt by mnie namówił by tam się wspinać. Jak ktoś od lat mieszka na Alasce to zapewne -10 nie robi na nim wrażenia, to wszystko kwestia przyzwyczajenia.
OdpowiedzUsuńGdy byliśmy w Singapurze, gdzie co dzień, jak rok długi, jest +34 to po tygodniu pobytu, gdy wychodziliśmy póznym wieczorem i temperatura wynosiła raptem +27 ja zakładałam żakiet, bo mi było chłodno. A w hotelowym pokoju gdy klimatyzacja dawała raptem + 24 stopnie to ja siedziałam w swetrze. Po prostu i zwyczajnie marzłam.
Miłego, ;)
Latem też bywa mi zimno ale zimą jest mi prawie cały czas zimno:))
UsuńPozdrawiam i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!!
Ależ piękna jest ta góra ! Niesamowita ! Wgapiam się w nią jak zahipnotyzowana ! Przy -10 z krótkim rękawkiem, brrrr. Ale im chyba nie jest zimno :) Ale na cerę, to napewno zdrowsze powietrze mają :)
OdpowiedzUsuńMoja cera zaczęła się buntować bo nie przygotowałam jej na tak niskie temperatury. Stosowałam doraźne sposoby zapobiegające odmrożeniu czyli szal dookoła twarzy:))))
UsuńPozdrawiam:)
PS
Czy masz swój blog?
Przeczytałam jednym tchem i czekam na jeszcze!
OdpowiedzUsuńAlaskę pociągnę przez kilka postów bo jest o czym pisać. Zdjęć również nie pożałuję.
UsuńPozdrawiam:)
Niesamowite!!! Warto było wybrać się na Alaskę chociażby dla widoku tej jednej góry. A ludzie tamtejsi rzeczywiście twardzi...
OdpowiedzUsuńMój p. czasami w podkoszulce wyskakuje aby odśniezyć auto i potem kicha i smarka a czy tak samo zachowują się Alaskańczycy nie wiem ale szpan zadali nie z tej ziemi.
UsuńPozdrawiam nie ze szczytu Denali ale z wysokich gór Colorado gdzie obecnie przebywam:)
Dużo pięknych do ukradnięcia ale poczekam na resztę bo narobiłaś apetytu.
OdpowiedzUsuńDenali -I tak to już jest, że nazwy lokalne i tradycyjne dużo piękniejsze niż oficjalne.
Do siego Roku!
Bierz jak dają bo później nie wiadomo co będzie:)
UsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Pozdrawiam:)
O Boże, jakie to piękne, wielkie, majestatyczne góry, no i Alaska ... już czuje zapach mroźnego, ostrego powietrza i tą ostrość widzenia od której aż oczy łzawią
OdpowiedzUsuńSzczęściara z Ciebie :-)
Wielu fascynujących wyzwań i zdrowia do ich realizowania w Nowym Roku!
To jest niesamowity widok bo McKinley to cały masyw wypchnięty na niewiarygodną wysokość.
UsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Pozdrawiam:)
Jestem pod wielkim wrażeniem Waszych zdjęć!!!Pięknie pokazaliście te niesamowitą górę.Marzy mi się teeobiektyw i widząc Wasze zdjęcia postanowiłam go sobie sprawić.Widoki z Alaski są niesamowite,ależ chciałabym kiedyś pojechać Waszymi śladami.A co do tubylców i ich ubierania się podobnie było w Norwegii.Turyści z Polski ubrani w ciepłę kurtki a norweżki w krótkich rękawkach,bo słońce wyszło i jest 10 stopni.:)))Jeszcze raz dziękuję Ci za prezent,nie masz pojęcia jak cieszy i przyleciał z takiej dalekiej krainy....Super!!!
OdpowiedzUsuńTeleobjektyw wskazany przy fotografowaniu dalekich objektów. Nadaje się również do portretów i warto mieć coś takiego w swej kolekcji foto.
UsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Pozdrawiam:)
Podziwiam góry, zdjęcia, męża, no i Ciebie oczywiście i czekam na jeszcze :)
OdpowiedzUsuńCałkiem niezłe wyzwanie dla kogoś kto lubi chodzić po górach:))))
UsuńPozdrawiam:)
Oto nareszcie mityczna Alaska wraz z jej surowością, dzikością i bielą! Cudowna góra! Ach, patrzeć i patrzeć, a potem przytulać się do kaloryfera, bo od samego patrzenia na nią mozna zmarznąć. U nas też zimno i wietrznie, tylko takich pięknych gór nie ma.
OdpowiedzUsuńCałusy serdeczne zasyłam Ataner kochana!:-))***
Tatry to pikuś choć też są piękne ale wielkością nie mogą się równać z tym gigantem.
UsuńPozdrawiam noworocznie:)
piękne fotki no brachu się postarał !!!!
OdpowiedzUsuńgóra imponująca !!
pozdrawiam
Jak modelka ładna to i zdjęcia są OK. Góra tak duża, że zdjęcia nie ujęły jej urody:))
UsuńPozdrawiam:)
Witaj Atane
OdpowiedzUsuńWspaniała widoczność .A góra piękna, wielka i groźna.
Mam wrażenie ,że zwiedziliście już z p Amerykę wzdłuż i wszerz.
Pozdrawiam i życzę szczęścia w 2015r:))
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
UsuńTo kraj tak wielki, że zwiedzić się go nie da w ciągu jednego życia. Dopiero zaczynam się orientować co, gdzie i jak.
Pozdrawiam:)
Ależ widoki, no po prostu szczerze zazdroszczę i jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku 2015!
Alaska zaskoczyla nas nie tylko widokami ale przyznam, ze towarzyszace nam gory podczas podrozy powodowaly, ze odwracalam glowe jak sowa:)
UsuńPozdrawiam:)
Tak jak ja jedziemy często z mężem bez Polskę i moja głowa obraca się na wszystkie strony pragnąc wszystko zarejestrować w Szkocji jest tak samo uwielbiam zwiedzać podziwiać piękno Ziemi. Dzięki Ataner że piszesz i fotografujesz.
OdpowiedzUsuńKompromis pomiędzy oglądaniem widoków a podglądaniem ich i jednocześnie robieniem zdjęć jest trudny do wypracowania. Chyba zamontujemy kamerę na stałe w samochodzie.
UsuńPozdrawiam:)
Ależ miałam do nadrobienia!!!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwych podróży życzę Ci Atanerku miły, a także Twojemu P, na ten nadchodzący rok. I dobrych oczu, a także ciekawości nowego, oraz ostrego pióra, abyśmy jako Twoi Czytelnicy mogli nadal korzystać z tego, czym nas obdarzasz!
Alaska!!!! No, co będę mówić? To Alaska!
Szczęściara z Ciebie!
Trafnie to ujęłaś. Bo taka właśnie jest, jedyna i niepowtarzalna. Kilka moich zdjęć może troszkę przybliży jej obraz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
PS
Dzięki za życzenia!
Cuda! Dawaj dalej i nie ustawaj :)
OdpowiedzUsuńJeszcze was troszke pomecze postami o Alasce:)
UsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku, pozdrawiam:)
Jaaakie zdjęcia:))) O rany, jak tam pięknie. Wielkie dzięki, że pokazujesz to tak dokładnie. To prawie jakbym tam sama była. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla całej Twojej Rodziny. Życzę realizacji marzeń i równie wspaniałych i udanych podróży. I proszę o dalszą część relacji:)
OdpowiedzUsuńDenali to wyjatkowo piekne miejsce i nawet nie przykladajac sie do zdjec panorama wychodzi wspaniale o czym moglam sie przekonac robiac zdjecia telefonem komorkowym. Wyszly wspaniale ale nie tak dobre jak z aparatu.
UsuńDziekuje bardzo za zyczenia i Tobie rowniez zycze wspanialych podrozy z lekkim plecakiem :))))))
Widoki na kilku ostatnich zdjęciach są niesamowite! Góry zawsze zadziwiają mnie swoim majestatem. Niby nieruchome, a tyle w nich życia...
OdpowiedzUsuń