Wyjazd na wakacje to nie tylko łażenie po górach i wylegiwanie się na plaży. Bywa też tak, że zabłądzimy do sklepu. Już dawno nie kupuje się kartek z życzeniami z ciekawych miejsc naszego pobytu bo internet i SMSy zabiły bezpowrotnie ten zwyczaj, a szkoda. Miło było pooglądać pocztówki z naprędce skrobniętym tekstem; "Pozdrawiamy gorąco z mokrych Mazur, leje jak z cebra. Jola i Heniek". Elektroniczne pozdrowienia nikną gdzieś na zawsze nie pozostawiając po sobie śladu.
Przyznam szczerze, że jestem mało kreatywna przy wybieraniu pamiątek tak dla innych jak i dla siebie. Oczy kierują ciało w miejsca gdzie znajdują się przedmioty które mi się podobają. Dotykam przymierzam i po chwili już mam taki galimatias w głowie, że nie mam pojęcia co komu kupić bo dla siebie jestem w stanie wybrać przynajmniej dziesięć sztuk garderoby.
W sklepach z pamiątkami przeżywam istny koszmar. Tak wielki jak bogaty jest asortyment.
Czasami bywa tak, że nawet nie mogę się skoncentrować bo wydaje mi się, że wszystko w sklepie jest zupełnie niepotrzebne. Jednak biznesy funkcjonują co oznacza, że są kupujący którzy znajdują ciekawe rzeczy pośrób tysiąca oferowanych przez sprzedawcę.
Pamiątki z reguły są mało praktyczne i bardzo szybko trafiają do kosza na śmieci w domach obdarowanych. Sombrera zatrzymały mnie na dłuższą chwilę bo ich swoisty urok był nie do odparcia. Musiałam pomacać i przymierzyć. Co z takim przedmiotem zrobić gdy nie ma się podróżniczego pokoju w domu? Nosić tego się nie da na codzień a bal przebierańców zdarza się bardzo rzadko. Odkładam zatem takie cudo i żałuję głęboko, że nie mam pałacu z tysiącem pokojów i kilku garderobianych.
Gdyby przyszło mi ubrać się jak "cowgirl" w odróżnieniu od cowboya to oczywiście wybrałabym te najbardziej kolowe buty a te powyżej... No właśnie co z nimi?
Wszystko kolorowe i gdy przychodzi mi na myśl zakupienie wszystkiego co jest w sklepie z odsieczą przychodzi p. który wyciąga mnie za rękaw jak nieznośne dziecko.
Z bolącym sercem opuszczam sklep bez ani jednej torby z zakupami. W drodze na parking już z dala od centrum nie mogę się oprzeć pokusie aby nie wstąpić do kolejnego tym razem na piętrze.
Też przeżywam taki dylemat. Chciałby się coś kupić, co nie pójdzie na półkę, albo do kosza. Nie jest to łatwe i zajmuje czas. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDla siebie nie jestem w stanie nic wybrać a co dopiero dla innych. Koszmar i oczopląs po prostu.
UsuńPozdrawiam:)
Ja jak szukam prezentów dla znajomych czy rodziny to zbyt często stwierdzam, że też takie coś bym chciał :P
OdpowiedzUsuńMasz na myśli sukienkę czy sombrero:)))))))
UsuńNo wlasnie dlaczego nie wysylamy z podrozy ciekawych pocztowek, nie piszemy listow? Juz kilka lat temu oberwalo mi sie od rodziny z Polski ze taka jestem do tylu, ze po co kartki, listy, kiedy mamy taki internetowy dobrobyt.
OdpowiedzUsuńKarki z zyczeniami dolaczam do prezentow moich milych znajomych tutaj i wtedy mam przyjemnosc szukac ciekawych kartek, musza byc orginalne, piekne, prezenty sa latwe, bo jest to butelka dobrego alkoholu, czesto szampan i zdaje sie na sprzedawce, mowie tylko ze dla specjalnej osoby, wiec prosze o najlepszy.
Sklepy pamiatkowe, mam tak jak Ty, nie umie nic wybrac, im wiekszy wybor tym trudniej, az mo zal sprzedawcy ze taki jestem klient do niczgo. Teresa
Niestety w dobie komputeryzacji wysyłanie kartek pocztowych czy listów zanika a był to taki fajny zwyczaj. Nie wiem czym jest to spowodowane, może szybkim życiem.
UsuńJesli chodzi o prezenty to faktycznie alkohol jest bardzo dobrym rozwiązaniem który też często stosuje.
Pozdrawiam:)
Ja to bymbrała jedno i drugie:)))
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak jak ja:)))
UsuńKupuję pamiątki takie "konsumpcyjne", butelczyna wysokoprocentowego specjału, tudzież wina, albo sery od pasterzy; wozimy ze sobą lodówkę samochodową, to i produkty przetrwają podróż:-) pamiątki lądują w koszu, a tak przynajmniej podniebienie się pocieszy; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI to jest świetny pomysł Marysiu. Ja również często kupuję na przykład egzotyczne przyprawy czy wina np. z lokalnych kalifornijskich winnic.
UsuńPozdrawiam:)
Ja na wszelki wypadek do takich sklepow nie zagladam. :)))
OdpowiedzUsuńI to też jest dobre rozwiązanie bo przynajmniej kasa zostaje ci w portfelu:)
UsuńPozdrawiam:)
Do sklepów z pamiątkami na ogół nie wchodzę. Ale bywają sytuacje wymuszone-w Singapurze jest wiele miejsc, do których jedyna droga wiedzie przez sklep z pamiątkami. I są tam najrozmaitsze pamiątki- te za pół dolara i te za tysiąc dolarów. Można kupić kolczyki za grosze a obok znajdziesz w gablotce takie same z wyglądu, ale złote.Najczęściej przywożę w charakterze pamiątki dziwne rzeczy- czasem "cudne" kamienie zebrane na plaży lub muszelki, raz przywiozłam pustą skorupkę po małym krabie,czasami jakiś zasuszony kwiatek. A po latach większość ląduje w śmietniku, bo albo nie kojarzę skąd to jest, albo nie pasują już do nowego wystroju.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Przeważnie w sklepach z pamiątkami jest dużo tandety a odwiedzający takie sklepy to rodzice z małymi dziećmi które przyciągaja świecidełka i kolory.
UsuńCoraz rzadziej przywozimy pamiątki z wakacji. Są to miłe wspomnienia oraz tysiące zdjęć.
Pozdrawiam:)
Tak to jest z pamiątkami. Nie mówiąc o tym, że wiele z nich to kompletny kicz z plastiku made in China.
OdpowiedzUsuńAle Ty wykazałaś rozsądek i bardzo dobrze :))
Co do kartek - szkoda, faktycznie ...
Niestety większość wyrobow jest robionych w Chinach a sklepiki z lokalnym rękodziełem to już rzadkość. Jeszcze na terenach gdzie zamieszkują Indianie można kupić biżuterię wykonaną przez nich.
UsuńPozdrawiam:)
ja sie ograniczam do magnesów na lodówkę, mało miejsca zajmują i raczej ich się nie wyrzuca, chyba, że ktoś ascetą - minimalistą jest:)
OdpowiedzUsuńSwego czasu też kupowałam magnesy ale było ich coraz wiecej i więcej. Stanełam więc przed dylematem czy kupić nastepną lodówke, czy pozbyć się magnesow. Magnesy zapakowałam do pudła:)
UsuńPozdrawiam :)
A ja uważam, że najlepszą pamiątką z podroży są zdjęcia i wryte w pamięć obrazy z odwiedzanych miejsc. Znajomych obdarowuję trunkami i smakołykami. Potem to pijemy i smakujemy wspólnie. To nasza taka lokalna, podlaska tradycja.
OdpowiedzUsuńMy również od dłuższego czasu stosujemy tę zasade. Pamiątki kupujemy badzo rzadko na wyraźną prośbę zamawiającego. Zdjęcia, filmy i wspomnienia z wakacji są jedyne i niepowtarzale.
UsuńPozdrawiam:)
Ja pamiętam taką kartkę z wakacji "Pieniążki kochane rodzice przyślijcie"
OdpowiedzUsuńOstatnio jako pamiątki kupuję kubeczki, kubki i kubasy. Praktyczne bo się je używa i nie zalegają, bo się eliminują przez tłuczenie.
Kartki z taką treścią wysyłałam do rodziców z każdych wakacji i to jeszcze z błędami ortograficznymi i największy ubaw miał zawsze listonosz który je doręczał:)
UsuńPamiątki przywozimy coraz rzadzej chyba, że naprawde coś nas zachwyci.
Pozdrawiam:)
ale pieknie
OdpowiedzUsuńEwa, milo mi, że do mnie zaglądasz.
UsuńPozdrawiam:)
Dołaczam do klubu tych, ktorzy pamiątki konsumpcyjne kupują i rozdają. Więc japońskie słodycze, ciastka, alkohole (sake i likiery śliwkowe, herbaty zielone, jaśminowe), przeważnie kupuje na lotnisku, bo pieknie opakowane. Tu miałabym trudnośc w tym sklepie, ktory widzę, fajny.... lubię takie haftowane ciuchy a i butami-kowbojkami bym nie pogardziła, do moich długich koronkowych spódnic byłyby idealne, a nigdzie takich niestety nie mozna dostać, tylko za oceanem :)
OdpowiedzUsuńMasz dobry ale bardzo drogi gust. Te różowe kowbojki kosztowały jedynie 3000 dolców:))))
UsuńMamy podobny gust bo ja rowniez lubię haftowane cichy i długie spódnice.
Pozdrawiam:)
Witaj Ataner.
OdpowiedzUsuńNależę do tych osób które chętnie wchodzą do takich sklepów.Lubię zobaczyć co proponują jako pamiątki,różne miasta czy państwa.Kiedyś dawno temu czułam się obowiązana ,żeby przywieź pamiątkę z każdej podróży. Na szczęście wyrosłam z tego, ale nadal lubię sobie pooglądać.
Pozdrawiam serdecznie:))
Takie sklepy z pamiątkami kojarzą mi się z naszymi polskimi jarmarkami i jest tam dosłownie wszystko, przysłowiowe mydło i powidło.
UsuńPrzebywając w tak dużym sklepie po kilku chwilach można dostać oczopląsu tyle jest asortymentu w przeróżnych barwach.
Pozdrawiam:)
Moja przyjaciółka wybrała sie ostatnio do meksyku i spytała, co chciałabym otrzymać jako pamiątkę z podróży. jak z meksyku, to czaszke, palnelam od razu. dostałam, z onyksu, szkoda tego onyksu na to brzydactwo, choć forma czaszki to moja ulubiona. Taka brzydka, ze az prawie ladna, za to komiczna jakaś :)
OdpowiedzUsuńNasi amerykańscy znajomi byli w ubieglym roku w Polsce i jako pamiątki przywieźli z naszego kraju ceramikę z Boleslawca i góralskie talerze. Meksyk kojarzy nam się z egzotyką, kolorami i tańcem. Ja jednak z Meksyku przywiozłabym tequilę ze skorpionem w butelce i kolorowe sombrero:)
UsuńPozdrawiam:)
Ja po prostu uwielbiam oglądać kicz i kolorowe pamiątki całego swiata. Szkoda, że teraz wszystko chińskie!
OdpowiedzUsuńTrochę ucichłam, ale to nie znaczy, że zamilkłam...Mam plany. Mocno ściskam i gdy znajdę więcej czasu napiszę na blogu i nie tylko.
Już się troszkę martwiłam o ciebie i zamierzałam skrobnąć maila. Tak myślałam, że coś planujesz i jesteś zapracowana.
UsuńTrzymam kciuki, powodzenia!