1

piątek, 11 marca 2016

Sezon na nerwy.

 Pogoda zupełnie wytrąciła nas z równowagi i cały sprzęt biwakowy nie nadawał się do użycia bo temperatura w okolicach zera. Musieliśmy sypiać w motelach i hotelach. Niby żadna kara ale jeden pobyt warto opisać bo wrył się w pamięć bardziej niż inne.
Zapowiadało się zupełnie zwyczajnie; późny obiad albo kolacja w McDonaldzie, najtańszy motel jaki będzie dostępny w mieście i to raptem koniec atrakcji jakie miały nas spotkać tego wieczoru. Z noclegami w USA jest prosta sprawa bo przeważnie hoteli jest pod dostatkiem więc nawet nie potrzeba rezerwować pokoju z kilkudniowym wyprzedzeniem. Ceny tych tańszych sieciowych noclegowisk są bardzo zbliżone do siebie i jedynie o wyborze może zadecydować usytuowanie hotelu lub jego nazwa. Reszta bowiem jest taka sama. 

- Ale francowata pogoda. - p. siedział sobie i jakby napuszał piórka aby zatrzymać uciekającą z jego ciała energię ale w aucie było ciepło. Zamarzający kapuśniaczek osadzał się na szybach i karoserii auta tworząc bardzo ciekawą kompozycję ze stali i lodu. - Wcale nie musimy spać we Flagstaff. Na wystawę możemy dojechać z każdego miejsca. - Pomiędzy Wielkim Kanionem a Phoenix leży Flagstaff więc miejsce jak najbardziej odpowiednie na planowanie kolejnego wypadu na zwiedzanie. Tym razem znaleźliśmy się w Arizonie aby zaciągnąć języka u wystawców z różnych dziedzin życia niecodziennego. O tym będzie przy okazji relacji z wystawy. Zrobiło się dookoła szaro bo na niebie szaro, słońce gdzieś utonęło w szarości chmur i ani jeden promyk nie rozświetlał tego ponurego dnia. Jest połowa maja i wiosna powinna szaleć na całego kwiatami w różnych kolorach a wszystko wskazuje na to, że będzie padał śnieg. 
Torby podróżne jak zwykle są zbyt ciężkie i ogromniaste. Ja otworzyłam drzwi do pokoju a p. wtoczył się z tobołami. 

- Ale tu zimno. - Dreszcz wilgotnego zimna przeszył mnie na wylot. Ruszyłam w stronę termostatu aby wyregulować temperaturę. Spoglądałam na kratki w ścianie i wsłuchiwałam się w głuszę gdy z kolejną porcją wyposażenia pojawił się p.. 
- Klimatyzacja nie działa. - Zrezygnowana wzruszyłam ramionami i lewą dłonią zwróconą do góry wskazałam termostat. Blondynki czasami gubią się w zawiłościach techniki ale kręcić pokrętłem to jeszcze umiem. Próby złagodzenia szoku termicznego którym mieliśmy ulec już niebawem spełzły na niczym i p. ruszył w stronę drzwi. Oj nie mogę go puścić samego do recepcji w takim stanie nerwów bo zrobi awanturę na pół miasta. Jako remedium na wszelkie dolegliwości sprawdzam się od lat i nawet jako cudowny środek uspokajający działam niezawodnie na nerwy męża. Po wysłuchaniu zupełnie nieprawdopodobnych dwóch zdań z ust recepcjonistki staliśmy jakby resztka energii która jeszcze tkwiła w nas, z naszej strony lady przeskoczyła na drugą stronę pozostawiając nas w głębokim szoku niezdolnych do jakiegokolwiek czynu. 
- To nie może pani włączyć na jedną noc? Jest przecież poniżej zera! - p. usiłował jakoś negocjować pomimo tego, że na pewno wypatrywanego lądu nie zobaczymy tej nocy. 
- Sezon grzewczy skończyliśmy ostatniego dnia kwietnia. - Po raz wtóry usłyszeliśmy, że są mądrzejsi od nas na świecie którzy wiedzą kiedy ma być ciepło a kiedy zimno nie dbając o zawirowania klimatyczne. Najważniejsze, że statystyka wskazuje iż od dwudziestu lat pierwszego maja jest wręcz idealnie na spanie przy otwartym oknie. 
- Mamy dodatkowe koce. - Wskazała przygotowany zestaw dwudziestu koców byle jakiego koloru i już wyciągała rękę aby uradować nas jednym albo dwoma a może nawet trzema kocami gdy razem zaczęliśmy machać rękami w geście obrzydzenia powtarzając na głos „nie, nie dziękuję”. Poszliśmy do auta, usiedliśmy tam gdzie siedzieliśmy przed trzydziestu minutami. Silnik nie zdążył całkowicie wystygnąć i po chwili w aucie było rozkosznie ciepło. Wszystkie troski powróciły gdy zdaliśmy sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Nocy w samochodzie nie spędzimy więc pora wracać do hotelu. Powróciliśmy niosąc ze sobą pojemnik z kuchnią a w nim; rum, herbatę, cukier i inne cuda które potrafią z byle jakiego żarła stworzyć raj dla podniebienia. Dodatkowo nieśliśmy turystyczną kuchenkę gazową i dwie zapasowe butle z gazem.
Zrobiliśmy biwak w pokoju. Herbata po zbójnicku rozgrzała nas od wewnątrz tworząc barierę której nie pokonało przeziębienie. Druga herbatka zwaliła nas z nóg a palący się bez przerwy palnik wytworzył temperaturę tropiku znad Amazonki, było wilgotno, duszno i pachniało stęchlizną.

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Takie mieliśmy pierwsze odczucie jakby nas teleportowano za Ocean. Centralne ochładzanie, centralne ogrzewanie i jak jest awaria albo zmiana sezonu to działa jedno z tych udogodnień. Wiele hoteli ma klimatyzację indywidualną w każdym pokoju co wydaje się idealnym rozwiązaniem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Kiedyś wynajęłam pokój w hotelu zimą, żeby pobyć sam na sam z narzeczonym (czasy PRLu) i tak było zajebiście zimno, że w popieliniczce paliliśmy skrawki paieru, żeby się ogrzać. O lataniu na golasa mowy nie było. Rankiem, pani sprzątająca wyła pod drzwiami "kiedy ranne wstają zorze..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hotelowe przygody nadają się na nie jedną fascynującą noc opowieści. To jest nie pisany zwyczaj, że hotele są niedogrzane albo kiepsko ochładzane i nic na to poradzić się nie da. Każdy taki pobyt wspomina się po latach z uśmiechem na ustach pomimo tego, że wtedy do śmiechu nam nie było.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. To w Hameryce też się przestrzega terminów grzewczych? Koniec świata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczyć każdy powinien aby nie zbankrutować. Zasady są takie same po obydwu stronach wielkiej wody i jak widać nie ma szans na odstępstwo od ustalonej zasady.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Zupełnie jak u mnie w kuchni, gdy usiłuję sie dogrzać gazem z kuchenki :(. Okropność, mam wrazenie, ze dobrowolnie nie ruszyłabym się nigdzie, gdzie temperatury ponizej 20 stopni. Was oczywiscie to nie dotyczy, już wiele razy wiało z tego bloga mrozem ;)). Pozdrowka ciepłe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zamierzeniach miało być ciepło, kolorowo i beztrosko. To co nas spotkało to były zupełnie inne ale też fajne wakacje.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. To wyobraźni brak aby coś takiego wymyślić. Trzeba to przeżyć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Jestescie swietnie zorganizowani ruszajac w podroz, mam na mysli ten rum i kuchenke gazowa. Ze tez to miejsce noclegowe nie mialo przenosnych urzadzen grzewczych na taka okolicznosc. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rum znany jest od wieków jako wspaniałe "lekarstwo" i w dowolnych ilościach jest stosowany doustnie na frasunki i zewnętrznie na zadrapania. Przy pakowaniu się na wakacyjny wypad gdy sprawdzamy zawartość apteczki sprawdzamy też czy jest rum, gdy sprawdzamy zawartość kuchni to musimy przekonać się na własne oczy, że rumu nie brakuje. W ten oto sposób Kapitan Morgan zawsze z nami podróżuje i humory nam reperuje.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Wystarczy brak ogrzewania i przygoda gotowa. Fajnie było w trójkącie z kapitanem Morganem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaopatrzeni w sprzęt biwakowy, śpiwory które zawsze nam towarzyszą podczas naszych podóży i po dwóch herbatkach z Morganem zimno nie było nam już straszne. Trójkąt z Kapitanem Morganem polecam wszystkim:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Ale fajnie i strasznie! Brrr! Ale i tak fajnie, no bo w końcu znieczuliliście sie, ogrzaliscie i przespaliście jakoś tę lodowatą nocke.Najwazniejsze, że razem!
    MYśmy sie tu w początkach naszego zamieszkiwania podobnie dogrzewali. Cóz za niezapomniane chwile!:-))
    Ataner! Pozdrowienia serdeczne z prawie wiosennej wioseczki Wam zasyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak strasznie nie było, tylko zimno. Gdyby nie to, że padał deszcz to pewnie wylądowalibyśmy na polu campingowym. Taniej, przyjemniej i otoczeniu przyrody. Herbata z prundem nas rozgrzala a kuchenka gazowa ociepliła temperaturę w pokoju na tyle, że nie uciekliśmy stamtąd.
      Pozdrawiam Was równie serdecznie do nas też wiosna zbliża się dużymi krokami:)

      Usuń
  9. Nie zazdroszczę! Dostałabym pewnie niezłej wścieklicy, gdyby takie coś mnie spotkało!
    Swoją drogą, to ciekawe, że niezależnie od kontynentu, zawsze znajdą się tacy ludzie, dla których przepis to rzecz święta!
    Macham serdeczniście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego tak się dzieje, że nie zdrowy rozsądek a pieniądze rządzą światem. Każdy chce zarobić jak najwięcej a wydać jak najmniej. Włączenie ogrzewania w całym hotelu nawet na jedną noc widocznie było nieopłacalne i nikt nie chciał brać odpowiedzialności finansowej za ekstra wydatki które nie były uwzględnione wcześniej. Zamiast śmierdzących koców zabraliśmi pirata Morgana ze sobą do łóżka.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Wszystkiego dobrego na wiosnę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ale wiosna jest jeszcze daleko bo noce zaskakują przymrozkami i ciepłe życzenia przydają się tak bardzo jak gorące kaloryfery:))
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Nie chciałabym takiej nocy przeżyć w trakcie wakacyjnego wyjazdu. Nie znoszę zimna. Dobrze, że daliście sobie radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjazd na wakacje zawsze obfituje w mozolnie upychany ekwipunek który czasami wydaje się niepotrzebny. Trudno przewidzieć wszystkie sytuacje ale posiadając dobre zaplecze można złagodzić wiele niedogodności.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Ach, z Kapitanem Morganem to można wędrować nawet w niedogrzanym pokoju hotelowym! Robiłam próbę na szczęście w domu w bezpiecznym towarzystwie, bo chyba bym za daleko wywędrowała! Świetny kompan...więc jakbym była z Wami!
    u mnie w jednym pokoju często jest lodowato, więc może przejdę na ten system? Z kapitanem od razu mi szaleje fantazja.
    Jednak teraz to wysyłam do Was za tą Wielką Wodę uściski wielkanocne, jajeczkowe!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest; rozgrzeje, czasami sponiewiera:))) a sięgamy po niego ponownie.
      Wesołych Świąt, mokrego poniedziałku życzą Ataner i p.

      Usuń
  13. Podziwiam twoją wytrzymałość i determinację :)

    OdpowiedzUsuń