Czasami moje zainteresowanie rośnie współmiernie do ciśnienia krwi gdy tematem są znaki rejestracyjne. Odbywa się to raz do roku gdy trzeba przedłużyć ważność znaków na kolejny rok.
U nas w Illinois kosztuje to 100 dolarów i w zamian za gotówkę otrzymujemy nalepkę małą jak 1/4 paczki zapałek. Trzeba ten ważny plastik przykleić w prawym górnym rogu tylnej tablicy przed upływem daty widocznej na poprzednim znaczku. Gdy tego nie zrobisz to jak niedawno się przekonałam gliniarze z dziką satysfakcją przykleją ci mandat na szybę i dodatkowe 35 dolarów odpływa z portfela na konto ukochanej policji.
Zupełnie inaczej do całokształtu motoryzacji podchodzi p., on widzi markę samochodu i przygląda się znakom rejestracyjnym z uwagą. Jednak nie swego auta bo inaczej nie zapłacilibyśmy mandatu za przegapienie daty odnowienia. Można wykupić sobie za odpowiednią sumę (u nas dodatkowe 100 zielonych) osobiste znaki z tekstem który składa się z ośmiu literek i wolnych pól na nie przeznaczonych. Pomysłów ludziom nie brakuje i zauważyć można „Renata”, „Renatka”, „Filip 1” i takie różne inne wyrazy. Obecnie ze względu na to aby słowa umieszczone na tablicach nie były obraźliwe są specjalne oddziały zatwierdzające tekst którym właściciel chce się pochwalić z przodu i z tylu auta. Teraz wiadomo dlaczego nie widzimy aut przyozdobionych „fakami”, „sukami” i innymi obleśnymi wyrazami jak na przykład „ateista”. Właśnie ta nazwa trafiła do sądu w stanie New Jersey bo nakazano właścicielowi ją oddać do wydziału komunikacji lub mu nie pozwolono na tą nazwę. Taka dbałość o idealny wizerunek Ameryki i jej wspaniałych obywateli jest zrozumiała bo jak na pieniądzach jest zapewnienie, że „Wierzymy w Boga” to każdy biorący banknot w dłoń powinien to powiedzieć w głos; wierzę w Boga który dał mi dolara, a ateista? Jemu pozostaje karta kredytowa.
W Ameryce banda wygłodniałych papug czeka na takie sprawy aby rozprawić się z nierządem i udowodnić rządowi jego słabość jednocześnie wynosząc swe nazwisko na pierwsze strony gazet.
Wszyscy wiemy, że aby dojechać do miejsca wakacyjnej przygody musimy pokonać setki mil nudną autostradą. Zupełnie abstrakcyne wyczyny naszej fantazji pozwalają nam przetrwać nudę kilkunastu godzin za kierowicą przy zdrowych zmysłach. Śpiewamy, gadamy wymyślamy kolejne scenarjusze do filmów które nigdy nie zagoszczą na srebrnym ekranie i bacznie przyglądamy się otaczającemu nas otoczeniu. Widoki z autostrady znają już wszyscy którzy czytają mój blog ale gdy ja prowadzę to p. czepia się aparatu fotograficznego i zamienia się w paparazzi czyhającego na ciekawostki dnia codziennego. Dzięki jego zapałowi zgromadziliśmy kilka ciekawych ujeć znaków rejestracyjnych pojazdów z przeróżnych Stanów.
Różnorodność tablic rejestracyjnych może doprowadzić do zawrotu głowy.
- Jedzie przed nami JUH. - Nie nadążyłam za jego wyobraznią bo kolejna godzina nudnej trasy sprzyjała odmóżdzeniu kierowcy. - Ciekawe czy pojawi się lustrzane odbicie "juha". - Dam sobie ująć 10% z konta aby zapewnić, że nie miałam pojęcia o czym rozprawia p..
- Czy możesz prościej lub jaśniej. O co chodzi? - W czasie naszych podróży wiele słów minęło bez echa i po czasie ich znaczenie zmalało do zera. Jednak kilka z nich miało nagiąć rzeczywistość do wymogów mówiącego.
Pomimo wielu niedogodności to USA ciągle jest oazą wolności. Zakazy, nakazy i obowiązki to rzeczy które łatwo da się ominąć aby żyć swobodnie.
- Popatrz co może stworzyć siła woli. Wymyśliłem sobie "huja" z "juha" i proszę bardzo dowód na moją moc jest uwieczniony na zdjęciu. - p. podskakiwał na fotelu a ja ledwo trzymałam się prawego pasa ruchu bo zmęczenie za chwilę wezmie górę nad rozsądkiem.
Dziwny to kraj zaiste, zajęci sobą Amerykanie wcale nie dbają o obcokrajowców albo o obcojęzycznych bo jak raptem jedzie przede mną HUJ 603 z Północnej Dakoty to czuję się lekko zażenowana/urażona/rozbawiona (niepotrzebne skreślić).
U Was faktycznie te rejestracje sa wyjatkowo roznorodne i kolorowe. Te europejskie biale z czarnymi literami sa taaakie nudne, choc slowek z laciny kuchennej tez nie brakuje.
OdpowiedzUsuńhttp://www.humorpage.pl/obrazki/h/532_huje_997_policja_niemiecka_rejestracja_polak.jpg
W Niemczech nie sa dozwolone tablice z napisem, jedynie przypadek moze taki napis ulozyc. Jedyne tablice "na zyczenie" to skrot miasta plus np. wlasne inicjaly plus numer (takie mam) i kosztuje to, o ile pamietam ok. 20€. Co dwa lata przeglad techniczny i nowa nalepka (na zalaczonym obrazku niebieska, ale kolory sa rozne, w zaleznosci od roku).
Ja, podobnie jak Twoj P. czytam z nudow tablice, ale rzedko kiedy uda mi sie wyczytac cos zabawnego. :)))
Zwykłe literki czasami ułożą się w niezwykły napis i od razu spać się odechciewa na godzinę czy dwie. Co kilka lat znaki ulegaja zmianie jak ich szata graficzna. Czasami tyle jest kolorów, że czytelność jest znikoma. Mnie to nie przeszkadza bo nie "zauważam" tablic rejestracyjnych.
UsuńPozdrawiam:)
Takoż samo jest w Australii! Też róznorodnosc nazw na autach i ogromna w tym dowolnosc, co mi sie bardzo podobało. Jednakowoz "HUJ-a 603" tam nie dostrzegłam. Pewnikiem dlatego, ze samochodów jak i ludzi tam mniej a dróg pustych i przestronnych ilosc nieprzebrana. Ach, być wszędzie i wszystko zobaczyć! Nie da sie, niestety! A żal!
OdpowiedzUsuńAle sobie pochichotałam nad Twoim postem i powspominałam, bo myśmy z Cezarym też podobne obserwacje prowadzili. Takoż śpiewaliśmy, filmy opowiadaliśmy sobie i sny, droge tym umilając. Ach, gdzież te czasy!
Teraz na drogę trzeba uwaznie patrzeć, coby bezpiecznie dojechac, bo drogi tu jak wiadomo fatalne, kierowcy nie lepsi ( i wyznam, iż mnóstwo z nich zasługiwałoby na tę niewybredna nazwę ich samochodu, w jakis sposób odzwierciedlającą ich własne motoryzacyjne umiejętności!).
Serdecznosci poświąteczne zasyłam Tobie Renatko i Twemu P, wszystkiego dobrego Wam zycząc, a najwiec ej zdrowia, usmiechu i jak najwiecej czasu na podrózowanie!:-)))
Od zrobienia zdjecia minęło troche czasu ale niejednokrotnie zamiast slowa na "ha" p. posilkuje swą wypowiedz jedynie numerami i brzmi to dziwnie ale dla nas zrozumiale. Np; "ale z niego 603".
UsuńPozdrawiam:)
HUJ i SYF wymiatają ;) :)) Eh, ta Ameryka ;)
OdpowiedzUsuńU nas sobie nie pośpisz za kierownicą, trzeba być czujnym i gotowym na różne, czasem bardzo zaskakujące zwroty akcji ;) Co do tablic, to można sobie zamówić z jakimś napisem, kosztuje to nie wiem, ile, ale chyba dużo. Po moim mieście jeździ sobie niejaki Radzio.
A reszta - nudaaa ;)
Cieszę się bardzo, że u nas tylko jedna literka na znakach rejestracyjnych i nie mam zamiaru zamawiać z tekstem bo nie wiadomo z czym mój napis skojarzy się innej narodowości.
UsuńPozdrawiam:)
Oj tam, cudze chwalicie... :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, gdy Amerykanie otwierali w Gdyni oddział Coca-Coli i rezydowali w mieście przy rozruchu wytwórni napojów, to śmieli się na widok rejestracji o literach GAY.
GAY w USA nie szans na zaistnienie więc nie dziwię się ubawem jakiego im dostarczyła taka tablica rejestracyjna. To, ze w innym kraju nadawało pewnie jeszcze pikanterii.
UsuńPozdrawiam:)
Widywałam - brawo, demon, magia, macho ale nieprzyzwoitych jakoś nie. Nic straconego jak widzę. Zachwyca mnie Twój styl pisania i ten angielski rodzaj humoru.
OdpowiedzUsuńTutaj też nie ma nieprzyzwoitych. Tylko nasza wyobraznia i wielojęzyczność spowodowały zamieszanie wokół nic nie znaczącego ułożenia liter.
UsuńPozdrawiam:)
Prawdziwe zatrzęsienie rejestracji z literami HUJ widziałem na Węgrzech
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To dobrze, że wszystie h są po za granicami Polski. Jakoś razniej się robi na duszy gdy jak ktoś zajedzie ci drogę to od razu wiadomo, że to dżentelmen a nie byle jaki h.
UsuńPozdrawiam:)
Pamiętam jakąś relację sportową w telewizji, gdzie starował jakiś sportowiec, którego imię należało własnie wypowiadać "huj". Co Ci polscy komentatorzy się nagimnastykowali, żeby jakoś inaczej to zabrzmiało!
OdpowiedzUsuńJak widać znaczenie tego słowa jest tak jednoznaczne, że zabiegi upiększające na nic sie nie zdadzą. Odmówiłabym udziału w konkurencji razem z Hujem bo od razu wiadomo, że bedzie stosował taktykę poniżej pasa.
UsuńPozdrawiam:)
Przypomnialas mi jak kilka lat temu na poboczu autostrady stal samochod z rejestracja JEDZIEMY a ja parsknelam smiechem bo pomyslalam, "nie jedziemy tylko sie rozkraczylismy i STOIMY" a potem przez godzine musialam tlumaczyc mezowi z czego sie smialam:)))
OdpowiedzUsuńTo zupełnie tak jak autem z rejestracją "Anna" jedzie facet. Domysłom nie ma końca!!!
UsuńPozdrawiam:)
Taki z tego wniosek ze podroze ksztalca wyobraznie i nie tylko:))))
OdpowiedzUsuńMoj EX zafundowal sobie tablice z wlasnym imieniem,......taki prozniak:),zakochany w sobie:)
A może to było aby ułatwić odnalezienie auta na parkingu. Sama parę razy chciałam włamać się nie do swojego:))))
UsuńPozdrawiam:)
Taaaaa.....akurat;)
UsuńUsciski:)
Pisałam kiedyś cos podobnego, gdy Mister nie chciał mojego kieleckiego TOS-era, bo mu się źle kojarzyło. "USA vanity registration plates".Tez lubilam robić zdjecia rejestracjom w US, są bardzo malownicze.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że oglądanie tablic rejestracyjnych może być ciekawe i odkrywcze. Jak to może być, że jadąc razem mój paskudnik dojrzał brzydki wyraz a ja nie? Czyzby każdemu według potrzeb!!!
UsuńPozdrawiam:)
Lubię takie zdjęcia, bardzo interesujące z wielu względów, nie tylko bawią :))) jak u Ciebie... ale i uczą, bo czasem trzeba poszukać informacji skąd taka a nie inna rejestracja pochodzi... mnie zawsze takie zagadki intrygują :)
OdpowiedzUsuńJest dużo ciekawych tablic których rozszyfrowanie jest niemożliwe jak np "I LUV JES". Co kryje sie pod skrótem JES nie wiadomo bo przecież można kochać Jessie, Jessupa albo Jesusa. Mój przykład był jednak jednoznaczny i prosty w wymowie:)))))
UsuńPozdrawiam:)
Wyobraźnia kierowców nie ma granic! :-) Dobrze, aby odnosiła się także do bezpiecznej jazdy!
OdpowiedzUsuńNie chwalac sie, jestem dobrym kierowca. Przejechalam tysiace mil (kilometrow) bezkolizyjnie tfu, tfu tfu i bezmandatowo. W USA jazda samochodem to przyjemnosc. Czytajac o tym co sie dzieje na polskich drogach i bezmyslnosci kierowcow nie wiem czy mialabym odwage prowadzic samochod. Wedlug mnie kierowcy maja gdzies przepisy ruchu drogowego, sa za nieskie kary i dlatego jezdza jak chca.
UsuńPozdrawiam:)
pamietam litery, to I tak duzo; znaki z NC najladniejsze :) artdeco
OdpowiedzUsuńDuzo, duzo:)) No ale nie jestes blondynka, ja jestem usprawiedliwiona ze wzgledu na kolor wlosow.
UsuńJasne, ze NC znaki rejestracyjne najladniejsze:)
Pozdrawiam:)
i tak syf spodobał mi się najbardziej
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń