Widok części komputreowych w domu nie jest mi obcy od czasów gdy dziecko zaczęło się interesować internetem i grami komputerowymi. Szalony tatuś wziął sobie za punkt honoru aby dziecko miało najlepszy komputer na miarę naszych zasobów finansowych. Sprytny zamiast kupować gotowe w sklepie zaczął budować komputery. Nie miał wcześniej pojęcia o tej technologii ale jako absolwent politechniki nie obawiał się wyzwania twierdząc, że skoro inni potrafią to dlaczego on nie może. Pierwszy komputer przysporzył najwięcej atrakcji ale kolejne to była już sama przyjemność. Co roku było wielkie wydarzenie bo pojawiał się nowy sprzęt. p. wpadł w trans i pojawiały się coraz bardziej nowoczesne i co najciekawsze to obudowy były tak kolorowe, że trudno sobie wyobrazić. Gdy szaleństwo gier internetowych zmalało i my dorośli przeszliśmy na inny system operacyjny narodziny komputerów przestały być zjawiskiem normalnym. p. nigdy nie bawił się laptopami gdyż dla niego nie były to prawdziwe komputery do momentu wydarzenia opisanego w poprzednim poście. Mojego zalanego laptopa rozebrał na elementy pierwsze a wszystkie malusieńkie śrubki powkładał do opisanych woreczków foliowych. W naprawie pomagał i przeszkadzał mu kot.
Pełna wiary w zdolności umysłowe męża nie mogłam jednak uwierzyć, że wszystko to po zakupie nowej klawiatury znajdzie się z powrotem w obudowie tym bardziej, że jego dłonie do delikatnych nie należą.
Przyznać muszę, że byłam zdziwiona widząc dwa funkcjonujące laptopy obok siebie. Jednak uparciuch dopiął swego wydając jedynie około sześćdziesięciu dolarów zamiast siedmiuset pięćdziesięciu.
Pierwszą czynnością było zgranie zdjęć z Alaski na stacjonarne dyski twarde a potem usunięcie moich danych i głupot które trzymamy w różnych folderach aby naprawiony laptop trafił w ręce dorosłego już dziecka. O sprzedaży nawet nie pomyśleliśmy bo otrzymane pieniądze ze sprzedaży nie odzwierciedlałyby wartości dwuletniego sprzętu.
Zatem będzie Alaska ale dopiero w Nowym Roku bo za dwa tygodnie wyjeżdzamy na trzy tygodnie w okolice Las Vegas.
Sylwestrową noc zamierzamy spędzić w tym rojaśnionym lampami mieście i jeżeli pojawi się jakiś post w tym czasie to będzie to relacja na żywo z okolic skał i przepaści.
Aaaa, czeba było tak od razu, że Twój p. to spec od komputerów :))) I super, że udało się odzyskać zdjęcia, pierdołki i pieniądze zaoszczędzić ;)
OdpowiedzUsuńJa nazywam go doktorem od komputerów bo nie ma gwarancji, że po udanej operacji pacjent (komputer) przeżyje. Do speca mu jeszcze daleko ale orientuje się lekko w temacie zupełnie mi obcym i dległym od mych zainteresowań.
UsuńByło nerwowo i skupiona twarz p. nie wróżyła pewnego zwycięstwa ale udało się ku uciesze wszystkich nas.
Pozdrawiam:)
Masz skarb a nie męża, bo ja już wymieniałam swój laptop wiele razy bo sie niestety popsuł czy coś tam a zdjęcia przepadły.. nie ma kto mi pomóc, inne sprawy mojego K-M absorbują :)
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na fotki z Alaski no i przy okazji życzę cudownych wrażeń ze swiąteczno-noworocznego wypadu do Las Vegas :)
Moj maz to istny skarb, to prawda. Jestem pelna podziwu dla jego umiejetnossci tym bardziej, ze z laptopa ponoc bardzo trudno jest odzyskac dane. Duzo latwiej przedstawia sie sprawa ze stacjonarnymi komputerami ktore latwiej jest rozebrach i dobrac sie do bebechow:))
UsuńAlaskowa opowiesc bedzie wkrotce okraszona odzyskanymi zdjeciami, dzieki za zyczenia.
Pozdrawiam:)
Gratulacje dla p.I miłego pobytu w pobliżu Jaskini Hazardu. My będziemy w tym czasie u córki, wrócimy po 6 stycznia. Już się nastawiam na reportaż z tych nieco pustynnych okolic.
OdpowiedzUsuńBuziaki.;)
W stolicy hazardu zamierzamy spedzic Noc Sylwestorwa a pozostaly pobyt to zwiedzanie kanionow.
UsuńAnus zycze Ci milego pobytu u Corci i krasnali.
Pozdrawiam:)
Fajnie jest mieć takiego pomocnika:) Czekam spokojnie na relację z Alaski. Życzę przy okazji udanego wyjazdu w okolice Las Vegas:)
OdpowiedzUsuńDzieki Artenko, p. spisal sie na medal. Las Vegas to miasto hazardu i rozrywki, planujemy tam przywitac Nowy Rok.
UsuńPozdrawiam:)
Oj, przydalby sie i mnie tu, na miejscu taki fachowiec! :)))
OdpowiedzUsuńMojego p. doktora nie uzyczam nikomu. Musisz poszukac jakiegos u siebie na miescu, taka chytra jestem:)
UsuńPozdrawiam:)
Fachowiec pierwsza klasa ! Tylko patrz, żeby wew tych kasynach nie przepuścoił tego, co na lapciach zaoszczędził :) Ależ się rozpodróżowalicie :) Cały czas na wakacjach :))) A na Alaskę czekam z niecierpliwościom ogromnom !
OdpowiedzUsuńMoj fachowiec nie przepuszcza kasy. To raczej ja jestem ta od wydawania na pierdoly wiec bedzie musial mnie pilnowac abym nie przeholowala w kasynach.
UsuńEwo, w tym roku faktycznie dosc czesto wyjezdzalismy i chcialabym bardzo miec wakacje non-stop ale niestety tak sie nie da.
Alaska bedzie wkrotce, pozdrawiam:)
Brawo dla męża, a Tobie pozdrowienia ślę :)))
OdpowiedzUsuńDziekuje Gigo i ja ciebie serdecznie pozdrawiam:)
UsuńA właśnie napisałam do Ciebie email:)I pisząc postanowiłam zajrzeć a tu nowy post:)Moje komputery naprawia mąż tak jak u Was i on i mój syn uznają tylko i wyłącznie stacjonarne i tak jak u Was ciągle w nich grzebają.A ostatnio naprawiał mi laptopa bo zepsuła się matryca.I udało mu się!!!Fajnie jak ma się takich facetwó w domu,nie?:)))Buziaki!!!No i oczywiście czekam i czekam na tą Alaskę:)
OdpowiedzUsuńDo stacjonanarych latwiej sie dobrac, gorzej juz z laptopem. Gratulacje dla twoich panow!
UsuńFajnie jest miec takich fachowcow w domu.
Ciesze sie, ze przesylka dotarla w calosci - pozdrawiam:)
wszystko ładnie pięknie . Ale czy Pan Lekarz od komputerów wydał glejt zwany ,,gwarancją"?
OdpowiedzUsuńoby służył Lekarz i laptop jak najdłużej .Dośka vel Gryzmolinda
Jasne, ze wydal i to dozywotnia. A jak nie to bedzie nowy, laptop oczywiscie:)
UsuńPozdrawiam:)
No proszę, jaki zdolny!!!! Dobrze, że zdjęcia uratowane i Alaskę zobaczę:))) Las Vegas też chcę zobaczyć! Zazdroszczę Wam tych podróży:)
OdpowiedzUsuńNie zazdrosc, nie zazdrosc:) Marzenia sie spelniaja i Ty Kalipso zobaczysz. Uwielbiam Las Vegas to juz chyba moja piata wizyta w tym miescie rozpusty i za kazdym razem jestem nim oczarowana.
UsuńPowiem ci na ucho, ze uwielbiam hazard:)
Pozdrawiam:)
Dopiero po nowym roku??? Będziesz już miała zdjęcia z Las Vegas. Po co mają stać w kolejce?
OdpowiedzUsuńHanus, wszystko po kolei bo sie pogubie. Mam jeszcze zalegle posty z ostatniego wakacyjnego wyjazdu a chce to jakos chronologicznie uporzadkowac. Inaczej sie pogubie, bedzie Alaska i bedzie Las Vegas:)
UsuńPozdrawiam:)
Kot i monz naprawili co tzreba-i to najwazniejsze:)
OdpowiedzUsuńHelga dzielnie towarzyszyla p. przy naprawie komputera i trzeba bylo uwazac zeby nie porwala w pazury np. srubek wielkosci glowki od szpilki.
UsuńZdjecia odzyskane i to mnie najbardziej cieszy. Jestem bardzo dumna z mojego p. doktora.
Pozdrawiam:)
Och! Kolejne podobieństwo między naszymi parami! Mój Cezary tez jest absolwentem politechniki (wrocławskiej!) a do tego specem od komputerów! :-))
OdpowiedzUsuńŚlemy gorce pozdrowienia dla utalentowanego męza i dla Ciebie oczywiście, kochana Ataner!:-))
Bez specjalnego zamiaru przyszedl czas aby pochwalic sie swoimi mezami :))))
UsuńPozdrawiam:)
Super spec z Twojego P.,a Kot zapewne pomógł,to magiczna istota ;) czekam na Alaskę i relacje z nowych wojaży :) pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńMasz absolutną rację, pomiędzy p. i kotką jest jakieś magiczne porozumienie. Ja ciągle jestem podgryzana szczególnie w kostki a p. powiada, że wytłumaczył jej, że tego nie lubi i od tego czasu swą energię skupiła na mnie. p. potrafi wzrokiem obudzić kota i zmusić aby spojrzała na niego.
UsuńTeraz to nie wiem czy Helga nie podpowiadała jak zreperować komputer i fakt komu należą się podziękowania zostanie w sferze niedomówień.
Pozdrawiam:)