Wróciliśmy do domu po dwóch tygodniach tułaczki po Kolorado, Arizonie i Nowym Meksyku wykończeni i bez zapału na dokończenie remontu.
1
poniedziałek, 25 maja 2015
Upał zadziałał?
Nasz wyjazd okazał się jednym wielkim zaskoczeniem. Przede wszystkim pogoda zrobiła nam wielkiego psikusa utrzymując temperaturę powietrza w granicach +5*C i nie szczędzac nam deszczu i przelotnego sniegu. Jedynie Nowy Meksyk uspokoił nasze nerwy bo bezchmurne niebo dało nam +20*C. Zauroczona cudowną pogodą pierwszy dzień "upału" powitałam krótkimi spodenkami i podkoszulką co zaowocowało poparzeniem zupełnie zimowej skóry. Kolejne dni to cierpienie z powodu nadmiaru słońca zmagazynowanego w czerwonych plamach na rękach i nogach. Po rozum do głowy przyszłam zbyt późno zakrywając się szczelnie przed zabójczymi czynnikami południowego słońca.
Jak twierdzi p. taka jestem codziennie ale ja uważam, że to wynik porażenia słonecznego. Tyle mam na swoją obronę.
Wróciliśmy do domu po dwóch tygodniach tułaczki po Kolorado, Arizonie i Nowym Meksyku wykończeni i bez zapału na dokończenie remontu.
Wróciliśmy do domu po dwóch tygodniach tułaczki po Kolorado, Arizonie i Nowym Meksyku wykończeni i bez zapału na dokończenie remontu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mnie też wczoraj pierwszy raz tej wiosny zaczerwieniło:) parszywy mamy dość maj do tej pory w Polsce
OdpowiedzUsuńAż wstyd o tym pisać bo przecież wiem jaką mam wrażliwą skórę a i tak co roku pierwsze spotkanie z promieniami słońca kończy się moją porażką.
UsuńPozdrawiam:)
oj, biedulko! Dobrze znam ten ból poparzenia jako jasnowłosa i piegowata. Kiedyś, w czasach miejskich, jak tylko udało mi siegdzieś z rzadka wyrwać na łono natury okupowałam to zazwyczaj spieczeniem skóy połączonym z gorączką. teraz, od kiedy mieszkam na wsi moja skóra przywykła do słonca i już nie reaguje tak ostro, jak niegdyś.
OdpowiedzUsuńMusisz odpocząc po tej wyprawie w cieniu, smarujac sie kremami łagodzącymi dolegliwosci. I wkrótce będzie dobrze. na pewno!
trzymaj sie kochana!:-))
P.S.
Miło usłyszec Wasze głosy Renatko!:-))***
Blondynki mają ciężkie życie! Ich mężowie natomiast wytrenowane mięśnie brzucha od śmiechu. Kilka kawałów o nas jest trafnych ale cała reszta nie.
UsuńPozdrawiam:)
A mieliscie nabrac nowych sil na dokonczenie remontu... Moj dziadek zawsze mawial, najpierw obowiazki, pozniej przyjemnosci i tak wlasnie powinniscie zrobic. :)))
OdpowiedzUsuńMieliśmy pozbyć się kataru z organizmu p. ale okazało się, że wróciliśmy obydwoje kaszlacy i smarkający. Koszmarna pogoda wykończyła nasze zasoby odporności na przeziębienie.
UsuńMy działamy inaczej niż nasi dziadowie i używamy życia poki mamy na to jeszcze siły i ochotę.
Pozdrawiam:)
To się tak wypada, gdy stęsknieni za słońcem ciepłem zapominamy że ostrożnie dawkować trzeba sobie przyjemności. :)
OdpowiedzUsuńCałe lato zakrywam się przed słońcem jak rasowa Arabka ale pierwszy wiosenny, pogodny dzień co roku okupuje poparzeniem. Później już pamiętam, że moja skóra ma dużo wspólnego z Drakulą.
UsuńPozdrawiam:)
remont nie zając, nie ucieknie ;)
OdpowiedzUsuńOt bałagan przedłuży się w nieskończoność.
UsuńPozdrawiam:)
Ojej, biedna Ty z poparzoną skórą :(
OdpowiedzUsuńA remont, zdaje się, nigdzie się nie wybiera, więc luz ... ;) dacie radę kiedyś go dokończycie :))
Pal sześć remont! Musimy odpocząć po wypoczynku w górach i na pustyni.
UsuńPozdrawiam:)
Remont bardzo nie zając, zresztą ja lubię gonić zajączko-króliczka, hrehrehre!
OdpowiedzUsuńKwaśnym mlekiem się posmaruj, o ile w Hameryce majo:)
Mają tu różne rzeczy i nawet mleko zsiadłe ale obyło się bez tak drastycznych środkow leczniczych. Skóra nie odpadła mi płatami i mogłam nawet wyjść z hotelu nie strasząc ludzi. Krem na noc zadziałał ale opakowanie które wystarcza mi na miesiąc wylizałam do czysta w dwa dni.
UsuńO remoncie na razie nikt z nas nie wspomniał i odpoczywamy pośród pędzli i farb jakbyśmy we dwójkę byli w pracowni malarskiej; ja modelka a on artysta portrecista:))))
Pozdrawiam:)
Fantastyczny filmik:))
OdpowiedzUsuńSpokojnego odpoczynku po odpoczynku:)
Po kilku dniach pobytu w domu czuję, że wracam do życia. Poza domem było fajnie; żadnych obowiązków i tylko same przyjemności a teraz gdzie się nie obrócę to robota czeka w każdym kącie. Gdybym była milionerką mogłabym cały czas być na wakacjach.
UsuńPozdrawiam:)
P.S.
Fimodzieło p. nie powinno ukazać się publicznie ale na jego specjalną prośbę pokazuję jakie ma ciężkie życie z Ataner:))))
Rozumiem rozterki podróżnika po powrocie do domu:) Mam podobnie - nie wiem, gdzie ręce włożyć. Ale z biegiem lat coraz bardziej lubię wracać do domu. Tylko, że najpierw trzeba wyjechać, by później móc z przyjemnością wrócić:))))
UsuńP.S. Bycie milionerką według mnie nie jest łatwe, zbyt szybko by się takie wakacje znudziły:) A filmik ujmuje za serce i... powoduje uśmiech na twarzy:) Warto było go pokazać:)))
Na moim sprzęcie nie mogę obejrzeć filmiku.......buuuuu..ale od czego nadmierna wyobraźnia, czas ją użyc!
OdpowiedzUsuńTak więc nie ściskając, nie przytulając aby nie urazić biednych bąbli poparzeniowych uzdrawiam samym wzrokiem w mojej wyobraźni...i czuj się doskonale, jakem prawie Kaszpirowski, albo inny Uzdrowiciel!
Szkoda bo wyobraźnia nie pomoże w tym przypadku. Może kiedyś na innym kompie uda ci się pooglądać bezmiar abstrakcji.
UsuńZa dobre słowa jak zwykle dziękuję serdecznie i gorąco pozdrawiam:) O! Już jest o wiele lepiej!!!
A wierzyłaś, że zapał ku remontom wzrasta po wakacjach :))))))
OdpowiedzUsuńWiara czyni cuda ale nie w naszym domu:)))))
UsuńPozdrawiam:)
Oh nie dobrze, ale mam nadzieje ze juz lepiej. My nie mielismy za duzo slonca tylko 10C, ale przynajmniej padalo wtedy kiedy bylismy w muzeach :) artdeco
OdpowiedzUsuńWe Flagstaff hotel miał już wyłączone ogrzewanie bo niby sezon grzewczy już się skończył i dogrzewaliśmy się naszą kuchenką turystyczną bo w nocy było -2C. Czy jakiegoś kraju to nie przypomina? To był zupełnie zwariowany maj, dobrze, że już czerwiec.
UsuńPozdrawiam:)
Mam nadzieję, że jak dojdziecie do siebie i zanim się zabierzecie za remont coś tam wakacyjnego wstawisz do bloga?
OdpowiedzUsuńKuruj się i nabieraj sił :)
Spalona skóra odpadła i już o niej zapomniałam ale "nygus" pozostał i wzrasta w siłę. Och, jak ciężko zabrać się do roboty. Jak tylko pomyślę o przesuwaniu mebli, o przerzuceniu całej zawartości szafy jak mały pokój to bolą mnie wszystkie kości i wychodzę na patio na drinka. Gdy pomyślę o wakacjach to jestem gotowa wyjechać już dziś. Gdy pomyślę o zaległościach na blogu to już nic nie mogę zrobić. Jestem dopiero w grudniu zeszłego roku na blogu a przecież w maju byliśmy znów na wyprawie.
UsuńTak, wiem, mam się wziąć do roboty i nie narzekać. Ale jak to zrobić?
Pozdrawiam:)
Renatko, 40 sekund na ubranie kapelusika to naprawdę nie rekord, bo ja jeszcze mam na szyi okulary na łańcuszku a czasem nawet i komórkę na smyczy i wtedy wyplątywanie tego potrzebnego trwa dużo dłużej. Przyjemnego opalania.
OdpowiedzUsuńPrzecież noszę kapelusze, czapki, bluzki z długim rękawem w upały i smaruję się kremem o UV block 110% (pojawiły się teraz kremy nawet dla wampirów, 110%!!!!). Wszystko wiem gdy wiem ale jak zapomnę to mam poparzenie i już.
UsuńKtoś pomyśli, że blondynki mają same problemy ale jak ich nie mieć gdy wiatr zrywa ci kapelusz z głowy wtedy gdy chcesz zrobić zdjęcie. Chwytam zatem tą drogocenną rzecz czyli aparat i chcę go założyć na głowę, sznurki się plątają i komiks gotowy:))))
Pozdrawiam:)