Bardzo długo czekaliśmy na ten moment. Kilka lat ale już wiedziałam, ze się opłacało. Widok wyschniętego jeziora dość wysoko w górach to widok niezapomniany.
- Rób zdjęcia. - Podskakiwałam na fotelu jakby raptem jakaś igła ukryta w nim do tej pory celowała raz w lewy a raz w prawy pośladek.
- Ty rób bo ja prowadzę.
- Nie mogę bo ręce mi drżą z emocji.
- Powinienem się zatrzymać.
- Zatrzymaj się a najlepiej nie zatrzymuj się bo nie mogę się doczekać. - Machniecie reki kierowcy znaczyło wiele a w tej konkretnej chwili było znakiem zniecierpliwienia moją nieskładną gadaniną.
- Ty rób bo ja prowadzę.
- Nie mogę bo ręce mi drżą z emocji.
- Powinienem się zatrzymać.
- Zatrzymaj się a najlepiej nie zatrzymuj się bo nie mogę się doczekać. - Machniecie reki kierowcy znaczyło wiele a w tej konkretnej chwili było znakiem zniecierpliwienia moją nieskładną gadaniną.
Auto zatrzymało się i p. wychylił sie na zewnątrz. Skierował aparat w stronę żółtego dna i zrobił sto ujęć. Aparat trzymał w lewej dłoni do góry nogami naciskając migawkę kciukiem. Ja unosiłam się tak wysoko, ze aż dotykałam głową dachu auta.
- Tutaj, stój! - Chwyciłam swój aparat i pobiegłam na popękaną glinę która stanowiła dno kiedyś-jeziora. Rece mi opadły ze zgrozy. Ktoś ukradł wędrujące kamienie.
Zaledwie pozostało kilka a puste miejsca po innych dobitnie świadczyły, ze teraz znajdują się w prywatnych rekach. Nawet było widac dokładnie którędy zniknęły.
Musicie mi uwierzyć, ze nie bluźnię bez potrzeby ale teraz taka potrzeba zaistniała. Krew chyba uderzyła mi do głowy i czułam, ze gdybym złapała złodzieja po którym pozostały jedynie ślady nie uszedłby z życiem. Wykrzyczałam całą mą złość. Wywrzeszczałam całą moją frustracje i pomogło.
Uspokoiłam się jak wiosenna burza. Ktoś pomyśli, ze jestem niezrównoważona psychicznie bo wpadam w takie skrajności emocjonalne. Może i jestem ale jeszcze nic mi o tym nie wiadomo. Jak się nie zdenerwować gdy Crater Lake ukrył się we mgle, Golden Gate istniał ale nie mogliśmy do dostrzec pomimo dwukrotnej wizyty a teraz jeszcze nie ma Żeglujących Kamieni. Co za wariaci pozabierali je do domu przecież one same nie wędrują. Czego się spodziewali, ze będą im w ogrodzie samoczynnie siały spustoszenie swoimi nieprzewidywalnymi ruchami? Nie znalazłam odpowiedzi na ludzka głupotę i zajęłam się tymi pozostałymi jeszcze tam gdzie powinny być.
Niewiele ich pozostało wiec nie miałam żadnego dylematu z wyborem. Wcześniej dotarłam do wiadomości, ze już wszystko wiadomo dlaczego kamienie się poruszają. Zrobiono eksperyment na uniwersytecie, kamienie wielkości dłoni umieszczono na płycie pokrytej taką samą gliną i skierowano na nie silny strumień powietrza. Przy odpowiednim ciśnieniu kamienie poruszyły się, jedne dalej drugie bliżej. To wszystko. Zimą gdy pada śnieg i deszcz również wieje tu niesamowicie. Ponoć właśnie porywiste wiatry mają być przyczyna przemieszczania się kamieni od odległych skal aż na drugą stronę. Zimą jest tutaj cienka warstewka wody i lodu a różnica w poziomie dna wynosi zaledwie kilka centymetrów pomiędzy jednym a drugim krańcem. Gdy podłoże jest miękkie wiele kamieni topi się znikając na zawsze. Z tego co wyczytałam to niektóre kamienie były tak duże, ze ważyły ponad trzysta kilogramów i wyraźnie pozostawiały ślad swej wędrówki gdy o wiele mniejsze znajdujące się w pobliżu olbrzyma nie ruszyły się nigdy.
Naukowcy zawsze muszą wiedzieć bo są naukowcami. Ale zawsze istnieje "ale" i jednomyślnej hipotezy nie ma. Dziwi mnie, ze przy tak wysoko rozwiniętej technologii i technice nie umieszczono kamer na jednej z pobliskich gór i nie prowadzono obserwacji non stop z jakiegoś naukowego laboratorium. A może takowe prowadzono i nie wolno publikować prawdziwych odkryć? Nam zwyczajnym ludzikom dali taką teorię na otarcie łez. Ja myślę, ze tajemnica jeżeli jest odkryta to nie jest ujawniona.
Usłyszałam jak p. ciężko dyszy i stęka. Co się dzieje, co może być przyczyną tych odgłosów? Odwróciłam się w jego stronę i dostrzegłam na własne oczy przyczynę poruszania się kamieni. Az do nocy nie było końca żartom na temat dokonanego przeze mnie odkrycia. Obiecałam przecież odkrycie tajemnicy ruchomych kamieni i dotrzymałam obietnicy.
Po umysłowym wysiłku rozwiązania do tej pory jeszcze nierozwiązanej zagadki nadszedł czas relaksu. Teraz mieliśmy nieograniczoną ilość wolnego czasu. Nic nas nie goniło i nie dopingowało do bezustannego biegu. Wreszcie mogliśmy oddać się pasji poznawania przyrody ożywionej której spektakularnym przedstawicielem był kaktus.
Poszliśmy dość daleko od drogi bo każdy dostrzeżony w dali kaktus wydawał się jeszcze bardziej okazały. Bardzo dziwne to miejsce niby kamienie dookoła a tyle roślinności. Nikt o to nie dba a niektóre z nich wyglądają jak ze szklarni.
Poszliśmy dość daleko od drogi bo każdy dostrzeżony w dali kaktus wydawał się jeszcze bardziej okazały. Bardzo dziwne to miejsce niby kamienie dookoła a tyle roślinności. Nikt o to nie dba a niektóre z nich wyglądają jak ze szklarni.
Dolinę Śmierci zamieszkuje ponad 1000 gatunków roślin z których 50 nie występuje nigdzie indziej na świecie.
- Zobacz, kosmiczny balon! - Już wiem, ze jak słyszę abstrakcyjne słowa to odnoszą się one przeważnie do przedmiotów bardzo realnych i tym razem nie spojrzałam w niebo. P. trzymał jakiegoś badyla w swych dłoniach. Wyschnięta roślinka miała kolor bardzo bladego różu, z daleka wydawać się mogło, ze jest szara. Była krucha jak opłatek wigilijny i zgrubienie na głównej łodydze oraz na trzech gałęziach były puste w środku. Było ich dużo dookoła i wiatr przemieszczał je wraz ze swymi podmuchami.
- Szkoda, ze nie ma żywych. Zapewne rosną wiosną a po wydaniu nasion usychają w ciągu lata. - Takie pustynne tereny wiosną stają się jedną wielką łąką a bujna wegetacja walczy o każdy skrawek ziemi aby zachować trwałość gatunku.
- Istne szaleństwo, patrz ile tam juk. - Na przeciw rosły całe połacie juki aż do czarnych skał na szczycie.
- Istne szaleństwo, patrz ile tam juk. - Na przeciw rosły całe połacie juki aż do czarnych skał na szczycie.
Zatrzymaliśmy się w pobliżu i pomacaliśmy pień oraz liście. Z oddalenia wyglądały na wątle i kruche. Ich pień jednak jest twardy jak stal a liśćmi, zamiast nożem można kroić kotlet schabowy.
- A to spryciarz, kusi zielona korona a twardszy niż kaktus. - Bardzo niezadowolony p. obchodził jedno z drzewek dookoła. - Żadne zwierzę tego się nie tknie.
- I dzięki Bogu. - Westchnęłam na myśl, ze zamierzał rozpocząć hodowlę Joshua Tree. - A gdzie będziemy spać? - Czułam się już gotowa do okrycia pierzynką i wiedziałam, ze mogę spać i spać bez końca.
- Trudno jedzmy wiec. - P. dobrze zrozumiał aluzje do mijającego czasu i ruszyliśmy w strone wyjazdu z Doliny Śmierci.
- A to spryciarz, kusi zielona korona a twardszy niż kaktus. - Bardzo niezadowolony p. obchodził jedno z drzewek dookoła. - Żadne zwierzę tego się nie tknie.
- I dzięki Bogu. - Westchnęłam na myśl, ze zamierzał rozpocząć hodowlę Joshua Tree. - A gdzie będziemy spać? - Czułam się już gotowa do okrycia pierzynką i wiedziałam, ze mogę spać i spać bez końca.
- Trudno jedzmy wiec. - P. dobrze zrozumiał aluzje do mijającego czasu i ruszyliśmy w strone wyjazdu z Doliny Śmierci.
- Jak jest krater po drodze to trzeba go zobaczyć, prawda?! - Ojej czy on musi pamiętać o tym co widział na mapie wczesnym ranem. Ja już nie chce żadnego krateru ani innych cudów, jestem zupełnie wykończona.
- Jak już jest krater na drodze to go zobaczymy. - Zupełnie zrezygnowanym głosem zgodziłam się na oglądanie jeszcze jednej dziury w ziemi.
- Nie na samej drodze ale obok. Rozprostujemy kości. - Zrobiło się ciemno bo słońce już skryło się za nierównym górskim horyzontem. Jak to bywa z kraterami są nie do ogarnięcia. Wzrok płata figle i nie wiadomo jak daleko jest na drugą stronę. Pol kilometra, kilometr nawet już nie chciałam prosić p. aby pomierzył na mapie. Wystarczyło mi w zupełności to co widziałam bez numerków i zbytecznej w tym momencie matematyki. Wiało tak mocno suchym i ciepłym powietrzem, ze czułam jak mi skora wysycha i zmęczenie bierze gore nad atrakcją.
- Jak już jest krater na drodze to go zobaczymy. - Zupełnie zrezygnowanym głosem zgodziłam się na oglądanie jeszcze jednej dziury w ziemi.
- Nie na samej drodze ale obok. Rozprostujemy kości. - Zrobiło się ciemno bo słońce już skryło się za nierównym górskim horyzontem. Jak to bywa z kraterami są nie do ogarnięcia. Wzrok płata figle i nie wiadomo jak daleko jest na drugą stronę. Pol kilometra, kilometr nawet już nie chciałam prosić p. aby pomierzył na mapie. Wystarczyło mi w zupełności to co widziałam bez numerków i zbytecznej w tym momencie matematyki. Wiało tak mocno suchym i ciepłym powietrzem, ze czułam jak mi skora wysycha i zmęczenie bierze gore nad atrakcją.
- Daleko do Las Vegas? - O niczym innym nie mogłam już myśleć. Chciałam łazienki i zimnego pokoju nawet z byle jakim łóżkiem.
- O kurcze, bardzo daleko. Będziemy tam o 4 rano. - Już przy granicy z Nevadą czułam się wypruta z duszy. W aucie usnęłam w ciągu sekundy. Chyba niedługo po mnie i p. zaczął usypiać bo usłyszałam głośniejszą muzykę.
- O kurcze, bardzo daleko. Będziemy tam o 4 rano. - Już przy granicy z Nevadą czułam się wypruta z duszy. W aucie usnęłam w ciągu sekundy. Chyba niedługo po mnie i p. zaczął usypiać bo usłyszałam głośniejszą muzykę.
- Widziałem reklamę hotelu, będziemy tam za pół godziny. Dalej nie pojadę a widzę, ze na ciebie nie ma co liczyć abyś mnie zmieniła.
- Nie. Nie ma takiej siły w całej galaktyce. - Pod daszkiem wejścia do hotelowego hallu otworzyłam oczy i z przerażeniem spojrzałam na pusty fotel kierowcy. Silnik pracuje, auto stoi a kierowcy nie ma.
- Nie. Nie ma takiej siły w całej galaktyce. - Pod daszkiem wejścia do hotelowego hallu otworzyłam oczy i z przerażeniem spojrzałam na pusty fotel kierowcy. Silnik pracuje, auto stoi a kierowcy nie ma.
- Chodź za mną mamy pokój na parterze. - Uchwyciłam się reki p. i poszłam gdzieś za nim jeszcze śpiąc. Po krótkiej walce z magnetycznym kluczem do pokoju drzwi ustąpiły i na progu przywitał nas gigantyczny zdechły karaluch.
Musiałam być jeszcze głęboko uśpiona bo nie usłyszałam abym wrzasnęła z obrzydzenia. Zrobiłam dłuższy krok i znalazłam się w tuz obok drzwi łazienki.
- Masz tu swoją kosmetyczkę. Wykąp się, tylko nie uśnij pod prysznicem. Ja w tym czasie zaparkuje auto i wrócę z bagażami. Słyszysz?
- Jaki to hotel? Karaluch, wyrzuć karalucha, proszę. - Stęknęłam w potwierdzeniu, ze wszystko pamiętam co do mnie powiedział.
- Masz tu swoją kosmetyczkę. Wykąp się, tylko nie uśnij pod prysznicem. Ja w tym czasie zaparkuje auto i wrócę z bagażami. Słyszysz?
- Jaki to hotel? Karaluch, wyrzuć karalucha, proszę. - Stęknęłam w potwierdzeniu, ze wszystko pamiętam co do mnie powiedział.
Nasze okno po lewej na dole. Poranek nastepnego dnia. |
- Normalny, ani drogi ani tani ale przynajmniej robaki są darmo.
Po kąpieli usnęłam gdy tylko przytuliłam się do poduszki.
Po kąpieli usnęłam gdy tylko przytuliłam się do poduszki.
Ciekawe po co komu kamienie? To znaczy wiem po co kupuje się kamienie, ale po co komu TAKIE kamienie? Przecież powinny sobie leżeć i żeglować ile wlezie, aż do końca świata. A może ktoś inny jakieś dowiezie i będą nowe?
OdpowiedzUsuńDokładam do teorii: większy się przemieścił a mniejsze obok niego nie: większy ma większą powierzchnię w którą może napierać wiatr :)))) zatem działa na niego bardzo duża siła, podczas, gdy mniejsze kamienie mogą być zbyt małe i na dodatek bardzo opływowe od strony wiatru i wiatr po porostu nie ma się o co 'zaczepić'. Być może gdyby wiał z drugiej strony to tam na kamyku może być większa ścianka do 'pchania' i pewnie byłby się przesunął :DDDDDDDDD
Pozdrawiam ciepło
a i jeszcze: masz fajną neonową spódnicę :DDDDDDDD świeci tak, jak te znaki w oddali
Bardzo ciekawa nawierzchnia dna tego wyschniętego jeziora, razem z kamieniami. A rośliny, to już zupełna egzotyka, po takich wysuszających wędrówkach przydałaby Wam się nasza mżąca pogoda, doskonale nawilża, ze zdjęć aż bije żar od nagrzanych skał, wyschniętej ziemi, a widoki jak z księżyca, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce! Wiesz, ludzie pod każdą szerokością geograficzną są tacy sami- zawsze muszą upamiętnić swą obecność w danym miejscu albo wyskrobując czy też bazgrząc swe imię na drzewie, kamieniu, jakimś zabytku lub zabierając stamtąd co tylko da się unieść.A wydawałoby się, że w dobie tak rozpowszechnionych aparatów fotograficznych wystarczyłoby zdjęcie.Powiem Ci,że piękny ten krater, choć nieco smutny;))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ludzie są porąbani, nawet kamienie podpierdzielą. Wypada zatem przyjechać z własnymi, rozbić się na kilka dni z namiotem i pilnować. Widziałam na Discovery Channel program o tych kamieniach. Tam przede wszystkim główną rolę grają ruchy podłoża.
OdpowiedzUsuńOpadła mi szczęka na widok krateru. Chyba bym tam wlazła, mimo zmęczenia.
Dzięki za kolejną, cudowną podróż :-*
Wspaniala podroz, krater niesamowity, co do tych kamieni to nastepny dowod ,ze ludzka glupota nie ma granic. Ile kilogramow stracilas w czasie tej podrozy? Wyobrazam sobie litry straconej wody i brak apetytu z goraca.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego ze po tylu wrazeniach spalas jak....kamien. I zaden wiatr nie zdolalby Cie pewnie przesunac!!!! Z usciskami - Serpentyna
OdpowiedzUsuńPo pierwsze z pewną satysfakcją odnotowałam, że nie tylko u nas kradną:)
OdpowiedzUsuńpo drugie świetny ten krater i warto było sie zatrzymać!
Po trzecie wreszcie, karaluchy mieszkańcom miast nie powinny być straszne:)
Dziękuję Ci za Twój blog. Śledzę go już od dawna. Zafascynowana. W tym roku mojego urlopu nie będzie, więc mogę sobie popodróżować z Tobą. I dowiedzieć się , i zobaczyć tyle ciekawych rzeczy...
OdpowiedzUsuńAneta - Zastosowanie takich kamieni moze byc wielorakie mozliwe, ze ktos znalazl jakis cudowny sposob na ich wykorzystanie a na dowoz nowych nie ma co liczyc:))
OdpowiedzUsuńMaria - Dno jeziora faktycznie bardzo ciekawie wyglada to tak jakby czlowiek ulozyl kostke brukowa z wielka dokladnoscia.
OdpowiedzUsuńNawilzalam sie przez dlugi okres czasu pod prysznicem w hotelu:)
Anabell - Natura ludzka nie zmienia sie po przekroczeniu granicy panstwa. Wszedzie kradna i niszcza w mniejszym lub wiekszym stopniu.
OdpowiedzUsuńKrater sprawia wrazenie smutnego bo w nocy wszystkie koty sa czarne a wieczorem wszystkie kratery sa smutne:)
Na tematak ludzkiej glupoty to szkoda pisac,wiadomo:)
OdpowiedzUsuńWieje tajemnica,groza i pieknem:)
a ja bym chciała więcej..więcej zdjęć i ten krater taki cudny..ale rozumiem ze senność Cie zmogła!
OdpowiedzUsuńRiannon - Kradna wszystko czy jest potrzebne czy nie. Wiele rzeczy kradna dla sportu aby udowdnic, ze niemozliwe jest mozliwe.
OdpowiedzUsuńByc moze wykrzesalabym z siebie resztke sil aby tam wejsc ale o wlasnych silach bym nie wyszla:)))
Agnicy - Moze cialo moje bylo lzejsze ale mialam wrazenie jakbym wazyla z dwiesie kilogramow a na brak apetytu niestety nie narzekam bez wzgledu na pogode:)
OdpowiedzUsuńSerpentyna - Chrapanie p. wydawalo mi sie huraganem szalejacym nad powierzchnia wyschnietego jeziora i aby kontynuowac sen, choc czulam sie niezywa jak kamien, to musialam sie przesunac.
OdpowiedzUsuńTo jeszcze jedna teoria na przesuwajace sie kamienie:)))))
Ola - Kradna wszedzie na calym swiecie ale jak krasc to miliony a nie kamienie. Dla mnie karaluchy sa straszne bo ja mieszkam w takim miejscu gdzie ich nie ma na lekarstwo z czego bardzo sie ciesze:)
OdpowiedzUsuńbeamoll - Witaj na moim blogu:) Ciesze sie, ze nie zanudzam na smierc.
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci sie szczerze, ze ja tez podgladam Cie z ukrycia i moje kolejne wakacje stoja pod wielkim znakiem zapytania.
Maga - W Dolinie Smierci bylismy dwukrotnie i ciagle czuje niedosyt tych pieknych i groznych widokow:)
OdpowiedzUsuńel - Ja tez mam ciagly niedosyt i w pogoni za wiecej, wiecej czasami opadam z sil:)
OdpowiedzUsuńBrak prostego eksperymentu z kamerą daje nieskończone możliwości fanom teorii spiskowej: tyle teorii do wymyślenia!
OdpowiedzUsuńWychodzi mi na to, że dolina śmierci niesie śmierć... ludziom - dość sporo roślinek całkiem nieźle sobie tam radzi...
Bardzo mi się podoba wzór, w jaki układają się pęknięcia na dnie tego jeziora...
Motylek
Oj, szkoda wielka, że mój tego nie może przeczytać! Dolina śmierci i Apacze, to największe zadziwienie dla niego!
OdpowiedzUsuńA ten krater? Czułabym się tam jak ostatnia mrówka!
Motylek - Sfilmowanie tego zjawiska trwaloby bardzo dlugo i zwykli turysci raczej nie mogliby tego zrobic. Dziwi mnie tylko to, ze odpowiednie pacowki naukowo-badawcze tego nie zrobily.
OdpowiedzUsuńJa uczynilabym to z wielka przyjemnoscia gdybym miala przynajmniej kilka miesiecy urlopu:)
Bylam bardzo zaskoczona tak bogata roslinnoscia chcialabym wybrac sie tam ponownie wczesna wiosna lub pozna jesienia.
Dno jeziora bylo twarde niczym asfalt i swoim wygladem przypominalo drobna kostke brukowa bardzo precyzyjnie ulozona w pieknym slonecznym kolorze.
Fuscila - Archiwum bloga nie zamykam wiec po powrocie do domu zawsze mozesz wrocic do tego wpisu:)
OdpowiedzUsuńKrater na mnie rowniez zrobil wielkie wrazenie, sama jego glebokosc jesli dobrze pamietam to ok.240 metrow, kolor skal zachwyca kazdego kto tam sie znajdzie. Dla fotografow to istny raj.
A ja czulam sie jak mrowka z powyrywanymi nogami i nie mialam sily isc dalej:)
Nikt nie ukradł wędrujących kamieni, jak wędrujące to sobie poszły?powędrowały:))) A tak to super wyprawa, miejsce piękne, widoki fascynujące tylko ten zdechły karaluch psuje nieco atmosferę. Ale jak widać wrażenia super to i robala przeboleć można.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie.
Renata i Jarek - Obawialy sie odkrycia ich tajemnicy i dlatego zniknely ale pewnie nastepnego dnia wrocily.
OdpowiedzUsuńKaraluch nie zrobil na mnie az takiego wrazenia bo bylam nieprzytomna dodatkowo byl tylko jeden i zdechly.
Pozdrawiam serdecznie:)
ja miejska dziewczyna to ciekawa jestem Las Vegas; nie dotarlismy tam jak znajoma tam mieszkala, teraz jak wyjechala nie bedzie pewnie okazji :) artdeco
OdpowiedzUsuńartdeco - Wlasnie tydzien temu znajomy wrocil z Las Vegas. Za 10 dni pobytu w resorcie (apatrament z kuchnia) + samochod + przelot samolotem z Chicago w dwie strony, zaznaczam, ze rodzinka 5-cio osobowa = $2100.
OdpowiedzUsuńJak widzisz okazji nie brakuje, na dwie osoby byloby nieporownywalnie taniej.
Pozdrawiam :)
Baaardzo interesująca i dla mnie ogromnie egzotyczna tematyka. Miejsce niesamowite, cała ta Dolina w ogóle i każdym szczególe, a do tego Twoje emocje doskonale ubarwiają opis wyprawy. Świetnie mi się czyta, ale - nie jestem pewna - czy sama chciałabym tam BYĆ ? ;)
OdpowiedzUsuńCoś bym napisał, ale zupełnie nie wiem co. Dzika pustka tych miejsc jest piękna i porażająca za razem. Jakbym widział świat, kiedy ludzi jeszcze na nim nie było. Po prostu brak słów.
OdpowiedzUsuńprzy kamieniach stawiali kamery do obserwacji, ale kradli i te kamery..mało ludzi coś tam było ;)..niesamowite krajobrazy, i krater zjawiskowy, a to nie od meteorytu? :)..jak glina sucha to twarda jak skała, po deszczu byś się ślizgała :D
OdpowiedzUsuńHaa..haa Ostatnie zdanie mnie rozbawiło. "robaki za darmo". Super. Zawrót głowy z widokami i atrakcjami. Niesamowita ta spękana ziemia i krater wulkanu.Dzięki za wycieczkę. Pozdrowienia całuśne
OdpowiedzUsuńWitaj Ataner.
OdpowiedzUsuńPowtórzę za Magdą-wieje tajemnicą,grozą i pięknem.
Wiem,że nigdy tam nie pojadę.Ja bałabym się po prostu tam być.Dziękuję,że pokazałaś mi tą przerażającą(a jednocześnie piękną) Dolinę Śmierci.
Krater wieli,wspaniały ale też mnie przeraża.
Jesteś bardzo dzielna.
Pozdrawiam serdecznie:))
Kwoka - Zapewniam cie, ze w miare zblizania sie do Doliny Smierci uleglabys jej czarowi i chcialabys wiecej emocji. Tak juz ten swiat jest skonstruowany, ze czegos nam brakuje :)))
OdpowiedzUsuńurden - Tym stwierdzeniem o niezmiennosci pustynnych miejsc utrafiles w samo sedno. Tak mogl wygladac swiat kiedy po nim przechadzaly sie inne stworzenia niz my.
OdpowiedzUsuńGrey Wolf - Krater jest po meteorycie ktory wyparowal jak kamery pozostawione przy kamieniach:)
OdpowiedzUsuńAzalia - Moj wstret do robakow umacnia mnie w przeswiadczeniu, ze juz lepiej spac w swoim namiocie niz w nieznanym hotelu.
OdpowiedzUsuńTenia - Takie widoki sa dla nas (z polskich wsi i miast)zupelnie obce i bliskosc krateru czy pustyni albo wyschnietego jeziora o tajemniczej historii wzbudza nieznane nam dotad emocje. U mnie najpierw ciekawosc a daleko na koncu strach :))
OdpowiedzUsuńDroga Ataner krater i te kamienie a raczej dno kamieniste: CUD ŚWIATA KOLEJNY!
OdpowiedzUsuńDzięki za podróż.Teraz rozumiem dlaczego nie mogłaś usiedzieć na pupie w aucie ha ha.
Za horyzontem - Ty jako osoba lubiaca fotografowac rowniez bylabys zachwycona, niby pustynia a ciagle cos fascynujacego co mozna uchwycic okiem aparatu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ataner droga podróżniczko trzeci raz gapię się na ten krater i kamienie
OdpowiedzUsuń:-)
Pozdrawiam
Bardzo interesujaca historia tych kamieni. Zaintrygowalas mnie, ze musialam poszukac wiadomosci na ten temat w sieci... hmmm.. faktycznie do te pory nie odkryto co jest przyczna, ze kamienie poruszaja sie w dodatku tak dziwnie, czesto rownoleglymi torami, albo sie krzyzuja :)
OdpowiedzUsuńNo ale takich zdjec jak Twoje nie ma nigdzzie! Sa najlepsze!
I w ogole swietna fotorelacja, i o kamieniach i o roslinkach :)
wildrose - Czasami ponosi mnie fantazja ale na blogu staram sie nie odbiegac za daleko od prawdy. Wiem, ze to p. w wolnym czasie przesuwal kamienie i stad to cale zamieszanie :)))
OdpowiedzUsuń