- I co dalej? - Zapytałam gdyż musielismy podjąc decyzję czy wracamy do domu czy zdobywamy Nordkapp.
- Już jesteśmy tak daleko, ze nie możemy poddać się bez walki. Skandynawowie nie potrzebują wiz aby wjechać do sąsiedniego kraju więc i my będziemy tak samo się zachowywać. Przejedziemy granicę bez zatrzymywania się i już. Proste?
- Jak to sobie wyobrażasz? Tak na chama w biały dzień? - Robiło mi się słabo na myśl, ze będziemy forsować granicę. Chciałam dojechać na koniec Europy ale przeszkoda w postaci granicznego szlabana na drodze wydawała mi się nie do pokonania.
- O drugiej w nocy. Będzie ciemno i nikt z daleka nie rozpozna naszych tablic rejestracyjnych a gdy już wjedziemy w światła na granicy to może nie zdążą wyjść aby nas zatrzymać. Najwyżej rzucą się za nami w pościg.
- O jej. - Jęknęłam cichutko jakby to były ostatnie słowa konającego przez rok anemika. - Ja chyba umrę ze strachu. Co ja mowię ja umrę zanim dojedziemy do granicy. Nie wytrzymam tego. Zamkną nas w ciupie.
- Potrzymają nas dzień albo krocej, wyjaśni się wszystko i każą wracać. - Nie mogłam uwierzyć aby taki plan zrodził się w głowie normalnego człowieka. Przecież to przestępstwo. Za dużo myśli kotłowało mi się po głowie i większą część kolejnego wywodu p. przegapiłam.
- I co ty na to? - p. z uśmiechem spoglądał na mnie.
- Na co?
- Ogłuchłaś? - No chyba ogłuchłam i zgłupiałam doszczętnie, ze nawet podświadomie godzę się na takie rzeczy. - Że ty poprowadzisz a ja udam śpiącego i w razie czego wytłumaczę, ze zabłądziłaś. W końcu kobiecie za kierownicą dużo więcej wolno niż facetowi.
- W życiu, ty oszalałeś! Nie! Nie! Nie! - Krzyczałam i odsuwałam się od niego jak diabeł na widok krzyża.
- Nikt nie pomyśli, ze przekraczamy granicę bez wiz. Będzie dobrze, albo nie będzie dobrze. - Z filozoficznym przekąsem p. spojrzał w dal.
- W każdym razie nie prowadzę auta i od dziś jestem pasażerem. - p. wydawał się usatysfakcjonowany pomysłem który zrodził się w jego niepoprawnym umyśle. Po chwili dodał z rozmarzeniem. - Wspaniale porywam cię i uprowadzam za granicę a raczej ty mnie porywasz. - Radość tryskająca dookoła p. była prawdopodobnie przykrywką pod którą krył się strach przed ewentualnymi konsekwencjami takiego czynu. Zgodziłam się na porwanie ale na duszy ciążył jakiś chłodny głaz.
Za Rovaniemi łatwiej można było
spotkać renifera niż człowieka. To w końcu ich kraina, to
Laponia. Jak pusto jest za Kołem Podbiegunowym niech powie
statystyka, otóż średnio przypada tutaj jeden człowiek na
kilometr kwadratowy.
- Do granicy mamy jakieś 450 kilometrów więc akurat dojedziemy tam w środku nocy. Szczęście nam sprzyja. Zatankujemy, coś zjemy i gaz do dechy. - Dla p. świat chyba wygląda inaczej niż dla mnie, jakoś prościej.
- Ja chyba nic nie zjem bo nie czuję
głodu, mam jakieś obcęgi w brzuchu ściskające moje trzewia.- Do granicy mamy jakieś 450 kilometrów więc akurat dojedziemy tam w środku nocy. Szczęście nam sprzyja. Zatankujemy, coś zjemy i gaz do dechy. - Dla p. świat chyba wygląda inaczej niż dla mnie, jakoś prościej.
- Musimy coś przekąsić bo jak nas zamkną w areszcie to od razu nie będą karmić. - Te słowa jeszcze pogorszyły sytuację ale poddałam się woli przywódcy.
Krajobraz pozostawał
niezmienny w czasie pokonywanych kilometrów i można określić go
jako gigantyczny skalniak z niskimi roślinami. Jakieś mchy, porosty
i niewielkie krzaczki. Jeżeli to co widziałam jest głównym
pożywieniem reniferów to czemu one takie grubaski. Podróżując
bezustannie na północ mijaliśmy wsie i małe miasteczka.
Widzieliśmy duże i małe stada reniferów ale zawsze z pewnej
odległości i nie wiedzieliśmy czy to dzikie okazy czy należące
do jakieś farmy bo i takich pewnie nie brakowało.
Dopóki nie
przystanęliśmy na jednym z wielu straganów umieszczonych w pobliżu
drogi lub przy stacjach benzynowych to współczułam reniferom i ich
podłemu życiu na pustkowiu pozbawionym bujnych traw do spożycia i
miejsc które mogłyby ochronić je w czasie zimy. Gdy zanurzyłam
dłonie w wyprawioną skórę renifera doznałam dotykowego szoku.
Nie
przypuszczałam, ze tak delikatne i puszyste futro może istnieć na
świecie. Teraz po dokładniejszym przyjrzeniu się co chroni
renifera przed mrozem zrozumiałam, ze natura wyposażyła te
przesympatyczne zwierzęta we wspaniały oręż do walki z ujemnymi
temperaturami.
Pomijam trochę roztargniony wyraz
„twarzy”renifera aby skoncentrować się na jego dziwacznych
kopytach.
Niby nic takiego dziwnego ale wydawały mi się jak
konstrukcja nie z tej ziemi. Dowiedzieliśmy się, ze te dwa paluchy
stają się miękkie zimą aby lepiej „czepiały” się lodu i
zmarzniętego śniegu. Pełni zachwytu otaczającym nas, nieznanym do
tej pory, światem dalekiej północy zmierzaliśmy do granicy z
Norwegią przed którą miał rozegrać się niewielki dramat.
Już niebawem nastąpi wyczekiwany koniec północnej opowieści.
Noooo... mam nadzieję, że jednak nie zawinęli Was za kratki. A z resztą, po latach nawet i takie przygody wspaniale się wspomina :-) Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg :-)
OdpowiedzUsuńNie moge uprzedzac wypadkow ale mielismy bliskie spotkanie ze sluzbami granicznymi. Choc lata mijaja to takich wyczynow jak ten sie nie zapomina:)
UsuńRenifery są faktycznie piękne...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co dalej:)
Obiecuje, ze w przyszlym miesiacu zakoncze wyprawe do Norwegii, bo ciagne ja juz chyba ponad rok:)
UsuńSuper są takie przygody. Teraz tylko czasu i forsy potrzeba, żeby się do Skandynawii wybrać - a w zasadzie to tylko czasu, bo w marcu znalazłem bilety z Gdańska do Turku w Finlandii po 5 zeta (słownie pięć złotych) w jedną stronę. Podróż na weekend z bagażem podręcznym zamyka się w 10 dolarach - tylko skąd czas znaleźć? :-)
OdpowiedzUsuńJa bym znalazla rozwiazanie na brak czasu, chociazby slynne zwolnienie chorobowe:)
UsuńZakoczyles mnie i to bardzo, toz to taniej niz byle jaki obiad w knajpie.
Przypuszczam, ze wyjazd na weekend np. z Gdanska do Krakowa bylby o wiele drozszy, co za czasy:))
Nie dla mnie taka przygoda, moje nerwy by tego nie wytrzymały. Podziwiam Cię, ale chyba warto było ryzykować . Piękny opis trzymający w napięciu, gratuluję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZobaczysz jak moje nerwy zachowaly sie przed granica. Ryzykowac trzeba bo przezywane stresy ponoc chronia przed zawalem serca:))
UsuńA mnie kiedys francuskie sluzby zwinely i spisaly po wsze czasy , bo osmielilam sie wjechac (tzn probowac) przez przejscie graniczne tyllko dla obywateli Unii (owczesnej). Wize na Benelux mialam, na Francje tez, ale sprawdzili i kazali jechac 50 km dalej do "dozwolonego " przejscia ... No i spisali mmnie i wpisali do jakiego rejestru powsze czasy...
OdpowiedzUsuńNo nie powiem jak sie wtedy czulam i co mamrotal pod nosem moj francuski kierowca osobisty :))
A Laponie mile wspominam, bylam kilka razy(sluzbowo i prywatnie) i na Nordkappie i w Rovaniemi, w Ivalo...Ale to juz bylo kilka dobrych lat pozniej ...
Czekam na dalszy ciag opowiesci
Nika
No to ja jestem maly pikus. Specjalnie nie wchodze w kolizje z prawem ale gdy wymaga tego okolicznosc to troche moge poszarzowac. Tak bylo w tej sytuacji i swiadomie postanowilam sprobowac co z tego wyniknie. A co z tego wyniknie juz niebawem:))
UsuńAtaner!!!!nie jestes czasem spokrewniona z Agatha Christie?:-)
OdpowiedzUsuńPisz szybko dalszy ciag, bom ciekawa :-)
To zadna krewna ale pobieralam korepetycje przez trzy lata (tyle co pisze bloga) i efekt jest widoczny:)))
UsuńZa miesiac koniec Sagi Polnocy.
Wczoraj napisalam komentarz i mi go zezarlo. Sprobuje raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńMnie by nawet reniferami nie zaciagneli do przekraczania granicy na dziko, nie mialabym w aucie tylu majtek na zmiane, bo rzecz jasna, robilabym w nie ze strachu na potege.
Nie moge sie doczekac dalszego ciagu. I nie CO, tylko JAK, bo ze byliscie, nie stanowi juz tajemnicy.
Na zime kazdy wiecej je wiec i Google zzeraja komentarze. Moze to chwilowa niedyspozycja serwerow bo do tej pory to bylo w miare dobrze pod okiem giganta.
UsuńCo do reakcji organizmu to tak wlasnie dzialaja o czym wkrotce:)))
Witaj Ataner.
OdpowiedzUsuńWidzę,że od dawna lubisz ryzyko i przygodę.Twój p to też facet z fantazją .
Jestem pewna ,że zadziałam Twój urok a jego fantazja.
Pozdrawiam serdecznie:))
Sama nie naleze do zychwalych jednostek i gdyby nie polowica to zostalabym pracownikiem w malej firmie nic nie wiedzac, ze mozna zyc inaczej. Razem jednak tworzymy zespol ktorego mottem jest "witaj przygodo" i zegnaj nudo.
UsuńNiezwykle interesująca, trzymająca w napięciu opowieść :-) z Ataner i reniferem w rolach głównych oraz p. sprawcą całego zamieszania w roli brawurowej ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to przez ciągłe opady śniegu czy jest inna przyczyna ale "wyrzuca" mnie z netu, może teraz pójdzie. Buziaki!
Poszlo z dobrym wynikiem, tobie obecnie i nam przed laty. Mielismy nie lada problem przed soba ale podjelismy damsko-meska decyzje aby jechac dalej na polnoc. Wiadomo, ze gdybym nie chciala zaryzykowac to do konca zycia zal z niewykorzystanej szansy skwasilby moj dobry humor.
UsuńPieknie napisana, ciekawa opowieść z dreszczykiem emocji! Brawo!:-))
OdpowiedzUsuńTego co dzialo sie w mej duszy nie jestem w stanie opisac nawet w 1%. Strach i jeszcze raz strach zawladna mna i nie opuszczal przez dlugie kilometry. Teraz ze smiechem wspominam cala ta sytuacje ale najpierw trzeba bylo to przezyc a utrzymanie sie przy zyciu nie bylo latwe o czym zapewniam do koncowego odcinka.
UsuńNo i nie wiem, wcięło czy gdzieś poszło i wróci. A ja zapomniałam co napisałam, jak to Babcia. Więc tylko wyrazy podziwu i sympatii za ekstremalne miejsca i piękne opisy okolic i emocji.
OdpowiedzUsuńWczesniej nie wiedzialam, ze serce potrafi tak szybko bic a zyly wytrzymuja az takie cisnienie krwi. Bylo mi goraco i zimno po chwili az trzeslam sie jak wystawiona w bieliznie na mroz.
UsuńCzekam na ciag dalszy...
OdpowiedzUsuńSerdecznsoci
Judith
Nie pozwole tym razem czekac zbyt dlugo.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Laponia, niezapomniane wrazenie. Pamietam, ze moje pierwsze przekroczenie granicy z Norwegia wygladalo podobnie, z tym, ze nie mialam wyrzutow bo i na granicy nie bylo zywej duszy (poza reniferami i komarami, i blaskami na niebie), tylko malutka tabliczka, ze tu przebiega granica ale w jezykach, ktorych wtedy nie rozumialam. Moj 'p.' byl swiadomy i w razie czego byl gotow wziasc cala odpowiedzialnosc na siebie :)
OdpowiedzUsuńMalutkie dwie uwagi i jedno pytanie.
- Jesli to bylo lato to w nocy jest tam prawie tak samo jasno jak dniem.
- Nie ma dzikich reniferow, sa tylko jeszcze nieoznakowane. Kazdy nalezy do kogos.
- Czy przy obliczaniu mieszkanca na km kwadratowy brane sa obszary wodne, bagna i inne niedogodnosci?
Czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy. A, tym razem jezyk mi sie spodobal :)
Pozdrowienia - A.
Odpowiem na pytania na samym poczatku bo to najwazniejsza rzecz.
Usuń"jasnosc" - bylismy tam w sierpniu i noce juz nie sa tak jasne jak w czerwcu czego doswiadczylismy rowniez. Nie moglam nadziwic sie jasnoscia nocy do tego stopnia, ze prawie nie zmruzylam oka aby nacieszyc sie biala noca, jasna na tyle, ze czytanie na zewnatrz nie sprawialo problemu.
"wedrowne stada" - nawet mi na mysl nie przyszlo, ze renifery zostaly udomowione i sa tak przywiazane do swego miejsca, ze zaprzestaly wedrowek po polnocnych rubiezach kontynentu. Jak to sie odbywa gdy mlody nieoznakowany egzemplarz pojawi sie na terenie Rosji, Finlandii, Szwecji czy Norwegii. Kto pierwszy zlapie renifera to juz nalezy do niego?
"kilometry kwadratowe" - zbilas mnie z tropu bo zawsze myslalam, ze powierzchnie kraju okresla sie jako calosc zamknieta jego granicami jak na przyklad glosi definicja; "Terytorium Polski obejmuje obszar lądowy, morskie wody wewnętrzne oraz morze terytorialne. Obszar lądowy Polski to powierzchnia lądu do linii brzegowej włącznie, liczona wraz z wodami śródlądowymi, czyli włącznie z powierzchnią rzek, kanałów, jezior." Nie sadze aby jakos zupelnie inaczej mozna bylo wyliczyc powierzchnie Laponii.
Nie moge napisac juz teraz jak wygladalo nasze spotkanie z granica ale uchyle rabka tajemnicy, ze bardzo podobnie jak w twoim przypadku:)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i oczekuje Twych bardzo cennych uwag.
:D Wyjasnienie sierpniowe przyjmuje do wiadomosci i swiadomosci. Masz racje, nie wiem dlaczego zalozylam, ze to lato. Zime wykluczylam, bo nic o mrozie i zdjecia sa zielone :).
UsuńA z tymi reniferami to niby domowe ale chodzace wolno przez wieksza czesc roku.(to taki wyjatek hodowlany) Znakuje sie znakuje, kazdy ma swoj wiadomy sposob, czas i miejsce. (Oczywiscie czasy sie zmieniaja i hodowla reniferow przybiera nowoczesniejsze sposoby uprawiania tego zajecia (rowniez dla celow ubezpieczeniowych, czesc reniferow jednak ginie na szosie) ale dawniej...) A opowiadal wam ktos, ze posiadacze reniferow maja taki specjalnie wyksztalcony jeden z palcow reki?
A zauwazylas takie male pudeleczka z proszkiem (reniferowej czesci roga czy kosci) na potencje? Wzornictwo na tych 'kramach' tez maja przednie.
Masz racje z terytorium ale ja pytalam/zwracalam uwage o cos innego :).
Pozdrowienia A.
O reniferach wiem tyle co nic i z ciekawoscia czytam twoje komentarze bo wnosza duzo nowego. Nie zapomne twego wyjasnienia o jedzacych pelargonie reniferach! Cenne to uwagi i z pierwszej reki. Dzieki:)
UsuńI tu mnie zlapalas na mym czulym punkcie - pamiatki z reniferow a raczej ze skory renifera na pierwszym miejscu a dopiero pozniej rogi. Sa tak piekne, ze nie mozna oderwac od nich oczu i chcialoby sie kupic wszystkie stojace na polkach sklepu. To pewnie przez najwspanialsza wyprawiona skore i jej ciekawa fakture; puch i dlugie wlosy. Poza tym, Finowie maja przypadajace mi do gustu artystyczne wizje i juz nic nie mowiac o zwierzetach to wyroby ze srebra sa najladniejsze na swiecie.
Zime w Finlandii "znam" ze zdjec pana Erwina Krauze, ktorego podgladam regularnie na jego +You.
Ja tez podgladam :)
UsuńMasz na mysli 'kalevala korut' ale tam tez jest zloto zolte i biale. Podziwiam rowniez kunszt i pierwowzory z natury.
Rogi to chyba tez moja slabosc :)
Pozdrowienia - A.
Ta firma to dobry przyklad finskiego wzornictwa ale gdy patrzac na wyroby w sklepach jubilerskich w Helsinkach nie koncentrowalam sie na producencie, oczy moje oszalaly a serce krwawilo, ze nie mam tyle pieniedzy aby wszystko kupic. Goryczy dopelnila amerykanska turystka we futrze do kostek zarzuconym niedbale na suknie na ramiaczkach. Zgarniala pierscionki garsciami do przygotowanego przez firme skorzanego woreczka. Woreczek byl duzy! Zaplacila Amexem i zniknela jak za drzwiami jak Kopciuszek po 24 pozostawiajac mnie w nie lada rozterce czy aby oprocz urody nie powinnysmy dostawac rowniez miliona dolarow.
UsuńA ja slyszalam, ze Amerykanie narzekaja na ceny w H-ch, ze drogo. A musialo to byc dawno, to futro do ramiaczek i do kostek. Teraz tu moda, ze noszenie futra (z renifera nie robi sie futer :D, oprocz stroju regionalnego) to przyznanie sie do zbrodni na biednych futerkowych w klatkach. A do sakiewki zgarniaja, jak zgarnic im sie uda ci plugawi z prodami doprawianymi (nie mylic z Mikolajem, bo on rozdaje a nie zbiera). ... Kopciuszek za drzwiami... Sezamu? He, he. Mnie tam nie zal ani milionow, ani urody, ani ramiaczek do kostek (czy kostek do ramiaczek) ani 'turystowania'. :D A.
UsuńTak lubię dotyk futra, że nie umiem się oprzeć pokusie dotykania, noszenia i otulania. Zupełnie nie rozumiem dlaczego może to być jednoznaczne z mordowaniem zwierząt. Ale najbardziej jestem ciekawa wyrobów jubilerskich i zaraz zajrzę na adres tutaj znaleziony. A może masz zdjęcia?????Ale emocje, to były czasy!!
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko futrom oraz ich zwierzecemu pochodzeniu. Również i ja uwielbiam wszelakie futrzaki.
UsuńWarto pobuszowac po internecie aby zapoznać się ze skandynawska biżuteria.
Emocji było o wiele więcej niż mogę opisać. Dzisiaj zupełnie inaczej zapewne wygląda podróżowanie bez granic i stresu.
Pozdrawiam:-)
@Joanna Rodowicz, @ Ataner
UsuńProsze w wyszukiwarce wpisac "Kalevala koru", maja tez konto na FB, prowadza sprzedaz rowniez sieciowa.
"Kalewala" to pewno znacie pod ta nazwa 'epopeje' finska, nazwa i tematyka nawiazuje rowniez bizuteria do dawnych czasow ale nie tylko.
Ja tam od dawna wzdycham przed gablotami czy oknami jubilerskimi patrzac na nie w sposob tutaj typowy (nabyty): 'juuuu' gdzie 'uuuu...uuu' jest wciagnieciem powietrza do siebie, jest to proces indywidualny, ilosc/dlugosc 'u' ma wypelnic po brzego pluca i ... wszelkie zmysly :)
Pozdrowienia ze kraju Kalevali A. (juuuu)
Nie chcę wypowiadać się za ogół bo jeszcze okaże się, ze jest pośród nas specjalista od Skandynawii ale ja przyznaje się, ze o tej krainie mogę słuchać i czytać bez końca bo wiem mniej niż powinnam.
UsuńZa wskazówki bardzo dziękuję :-)
Probowalam juuu i zaksztusilam się śliną na śmierć, prawie na śmierć!
"Probowalam juuu i zaksztusilam się śliną ..." - przeciez pisalam, ze to sprawa indywidualna to 'ju' - mozna je wypowiadac w druga strone i wszystko wroci do normy. Mam nadzieje.
Usuń....."od Skandynawii ale ja przyznaje się, ze o tej krainie mogę słuchać i czytać bez końca..." Hmmmm. Nie lubisz czytac i sluchac o Finlandii? (tocza sie spory czy Finlandie zalicza sie do Skandynawii, do Krajow Polnocnych bez watpienia)
A.
Nauka jezykow obcych moze byc niebezpieczna:)
UsuńTak jak obcych kultur, bo zalezy czesto od glebokosci poszukiwan w 'guuuuuglu'.
UsuńPozdr. A.
Ojej! Groza będzie?
OdpowiedzUsuńBędzie groza i zgroza i to w ekstremalnym wydaniu ale do przeżycia :-)
UsuńI co dalej ?? :-)
OdpowiedzUsuńNocne forsowanie granicy, strach przed kajdankami i nocą w areszcie z zamkniętymi tam wczesniej przestępcami :-)
UsuńPrzyłączam się do niecierpliwie oczekujących c.d.
OdpowiedzUsuńJestem pod taką presją, ze pomyle klawisze:-)
UsuńTe kopytka są piękne :)
OdpowiedzUsuńO.
Te sa wyjatkowo ladne i dlatego tutaj trafily:)
Usuń