Z zewnątrz i w środku biura wszystko jak dawniej tylko brak właściciela który przebywał w tym czasie na wakacjach.To chyba jeden z najgorszych kempingów jakie mieliśmy szanse odwiedzić i zwiedzić w czasie naszych wędrówek po USA. Jedyny jego plus to, że jest (że jeszcze istnieje) bardzo blisko cudownego kanionu.
Wybór miejsca na tym kempingu jest dowolny. Nie ma numerowanych miejsc i każdy może zamieszkać gdzie mu się podoba ale miejsca jedno bardziej abstrakcyjne od drugiego. Nie narzekaliśmy na brak prądu czy internetu bo przecież wybór był świadomy i wiedzieliśmy co nas czeka.
Zdjęć samego kanionu z góry nie zamieszczam bo już wcześniej pojawiły sie na moim blogu i możecie je obejrzeć klikając tutaj lub tutaj.
Po co przyjechaliśmy? Czy po to aby oglądać znane nam widoki? Nie. Tym razem zejdziemy na samo dno kanionu De Chelly. Przepaść nie zbyt imponująca bo tylko niecałe 215 metrów ale patrząc bezpośrednio w dół można poczuć kręcenie w dołku.
Teraz nadeszła moja pora, ja byłam przewodnikiem. p. utyskiwał, że on nie ruszy tyłka z kamienia przed wejściem do kanionu i poczeka na mnie aż szczęśliwie wrócę.
- Chodziłam za tobą po kamorach (trzy posty wstecz) i nie narzekałam więc nie pora teraz na płacze i utyskiwania. - Po wypadku p. nabawił się lęku wysokości i za żadne skarby nie chciał zejść w dół. Starałam się przedstawić mu tylko same dodatnie cechy takiego przedsięwzięcia a jednym z nich miało być przezwyciężenie fobii. - Ja idę i chyba nie chcesz pozostawić mnie na pastwę losu. - p. bladł i siniał na przemian i z wielkim ociąganiem założył plecak. Ja ruszyłam przodem podskakując z zadowolenia co jak dowiedziałam się po czasie wprawiło p. w jeszcze gorszy nastrój.
- Nie zostawaj w tyle, najlepiej jak będziesz szedł zaraz za mną i patrzył na moje nogi a nie rozglądał się dookoła. - p. człapał na sztywnych nogach i początkowo myślałam, że zgrywa się na zombie. Cały oblany potem dyszał jak lokomotywa ciągnąca wagon grubasów, w końcu doszedł do mojej kryjówki.
- Tutaj uważaj bo jest bardzo ślisko a na sam dół jeszcze daleko, lepiej nie spadać.
- Ja to robię tylko dla ciebie a ty pastwisz się nade mną i mścisz się za De-Na-Zin. - No proszę niby taki przelęknięty a umysł pracuje poprawnie. - Tam przynajmniej było płasko. Jak znajdziesz kawałek pionowej skały to zaczekaj tam bo muszę przytulić się do niej aby nic nie widzieć oprócz niej. Oszaleję przez ciebie!
- Ja tam nie pójdę żebyś mnie zabiła! - Usłyszałam błaganie wypowiedziane histerycznym tonem tuż za mną. Zatrzymałam się zdezorientowana bo dalsza droga choć nie łatwa to nie odbiegała od normy.
- Gdzie? - Zapytałam zaciekawiona.
- Tam!
Rzeczywiście przed nami ktoś zuchwale wszedł sobie na skałę lub połączenie dwóch ale to nie była droga dla zwiedzających.
- Miałeś patrzeć pod nogi a nie wyszukiwać przeciwności.
W takim stylu dotarliśmy wreszcie do miejsca gdzie 2000 lat temu Indianie Anasazi zbudowali swoją bardzo rozpoznawalną ale nie bardzo popularną siedzibę. Obecnie kanion znajduje się na terenie Indian Navajo i jestem im wdzięczna za udostępnienie go zwiedzającym.
Własnie to miejsce znajduje się w kadrach wielu filmów z Hollywood o kowbojach i Indianach dzikiego zachodu.
Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną ktora niezbyt różniła się od tej w dół i gdy wreszcie dotarliśmy do punktu z ktorego rozpoczęliśmy poznawanie kanionu De Chelly zaróno p. jak i ja odetchnęliśmy z ulgą.
Prymitywizm którym szczyci się właściciel kempingu jest zupełnie niezrozumiały i dokuczliwy. Na przykładzie p. który nie jest szczególnie wybredny jeżeli chodzi o miejsce noclegowe można stwierdzić, że takie traktowanie klientów wręcz ich odstrasza. Namiot można rozbić dosłownie wszędzie ale jeżeli jest proponowane WC to przynajmniej niech to będzie dziewiętnasty wiek jeżeli ma być prymitywnie ale nie coś takiego aby nie można umyć rąk po fakcie.
- Poczekam do zmroku i pójdę w krzaki. - Oświadczył lekko poirytowany człowiek który nie pozbył się lęku wysokości ale może nabawić się skrętu kiszek. Jeżeli jego WC wyglądało jak moje to nie dziwię się jego decyzji. Pójdę w jego ślady.
Zmrok zapadł szybko i w naszym barku na kółkach wyczarowałam dwa drinki; dżin z tonikiem i cytryną aby uczcić nasz dzisiejszy dzień na który czekałam kilka lat. Szczęśliwie poznaliśmy cały kanion i teraz możemy rozkoszować się ciepłą nocą. Gdy przez chwilę zajęłam się poszukiwaniem papieru toaletowego szczęście chwilowo nas opuściło bo;
1-bez zaproszenia z drinka p. skorzystała ćma ze skutkiem śmiertelnym,
2-papier był zdradliwy.
Jeżeli ktoś poczuł się urażony podtekstem powyższego zdjęcia to poczekajcie na relację z Kodachrome w której nie będzie nawet szans na ukrycie nasuwających się skojarzeń z pewną częścią ciała bo zdjęcia pokażą wszystko.
Jak tam pieknie!!!!Tak kosmicznie👽
OdpowiedzUsuńPołudniowo zachodnia część Stanów urzekla mnie swą urodą i powracamy tam z wielką przyjemnością bo zawsze coś innego zobaczymy nawet w zanych man miejscach.
UsuńPozdrawiam:)
Ja bym jednak nie ryzykowala sr***nia po ciemku w kaktusach, mozna sie zdrowo poranic i przez nastepny rok wyluskiwac kolce z tylka. :))
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie jaszczurek, no i pewnie, znajac siebie, zbieralabym odnozki kaktusow do doniczek. :)))
Kilka razy próbowałam z kaktusami z upalnej pustyni i okazało się, że domowe warunki są tak odmienne od naturalnego środowiska, że nie utrzymałam swej chodowli kolczastych piękności zbyt długo.
UsuńPozdrawiam:)
Kemping faktycznie tyłka nie urywa ;) Właściciel pewnie ma swoje powody, żeby nie dbać o niego. Kibelek - no cóż .... u nas też bywa różnie ;))) czasem lepiej iść w krzaki ;)
OdpowiedzUsuńAle widoki za to imponujące :)) I to pewnie zrekompensowało Wam noclegowe niedogodności?
Ciekawa jestem tych zdjęć, które pokażą wszystko ;))
To właśnie zastanawia gdyż podczas naszego pierwszego pobytu rozmawialiśmy z właścicielem który jest Indianinem Navajo i wyszło na to, że im bardziej prymitywnie tym lepiej według niego. Trochę jednak przesadził bo np niemalowane ściany to niechlujstwo a nie prymitywizm. Może się mylę ale takie mam odczucie.
UsuńPozdrawiam:)
Mnie nie musiałabyś namawiać do tej wyprawy- poszłabym z największą radością!
OdpowiedzUsuńMój blog to jak autobus wycieczkowy zabierający wszystkich chętnych nawet na samo dno kanionu. Szalony kierowca powiezie również ciebie na spotkanie kolejnej przygody w nastepnym poście.
UsuńPozdrawiam:)
Lubię zdjęcia nieulukrowanych Stanów - sceneria jak w filmie "Bagdad Cafe"!
OdpowiedzUsuńZa to kanion... i jaszczur...jejku! Tylko się nie stocz!
Pokazuję co widziałam i nie przeginam ani w jedną stonę ani w drugą aby obraz nie był zniekształcony. Wszystko jest prawdziwe nawet jaszczurka kolorowa do przesady.
UsuńPozdrawiam:)
Te zdjęcia! Ataner, pięknie tam! Kemping rzeczywiście nie zachwyca, ale co tam kemping:)
OdpowiedzUsuńKemping to przymus a kanion to sama rozkosz, rozkosz dla duszy i niezamierzona gimnastyka dla ciała.
UsuńPozdrawiam:)
Ja bym tam nie zeszła, a już na pewno do żadnej jaskini czy korytarza w skałach nie weszłabym... oj Ataner dla mnie jesteś wielka!!! Kobieta odważna i masz cechy podróżnika jak nic...
OdpowiedzUsuńZdjęcia, przyznaję, fantastyczne, miejsce niesamowite, pewnie, że warto było... podziwiam Was szczerze!
"Poszłabym za tobą..."
UsuńMoże trochę przesadziłam z moim optymizmem i beztroską podskakując na wąskiej ścieżce pomiędzy skałą a przepaścią ale to było na zachętę aby p. nie był taki zestresowany. Wychodzę z założenia, że skoro ktoś tam był przede mną to i ja przynajmniej powinnam spróbować swych sił. Wielokrotnie się udaje.
Pozdrawiam:)
Spotkałem na swej drodze zdradliwy papier, więc wiem o co chodzi. Samo życie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Papier z dziurą rozbawił nas na kilka godzin i pomimo ciemnej nocy zrobiłam kolejne drinki aby i to zdarzenie uczcić odpowiednio.
UsuńPozdrawiam:)
O kurcze, wcale się nie dziwię Twojemu p. że się bał... te wysokości i stromizny brrrr, ale widok genialny i nawet ten obskurny Camp nie powinien go przyćmić, poza tym gdyby było tak komfortowo to by się szybko wspomnienie zatarło :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Mamy tak przytulny namiot i wspaniałe materace, że po zamknięciu drzwi od naszego wakacyjnego domu to co na zewnątrz nie ma znaczenia. Po zamknięciu oczu znów widziałam kolorowe skały i urok kanionu.
UsuńPozdrawiam:)
Cudne kolory skał i przestrzeni w tym kanionie. I jaszczurka zielona boska (ale chyba bym się jej zlękła). A załatwianie w krzakach i uzywanie liści w wiadomym celu mamy z moim C. opanowane a więc żaden kemping ze smierdzącą toaleta nam nie straszny.
OdpowiedzUsuńA drinka bym sie chętnie z Wami napiła. Z cmą w roli zakąski!
Całusy zasyłam serdeczne Ataner! Czyś już zdrowa?***
To jest bardzo malowniczy kanion który szczególnie mi się podoba, ma w sobie jakąś zaklętą magię i siłę przyciągania. Ani duży ani mały, taki w sam raz do zwiedzania. Czytałam relacje innych zwiedzających De Chelly i wszyscy są pod urokiem tego miejsca. Wielki Kanion jest tak olbrzymi, że trudno zrozumieć jego rozmiary.
UsuńĆmy w drinkach to specjał dla panów, dla nas przygotuję bez owadów i niespodzianek.
Ciągle żyję i pokasłuję ale prawdopodobnie "wyliżę" się już niebawem.
Pozdrawiam:)
Oj, ależ ci mężczyźni marudni;) Trochę przygody i fantazji nikomu nie zaszkodzi!
OdpowiedzUsuńOd razu nasunął mi się na myśl film 127 godzi, który bardzo lubię.
Aż mnie ciarki przeszły.
Przestrzeń wspaniała, ale mając na uwadze kadry z powyższego filmu- także zdradliwa i groźna...
Każdy musi sobie pomarudzić aby mu krew się oczyściła więc to dla mnie normalka, sama też czasami jestem nieznośna. Z przepaściami jeszcze nikt nie wygrał i dlatego zerkam w nią z chęcią ale oddalona na kilkanaście centymetrów od krawędzi.
UsuńPozdrawiam:)
Bardzo podobne klimaty do niedawno oglądanych przeze mnie. Tyle, że na Kaukazie. Miasto i twierdza Wardzi oraz kamienna wioska Upliscyche. I doskonale rozumiem P. Juz dawno się tak nie bałam, jak schodziłam z Wardzi!
UsuńPozdrawiam!
To przez kamienie człowiekowi nogi się trzęsą. Gdyby przepaście były wypełnione gąbką albo puchem to wtedy sama przyjemność. Czy Kaukaz czy Arizona nie ważne liczą się wrażenia które pozostaną z nami na zawsze.
UsuńPozdrawiam:)
Trza mieć prę, zeby łazić po tych kamolach. Dobrze, ze Ty ją masz i robisz foty, ja posiedzę i poogladam :D
OdpowiedzUsuńTak właśnie prę pod górę bo życie nie jest łatwe.
UsuńMiało być "parę", taką w charakterze i w nogach :)
OdpowiedzUsuńW charakterze tej pary jakby więcej niż w nogach ale w sumie wystarcza na tyle aby nie zanudzić się w domowych pieleszach.
UsuńPozdrawiam:)
Bardzo mi się podoba, że tak dużo tu Twoich zdjęć, pewnie Pan P robił sobie duuuużo przystanków. A łoże w namiocie macie luksusowe i zachwycające.
OdpowiedzUsuńOd 5 rano oglądamy całkowite zaćmienie księżyca bo takiej okazji nie można przegapić. To kolejne w maszyn życiu ale pooglądać trzeba. Trochę za dużo światła dookoła nas aby wyszły dobre zdjęcia ale nie pora na uzyskiwania. Aparat fotograficzny towarzyszem jest wspaniałym i p. zawsze znajdzie okazję aby zrobić setkę zdjęć nawet w nieoczekiwanej sytuacji.
UsuńNamiot sprowadziliśmy z Polski bo w USA takich nie ma. Jest to najbardziej szpanerski namiot jaki mieliśmy. Rzucasz go i sam się rozkłada, materace też mamy samopompujące się i tak wygodne, że powinniśmy spać na nich w domu.
Pozdrawiam:)
Nareszcie mogę Cię odwiedzić, ale żeby od razu znaleźć się w tak niesamowitym miejscu??? Najpiękniejsza wycieczka! Na szczęście szłam za Wami i patrzyłam na pięty P. Sama za nic na świecie nie zeszłabym tą półką. Już mi słabo jak oglądam, ale zachwyt widokami rekompensuje strach i mdłości!
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałam tylko trzy posty wstecz i już nie dam rady ich komentować, bo zaległości blogowe ogromne.
Muszę dzielić na raty czytanie. To jest jak kara najgorsza, bo przepadam za Twoim pisaniem.
Buzi, buzi, buzi....;)
Masz wielkie wyczucie, wchodzisz od razu tam gdzie dzieje się dużo i kolorowo a poza tym spacer ponoć służy zdrowiu:)))) Nawet patrząc na pięty idącego z przodu i tak dostrzegasz widoki otaczające cię dookoła.
UsuńCoś czułam, że nie idziemy sami w dół kanionu i teraz wiem, że nie było to złudne odczucie.
Pozdrawiam:)
Piękne opowieść i piękne fotografie, a miejsce niezwykłe:) Podziwiam Pana, że mimo lęku wysokości, towarzyszył w wędrówce:) Jaszczur robi wrażenie:)
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie, że każdy kamor i kolorowa skała warta jest uwiecznienia na zdjęciu a wybór tylko kilku do bloga okazał się bardzo trudny. Dobrze, że ujęcia z góry można obejrzeć w poprzednich wpisach bo wszystko na raz byłoby mało czytelne. Jaszczurka jak z kreskówki tak kolorowa, że aż nieprawdopodobne.
UsuńPS
Tego człowieka idącego za mną jak mumia nie należy nazywać panem a w żadnym przypadku panem z dużym "pe" na początku. Od lat prawie stu podpisuje się małym "pe" z kropką i jako znany nam towarzysz mojego życia jest z Wami na ty i szczególne względy mu się nie należą. Wystarczy nazywać go p. i już.
Pozdrawiam serdecznie a p. uśmiecha się pod wąsem:)
Pieknieee, bardzo! Choc nie wiem, czy dalabym rade zasnac ;) Takie tam fobie;) Spider Rock, brr;)
OdpowiedzUsuńJaszczur cudownie ubarwiony.
Zawsze mi zle, gdy przypomne sobie o losie Indian. Naprawde. Od dziecka , tak mam.