Mój numer został pominięty przez dobry los i zamiast 19 wylosowano 20. Inne numerki były bardzo odległe od wymarzonej 19. Loteria działała p. na nerwy i na nic zdawaly się moje usiłowania wprowadzenia lepszej atmosfery. A propos atmosfery, w pomieszczeniu gdzie losowano szczęśliwe liczby znajdowało się codziennie średnio 150 osób i po dość krótkim czasie temperatura podnosiła się o kilka stopni a tlenu brakowało nawet tym najbardziej dbającym o zdrowie. Znowu guzik z wycieczki którą planujemy od kilku lat bez powodzenia.
Z przyjemnością opuściliśmy Kanab i ruszyliśmy prosto na południe do Arizony. Droga pięła się ostro w górę i gdy dotarliśmy na jej szczyt widok zachwycił nas i zapomnieliśmy o nieudanym starcie w dniu dziejszym. Co prawda nie różnił się on od poprzednich ale przecież zawsze trzeba być dobrej myśli i z nowymi siłami witać kolejny dzień.
Lekka mgiełka unosiła się w powietrzu i wschodzace słońce wyczarowało wspaniałe halo. O tym, że halo powstaje w zimie wszyscy wiemy ale teraz wydawało się nam, że to niebywała okazja bo co prawda grudzień to zima ale śniegu nie ma a o mrozach można tylko pomarzyć. Potraktowaliśmy to zjawisko jako dobry omen i koła znów zaczęły się kręcić aby dzisiejszy dzień spędzić pośród prawdziwie czerwonych skał.
Brak fartu w loterii spowodował, że poznajemy okolice Kanab bardzo dokładnie codziennie jeżdząc w inne miejsce.
Halo zniknęło gdy słońce mocniej przygrzało i na duszy aż raźniej się zrobiło bo okolica aż prosiła się o zrobienie setki zdjęć a dobra światło to gwarancja, że zdjęcia będą dobre. Luźne skałki zatrzymały nasz pojazd bez nawet jednego słowa gdyż obydwoje od razu uznaliśmy to miejsce za ciekawe.
- Zaparkuj tam! - p. wskazał jakieś miejsce zupełnie nie przystosowane do parkowania.
- Gdzie? - Starałam się upewnić czy rzeczywiście mam wjechać gdzie wskazyło łapsko męża.
- No tam, tam. Zrobię zdjęcie jak z reklamy Jeepa. Samotne auto nad przepaścią. - Mężczyźni nigdy nie dorastają i dobrze, że istnieją kobiety na świecie, oj dobrze. Wjechałam gdzie chciał bo z „fotografem” nie należy dyskutować.
Auto stanęło w wybranym miejscu ale zdjęcie nie oddawało dramaturgii mającej powalić na kolana potomnych którzy zobaczą to zdjęcie i westchną z zachwytu. Klikał i pśtrykał ale źle wybrane miejsce zaowocowało tylko zdjęciem a nie arcydziełem.
- Do niczego to miejsce. - Skwitował zawiedziony p. i zaczął się rozglądać za jakimś innym. - O! Gdyby tam była przepaść to byłoby super. - Wskazał skałę za samochodem.
- Chcesz i masz. - Odrzekłam i wskoczyłam do naszego autka. Wykręciłam na skrawku nadającym się do tego manewru i ruszyłam pędem w stronę prawie pionowej skały. Na ustach p. wykwitł diabelski uśmieszek który mógł oznaczać;
a – „zabije się baba i będę miał wreszcie święty spokój”,
b – „zuch kobitka”. Ja minę miałam przerażoną ale co ja nie wjadę! Trzymałam nogę na pedele gazu ale auto zaczęło zwalniać i w końcu stanęło gdy koła zaczęły obracać się wzniecając tuman czerwonego kurzu.
Wjechałam, zaciągnęłam hamulec ręczny i okazało się, że nie mogę otworzyć drzwi. Stałam ostro pod górę i raptem okazało się, że drzwi są tak ciężkie, że ledwo je uchyliłam. Wysunęłam się z pojazdu i prawie sturlałam się na dół.
- Teraz twoja kolej. Zrób zdjęcie.
- Mam cię jak ledwo stoisz. Lepiej jeździsz niż chodzisz. - Potwór zachichotał szpetnie i szkaradnie. Coś mruknęłam o słabo zaciągniętym hamulcu ręcznym a p. od razu pośpieszył ratować dobytek.
Och, dwa ostatnie zdjecia pokazują naprawdę tę stromiznę i dziwaczne ustawienie samochodu. Dobrze, ze z Twojego p. chłop na schwał i mógł ofiarnie podtrzymać cielsko autka co by sie nie stoczyło. Dla takich fajnych zdjec warto było podjechać pod górkę.! Ale z Was wariaty. Kochane, bliskie sercu wariaty:-)
OdpowiedzUsuńSerdecznosci zasyłam o poranku!:-))*
Zdjęcia spłaszczają rzeczywistość i czasami nawet dramatyczne widoki wychodzą zwyczajnie. Lepiej jednak fotografować niż polegać na pamięci bo oglądane zdjęcie ożywa w momencie jego ogladania.
UsuńŻałuję jedynie, że nie zrobiłam zdjęcia jak p. właźi do środka pojazdu, istna pokraka:))))
Pozdrawiam:)
Twoj P. ma zadecie sadystyczne, Ty natomiast ryzykancko-masochistyczne. Ja w zyciu nie odwazylabym sie wjechac na taka stromizne. Ooo nie! Po moim trupie!!!
OdpowiedzUsuńPonoć beczkę soli trzeba zjeść aby poznać drugiego człowieka, my (ja i p.) niby już się poznaliśmy. Wy poznajecie nasze ciemne strony charakteru skrzętnie ukrywane w zakamarkach duszy a wychodzące na jaw w ekstremalnych sytuacjach:))))
UsuńPozdrawiam:)
Pozytywnie zakręcona z Was para. I jakie cudne niebo macie nad głową, jakby Anieli otulali Was skrzydłami.
OdpowiedzUsuńPal licho parkowanie ale niebo wtedy było wyjatkowo atrakcyjne. Skojarzenie ze skrzydłami ciepłymi i opiekuńczymi bardzo trafne i podoba mi się jak nie wiem co.
UsuńPozdrawiam:)
Powtórzę za Olgą, dwa waryjaty :)))
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie mnie oczarowało, jest niesamowite!!! Ten samochód za tymi krzaczkami też mi się podoba.
Piszesz że halo na słońcu powstaje tylko w zimie. Ja się na tym nie znam, ale podobne zjawisko, widziałam trzy lata temu na wrocławskim niebie w środku lata. Okrąg wkoło słońca był jeszcze większy niż na twoim zdjęciu. Nie mogłam go objąć wzrokiem i oglądałam go fragmentami. Ja widziałam go wyraźnie bo patrzyłam przez fotochromy, dla innych ludzi był chyba mniej widoczny.
Rozszczepienie światła na krzyształkach lodu to warunki aby powstało halo. Może jest jeszcze kilka innych powodów ale coś w powietrzu musiało być aby słońce takie wielkie koło wokół siebie stworzyło. Nie jest to zjawisko codzienne więc gratuluję spostrzegawczości i możliwości obejrzenia tego widowiska.
UsuńPozdrawiam:)
Czyli nie ma tego złego ;) Gdyby nie pech w losowaniu, nigdy nie zrobilibyście tych unikatowych zdjęć do reklamy :))
OdpowiedzUsuńTo przede wszystkim zasługa widoków bo gdzie nie spojrzysz to cudownie aż dech zapiera.
UsuńPozdrawiam:)
Właśnie. Co Wy z tym losowaniem? Tak pięknie wokół!
OdpowiedzUsuńJest takie miejsce w Arizonie na teren którego wstęp ma 20 osób dziennie. Chętnych są tysiące na internecie i około dwóch setek codziennie w Kanab. Będę jeszcze o tym pisała gdy nadejdzie czas.
UsuńPozdrawiam:)
Dwa wariaty że powtórzę za przedmówczyniami, ale pozytywne.:))
OdpowiedzUsuńI za Haną - tam tak pięknie takie niezwykłe skały, uformowanie jak przez jakiś wybuch szkaradny ale daje możliwości dla wyobraźni. a szlag z losowanie, jeździć dokumentować i pokazywać nam. Zawsze oglądam i czytam :)
Odrobiną szaleństwa trzeba okrasić dzień powszedni aby nie usnąć z nudów pośród takich pięknych widoków. Losowaniu nie odpuszczamy i efekt uporu będzie sednem tej serii opowieści.
UsuńPozdrawiam:)
Piękne miejsce i z pewnością godne wspaniałych zdjęć, ale nie koniecznie wymagające tak ryzykownej jazdy. Jak się ma jednak fantazję, to może jednak czasami warto powariować i dobrze się przy tym bawić. Dorze, że obie strony to lubią :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeraz analizując tę sytuację to wyraźnie widzę, że był to zamach na moje życie. Wielokrotnie znajdowaliśmy się w gorszych sytuacjach a ta była doprawdy zabawna ale efektowna.
UsuńPozdrawiam:)
Pozytywnie zakręceni z fantazją, a zdjęcia przecudnej urody. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoje określenie, że jesteśmy pozytywnie zakręceni - dzięki :)
UsuńI ja również pozdrawiam cię serdecznie Alinko.
Zjawisko Halo nie tylko w zimie występuje. Niedawno je widziałam nad słonecznym i upalnym jeziorem!
OdpowiedzUsuńZdjęcie ostatnie - genialne, jakby P podtrzymywałam zjeżdżający z góry samochód! :-)))
Czy latem czy zimą jest to zupełnie wyjątkowe zjawisko. Prawie tak wyjątkowe jak moje parkowanie:)))
UsuńPozdawiam:)
Dobrze, że przeżyłaś to parkowanie, bo mój małżonek nie byłby taki delikatny, już widzę oczami wyobraźni jak mnie dusi...ale zdjęcia świetne i te kolory!!!
OdpowiedzUsuńUściski :)
Po takiej musztrze jaką przeszłam to akurat to parkowanie to pikuś i pewnie p. spodziewał się, że wjadę wyżej.
UsuńPozdrawiam:)
Gdyby nie Wasze "waryjactwa" nigdy bym nie wiedziała o halo, ani o Arizonie, ani o stu innych miejscach tak magicznych jak tylko Ty potrafisz to opisać i pokazać. Szaleństwo, dowcip, wasza wzajemna miłość, wyczuwalna na każdym kroku, to wszystko sprawia, że jak nie mam czasu na bieżąco przeczytać kolejnych zmagań Ataner i p. to tęsknię tęsknię, tęsknię, !!!!!
OdpowiedzUsuńPo takiej dozie komplementów będę leżała i czekała na oklaski.
UsuńNie wiem kiedy ukaże się kolejny post:))))
Pozdrawiam:)