Wszystkich czytających blogowiczów przepraszam za wpadkę.
Omyłkowo zamieściłam roboczą wersję kolejnego posta.
Poczekajcie trzy albo dwa dni, no może jeden dzień a wszystko wróci do normy.
Chcę wyjaśnić, że bez zgody Joter taka wersja nie będzie na blogu i muszę mieć jej zezwolenie na zamieszczenie jej bloga na swoim.
Jeszcze raz przepraszam i zapraszam za dwa dni.
Pozdrawiam:)
PS
Na okrasę daję zdjęcie którego nie będzie w wylizanym poście:))))))
PS PS
Szczególnie proszę Panterę o wyrozumiałość bo jako pierwsza zamieściła komentarz którego nikt już nie przeczyta.
He he he!
OdpowiedzUsuńCiebie trzeba się wystrzegać jak gromu z jasnego nieba, sekunda mojej nieuwagi nie uszła twej uwadze:)))))
UsuńKocham takie sytuacje i pomimo wszystko baaardzo serdecznie Cię pozdrawiam:)
Bywa;)))
OdpowiedzUsuńOj tak Kasiu, zdarza sie nawet najlepszemu:)))))))
UsuńLudzie kochani, wyobrażacie sobie jakie szczęście mają niektórzy????Niektórzy, to znaczy JA.
OdpowiedzUsuńMam teraz "myślówkę": jak pokazać eksponaty? Lubię takie wyzwania.
Wszelkie przekazywane eksponaty muzealne zawsze są wysoko ubezpieczone! Mam nadzieje, że wysoka suma ubezpieczenia równa się ilości ołówków mnożonej przez sto. A podróż podnosi ich cenę. tak więc tutaj z odpowiednią ceremonią przyjmę ten bezcenny skarb ! Atanerku i p. całuję Was!!!!!
ps. wiem że wszyscy mi zazdroszczą, bo ołóweczki są przepiękne !
ps i ps zapomniałam dodać, że będzie trzeba podzielić zbiory czyli część w sali dla dzieci i częśc w sali dla dorosłych. Ja będę tym razem "pilnować" sali dla dorosłych. Trudno.
OdpowiedzUsuńTego figlarza możesz zdjąć z ołówka z Florydy i schować paskudnika na dno szuflady.
UsuńPozdrawiam:)