Petronela zaskakuje mnie od dłuższego czasu swoim nietuzinkowym zachowaniem. Można je nazwać bardziej dosadnie ale nie chce być wulgarna i poprzestanę na takim sformułowaniu. Każda z nas, kobiet lubi być obiektem zainteresowań płci przeciwnej i nie przegapi lustra na swojej drodze aby w nie nie spojrzeć i dyskretnie skontrolować swojego wyglądu. Delikatne podniesienie włosów lub wygładzenie spódnicy to jak amen w pacierzu. Osoby tak roztrzepane jak Petronela zawsze maja za mało czasu i robią tysiąc rzeczy w ostatniej chwili. Większość z nich jest niepotrzebna i wzmaga poczucie utraty czasu co powoduje panikę. Delikatnie mówiąc Petronela jest przeciętną kobietą przed czterdziestką. Stara się robić wszystko doskonale w jej mniemaniu ale efekty przeczą jej działaniom. Na ciuchy nie skąpi i uważa, ze to zrobi z niej wampa rzucającego na kolana każdego mężczyznę.
Kolejna jej wizyta miała jak zwykle dramatyczny przebieg. Tym razem szarlotka, którą podałam do kawy, chciała mnie udusić abym już więcej w życiu nie musiała upewniać się w przekonaniu, ze Petronelą powinien zająć się psychiatra. Jak to w jej zwyczaju zadzwoniła oznajmiając, ze wpadnie do mnie bo dawno się nie widziałyśmy.
- Oczywiście, czekam na ciebie w domu i nigdzie nie wychodzę. - Odpowiedziałam zgodnie z prawda bo gdzie mogę wyjść o ósmej wieczorem we wtorek. Na wieść o wizycie, p. oznajmił, ze jego nie ma w domu i uciekł do swojego komputera.
- Nic z tego, nasze auta są na parkingu i nie uda ci się tym razem.
- Powiedz jej, ze przyjechał po mnie Darek bo mu się komputer zepsuł i odwiezie mnie do domu bardzo późno. - Bez wahania p. znalazł wyjście z sytuacji.
- Cześć Ataner! Świetnie wyglądasz. - Już wiem dlaczego mój mąż nie lubi tej osoby. Właśnie przytyłam przynajmniej trzy kilo. Jej szczerość aby komuś dokopać jest wzorowa. O tym jak jej serdecznie dziękowałam już nie napisze. Rozmowa jak zwykle zaowocowała perełką sytuacyjną.
- Mowie ci jakie jaja. - Zauważyłam, ze mieszam kawę po raz trzeci z rzędu. Tracę zmysły w obecności tej osoby.
- W niedziele pojechałam do kościoła... - Tu padła nazwa, adres i wiele zbędnych informacji jak kolor fasady i opis aut na parkingu przed kościołem. Ważne było to, ze ludzi było zatrzęsienie.
- Idę sobie do kościoła i wszyscy na mnie patrzą, no wiesz wszyscy nie tylko chłopy. - Jeżeli jakiś anestezjolog chciałby dostać nagrodę Nobla za odkrycie nowego znieczulenia to z chęcią pomogę: zamiast kroplówki wystarczy obok pacjenta, gotowego do operacji postawić Petronele i niech do niego mówi. Efekt przekroczy wszelkie oczekiwania. Pacjent odleci w objęcia Morfeusza po dwóch minutach. Lekarzom zalecam korki do uszu.
- To dobrze czy źle? - Moje słowa wyprzedziły spowolnione przez Petronele myśli.
- Słuchaj, jak już stałam w czasie mszy to i tak ci obok mnie spoglądali na mnie od stop do głowy. Głupio się czułam, no wiesz tak w kościele. - Poczułam mrówki w stopach i nie jestem pewna ale lewa powieka zaczęła mrugać trzy razy szybciej niż prawa.
- Pewnie wystroiłaś się jak ...
- No coś ty! Słuchaj ... - A co innego ja robię od godziny, no co. - ... zaczynam się przyglądać samej sobie. Patrze na sukienkę i nie widzę żadnej plamy, na ramionach nie mam włosów. Przeglądałam się w lustrze przed wyjściem i nie wiem co złego w mym ubiorze. Słuchaj Ataner, spoglądam na swoje dłonie i wtedy w dole zauważyłam moje buty. - Szarlotka na widelczyku znalazła się w moich ustach, lubię to ciasto.
- Ataner, ja miałam dwa rożne buty!
- Petronela! Jak mogłaś nie zauważyć, ze masz rożne buty! - Wybełkotałam bo szarlotka jeszcze nie znalazła się w żołądku i tkwiła pomiędzy językiem i podniebieniem. Czuje, ze łzy napływają mi do oczu.
- Ataner ja miałam buty na rożnych obcasach, jeden wysoki drugi niski i w roznych kolorach. - Po dwóch sekundach obraz utykającej Petroneli idącej do kościoła stanął mi przed oczami. Ciśnienie w tym czasie skoczyło na 260 i wciągnęłam powietrze przed mającym nastąpić napadem śmiechu. Cukier kryształ wpadł do przełyku i tchawicy. Nastąpiło klasyczne udławienie. Dramatyczna sytuacja, mój mozg oszalał bo chciałam się śmiać i jednoczenie nie mogłam oddychać. Wzniesione ręce do góry i podskoki uratowały mnie przed śmiercią. Ryczałam jak zarzynany byk, znów mogłam oddychać i śmiałam się płacząc jak bóbr.
- Wariatka, jak mogłaś wyjść z domu, jechać autem, dojść do kościoła i nie czuć żadnej różnicy? Wytłumacz mi!
- Cos tam czułam ale pomyślałam, ze może rajtuzy mi się zawinęły albo mam w bucie jakiś papierek. - Mówiła to zupełnie spokojnie połykając kolejną porcje ciasta. Niech je, niech je jak najdłużej i milczy. Następnym razem kupie dwa razy więcej szarlotki.
Tak, Ataner - chyba kazda rodzina ma takiego meczacego goscia przed ktorym reszta domownikow chowa sie po katach i unika. Niezmiernie dziwny i dla mnie jest fakt ze Petronela mogla nie zauwazyc roznych butow! Przy tym bedac osoba zwtracajaca uwage na swoj wyglad, ze nie wspomne dyskomfortu w czasie chodzenia!
OdpowiedzUsuńZarazem przypomnialo mi to historie z czasow gdy bylam panna i mieszkalam z rodzicami. Moj ojciec mial niezmiernie niepoddatne i nieukladne wlosy a ten kosmyk na czolem zawsze bardzo sterczal. Jednago razu, przed pojsciem do kosciola, mama, usilujac cos z tym zrobic, pomoczyla go i spiela kobieca spinka do wlosow - i zapomniala! Jakos tak w ich kosciele bylo ze mezczyzni trzymali sie jednej strony a kobiety drugiej i mama, zauwazywszy iz ludzie przygladaja sie ojcu, "skapnela sie" o co chodzi ale nie miala sposobnosci ani mu o tym powiedziec ani nic zrobic az do wyjscia ze mszy. Wystarczy powiedziec ze nie rozmawiali ze soba z tydzien a w nastepna niedziele ojciec zastanawial sie czy nie zmienic kosciola! I nigdy nie pozwalal nam tego wspominac.
Serdeczne usciski - Serpentyna.
nom nieźle, nieźle..napięcie rośnie w miarę czytania :D..to może miskę budyniu też ;)..jak to pozory i co powiedzą ludzie, umila życie :)..na bezludnej wyspie nie miałoby to żadnego znaczenia..
OdpowiedzUsuńSerpentyno - male wpadki zdarzaja sie prawie wszystkim. Po latach milo je wspominac z usmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Grey Wolf - Dzieki za podpowiedz, nastepnym razem zaserwuje cos bezpieczniejszego.
OdpowiedzUsuńPomysl z budyniem jest niezly.
Pozdrawiam :)
Świetna historia! Doceń Petronelę, jako fajną inspirację na potrzeby bloga :-)
OdpowiedzUsuńMoja mama pewnego razu wyjechała z mojego domu w kapciach. Buty zostały w korytarzu. Przejechała 150 km, a brak obuwia dostrzegła w swoim mieszkaniu we Wrocławiu, gdy chciała założyć swoje domowe kapcie. Tłumaczy ją fakt, że u nas wsiadała do auta prawie spod drzwi domu i została dowieziona pod blok. Buty odzyskała kilka miesięcy później, a cała rodzina do dziś ma ubaw z tej historii :-)))
Czy Petronela jest blondynką? Podobno blondynkom zdarza się coś takiego.
OdpowiedzUsuńJa chyba ze wstydu padłabym. Nie zdarza mi się coś takiego ale wpadki w kółko mi się zdarzają. Ech. Takich gości trudnawych i ja miałam. Na szczęście urwał mi się z nimi kontakt.
Ataner, da się, da się zrobić taki numer, mówię Ci :) Kiedyś wpadła do nas znajoma ze swoim ojcem. Weszli do domu, zaczęli ściągać buty w przedpokoju i okazało się, że ona ma dwa różne buty ;) Z tym, że w jej przypadku było łatwo o pomyłkę. Raz, że było to obuwie sportowe [jeden czarny, drugi but biały] o bardzo podobnym fasonie, a dwa, że ta dziewczyna inteligencją nie grzeszy i jest pośmiewiskiem wśród znajomych. Nie, bron Boże, nie jest upośledzona, jest po prostu strasznie głupiutka. Pusto ma w tej swojej dwudziestoletniej makówce ;) O takich się mówi "kaflara", "blachara", etc ;)
OdpowiedzUsuńZupelnie nie na temat, melduje, ze wlasnie skonczylam czytanie calego bloga od poczatku i jestem zachwycona!!! Szkoda, ze jak ja podrozowalam po Stanach to nie pisalam bloga, ale moze sie jeszcze skusze na jakies podroze;) Tylko zdecydowanie nie z namiotem:)))) Na to jestem juz za stara:)
OdpowiedzUsuńA Petronele zagryzlabym wlasnymi zebami, bo ja mam bardzo niska odpornosc na takich ludzi:))
No to niezla ta Petronela! Ubawilam sie niezle czytajac jej historie i szczerze mowiac nic jej nie zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńAni Tobie takiej kolezanki, chociaz tez mam takie gadyly, ze na ich widok malzonek do swoich zajec ucieka i zostawia mnie na placu boju :)
Pozdrawiam :)
a ja bylam bliska zalu, ze nie miewamy gosci, pozostane jednak przy samotnosci :) artdeco
OdpowiedzUsuńAtaner, ubawiła mnie ta historyjka.
OdpowiedzUsuńWiesz, miałam kiedyś zabawny przypadek, gdy już późna jesienią, a więc zimno, szłam z 4-letnim wtedy synkiem do sklepu. Oczywiście ubrałam się, jego za rękę, wychodzę. Dopiero na dworze spojrzałam na niego, a on w bluzeczce z krótkim rękawkiem, w kapciach. Z pośpiechu nie dopilnowałam, żeby się ubrał. Zapytałam go z wyrzutem: i jak ty mogłeś tak wyjść! Dlaczego nic nie powiedziałeś. A on spokojnie: tak mnie zabrałaś, to myślałem, że tak ma być.
No, i tak to z pospiechem, że musiałam wracać do domu.
A kiedyś też z pośpiechu koleżanka, która studiowała i właśnie urodziła dziecko, przyleciała kiedyś na uczelnię w zimę bez rajstop! Na bose nogi włożyła kozaczki, palto i w drogę.
Tak to bywa nieraz.
Maria Dora
Dzień dobry:) ja za Starudust ciekawska przybtwszy poczytać:)
OdpowiedzUsuńTakie typki jak Petronela nazywam "wampirami energetycznymi" i unikam jak ognia! Niestety ostatnio dane mi było spędzić z taką osobą noc sylwestrową:(
Klękajcie narody!
Całe szczęście, że miałam również u boku sprawdzoną psiapsiółę, a prócz Niej od czasu do czasu wymawiałam się sprawdzaniem co porabia mój 3 letni wnuś za ścianą;)
Riannon - to prawda takie wypadki zdarzaja sie, no moze nie kazdemu.
OdpowiedzUsuńPetronela jednak jest mistrzynia swiata! Gafy to jej drugie imie:)
Arytko - Petronela jest blondynka ale farbowana.
OdpowiedzUsuńChyba uzywa niewlasciwych farb:)
Taito - z tego wynika, ze pustoglowie dotyka ludzi bez wzgledu na wiek.
OdpowiedzUsuńWidze, ze rozumiesz mnie jak czulam sie w tej sytuacji. Ty masz przewage bo widzialas to na wlasne oczy :))))
Stardust - Gratuluje Ci wytrwalosci, ze przeszlas przez wszystkie moje posty.
OdpowiedzUsuńPetrenoli nie zagryze bo jest ode mnie silniesza ale nie wiem czy ja nie zastrzele pewnego dnia:)))
Wildrose - na poczatku mojej znajomosci z Petronela usilowalam zasymilowac ja z p.
OdpowiedzUsuńale niestety nie udalo sie :))
Artdeco - Ty jestes w lepszej sytuacji bo masz jeszcze wybor ktorego ja juz nie mam :)
OdpowiedzUsuńMario Doro - chyba kazdy z nas przezyl podobna historie. Twoja z synkiem rozsmieszla mnie do lez. Ja rowniez mialam podobna sytuacje z dzieckiem. Tak mnie zaabsorbowalo jego ubranie, ze sama wyszlabym bez spodnicy.
OdpowiedzUsuńAde - witam Cie serdecznie! Jak od Stardust to biore w ciemno:) Ludzie powiadaja, ze rodziny sie nie wybiera a przyjaciol tak. Ja znajomym nie potrafie powiedziec nie i niestety wsrod nich zdarzaja sie i wampiry energetyczne ktore nie chca sie same odczepic :)))
OdpowiedzUsuńHistoryjka zabawna, ale ja i tak współczuję Ci, że musisz co j akiś czas obcować z Petronelą. Z każdym wpisem na jej temat bardziej jej nie lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku (jak najmniej wizyt Petroneli!)
Motylek
Motylku - Petronela to kobieta dynamit i nigdy nie wiadomo co wymysli i z jaka bomba wpadnie do mnie nastepnym razem :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za zyczenia, rowniez zycze Ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Jednym słowem: "Rozmawiałam z nią, i nie dała mi dojść do słowa" :D
OdpowiedzUsuńdobrze, że na wycieczki nie zabierasz ;)
Szczęśliwego!
Grey Wolf - ona jest szybsza od karabinu maszynowego. Niestety raz sie z nami wybrala i nie jestem w stanie nawet opisac tego co sie wtedy dzialo. Na szczescie byla to wycieczka kilkugodzinna. Zgubilismy ja kilka razy ale wracala jak bumerang.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ataner kochana ta Twoja Petronela jest nie do podrobienia. Ją powinni w tv nadawać, uśmiało by się społeczeństwo. Dobrze, że się nie udusiłaś, a czy Petronela w ogóle zauważyła, że się dusisz? Wątpię, przecież ona jest tak zajęta sobą, że nikogo nie zauważa. A tak a pro po, zastanawiam się skąd masz ten swój pseudonim, bo dzisiaj wróciłam z Poznania i tam widziałam napis na budynku firmy "ATANER". Zbieg okoliczności, prawda?
OdpowiedzUsuńRineczko - nie, to nie zbieg okolicznosci jestem wlascicielka polowy Poznania :))))
OdpowiedzUsuńA tak powaznie to zbieg okolicznosci.
Petronela jest jedyna i takiej drugiej raczej nie ma, moze i dobrze. Tego, ze sie prawie udusilam nawet nie zauwazyla.
nom wyobrażam sobie udręki ;)..a co właściwie znaczy 'Ataner'? :)
OdpowiedzUsuńGey Wolf - przeczytaj od tylu to zgadniesz:)
OdpowiedzUsuńaaa..ale proste :)..i ładne imię ;)..a może wiesz co znaczy Shayneen?? :D
OdpowiedzUsuńGrey Wolf - dzieki, nie mam pojecia co oznacza to slowo, moze nazwisko albo imie.
OdpowiedzUsuńno, ale jakoś się tłumaczy po angielsku :)..shay neen..
OdpowiedzUsuńZdarzyło mi się wyjechać z domu w klapkach drewniakach i cały czas się dziwiłam, dlaczego mi tak niewygodnie się prowadzi.Zdarza mi się wyjść do sklepu z pustym portfelem i bez karty, ale sklep mam w odległości 70 m od domu i mieszkam na parterze, więc nie jest to udręka, ale w butach o różnych obcasach jeszcze mi się nie zdarzyło wyjść.A wiesz, moja koleżanka wylądowała na porodówce z jedną sztuczną rzęsą i umalowanym okiem, drugiego już nie zdążyła przystroić.Do tego miała wylakierowane paznokcie i położnik zrobił jej piekielną awanturę. A ona po prostu wybierała się na sylwestra, gdy ją bóle złapały.Życie bywa czasem zabawne.
OdpowiedzUsuńmiłego, ;)
Anabell - Chyba kazdemu z nas zdarzaja sie zabawne sytuacje. Petroneli takie wypadki wpadki przytrafiaja sie srednio raz w tygodniu.
OdpowiedzUsuńI raczej to nie jest pech.
Pozdrawiam:)
ważne, że się wszystko dobrze kończy ;)
OdpowiedzUsuńAtanerku kochany, przyjmuj Petronele, jesli mozesz, bo z tego takie cudnie zabawne historie powstaja!
OdpowiedzUsuńUcalowania od rozbawionej do lez Joter