- Wydaje mi się, ze nawet brązowe konary drzew są zielone.
- Chyba się lekko zagalopowałaś w zachwycie. - Skarcił mnie p.. Niech sobie mówi co chce ale takie odniosłam wrażenie bo wszystko dookoła było porośnięte drobniutkim mchem. Wyższe partie bardzo delikatnie a dolne zupełnie.
- Nie stój tak blisko bo już cie widzę na zielono. - Żarty p. jakby potwierdzały moja wcześniejszą opinie o tym miejscu.
Z mostka widziałam rozległą zatokę bez mgły o wietrze jeszcze nic nie wiedziałam.
- Aj, aj ale tu milo! - Znów wyrwało mi się przedwcześnie. Po kilku metrach wiatr dal znać o sobie. Może to sugestia ale tutaj mało wiało i cudownie morzem pachniało.
Pierwszy raz w życiu widziałam "UFO" z tak bliska. Kąpiących się nie było w wodzie, kilka osób przebywało na piasku z dala od wody Oceanu. Pochylona z rezygnacja głowa nie wróżyła niczego dobrego. Temperatura wody zatoki nie różniła się zbytnio od tej na otwartej przestrzeni. Pan surfer nie miał zadowolonej miny wychodząc z wody. Miał sina twarz od zimna i jeśli miał katar to tego nie było widać.
Rozpoczął się odpływ i jak zwykle pozostawiał po sobie skarby. O mały włos nie nadepnęłam na szczątki kraba po którym pozostał kawałek łapy uzbrojonej w szczypce. Piasek był bardzo miałki i pomieszany ze srebrnymi okruchami miki.
Fale piętrzyły się nieustannie w dali ale już nie docierały do swego przeznaczenia sprzed godziny.
Tu gdzie teraz idziemy jeszcze niedawno było dość głęboko. Czy może być lepsze miejsce do nakręcenia filmu o ukrytym skarbie przez piratów.
Skała wchodząca w wodę ociekała leniwym wodospadem a mchy bezlitośnie wykorzystywały źródło słodkiej wody niezbędnej do życia. Cofający się ocean obnażył swoje kolorowe życie i dzięki temu taki „wilk morski” jak ja mógł dotknąć je gola ręką.
To nie kolorowa rafa koralowa tętniąca życiem ale nawet na takim kawałku podwodnego życia spotkałam jego ciekawa namiastkę. Małże jakby prześcigały się w ubarwieniu swoich muszli.
Zielonkawe z brązowymi wypustkami stworzenia bardzo szybko reagowały na dotyk zamykając się. Były miękkie i wyglądały niegroźnie. Obawiałam się dotknąć je bezpośrednio ręką. Zastosowałam dotkniecie klapkiem bo nie chciałam ryzykować kontaktu z paraliżującą substancja ich ciał.
Miniaturowe białe wulkany tez kryły w środku jakieś stworzenia.
W powrotnej drodze szliśmy sucha noga po dnie oceanu, który ustąpił nam miejsca. Plaza teraz była trzykrotnie szersza i zupełnie zmieniła wygląd zatoki.
Necisz mnie, necisz tym Oregonem:)) I dobrze, ale to odloze na przyszlosc:)) Mam nadzieje niedaleka;)
OdpowiedzUsuńDla mnie Oregon to jeden z najbardziej pieknych stanow w USA - milosniczki lasow i gor. Nawet ocean i plaze wydaja mi sie piekne i do zniesienia, odwrotnie do florydzkich. Buziaki!
OdpowiedzUsuńSerpentyna
nom jak byś postała dłużej też byś mchem obrosła ;)..takie mechate konary super wyglądają..soczysta zieleń..w Bieszczadach nie ma takich zadbanych ścieżek, dzikie raczej :)..
OdpowiedzUsuńa parzących meduz nie było? :)..te białe to chyba omułki..nad Soliną są takie plaże jak deszcz długo nie pada :D
a które to UFO?
OdpowiedzUsuńOch, jak to dobrze, że pokazujesz kawałek świata! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńA gdzie to UFO, bo jakoś nie dojrzałam? Ale ,że jest tam pięknie, to fakt. Nigdy jeszcze nie byłam w miejscu, w którym byłby tak duży odpływ. To bardzo ciekawe doświadczenie. Te małe "wulkany" to chyba pąkle. Gdy statek jest długo w morzu to obrastają całkiem nielicho jego burty poniżej linii wody.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
do Oragonu chcialam jechac zaraz po obejrzeniu filmu Old Joy, ale jakos tak zeszlo. Musze namowic polowice na letni wyjazd :)
OdpowiedzUsuńStardust - ladnie tam i jest co ogladac. W takim razie bede czekala na Twoje relacje :)
OdpowiedzUsuńSerpentynko - florydzkie plaze rowniez sa ladne ale te oregonskie bardziej mi sie podobaja.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Gry Wolf - na parzace meduzy na szczescie nie natrafilam.
OdpowiedzUsuńPiszac UFO mialam na mysli tego goscia calego w kombinezonie jakos tak z Ufiakiem go skojarzylam :)
Aneto - fajnie, ze Ci sie podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Anabell - ocean kryje w sobie wiele przeroznych stworow a to tylko namistka. Odplyw faktycznie byl dla mnie niesamowitym zjawiskiem i ciesze sie, ze moglam to zobaczyc.
OdpowiedzUsuńPisalam juz do Grey Wolfa, sama nie wiem dlaczego tego goscia calego w kombinezonie skojarzylam z Ufiakiem.
Pozdrawiam :)
Artdeco - namawiaj meza, namawiaj. Jest tam co ogladac!
OdpowiedzUsuńFilmu niestety nie widzialam.
Pozdrawiam :)
W ktorym miesiacu bylo tak ladnie bo teraz to chyba nieco chlodniej?
OdpowiedzUsuńTerko - bylismy tam na przelomie siernia i wrzesnia.
OdpowiedzUsuńa nom podobny do ufoludka :)..ja kiedyś miałem spotkanie 3go stopnia z ufobabką! (albo potworem z bagien) :D..a już myślałem , że teraz tak tam zielono ;)
OdpowiedzUsuńOregon musi być naprawdę piękny.
OdpowiedzUsuńTo ja wzrok wysilam by na którejś fotce dojrzeć to UFO. Wzrok wytężam, bo nic nie widzę i zastanawiam się czy to tylko ja nic nie widzę, czy inni widzą? A ty piszesz, że to ten facet cały na fioletowo. Normalnie jaja sobie robisz hehe. Co do zdjęć to fotki piękne, okolice musiały być cudowne i faktycznie cało tak na zielono. Pięknie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak tylko się ciepło zrobi, jedziemy do Oregonu:-)) ależ tam pięknie:-)
OdpowiedzUsuńZnowu ciekawa fotorelacja! Ja tez bym tego faceta w kombinezonie za UFO;udka wziela, no przeciez tak wyglada...
OdpowiedzUsuńI chyba dobrze, ze w Baltyku takich zwierzat roznych nie ma, bo nie mozna by bylo po falach skakac ze strachu:)
Pozdrawiam :)
Grey Wolf - to musisz to spotkanie koniecznie opisac :)
OdpowiedzUsuńArytko - nie tylko musi ale jest :)
OdpowiedzUsuńRineczko - chcialam tylko troszke pofantazjowac a wyszly z tego niezle jaja.
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie dlaczego Ty tego goscia widzisz we fioletach bo u mnie jest w czarnym kombinezonie.
Buziaki:))
Lotnico - warto, nam sie bardzo podobalo :)
OdpowiedzUsuńPolecam Oregon i w gorach i nad oceanem.
Wildrose - pisalam kiedys u Ciebie, ze jestesmy siostrami blizniaczkami i podobnie myslimy:)
OdpowiedzUsuńPrawda, ze wyglada na UFOludka!
Chodzilam szukalam ale bursztynu nie znalazlam.
Pozdrawiam serdecznie:)
a to było w Czachach, nie pamiętam nazwy, ale jeziorko było koło toru wyścigowego, idziemy brzegiem pod wieczór, pusto, nikogo wokół!, a nagle coś się wyłania z wody, głowa, tułów i reszta..wychodzi starsza babka, ze spuszczoną głową, mija nas, jakby w ogóle nie zauważyła, idzie na ukos przez łąkę, do jakiejś chatki pod lasem :)
OdpowiedzUsuńMoje niespełnione marzenie zobaczyć jak wygląda przypływ i odpływ oceanu! Dzięki Tobie mogę sobie chociaż trochę to wyobrazić. Duze buziaki!
OdpowiedzUsuń