Dzisiaj wyruszamy na całodniowy wypad w góry. Jedziemy na spotkanie jedynego miejsca w USA, jeziora w kraterze wulkanu. Nie miałam nic przeciwko pobudce wcześnie rano bo nadchodzące atrakcje i tak nie pozwalały mi spać spokojnie. Obudziłam się dużo wcześniej niż p. ale dla zasady dosypiałam na silę. Długo nie poleżałam sobie bo zdyscyplinowany towarzysz podróży wstał po sekundzie gdy alarm oznajmił czas kolejnej przygody. Grzecznie wyszłam z namiotu gdy usłyszałam szumiący palnik maszynki gazowej.
Kawa będzie gotowa za chwilę więc już można przywitać mglisty i zimny poranek.
Kawa będzie gotowa za chwilę więc już można przywitać mglisty i zimny poranek.
Przetarłam oczy bardziej ze zdumienia niż z zaspania bo nasza sąsiadka w stroju zimowym już chyba od dawna "kręciła" haczyki dla swojego męża. Już teraz wiem, i jestem święcie przekonana, ze nie jestem ideałem zony.
Na wpół świadoma otoczenia wdałam się w rozmowę z sąsiadką. Jak zwykle rozpoczęłam od zwyczajowego "Hi", które okazało się tym ziarnem, które porusza śmiercionośną lawinę. Nie zrozumiałam nic oprócz jednego pytania. Sąsiadka, nie przerywając pracy wskazała na p. upychającego do naszego auta niezrozumiale jeszcze dla mnie przedmioty, zapytała dokąd jedziemy.
Ja ciągle jeszcze rozmarzona o ciepłym śpiworze i niezdolna do normalnych reakcji nie byłam w stanie odpowiedzieć ale moja podświadomość już działała i padła prosta, jednoznaczna odpowiedz.
- Crater Lake. - Kobieta nie wypuszczając z rak przedmiotów, które w nich trzymała, oparła ręce na stole.
- O, to cudowne miejsce. - Wzniosła wzrok ku niewidocznym gwiazdom o tej porze doby i zamilkła. Kocham podróżować we dwójkę z kimś takim jak p., właśnie podał mi kolejna kawę tak gorącą, ze kubek parzył dłonie.
- To jest miejsce w, którym zobaczysz prawdziwy błękit. Jak nie zobaczysz Crater Lake to nic nie wiesz jak wygląda niebieski kolor. Szczęśliwej drogi. - Widocznie nie czekala na odpowiedź bo zajęła się swoja mozolna praca. Jako dobrze wychowana podziękowałam jej, tak zupełnie ad hoc.
- Crater Lake. - Kobieta nie wypuszczając z rak przedmiotów, które w nich trzymała, oparła ręce na stole.
- O, to cudowne miejsce. - Wzniosła wzrok ku niewidocznym gwiazdom o tej porze doby i zamilkła. Kocham podróżować we dwójkę z kimś takim jak p., właśnie podał mi kolejna kawę tak gorącą, ze kubek parzył dłonie.
- To jest miejsce w, którym zobaczysz prawdziwy błękit. Jak nie zobaczysz Crater Lake to nic nie wiesz jak wygląda niebieski kolor. Szczęśliwej drogi. - Widocznie nie czekala na odpowiedź bo zajęła się swoja mozolna praca. Jako dobrze wychowana podziękowałam jej, tak zupełnie ad hoc.
Było dość chłodno ale dramaturgię dnia uzmysłowiłam sobie po dwóch godzinach gdy zobaczyłam temperaturę panującą na zewnątrz, na zegarach auta. W miarę wspinania się na piętrzące się przed nami góry temperatura spadała i po uiszczeniu opłaty za wstęp na teren parku narodowego było już 2C.
Szkoda, ze nie poślubiłam czarodzieja mogącego rozproszyć gęstniejącą mglę. Nasze rozmowy skończyły się wraz z pojawieniem się braku jakiejkolwiek widoczności. Jechaliśmy pół godziny w krainie wyobraźni, nic nie było widać dookoła i tylko nasze wesołe usposobienie rysowało kolorowe krajobrazy. Gdy tylko wyobraziłam sobie jak przebijamy się ponad mglista chmurę na szybie auta zaczął osiadać śnieg.
Prysły złudzenia i rzeczywistość przemówiła faktami do jeszcze bujającego w obłokach rozumu, dojechaliśmy na skraj krateru. Przed nami powinien roztoczyć się niezapomniany do końca żywota lazur toni zamkniętej w wulkanie.
Gdyby ktoś nie wierzył to właśnie prężę się skulona w padającym śniegu będąc na wakacjach. Latem, w sierpniu w Oregonie. Zero stopni Celsjusza dopełniło tragedii i niepowodzenia naszej wyprawy.
Byłam i nie widziałam tego co chciałam zobaczyć ale życie toczy się dalej i nie mogę do niego mieć pretensji bo i tak okazało wiele łask, których mogłam doświadczyć przez cale moje zycie od swych narodzin.
Błędnie myślisz, jesli idzie o to, że niby nie jesteś idelaną żoną. Wręcz przeciwnie, jesteś idealną żoną! Mało która umie tak męża ustawić, żeby pewne rzeczy robił sobie sam i jeszcze żonę wyręczał :DDDD
OdpowiedzUsuńNastępnym razem będzie cudny lazur nieba.
Ostatnio jak wchodzilismy na wydmę Czołpińską, było łądnie. Jak bylismy w połowie wydmy to lało (piach się lepił do butów niemiłośiernie - straszna jest pustynia gdy leje :DD), a jak wchodziliśmy na latarnię, po 10 za wejście, to oddalonego o 100 metrów Bałtyku nie było widać. Zdjęcia robiliśy na czuja :DDDD
Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem zajrzalem i przeczytałem.Byłem, widziałem lazur i w życiu tak nie zmarzłem jak nad tym stawem. A lato było. :)
Niedaleczko Lava Butte jak mi się wydaje.
Też warte zajrzenia. Szczególne wrażenie robią jaskinie po gorącej lawie.
Pozwolę sobie zajrzeć od czasu do czasu.
Jacek.
No i się pomieszało :(. Aż musiałem zajrzeć do archiwum :)
OdpowiedzUsuńLava Butte to szczyt wulkanu do zwiedzania niedaleko Bend. Też wrażenie robi. Szczególnie widok ze szczytu - kilometry lawy wkoło porośnięte tylko skarlałymi krzewikami. Tysiące lat i nic nie rośnie. Dopiero jak się lawa kończy las się zaczyna. A jaskinie wulkaniczne trochę dalej. Craters of the moon. Idaho.
Pozdrawiam i będę zaglądał. Może coś znajomego (albo i nie :) znajdę :)
Jacek
niesamowite; musze zmienic podejscie do zwiedzania, my tylko do muzeum lub filharmonii, a tyle pieknych okolic nie zauwazamy. Takiego zimna w lecie nie przezylam, ale w Polnocnej Dakocie niezle przemoklismy :) artdeco
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, Ataner - moze nastepnym razem pogoda bedzie wspolpracowac. Ach, ten Oregon, ktory zawsze chcialam zwiedzic i nie udalo mi sie...Z usciskami - Serpentyna
OdpowiedzUsuńTy się ciesz, że nie jesteś idealna. Z kimś przewidywalnym i nudnym, Twój P. nie wytrzymałby ani sekundy! :-))))
OdpowiedzUsuńCzyli co? Czeka Was powtórka z rozrywki?
Pozdrawiam walentynkowo!
Ataner nic straconego, przecież zawsze możecie tam wrócić. Widok pewnie musi być przepiękny, więc nie ma co lamentować, tylko pojechać tam jeszcze raz. Buziaczki
OdpowiedzUsuńTo zupełnie jak moja wycieczka na szczyt Tatrzańskiej Łomnicy.Wpierw kilka podejść do kolejki linowej zakończone fiaskiem bo już nie było miejsc i wreszcie udało się. A na szczycie nie widziałam własnych palców gdy wyciągnęłam przed siebie rękę. A wrażenie i tak było ogromne, bo na szczycie z trudem mieściła się stacja kolejki i schronisko, a wszystkie tarasy widokowe były usytuowane nad przepaścią, na pomostach.Widoki z tego szczytu obejrzałam niestety tylko na kartkach pocztowych.Jazda kolejka linową we mgle gęstej jak mleko to też atrakcja - zwłaszcza na odcinku, gdy jest baaardzo duży odstęp pomiędzy podporami. A może
OdpowiedzUsuńjeszcze raz tam się wybierzecie? My niestety nie- już nie to zdrowie.
Miłego, ;)
Szkoda, że mieliście takiego pecha z pogodą... naprawdę szkoda.
OdpowiedzUsuńa mnie się tam podoba.... :p handbikerka
OdpowiedzUsuńAneto - o cholera ale ze mnie hetera i wcale o tym nie wiedzialam:)
OdpowiedzUsuńMalzonek jest taki szarmancki tylko na wakacjach a do Oregonu juz nie pojedziemy ponownie.
Jacku - witaj na moim blogu, zapraszam serdeczmie. My niestety nie mielismy tego szczescia wiec pozostaja nam tylko zdjecia w inernecie zrobione przez innych:)
OdpowiedzUsuńArtdeco - wierze, ze ktoregos dnia zdecydujecie sie na podroz dookola Ameryki:)
OdpowiedzUsuńSerpentyno - skad ja wezme tyle silnej woli aby uwierzyc, ze w Oregonie nie bedzie mgly jak znow tam przyjade:)
OdpowiedzUsuńFusillko - z Chicago do Oregonu to jest wyprawa a nie wycieczka i na razie takowej nie planujemy.
OdpowiedzUsuńDziekuje za zyczenia i przesylam serduszka:)
Rinko - ja wcale nie lamentuje. Nie udalu nam sie zobaczyc jeziora i mowi sie trudno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Anabell - ja juz nawet pokochalam mgle i takiej mgly jak w Crater Lake mozeci mi pozazdroscic:)
OdpowiedzUsuńMotylku - nie tylko my mielismy pecha, bo oprocz nas bylo tam chyba z trzydziesci osob i wszyscy mielismy zdziwione miny.
OdpowiedzUsuńEwo - widze, ze i Ty jestes milosniczka mgiel:)
OdpowiedzUsuńNo to mieliscie wyjatkowego pecha:(( Przejechac tyle mil i nie zobaczyc tego co sie planowalo, to strasznie denerwujace jest. Ale jestescie mlodzi, moze jeszcze kiedys sie zdecydujecie:))
OdpowiedzUsuńZanaczam, że to był tylko żarcik:DDD
OdpowiedzUsuńPo prostu tekst o kręceniu haczyków i skojarzenie z byciem idealną żoną, po prostu mnie rozśmieszył, tak że nie mogłam się powstrzymać od komentarza :DDDD
Bardzo lubię Twoje poczucie humoru!
Pozdrawiam ciepło!!
Miło pogadać.
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie mogę wrzucić panoramkę na maila. Jak chcesz. Bo nie wiem czy by mnie to jeszcze bardziej nie zdołowało :)
Kiedyś oglądałem ,,prezydenckie głowy'' a jak wróciłem do domu to przeczytałem że parenaście mil dalej jest Sioux Ziółkowskiego dużo większy okaz i z polskim rodowodem. A nawet jest dzień w roku co można się przespacerować po jego wyciągniętej ręce.
Zacząłem rwać włosy z brody ale nie pomogło :(
To tak na pocieszenie :)
Pozdrawiam.
Jacek
No i pogoda splatala figla! Bywa, niestety... moze nastepnym razem zobaczysz to co sobie zaplanowalas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawim :)
Atanerku, czasami trzeba namalowac sobie lazur na kartce, zamiast jechac w sina mgle tyle mil. Jednak z drugiej strony nie poowstalaby taka ciekawa historia! Przyznam ze w sierpniu 2C to duzo, duzo za malo. Sciskam wiec goraco.
OdpowiedzUsuńStardust - troche zmarzlam a potem byla kupa smiechu. Crater Lake nie byl naszym jedynym celem podrozy wiec mowi nie trudno. Nie widzialam blekitu ale za to snieg latem to tez wielka frajda:)
OdpowiedzUsuńJacku - przesylaj zdjecia, przesylaj czekam niecierpliwie. Oj troszke zawaliles z tym Crazy Horse, jak masz niedaleko to jedz. Wiem, ze w Ameryce wszedzie daleko i pewnie tak jak i Ty, ja nie pojade ponownie aby obejrzec Crater Lake.
OdpowiedzUsuńMonument Ziolkowskiego widzialam dwa razy w odstepie kilku lat i wedlug mnie parce posuwaja sie wolno. Mozesz sprawdzic postep prac na moim blogu (posty Crazy Horse i Crazy Horse2, lipiec i pazdziernik 2010).
Pozdrawiam serdecznie:)
Aneto - a ja bardzo lubie, ze czytasz dokladnie tekst i demaskujesz mnie humorystycznie w swoich komentarzach:)
OdpowiedzUsuńCzekam na wiecej:)))
Wildrose - prosze Cie o troche cierpliwosci, jeszcze napisze czego nie zobaczylam przez mgle.
OdpowiedzUsuńI nie jestem wsciekla ani nie zaluje:)
Pozdrawiam:)
Joter - pomijam lazur bo widzialam u Motylka bardzo ladne zdjecia. Jedyny problem to, ze sniegu bylo za malo aby ulepic balwana. Wtedy wycieczka bylaby udana.
OdpowiedzUsuńBuziaczki:)
Niestety, dalej niż Ty. Trochę daleko z Polski :(
OdpowiedzUsuńPrace trwają wolno bo polska rogata dusza odmówiła pomocy governmentu w solidarności z indianami :) A tradycję pewnie podtrzymuje po zmarłym rodzina. Zaraz sprawdzam ,,końskie'' posty, jakoś wcześniej nie znalazłem. I wrzutę zrobię.
Pozdrawiam
Jacek
Ekstra. Zagłębiłem się trochę dalej :).
OdpowiedzUsuńTrochę droga ta wycieczka po ręce wodza rzeczywiście. A wieloryba widziałem ze 101 w Oregonie. I mimo tego że przez ,,załogę'' zostałem wyśmiany wiem że tam był.:)
Cieszę się że piszesz i malujesz :) bloga.
Dla mnie wzruszająca retrospekcja i dużo nowego.
Powodzenia
Jacek
Jacku - ja Ci wierze, ze widziales wieloryba bo ja sama przez przypadek go ujrzalam. Przypadkowosc takich zdarzen tym bardziej je uatrakcyjnia.
OdpowiedzUsuńZ Polski faktycznie masz troszeczke dalej ale w koncu to tylko 10 godzin LOT-em i juz jestes:)
Milego dnia:)
Dzięki. Sam już sobie przestałem wierzyć.:)
OdpowiedzUsuńHmmm... 10 godzin... Niby tak jak Ty samochodem :)
Pomyślę :)
Jakbyś była w pobliżu.... Mniam :)
http://biznes.onet.pl/pod-tym-mostem-zmiesci-sie-palac-kultury-i-nauki,18491,3535238,0,fotoreportaze-detal-galeria#id7376675
Jacku - Jezeli mowimy o ekstremalnych przezyciach to nigdy nie zapomne trwogi jaka mi towarzyszyla stojac po srodku mostu Royal Gorge Bridge w Kolorado. Wiki pewnie ma jakies zdjecia albo Google. Pod nogami byly deski oddalone od siebie na tyle aby widziec przepasc!
OdpowiedzUsuńPrawie ucalowalam ziemie po jego drugiej stronie ale czekal mnie jeszcze powrot. Ufff.
Pozdrawiam. :)
no tak widoki takie jak z Babiej Góry często ;)
OdpowiedzUsuńhaha, ale trafilam:) Pozdrawiam z Oregonu, mieszkam w Portland - a crater lake jest naprawde cudne, szkoda, ze na taka pogode trafiliscie - zeszle lato rzeczywiscie bylo fatalne pod tym wzgledem.
OdpowiedzUsuńGrey Wolf - masz racje, gdyby nie tekst to taki widok mozna przypisac wielu miejscom :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ania_2000 - Witam serdecznie na moim blogu! To troszke mi lzej na sercu. Myslalam, ze Oregon splatal figla pogodowego tylko w tym czasie kiedy ja przyjechalam :)
OdpowiedzUsuń