1

czwartek, 26 maja 2011

Leje żabami.

Jak sięgnę pamięcią to nie pamiętam takiego zimnego maja. To się w głowie nie mieści aby do dzisiaj zamiast chłodzenia, ogrzewanie hulało na cały regulator. Jest mgliście i deszczowo, przenikliwy i wilgotny chłód nie zdradza nadchodzącego lata a wręcz przeciwnie nastraja jesiennie. Centrum miasta jest ukryte we mgle i górne części wysokościowców są zupełnie niewidoczne.
Rano wychodząc z domu wyglądam jak przebieraniec bo niby w upalnym Chicago długie spodnie, zakryte buty i płaszcz pod koniec maja to zupełnie niespotykany widok. Nie można jednak ubierać się inaczej gdy pogoda nie rozpieszcza i temperatura waha się w okolicach 5°C. W południe dochodzi do 15°C i ani kreski więcej.
Z obawą spoglądam na nasz mini ogródek i już gnijące kwiaty. W taką pogodę to jedynie wrzos cieszy się i dostał pięciocentymetrowych, niekontrolowanych przyrostów.
- Zrobię kawę a ty przytnij go ładnie bo już zaczyna wchodzić na trawę. - Przebywanie na łonie natury to nie lada poświęcenie gdy można się nią cieszyć tylko zaraz po deszczu i jednocześnie zaraz przed nim. P. dzielnie ruszył do pracy a ja do kuchni. Po chwili wyniosłam gorącą i pachnącą kawę na nasz ogrodowy stół. Para unosiła się nad filiżankami jak z lokomotywy.
- Ojej! Matko jedyna! - Odwróciłam się w stronę krzyczącego p., który w podskokach z nożycami w dłoni zmierzał w moim kierunku. Dobrze, ze przed sekund
ą kawa stanęła na blacie bo niechybnie bym ją rozlała.
- Ale mnie franca wystraszyła! - No nieźle pomyślałam. P. przemknął obok mnie i wydusił z siebie kilka słow znikając w mieszkaniu.
- Idź zobacz potwora. - Na pewno nie. Stoję blisko drzwi na betonie i nie mam zamiaru ruszyć się z tego bezpiecznego miejsca dopoki nie dowiem się o co chodzi.
- No chodź. - P. z aparatem fotograficznym min
ął mnie ale tym razem w przeciwnym kierunku. Kucnął przed wrzosem robiąc zdjęcia. Wcale się nie dziwie, ze mieszkają u nas ropuchy. Wilgotno na świecie, ciepło od domu a w krzewach wrzosu jest miejsce na idealny dom dla płazów.
- Może chcesz ja pocałować?
- Przestań, przecież nie cierpie płazów i gadów, pająków i robak
ów.
- To chociaż popatrz jak wyglądałaś zanim cie pocałowałem.

38 komentarzy:

  1. znajac siebie uciekalabym bez myslenia o aparacie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ataner, to najpiękniejszy z najbrzydszych potworów i zupełnie łagodny, nie ma zębów, pazurów, nie pluje ogniem, tylko brodawki na ciele wydzielają drażniącą substancję, na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał kłapnąć paszczą, choćby pies. Nawet skakać nie umie, tylko lezie niezdarnie, a pożyteczny potwór niezmierzenie. I bezbronny. O matko, a może to książę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka brzydka ,ze az piekna ! Ma sens ? Jest pozyteczna,bo uwielbia slimaki, roslinek nie rusza- wiec pozyteczna. Moze jest nawet pod ochrona ?
    To ze z pocalowanej robi sie ksiaze - niech bedzie, ale jakby z naszych ksiazat po pocalunku robily sie ropuchy to juz mniej ciekawe...he,he...

    OdpowiedzUsuń
  4. Artdeco - Mnie na wszelki wypadek zamurowalo:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Maria - Ta chyba byla ciezarna bo nawet dala sie poglaskac synowi ale nie zdecydowal sie jej pocalowac. Powiedzial, ze poczeka jeszcze kilka lat:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnicy - Ja na wszelki wypadek starego meza caluje coraz rzadziej:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielce przystojna ropucha.I baaardzo dorodna. Ropuchy na całym świecie są pod ochroną. A tak nawiasem to jest na Ziemi coraz mniej wszelkich płazów, co jest związane z dużym zanieczyszczeniem i zaburzeniami w gospodarce wodami podskórnymi.Pomyślałam sobie,że często się jednak zdarza,że ten całowany przez nas "książę" zmienia się w jakiegoś potwora-może nawet szkoda,że nie w ropuchę, co byłoby z pożytkiem dla naszego ogrodu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj, Ataner - i ja mysle ze przemiany na swiecie i w ludziach spowodowaly i ta ze z naszych ksiazat powstaja potwory, zaraz po pocalunku. Mimo pozytku jaki przynosza, mimo piekna w brzydocie ktore nam niektorzy sugeruja i ja wolalabym nie byc rankiem witana przez ropuche. Wyszukala sobie piekna scenerie do portretu, nie powiem. Moj syn mieszka w Bostonie wiec jego meldunki klimatyczne podobne do Twego - chlodno i mokro, dzieci maja malo okazji do zabawy na zewnatrz. Ale gdy przypomni sobie arkansowskie upaly i wilgotnosc to i tak zadowolony. Jeszcze niby nie nadeszly, ich zwyczajowy czas to 1 czerwiec czyli za kilka dni. A tymczasem wciaz mamy burze i zagrozenia tornadowe. Zycze bardziej suchego weekendu - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  9. a fuj, okropne to żabsko:)
    pogoda rzeczywiście barowa u Was!

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedyś mąż mnie zabrał na ryby, to znaczy on łowić, a ja leżaczek, książka i kawa w termosie. Pięknie było dopóki mnie żaby nie zaczęły 'obskakiwać'. Cały dzień spędziłam w samochodzie, leżąc na brzuchu na tylnym siedzeniu, wystawały mi nogi na zewnątrz. A czytałam Zabić drozda. Dokładnie pamiętam, taką traumą były te żaby, haha

    OdpowiedzUsuń
  11. Hee..hee.., a może to Twój taki był, zanim go pocałowałaś?
    Takiej dużej to nie widziałam, ale z żabkami jestem za pan brat. Często napotykam u siebie w piwnicy, ale takie wielkości pięści, szaro bure, a zielonych jest pełno koło domu, salamandry sie trafiają. Paręnaście kroków od domu płynie dość spory potok i jest niewielkie rozlewisko.
    Całe szczęście, ze nie ma komarów w ogóle, bo tego bym nie zdzierżyła.

    OdpowiedzUsuń
  12. O rety!!! Ale okaz!!!
    Wcale sie nie dziwie, ze Cie zamurowalo, to nawet moze grozic paralizem z samego rana:))
    Stardust

    OdpowiedzUsuń
  13. pocieszę Cię, u nas jest może i ciepło, ale deszczwo :D handbikerka

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna żabka. Mnie pewnie też by zamurowało. Godna podziwu jestem dla p. że pomyślał o aparacie i uwiecznił to spotkanie. Kto by pomyślał, że u Was jest tak zimno. No u nas też nie za gorąco, ale bywa 25 stopni ciepła. Teraz za oknem też leje, ale nie żabami hehe. Aha komentarz pod poprzednim postem jakimś cudem mi znikł. Chyba go dobrze nie zapisałam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Anabell - Ten "moj" zawsze mi powtarza, ze jest pod ochrona i z tego wynika, ze do ropucha jest mu bardzo blisko, blizej niz sobie to wyobraza.
    Nawet bez powrotnej przemiany w ropucha bardzo przydaje sie w ogrodzie:))

    OdpowiedzUsuń
  16. Margarytka - Ropuch ropusze to zawsze ladne zdjecie zrobi:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Serpentyna - Suchy weekend nam nie grozi bo pogodynka piorunami straszy. Mnie na szczescie te przemiany nie dotycza bo moj ksiaze pozostaje caly czas taki jakiego sobie wymarzylam.
    Malo tego, ze wody na zewnatrz pod dostatkiem to jeszcze nas sasiedzi zalali i mamy powodz w domu, podloga do wymiany:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Ola - Pogoda rzeczywiscie niedlugo wykonczy moja watrobe:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Kasia.eire - Dobrej lektury to nawet zaby nie zniszcza a ja na twoim miejscu lezalabym na dachu samochodu:))

    OdpowiedzUsuń
  20. Azalia - Moj byl o wiele gorszy niz ta ropucha i z litosci go pocalowalam:)))
    Oplacilo sie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Stardust - Juz tyle stresow przezylam z p., ze ta sytuacja to maly pikus. Jestem pewna, ze jutro lub pojutrze znow cos nas zaskoczy:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ewa - To ja zamieniam sie z toba na pogode bo ja wole deszczowo i cieplo niz deszczowo i zimno:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Rinka - To wszystko wina bloggera znow mieli klopoty i chyba padlo akurat na ciebie, ze twoj komentarz zniknal:(
    W tym roku pogoda plata figle bo normalnie o tej porze to nawet kostium kapielowy parzy.
    p. zawsze ma pod reka jakis aparat fotograficzny i dodatkowo obecnie poluje na jakis nastepny.
    Dziekuje za piosenki:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Buahahahaha! O Jezu! Ale się uśmiałam. Mało brakowało, a byłabym się popłakała. Ataner i P: jesteście niesamowici o czym świadczy moje pięciominutowe wycie ze śmiechu :) Wielkie dzięki za tak pokaźną dawkę dobroczynnego śmiechu :) Dzięki Wam wyjątkowo miło rozpoczęłam mój dzień :)

    A co do maja - tegoroczny jest wręcz tragiczny. U mnie na okrągło deszcz i silny wiatr. Rano jest tak potwornie ponuro, że kiedy wstaję, mam wrażenie, iż jest zima. Szaro, brzydko, deszczowo. A wieczorami jest mi najzwyczajniej na świecie zimno - bez termofora nie wchodzę do łóżka ;) A nie należę do zmarzluchów.

    Żegnam się z wielkim rogalem na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Taita - Milo mi, ze w pochmurne dni dostarczylam ci dawke usmiechu. Teraz tez sie smieje ale wtedy to nie bylo mi tak wesolo.
    Wszyscy z utesknieniem oczekujemy pogodnych dni, zycze ci poprawy aury i milego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Przypomniało mi się .. hihihi. Miałam kiedyś taka historię: byłam jeszcze szkolna i spędzałam wakacje u dziadka nad stawami. Kiedyś rano budzę się w pozycji brzuszno-zwisającej głowy z łóżka, otwieram oczy skierowane na podłogę i widzę .. ropuchę wielkości spodeczka od filiżanki! Później już nigdy w życiu nie wstawałam tak szybko z łóżka!!! Musiała wskoczyć jakoś przez otwarte nocą okno. hihihi

    OdpowiedzUsuń
  27. Aneta - Pozycja brzuszno-zwisajaca pozostala mi do dnia dzisiejszego, p. zawsze zastanawia sie jak mozna tak spac na lozku 2mX2m
    Zobaczyc zabe zaraz po przebudzieniu, to raczej srednia przyjemnosc nawet jesli jest to zaczarowany ksiaze:)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciekawe, czemu mój komentarz amba zjadła!
    Pan ropuch, albo pani ropuchowa niczego sobie. Szkoda tylko, że już ze sobą karocy i księcia nie wzięła! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Fuscila - Wychodowalas wyjatkowo glodna ambe a internet niestey potrafi platac figle.
    Teraz karoce wyszly z mody i wiele "ropuch" jezdzi mercedesami:)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Wcale sie nie dziwie, ze nawet ropuchy chca z Wami mieszkac. Sama bym chetnie wlazla pod ten wrzos!

    OdpowiedzUsuń
  31. Joter - Dla Ciebie znajde o wiele wygodniejsze lokum i suchsze:))
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. jaki mily, ciekawy blog:) zostane na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
  33. Evek - Mam tylko nadzieje, ze to nie jest jakas plaga:)))

    OdpowiedzUsuń
  34. el - Witaj na moim blogu! Zapraszam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  35. U mnie podobnie zimno. Palimy w kominku.
    Wakacje, choć Memorial Weekend to ponoć początek sezonu letniego, miliśmy raczej zimowe, a przynajmniej przedwiosenne a nie letnie...

    Pozdrawiam CIEPŁO,
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
  36. Motylek - Brakuje nam w tym roku prawdziwego lata ale juz nie wiem czy tak bardzo tesknie do upalow 120F. Mogloby tak zostac jak teraz ale bez chmur i ciaglego deszczu. Wiem, ze to niemozliwe ale pomarzyc dobra rzecz.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń