1

sobota, 7 maja 2011

Zdjęcie z miśkiem.

Wąska i kreta droga w parku jest w idealnym stanie. Nawierzchnia gładka jak tafla lodu na stawie pośród gęstego lasu. Znaków ostrzegawczych jest taka mnogość, ze wystarczyłaby na oznakowanie wszystkich dróg w małym państwie jak Andorra lub Liechtenstein. Od razu widać dobrego gospodarza umiejącego zadbać o przekazane mu fundusze. Widoki to magnes przyciągający turystów a drogi są ich najlepszą wizytówką. 
Po takich wręcz nieprzejezdnych drogach o tysiącu zakrętów na odległości kilometra poruszają się pojazdy każdej kategorii oprócz ciężarówek. Sa wszechobecne domy na kolkach i mieszkalne przyczepy kempingowe.  Samochody osobowe i motocykliści maja ułatwioną podróż i nie muszą aż tak bardzo wysilać się na zakrętach i wszelakich zjazdach i podjazdach. Ruch odbywa się idealnie płynnie. Każdy pojazd jedzie gęsiego za drugim nie starając się wyprzedzać tych, którym jazda kreta droga nie sprawia samej radości.
Ciągła linia dzieląca od siebie pasy ruchu zapewnia lad i porządek. Jazda taka droga pomimo jej trudności daje możliwość obserwacji okolicy z rożnej perspektywy. To bardzo malowniczy teren i za każdym zakrętem kryje się zawsze coś ciekawego. Widoki gór aż zachęcają do kolejnego dnia pobytu w tej okolicy. Bliskie zbocza kusza ciekawa roślinnością i kolorowymi skalami. Na wąskiej drodze, przyklejonej do stoku nie ma parkingów. Przyłapałam się na tym, ze moja głowa porusza się niemal jednostajnie raz w lewo raz w prawo. Jak na meczu tenisa siedząc w pierwszym rzędzie przy siatce. 
Tyle tutaj się dzieje, ze zapewne wszyscy tak obserwują przesuwający się krajobraz. Na rozwidleniu dróg wybraliśmy ta prowadzącą do mniejszego miasta poza terenem Parku Narodowego. Znaki poinformowały nas o możliwości utrudnień w ruchu kołowym ze względu na roboty drogowe. Mniej uczęszczana droga wydawała się idealna gdyż nie spotkaliśmy ani jednego auta do momentu gdy podczas zjazdu w głęboki kanion zaczęły się problemy. Drogę zagradzała mała zapora i stojący tam pracownik oznajmił, ze droga będzie nieczynna przez następne dwie godziny. Możemy sobie tutaj czekać lub wrócić. Fatalne miejsce na spędzanie dwóch godzin w samo południe. Zar leje się z nieba i nawet nie ma gdzie się skryć w cieniu. Postanowiliśmy wrócić do skrzyżowania z wewnętrzną droga bez wylotu. Lepsze to niż siedzenie na patelni.
- Wrócimy i pomyszkujemy jeżdżąc bocznymi drogami. Nie zaszkodzi pogłębić znajomość tego rozległego terenu. - Okolica jest wyjątkowo odmienna od tych poznanych w innych Stanach wiec szkoda czasu na siedzenie w jednym miejscu. 

Wyznawanie zasad nie zawsze jest opłacalne. Jedna z nich w wydaniu p. jest "jedz w lewo jak nie wiesz gdzie". To nie zawsze się sprawdza ale przynajmniej jest punkt wyjściowy. Nasza powrotna droga prowadziła wzdłuż stoku i nie mieliśmy wyboru w prawo czy w lewo bo po prawej było wysokie zbocze wiec skręciliśmy w pierwsza w lewo, jedyna najbliższą drogę.
- Ciekawe gdzie zaprowadzi
nas ta ścieżka. - Nazwa bardzo trafnie oddawała charakter tej drogi. Wreszcie chociaż jeden zakręt pokonany w ludzkim stylu i nie muszę się obijać o tapicerkę drzwi lub lecieć na kierowce. Auto zaczęło wytracać prędkość i delikatnie zatrzymało się na środku.
- Zobacz, niedźwiedź. - Słowa wypowiedziane szeptem miały w sobie wiele emocji. Podążyłam za wzrokiem p. i dostrzegłam kawałek brunatnej sierści w zaroślach. Jak na komendę w naszych dłoniach pojawiły się aparaty fotograficzne.
- Kurcze ale mamy szczęście. - Prawie piszczałam z podniecenia obserwując jak niedźwiedź wyrywa korzenie krzewu i wyjada coś z ziemi. Długo nie poprzestawał w jednym miejscu i ruszył w dalsze poszukiwanie jedzenia przechodząc przed nami.
- Wyjdź to zrobię ci zdjęcie. - W pierwszej chwili nie zaskoczyłam o co zostałam poproszona. Spojrzałam na p. i wydawało mi się, ze nie żartuje. - To twoja ostatnia szansa. Tylko na sekundę i wskoczysz do auta jakby co.
- Chyba ostatnia szansa na moje ostatnie zdjęcie w życiu! - Sprawdziłam czy szyba od mojej strony jest szczelnie zamknięta i zamek drzwi jest zablokowany. To ci podła istota, podstępem chciał się mnie pozbyć. 
- Zdjęcie z miśkiem. Dziękuję ale nie. - Wystarczyła mi odległosć trzech metrow.

46 komentarzy:

  1. Ależ spotkanie z Miśkiem. Cudne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne przezycie, dobrze, ze szczesliwe :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne spotkanie, ale mogło być bardzo niebezpiecznie.
    Fajną jesteście z P. parą Ataner :)
    Pozdrawiam!
    O.

    OdpowiedzUsuń
  4. Madra decyzja, Ataner - byloby niezmierna strata utracic Twoj blog i wspaniale relacje z podrozowania po USA. Ale powaznie - nie kazdy ma szczescie na takie spotkanie, nie dziwie sie ze piszczalas - z ucalowaniami Serpentyna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super spotkanie!! Ale wiesz tak mysle, ze gdybym byla na Twoim miejscu to kto wie czy bym nie wyszla:))) Ja czasem ciezko mysle i mechanicznie wykonuje co sie do mnie mowi, zwlaszcza gdyby to wyszlo z ust osoby, do ktorej mam zaufanie:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Emocji Tobie nie brakuje.
    Ja też bym nie wysiadła, chociażby dawano mi krocie za takie zdjęcie.
    Piękne krajobrazy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tu mnie zawiodłaś, myślałam,że wyjdziesz na spotkanie z misiem:)))) Ale nie da się ukryć,że mieliście szczęście. Takie dość bliskie spotkania z misiami mają czasami dość dramatyczny przebieg- od porysowanej karoserii do naprawdę dużo grozniejszych. Mis na wolności to znacznie ładniejszy widok niż miś w klatce czy też na wybiegu w ZOO.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wprawdzie ten misio wyglądał bardzo miło, ale dobrze, że nie zaryzykowałaś wyjścia z samochodu. Nie wiadomo, jak mogłoby się to skończyć!
    A tak na marginesie. Podpadłaś czyś, że P. chciałby się Ciebie pozbyć? ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Margarytka - Misiek byl fajny ale troche potargany i brudny:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Artdeco - Sekwoje uszczesliwily nas do konca serwujac miska na deser:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Obiezyswiatka - Spotkanie tym bardziej bylo udane, ze przez szybe samochodu:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Serpentyna - Nie tyle madrosc co strach zatrzymal mnie w samochodzie. Przypuszczam, ze gdybym go spotkala w cztery oczy to piszczalabym z przerazenia i napewno nie byloby ani jednego zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Stardast - Gdyby byl odrobine dalej i mialabym szanse na bezpieczny powrot to napewno bym wyszla a poniewaz byl tak blisko to nie chcialam go przestraszyc:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Azalia - Nie mialam za duzo czasu aby sie zastanawiac. Gdyby mi zaplacono kupe kasy to pewnie bym wylazla:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Anabell - Szczesciu trzeba pomagac i wlasnie dlatego zostalam w samochodzie nie ryzykujac spotkania w cztery oczy:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fuscila - Mysle, ze p.chcial sprawdzic czy jestem jeszcze w stanie racjonalnie myslec:))

    OdpowiedzUsuń
  17. Auć! auć! Ja chyba też nie wybiegłabym, bojąca jestem. Toż to wiekopomne zdjęcie! Mnie odstrasza nawet plakacik: Ostoja Niedźwiedzia w Bieszczadach, pod Kamieniem Dwernikiem, pozdrawiam, pa.

    OdpowiedzUsuń
  18. Maria z Pogorza - Bradzo lubie zwierzeta ale nie chcialabym takiego spotkac w lesie oko w oko:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. ufff, dobrze, że aparaty macie szybkostrzelne :)) Mój zanim by się włączył, to misiek byłby już za drzewami :)))) Łażąc ostatnio po Tatrach szczęśliwie nie spotkaliśmy miśka, bo nawet nie miałby kto nas ratować, bo zimno było i turystów ani widu ani słychu :)))
    Super zdjęcia, dobrze, że auto było świeżo po kąpieli :DDD

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj.
    Super zdjęcia i fajny opis do tego. Mnie najbardziej intryguje to, że nikt nikogo nie wyprzedza, tzn. ci mający mocniejsze auta jadą za tymi co mają słabsze, z ich prędkością. Trochę pojeździłem ostatnio w polskich górach i tu podwójna ciągła nie jest dla nikogo przeszkodą. Podobno Amerykanie to głupi naród, ale jak głupi ludzie mogą tak przestrzegać przepisów?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. piękna kobieto stworzenie to włochate przypominające misia z mojego zdjecia...jest cudowne :D handbikerka

    OdpowiedzUsuń
  22. Aneta - Mysle, ze kilka fotek napewno bys zrobila. Ten misiek byl wyjatkowo powolny i nigdzie sie nie spieszyl:)
    Musze Ci sie przyznac, ze do tchorzliwych raczej nie naleze ale jednak to dzikie zwierze i nigdy nie wiadomo jak zareaguje na widok czlowieka.
    W Tatrach tez ich troszke jest, badz ostrozna.

    OdpowiedzUsuń
  23. Urden - Witaj na moim blogu! Nie mozna ulegac stereotypom i opinie typu , ze Amerykanie to glupi narod uwazam za bardzo krzywdzace. To tak jakby powiedziec o nas , ze my Polacy to tylko same pijoki i nieroby. Amerykanie podrozyjacy po gorskich trasach i nie tylko gorskich nie uprawiaja wyscigow I nie ma znaczenia jakiej marki samochodem jedzisz, tutaj ludzie dbaja zarowno o swoje jak i innych bezpieczenstwo. Pewnie, ze wariatow nie brakuje sa na calym swiecie. Jednak mimo wszystko statystyki polskie odnosnie wypadkow drogowych sa przerazajace.
    Dziekuje za komentarz i zapraszam ponownie:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Handbikerka - To musisz koniecznie tego misia pokazac:))

    OdpowiedzUsuń
  25. ale przygoda!!! obawiam się, że szyba i zamknięte drzwi by nie wystarczyły:) zdjęcia naprawdę super!

    OdpowiedzUsuń
  26. NIESAMOWITE !!!! Tez bym piszczala z radosci !! A malzonek nie chcial zdjecia z niedzwiedziem ??He, he...Usciski -Ag

    OdpowiedzUsuń
  27. Misio uroczy, ale też wolałabym go oglądać z odległości trzech metrów, zamknnięta bezpiecznie w samochodzie...

    OdpowiedzUsuń
  28. Ola - Ten byl wyjatkowo zainteresowany tylko soba:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Agnicy - Jako pierwsza zadalas mi to pytanie. Oczywiscie po pierwszym szoku jakiego doznalam , ze chcial mnie wsyslac na pewna smierc, zaproponowalam p. zdjecie zycia ale niestety nie chcial skorzystac:)))
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  30. Margarytka - Dziala, dziala:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Motylek - I to sie nazywa kobieca solidarnosc:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ale zazdroszczę widoku Misia :-)
    Zapiszczałabym sie z radości, że hej!
    Ps
    Świetne są te foto relacje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  33. Za horyzontem - Widok miska na zywo jest zupenie inny jak w ZOO i uwierz mi jest bardzo, bardzo dramatyczny.
    Dziekuje za mile slowa, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  34. A to dopiero, p. trzymają się żarty. Ja bym tam wcale nie wysiała i doskonale Cię rozumiem. Zdjęcia jak zwykle wspaniałe. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Rinka - Takie zarty, to nie na zarty a miesiek byl napewno nienazarty :))))
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  36. Oj, lubisz trzymać w napięciu:) hehe:) Pewnie by mi się łapy do tego misia pchały...no kto misia nie miał?...ale chyba takiego żywego to przez szybkę jednak:) U nas problem z jeżami - co ja któregoś na ręce, to mąż woła - zostaw! Może ma wściekliznę!
    Wściec się można;)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Lambi - Wyszlam z zalozenia, ze lepiej losu nie kusic ,chociaz moj maz byl odmiennego zdania:)
    Gdyby misiek byl troszke mniejszy to mozliwe, ze uleglabym takiej pokusie.
    Jezyk taaaak! Z niedzwiadkiem bylby maly problem ale mysle, ze razem dalybysmy rade:))))))
    My mieszkamy na przedmiesciach Chicago i musze Ci powiedziec, ze jeza tutaj nie widzialam ale inne rozne stwory pojawiaja sie. Sarny, wiewiorki, oposy, szopypracze, skunksy czuja sie jak u siebie w domu czasami musze je przeganiac.
    Pozdrawiam, buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Margarytka - Ja jestem bardzo niesystematyczna i dopiero teraz sprawdzilam e-mail. Dzieki za mile slowa. Mysle, ze nasi panowie maja duzo wspolnych cech:))))

    Nie wiem dlaczego nie moglas zamiescic u mnie komentarza, ja nie wrowadzilam jeszcze:) zadnych kodow. Mysle, ze to byl chwilowy problem.
    Pzdrawiam serdecznie i szczegolnie usciski dla pana P. :))))

    OdpowiedzUsuń
  39. To misiu czy misiowa?
    A przy okazji szybki samochodowej- filterki polaryzacyjne zasadzone byly na aparaty? Bo zadnych odblaskow nie widac. Czy jakas inna metode na szyby macie? :)
    A misiu piekny, dziki taki :)
    Trzeba bylo paczke Marlboro podrzucic zeby skale zjawiska widac bylo jak juz sama wylezc nie chcialas :)
    U nas nawet z ZOO wywiezli miski na czas remontu :(
    Pozdrawiam
    Jacek

    OdpowiedzUsuń
  40. Przez dwa dni google czyscily bloggera i sprzatanie bylo tak dokladne, ze na moim blogu zniknely komentarze kilku osob. O ile dobrze pamietam byly to komentarze Lambi, Rinki i Jacka jak i moje odpowiedzi na nie. Przepraszam chociaz to nie ja zawinilam.
    I tak wyszlam obronna reka bo z tego co wiem, to niektorym przepadly cale posty.

    OdpowiedzUsuń
  41. ale misiek!!!! ja bym wyszła ;)))
    tymczasem powzdycham sobie tutaj jeszcze oglądając foty :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Evek - Moze i bys wyszla ale jakbys wrocila. W paszczy miska?!
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  43. Ojej, no nie wiem czy takie spotkanie nazwalabym szczesciem! Zmykalabym mu z oczu jak najszybciej....odziwiam zimna krew tego co robil zdjecia, mnie by aparat drzal w dloniach!!!

    OdpowiedzUsuń
  44. Wildrose - Do pewnego momentu nie uswiadamiamy sobie zagrozenia i wszystko gra. Siedzielismy w aucie i nic nam nie grozilo wiec wielka frajda bylo ogladac niedzwiadka z bliska. Tak na "zywca" wolalabym nie probowac.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń