Opuściwszy LA i Hollywood udaliśmy się na spotkanie z okrutną i fantastyczną przyrodą Doliny Śmierci.
Tak prawdę mówiąc to naszym "numero uno" tegorocznych wakacji była właśnie ona. Kiedyś obiecałam wam, drodzy czytelnicy, ze wrócę tam aby rozwiązać nierozwiązaną zagadkę ruchomych kamieni. Upłynęła raptem "chwila" i teraz mogę dotrzymać obietnicy, kto choć raz zaufał mi, zwanej Ataner nigdy się nie zawiedzie.
Przed nami setki mil aby dotrzeć do celu ale to co po drodze się wydarzy nie pominę i dlatego relacja o ruchomych kamieniach z przyczyn ode mnie niezależnych i bardzo istotnych trochę się odwlecze. Bądźcie jednak cierpliwi, dzieli nas od tego tylko kilka postów.
Jak zwykle ładne widoki uprzyjemniały nam długą drogę. Wykonaliśmy wspólnie z p. setki zdjęć współzawodnicząc kto zrobi lepsze. Wiem, ze byłam w uprzywilejowanej sytuacji bo jako pasażer miałam wolne ręce ale jak wiemy licho nie śpi i jedna dobra fotka zza kierownicy może zniweczyć całą sesję Atanera. Wybór zdjęć do posta był jednak emocjonalny i podporządkowany kolejnością naszych przeżyć, a działo się wiele. Trochę pochopnie jechaliśmy sobie w nieznane podziwiając widoki zatrzymując się tam gdzie nas widok przyszpilił zupełnie nie dbając o wskazówki na zegarku wykonujące swój odwieczny rytuał poruszając się równomiernym taktem.
Jak zwykle ładne widoki uprzyjemniały nam długą drogę. Wykonaliśmy wspólnie z p. setki zdjęć współzawodnicząc kto zrobi lepsze. Wiem, ze byłam w uprzywilejowanej sytuacji bo jako pasażer miałam wolne ręce ale jak wiemy licho nie śpi i jedna dobra fotka zza kierownicy może zniweczyć całą sesję Atanera. Wybór zdjęć do posta był jednak emocjonalny i podporządkowany kolejnością naszych przeżyć, a działo się wiele. Trochę pochopnie jechaliśmy sobie w nieznane podziwiając widoki zatrzymując się tam gdzie nas widok przyszpilił zupełnie nie dbając o wskazówki na zegarku wykonujące swój odwieczny rytuał poruszając się równomiernym taktem.
Cienie już kładły się daleko na szosie a my ciągle bujamy w obłokach i tylko mgliście mamy zaznaczony punkt na mapie gdzie dzisiaj powinniśmy spać. Mapa leży sobie na stercie naszych luźno rzuconych ciuchów i ekwipunku kempingowym, tworząc zaiste galimatias w którym nikt nie jest w stanie sie połapać do krytycznego momentu czyli: rozbijamy obóz. Mam dość stresu w pracy i w codziennym życiu aby jeszcze teraz, gdy nic nie ma większej wartości jak wakacyjna przygoda, martwic się o spanie. Gdzieś przecież zawsze znajdzie się miejsce dla takich jak my. Bujając w obłokach ciągle jeszcze myśląc o Hollywood nawet nie zauważyłam upływu czasu i raptem inny tembr głosu p. wyrwał mnie z zamyślenia.
No proszę już jesteśmy na miejscu. Jest zjazd na kemping i nawet nie wiem kiedy tutaj dotarliśmy. Dzięki ci mój p. za dowiezienie mnie rozmarzonej i zupełnie nieobecnej przez 99% naszej dzisiejszej trasy. Jak zwykle minęło dwadzieścia minut zanim znaleźliśmy miejsce dla siebie.
"Pierwsze primo": daleko od ludzi,
"drugie primo": równy teren,
"trzecie primo": bez mrówek i nieczystości,
"czwarte primo": zaczynam się denerwować i najlepsze miejsce znajduje się dość szybko.
"drugie primo": równy teren,
"trzecie primo": bez mrówek i nieczystości,
"czwarte primo": zaczynam się denerwować i najlepsze miejsce znajduje się dość szybko.
Czy już powinnam się bać????
OdpowiedzUsuńFuscila - Bac sie nie ma czego ale ostroznosci nigdy za wiele:)
OdpowiedzUsuńCzyżby ten wyjazd był dwuosobowy?
OdpowiedzUsuńnigdy nie zdecyduje sie na namiot, ale taka podroz ma duzo urokow :) artdeco
OdpowiedzUsuńugh..bardzo czekam na reportaz z doliny Śmierci!
OdpowiedzUsuń:-)
Margarytka - Namiot wyszedl na zdjeciu bardzo odchudzony ale rzeczywiscie jest dwuosobowy:)
OdpowiedzUsuńArtdeco - Dzieki namiotowi docieramy w miejsca gdzie bez niego by sie nie dalo:)
OdpowiedzUsuńel - Juz niedlugo ale w tym roku zwiedzlismy tylko ta, niewidziana przez nas czesc:)
OdpowiedzUsuńCzekam na cd relacji, Ataner. Jak zawsze fajne zdjecia, moim zdaniem zwyciezylas w konkurencji z p. Jesli wkrotce nie dotrze do mnie deszcz to moja okolica bedzie wygladac podobnie - Serpentyna.
OdpowiedzUsuńCzekam na relację z Doliny Śmierci. Będzie strasznie?
OdpowiedzUsuńSerpentyna - Z checia podziele sie deszczem. U nas juz nie tylko leje zabami ale chyba niedlugo beda chodzic po scianach a bociek ani jeden na polowanie nie przyleci:)))
OdpowiedzUsuńMaria - Dla czytajacych raczej nie ale dla mnie chwilami bylo nawet niebezpiecznie.
OdpowiedzUsuńDolina śmierci - fascynuje, ale i wzbudza strach, RESPEKT...
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś program na kanale publicznym...
Odważni jesteście!
Czekam na ciąg dalszy relacji.
Motylek
Pozdrawiam, powodzenia w drodze i czekam na relację - zapowiada się fascynująco... :)
OdpowiedzUsuńMotylek - My bylismy w Dolinie Smierci dwa razy a ja ciagle czuje niedosyt, nastepnym razem wybierzemy sie tam zima aby nie bylo tak goraco:)
OdpowiedzUsuńKwoka - Do pelnej fascynacji brakowalo mi lodowki ustawionej na maksimum chlodzenia:))
OdpowiedzUsuńA tu sie nie wpisalam, bo zapomnialam, polecialam do Joter poczytac co u niej od tego poprzedniego postu o Zydzie!!
OdpowiedzUsuńOczywiscie i ja czekam na cd... co to jest ta Dolina Smierci, brzmi jak dobry horror!
Pozdrawiam :)
Renatko świetne zdjęcia jak zwykle. Coś mi ta nazwa mówi "Dolina Śmierci" ale nie pamiętam co to takiego jest. Pewnie sobie przypomnę jak zobaczę Twoją relację. Więc czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze to dobre towarzystwo i ciekawy kierunek wycieczki! Cel fascynujacy, to nawet ja, najbardziej leniwa i wygodna wycieczkowiczka wybralabym sie z namiotem. Tylko jeden warunek, to dobre towarzystwo, wiec wypada mi jechac po prostu z Wami. Jade wiec jak zwykle na Twoim ramieniu.
OdpowiedzUsuńZ papugą pod namiot :-) U nas się to chyba nie zdarza :-)
OdpowiedzUsuńI ja czekam niecierpliwie. W swojej wyobraźni, będąc dzieckiem, dzięki Karolowi May-owi, hasałam z Indianami po Dolinie Śmierci. Ciekawe, jak ma się moja wyobraźnia do realnych widoków z tego miejsca.
Wildrose - Dolina Smierci to jest to miejsce gdzie jest najnizej w USA i odnotowano tam druga najwyzsza temperature na swiecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Rinka - Dolina Smierci znajduje sie w Kalifornii na pograniczu z Nevada, poczekaj na ciag dalszy to wszystko sie wyjasni:)
OdpowiedzUsuńJoter - Jestes zawsze mile widziana towarzyszka w czasie naszych podrozy, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńRiannon - Tak jak zauwazylas tutaj ludzie czasami jezdza na wakacje z calym swoim dobytkiem i zwierzetami domowymi, jakimi by nie byly:))
OdpowiedzUsuńPod pierwszym zdjeciem kliknij na slowo(kamieni) i tam przeczytasz o naszej pierwszej wizycie w tym miejscu:)))
jak zwykle- piękne zdjecia:)
OdpowiedzUsuń