W ten sposób mogą poruszać się tylko kolibry zwabione jaskrawym kolorem kwiatów.
- Tu są kolibry! - Bardzo podekscytowana uważniej wpatrywałam się w geste trzciny.
- Pewna jesteś? - Niedowiarek mało mógł dostrzec gdyż wpatrywał się w wizjer aparatu i koncentrował się na pojedynczym kwiecie. Odsunął aparat od oka i spojrzał na moja rękę w ciągłym ruchu wskazującą raz jednego kolibra a po sekundzie drugiego w zupełnie innym miejscu. Szelmowski uśmiech zagościł na twarzy p., poprzestawiał coś w nowym aparacie zakupionym tuz przed wakacjami i złożył się do fotografowania.
- Tam siedzi!!! - Widok siedzącego kolibra jest tak niespotykany, ze znieruchomiałam i wstrzymałam oddech.
- Zaraz go upoluje, nie martw się. - Po tych słowach dal się słyszeć szum migawki i z prędkością dwudziestu zdjęć na sekundę rozpoczęło się bezkrwawe polowanie.
- Zrobiłeś zdjęcie?
- Chyba ze sto ale nie jestem pewien czy udało mi się go złapać jak siedzi. - Miał trochę racji bo odpoczynek kolibra trwał ułamek sekundy i szansa na takie zdjęcie to jak Oskar za film albo nagroda Nobla. Jeszcze przez długą chwile aparat szalał na wysokich obrotach łapiąc w locie dobrze wypasione ptaki.
- Pokazuj natychmiast czy nam się udało. - Nie mogłam się doczekać chwili aby sprawdzić na podglądzie wykonane zdjęcia. Poszukiwanie tego jedynego zajęło nam chwilkę ale warto było poczekać.
- Jeeest! Ha ha, jest! - Po ucałowaniu mojego Oskara Nobla podskakiwałam ze szczęścia jak mała dziewczynka, która dostała wyśnioną lalkę.
- Dobrze, ze kupiłeś ten aparat jest szybki jak lampart. - Teraz wybaczyłam wydane pieniądze na kolejna zabawkę.
- Eee. Sprzedam go, nie leży mi.
- Kolejny będzie większy i droższy, tak? - Już czułam co się święci ale czasami warto zainwestować w odpowiedni sprzęt.
- Jeszcze nie wiem ale ten jest jakiś drętwy, nie czuje go.
- Najważniejsze, ze udało się uchwycić tego siedzącego. W naturze to zdarza się niecodziennie. - Gdy ma się swoje oswojone kolibry w ogródku to wierze, ze widok taki przy wodopoju jest mniej osobliwy. Moim zdaniem to już sam fakt obserwacji kolibrów jest wielkim przeżyciem. Udało nam się ponownie trafić na ich miejsce popasu.
Nasze wcześniejsze spotkanie z kolibrami jest opisane w "Male i cieszą" w Maju 2010 roku.
zazdroszcze, mi sie nigdy nie udalo; bardzo rzadko, ale czasami przelatuja nad moja grzadka, obiecuje sobie co roku, ze wstawie jakies urzadzenie na nektar i jakos tak schodzi (jak ze wszystkim u mnie) :) artdeco
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wszystkie. To oskarowe to już zupełna perełka.
OdpowiedzUsuńArtdeco - Poidelko czyni cuda, nawet do nas przylecial kiedys jeden zablakany koliber a u ciebie powinno byc ich zatrzesienie. Kochaja cukier i czerwony kolor:)
OdpowiedzUsuńMargarytka - jedno mnie wciaz zastanawia, jak takie grubaski maga byc az tak zwinne i szybkie:)
OdpowiedzUsuńWiesz, koliber siedzący ot, tak, zwyczajnie, wygląda nie po kolibrowemu. To śliczne ptaszęta, tylko mają mało ekonomiczny organizm.No niestety, u nas tych cudownych ptaszków nie ma.A te kwitnące krzewy to widziałam w którymś z internetowych sklepów ogrodniczych, do hodowli w domu.Niektóre egzotyczne motyle bywają większe od kolibrów.Koliber to takie 3 w jednym- ptak, motyl i pszczoła.I brawa dla Ciebie za wypatrzenie a dla męża za zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S.
Ataner, tę odległość, o której piszesz u mnie, takie drobiazgi pokonują bez trudu w zwykłej, "bąbelkowej " kopercie. Nie jest to przeszkoda.
Kolibry na trytomie. Trytoma to u nas bylina do pół metra, a tam powiadasz krzewy? Interesujące!!! A zdjęć to musieliście chyba zrobić z tysiąc!!!
OdpowiedzUsuńSkoro tak lubisz kolibry to koniecznie musisz odwiedzic poludnie - jest ich tutaj jak komarow. A kazdy porch majacy karmniki czy kwiaty to idealne stanowisko do podgladania. Piekne zdjecia, Ataner :) Z pozdrowieniami - Serpentyna
OdpowiedzUsuńPiękne :) Ale masz szczęście do nich Ataner ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
O.
Anabell - Kwiaty przyciagnely moja uwage ze wzgledu na intensywna barwe i olbrzymia ilosc, przez moment poczulam sie jakbym byla w jakims egzotycznym kraju i do tego te kolibry. Ten siedzacy nieruchomo gdyby nie jego dlugi dziubek z daleka zupelnie wygladal jak maly wrobelek.
OdpowiedzUsuńOdleglosc miedzy nami to niby drobiazg ale jednak kosztowny. W takim razie biore udzial i teraz mam problem ktory wybrac. Tak to juz jest osiolkowi w zloby dano. W takim razie zapisuje sie w kolejce na ten ze szkla weneckiego.
Pozdrawiam serdecznie:)
Aneta - Zycie z Toba jest takie proste, Ty wszystko wiesz. Nawet mi przez mysl nie przeszlo czy to byliny czy krzewy. Wygladaly jak krzaczyska i byly wyzsze ode mnie. Oprocz nich byly tez jakies inne zielska i z calosci wyroznialy sie tylko kolorowe kwiaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Serpentyna - Troszke tego poludnia juz liznelam ale tam gdzie bylam kolibry mnie nie napadly. W takim razie musze zawitac w twoje strony:)
OdpowiedzUsuńMilego weekendu!
Obiezy_swiatka - Mialam okazje juz kilka razy na nie trafic i za kazdym razem jestem pod ich wrazeniem.
OdpowiedzUsuńSciskam!
piękne kwiatki, u nas to z cebulek chyba rosną..a kolibrów u nas niet :)..ten siedzący podobny do sikorki ;)
OdpowiedzUsuńGrey Wolf - W Polsce kolibrow nie ma ale za innego ptactwa w brud:))
OdpowiedzUsuńAtaner, raczej ze mną prosto nie jest :) Swoją drogą lepsze tam warunki mają niż u mnie w ogrodzie. Szkoda, bo prezentują się okazale. A kolibry jeszcze lepiej!
OdpowiedzUsuńWilku, jak przesadzałam, to kępy były tak zrośnięte, że cebulek nie widziałam. http://www.encyklopedia.multiflora.pl/roslina/112
Brawo! wyczyn nie z tej ziemii uchwycić tak małego ptaszka.Fajny koliberek :-)
OdpowiedzUsuńMy w Polsce czekamy na wiosnę :-)
Jakim aparatem cykasz te śliczne fotki?
Ataner- ale nie żywią się nektarem kwiatów :)
OdpowiedzUsuńaneta- no to kłącza (byliny):), pochodzą z Afryki..i nie przemarzają Ci?
Ojej jakie slicznosci i koliberki ale i kwiaty piekne! No to szczesciara jestes, ze widzialas cos, co jak czytam wielu ludziom sie nie udalo zobaczyc!
OdpowiedzUsuńAtaner, rozwija się u Ciebie dyskusja :) około kolibrowa :) Taka nam prywata wyszła :)
OdpowiedzUsuńWilku, do tej pory nie przemarzły, zobaczymy jak będzie po przenosinach.
Nie wiem czy wiesz, ale to mistrzostwo świata jest, uchwycić kolibra w spoczynku!
OdpowiedzUsuńNadaję Ci zatem tytuł : Królowej kolibrów", cokolwiek to znaczy! :-)))))))))
Aneta - To z niecierpliwoscia bede oczekiwala na zdjecia z Twojego ogrodu.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zupelnie przez przypadek udalo mi sie kupic nasiona tritomii, ciekawe czy cos z nich wyrosnie za rok czy dwa:)
Za horyzontem - Ja jestem przywiazana do mojego starego Panasonic FZ8 a p. w zeszlym roku mial Canon Digital EOS XS z obiektywem 28-135, ale juz go sprzedal. Nie lubil go, kiepskie zdjecia z niego wychodzily jak za ta cene.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze snieznych okolic Chicago, u nas dzisiaj znowu pruszy snieg:)
Widrose - Ekspertem nie jestem ale jakos wyczuwam je na odleglosc:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie.
Fuscila - Tytul krolowej kolibrow przyjmuje z wielka przyjemnoscia a ciebie mianuje pierwsza dama kolibrowego dworu:)))
OdpowiedzUsuńa gdzie kolibry mają gniazdka :)..
OdpowiedzUsuńhttp://forum.poradnikogrodniczy.pl/trytoma-uprawa-nawozenie-i-zabezpieczanie-na-zime-vt3247.htm
Swietne zdjecia! Gratulacje dla fotografa, ze uchwycil to malenstwo - u nas tez sa kolibry, niektorzy sobie montuja specjalne poidelka w kszatlcie kwiatow, zeby przylatywaly. Kolega z pracy, hobbysta w tym temacie, moglyby godzinami opowiadac o roznych ptaszkach:)
OdpowiedzUsuńSliczne kwiaty, tez pomyslalam ze to krzaki;)
Jestem tu dziś u Ciebie czwarty raz w związku z tymi kolibrami. Napatrzeć się nie mogę. Jutro pewnie też wpadnę :-)))
OdpowiedzUsuńania_2000 - Gratulacje fotografowi przekazalam, chodzi dumny jak paw:)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, ze w Kaliforni te kwiaty nie stanowia jakies wielkiej atrakcji chociazby dlatego, ze rosna dziko przy drogach. W tym przypadku byly tlem dla kolibrow i nie przywiazywalam do nich wiekszej uwagi.
Riannon - Kolibry bardzo szybko lataja ale z mojej strony tak szybko nie odleca wiec zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBeda czekaly na Ciebie i ja tez:)
Ataner, wygląda na to, że pieniądze wydane na aparat absolutnie nie zostały zmarnowane! Piękne zdjęcia, naprawdę!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę :)
Taita - Nie wszystko co drogie jest dobre. Potwierdza sie stare powiedzenie, te zdjecia wyszly akurat dosc dobrze. Po powrocie z wakacji porownywalismy ze zdjeciami robionymi starym aparatem i stwierdzilismy, ze jednak sa jakosciowo duzo lepsze.
OdpowiedzUsuńGorace pozdrowienia ze "stolicy zimy" (-10C) :))
Atanerku cudowne zdjęcia. Widzieć je na żywo to pewnie nieziemskie wrażenie. Ach zazdroszczę. Buziaki
OdpowiedzUsuńAtaner, takie cuda pokazujesz u siebie, kolibry oglądasz na żywo, trytoma jak krzaki, my mamy u siebie namiastkę kolibra, wielką ćmę - zwisak powojnik czy jakoś podobnie, zawisa w powietrzu i trąbką wysysa nektar, jak koliber.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam ją pierwszy raz, to pomyślałam, o matko, koliber! W ramach zasiedlania mojego ogrodu przez rośliny, posadziłam też trytomę, wytrzymała 2 lata a potem zginęła. I śniegu znowu nasypało, pa.
Rinka- fajnie bylo ponownie popatrzec na te ptaki-dziwaki. Poruszaja sie z taka predkoscia, ze mozna bylo dostac zeza obserwujac je:)
OdpowiedzUsuńSciskam!
Maria z Pogorza - Sa cuda na tym swiecie, roznorodnosc fauny i flory jest niesamowita.
OdpowiedzUsuńKolibry zawsze mnie zachwycaly, poruszaja sie z taka predkoscia, ze az wydaje sie to niemozliwe.
Z kwiatami tak to juz jest, nie wszystkie egzotyczne rosliny da sie uprawiac na zewnatrz potrzebuja odpowiedniej temperatury i warunkow.
Milego tygodnia zycze!
Gratuluję.Koliberki jak marzenie. A u nas też są. W Polce :). Jeszcze mniejsze. To jakaś ważka czy motyl ale wypisz wymaluj :).
OdpowiedzUsuńA kolibry przylatywały zwykle podczas porannej kawy w ogrodzie, do granata. Niestety jak ruszałem po aparat to czmychały.Raz nawet pstryknąłem ale takich zdjęć pozazdrościć.
Śmiesznoty :)
Raz nawet jeden się w moich okularach przyglądał przez chwilę.
Za to spotkałem wieczorem wychodząc z domu na werandę dwa stojące racoony co to po sprawdzeniu neta piorącymi szopami się okazały :) Nie mówiąc już o tym że sarnia rodzina regularnie po ogrodzie spacerowała.
SF niby miasto a zwierząt pod dostatkiem.
Pozdrawiam
Jacek
No rzeczywiście grubaski nieźle przebierają skrzydełkami.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ta kolory przyciągają mnie chyba tak samo jak koliberki. Wcale im się nie dziwię że tak pracują skrzydełkami. Piękne kolory, piękne :)
Jacku - wszyscy wiemy, ze kolibry uwielbiaja czerwony kolor, musial cos zobaczyc w Twoich oczach skoro go zaiteresowaly:)
OdpowiedzUsuńMieszkales w SF miescie w ktorym mozna znalezc wszystko.
Pozdrawiam:)
Margarytka - kolibry to dziwne storzenia z kazdej
OdpowiedzUsuństrony jakby nie patrzec:)
:)
OdpowiedzUsuńNo moze troche przekrwione byly oczy moje ale bardziej ten granat sie odbijal.
Nie wiem czy skunksa upolowalas, jakos nie trafilem u Ciebie w zbiorach a jeden mi tylko przemknal na drodze.
SF terytorialnie malutkie jest ale to cos jak nasze trojmiasto. Mieszkalem jakies 15 min od centrum ale miejscowosc juz inna. jakby nie bylo - niby miasto a ogrod. 5 minut mialem do kanionu - rezerwatu a tam ostrzezenia przed kojotami.:)
Rzeczywiscie, nawet namiastke Wenecji znalazlem :)
Najdziwniejsze ze znacznie wyzej gdzie mrozy panowac powinny - w Vancouver jest podobnie. Ale to juz tylko z opowiadan :(
Pozdrawiam i czekam na wiecej.
Jacek
Jacku - na bank to byl granat, wierze ci na slowo:) My mieszkamy na przedmiesciach Chicago i wszelkiej zwierzyny u nas pod dostatkiem. Jesli chodzi o skunksy, to raczej one poluja na mnie. Nawet jesli ich nie widac, to mozna je poczuc. Jest ich bardzo duzo, udalo nam sie sfotografowac cala rodzinke spacerujaca przez nasze osiedle. Odwiedzja nas rozne stwory takie jak szopy, sarny, skunksy i inne stworzenia raz nawet widzialam kojota, koszmar jakis. Musze o tym napisac.
OdpowiedzUsuńO właśnie napisz koniecznie i ze zdjęciami tych spacerujących gości :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie. A najlepszy byłby fotoreportaż :)
OdpowiedzUsuńGranata obserwowałem ,,od maleńkości'':)
Niesamowite jak z takiego krzaczka pod domem wyrastają piękne kwiaty a potem przepoczważają się w ,,jadalności'' :)Jeszcze na dodatek wcześniej zmienialiśmy mu miejsce pobytu i się zadomowił. Ku uciesze kolibrów imojej :)
No to czekam :)
Jacek
A dorzuć przy okazji jakiegoś chipmonka czy jak tam się ten wiewiór zwie :) Sto pociech i chyba nierzadki w Ameryce. Za sam wygląd człowiek idzie mu orzeszki kupić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jacek
Bez zbednych slow. Oskar fotograficzny sie nalezy!
OdpowiedzUsuńJoter - przy nastepnym wreczaniu Oskarow masz zapewnione miejsce w jury zaraz obok mnie:)
OdpowiedzUsuńFantastyczne są te Kolibery:))))
OdpowiedzUsuńRenata i Jarek - Wiecej kolibrow znajdziecie w 2010-maj-Male i ciesza cz2.
OdpowiedzUsuńTam byly blisko na wyciagniecie reki!!!