Wiosna zawitała w zakątkach świata gdzie mnie nie ma. Wokół mnie zima jakby połknęła wszystkie witaminy i nie chce się poddać, ma nadmiar sil. Ile można patrzeć na szarość wokół, ile można czekać nic nie robiąc? Chce kwiatów wokół siebie i chce poczuć promienie słońca na mojej twarzy. Pragnę ciepła i zmiany. Postanowiłam skrócić oczekiwanie i wyruszyłam na południe. Jedna chwila zaważyła na postanowieniu wyjechania z domu na dłużej niż dzień. To wszystko przez p. bo gdy zapytałam go czy możemy wyskoczyć w cieple kraje na sekundę to otrzymałam odpowiedz, ze wystarczy „wsiąść do pociągu byle jakiego nie dbać o bagaż nie dbać o bilet...”.
Podjęłam męską decyzje i oto efekt naszej chwilowej słabości. Następnego dnia rano obudziłam się w raju. Nawet przedzierając się przez pnącza nie zwalniałam aby dojść do drzewa, którego młode, czerwone liście przypominały swym soczystym kolorem kwiaty.
Pozostałości bawełny na polach nie były tak smutne jak jesienia, jakoś dobrze komponowały się z oszalałą zielenią sosen. Brałam w dłonie nasiona wyschniętych traw i podrzucałam je wysoko na wiatr. Lećcie i rośnijcie, czułam się jakbym pomagała naturze w odrodzeniu się po zimie.
Wszędobylski p. znalazł kolczaste dziwaki. Nawet nie zastanawiam się jakie drzewo zrzuca owoce tak niespotykane. Było ich bardzo dużo pod zupełnie zwyczajnym pniakiem i zapełniliśmy nimi nasze kieszenie.
Wokół jeszcze nie wszystko kwitnie ale nawet na umarłych szczątkach rozwija się nowe życie. Grzyb w tym ciepłym i wilgotnym klimacie znalazł sobie dogodne miejsce. Mech tak mnie ujął swoimi rozmiarami i kolorem, ze przyjechał z nami do domu. Ma właściwości naturalnej gąbki, gdy jest suchy to jego ostre końce potrafią ukłuć a gdy jest zroszony woda jest miękki jak aksamit.
Na niektórych gałęziach wyglądających jak węże, długie igły tworzyły jakby kryzę. Nie wszystkie rośliny cieszyły się zdrowiem bo znaleźliśmy okolice zarażoną jakimś grzybem rosnącym na gałęziach zamieniając ich kształt w zupełnie wyimaginowany.
Nie lubię jaskiń a już na pewno nie przepadam za przejściami pod autostrada. Jako gentleman p. zwykle daje mi pierwszeństwo i ustąpił mi miejsca abym pierwsza weszła w ta czarna dziurę. Wyobraziłam sobie miliony pająków czychajacych w swych potężnych sieciach. Panująca wilgoć na pewno skusiła miliony węży i to takich najbardziej jadowitych na świecie i aż słabo mi się zrobiło na myśl, ze mogłabym tam wejść. Kilka slow wyjaśnienia i kroczylam jako druga. O dziwo panował tam chłód i nie było ani jednego stworzenia nawet najbardziej niewinnego.
Wyskoczyłam z tego tunelu po jego drugiej stronie jak oparzona i raptem przeniosłam się w strefe tropikalnej roslinnosci. Przed nami rosły bambusy. Takie prawdziwe jak w Chinach. No kurcze blade, gdybym nie wiedziała, ze jestem w USA to spokojnie uwierzyłabym, ze jestem daleko stad. Zaczęło się oglądanie i podziwianie. Jak to wykopać aby zasadzić w domu? Coś twardszego nie rośnie na ziemi i próby wyrwania nawet małego pędu kończyły się niepowodzeniem. Bambus prawdopodobnie rozrasta się przez kłącza i bez szpadla nie ma jak tego wykopać bez urwania.
Już znacie nas trochę i nie muszę zapewniać o uporze p. Chodził, przymierzał się jak chirurg do przeszczepu serca i uplynelo ponad pół godziny gdy kolejna próba wyrwania młodych klaczy powiodła się. Od naszego powrotu do domu minęły dwa tygodnie. Bambus się przyjął i rośnie w tempie jeden listek na dwa dni. Wiadoma rzecz, ze kradzione kwiatki najlepiej się przyjmują. Później spotkaliśmy przy drodze rosnące bambusy, niechciane przez nikogo i traktowane jako zielsko paskudne.
Nie do wiary ile ten świat ma dla mnie niespodzianek. Minęły ze dwie godziny po przekroczeniu granicy pomiędzy Georgia i Poludniowa Carolina a tu raptem zaatakowały nas palmy. Trochę zaniedbane ale zawsze to palmy.
Po roślinnym szoku nastąpiła chwila oddechu. Mijaliśmy jeszcze uśpiony sad brzoskwiniowy. Te okolice a w szczególności Georgia jest stolica brzoskwiń i sławnej cebuli Vidalia.
Kiedyś nas aresztują za nasze wariactwa. Tym razem wdarliśmy się na teren jakieś fabryki aby obejrzeć z bliska i sfotografować krzew skąpany w czerwonych kwiatach. Uwinęliśmy się szybko i nie było interwencji strażnika jak to bywało już nie raz.
Drzewa ze śnieżnymi czapami i bliskość knajpy zatrzymały nas na dłużej. Niestety nie rozróżniam kwiatów drzew owocowych ale zakładam, ze tak kwitnie wiśnia. Japonia jest krajem kwitnącej wiśni ale nie wszyscy wiedza, ze w Pensylwanii są sady wiśniowe do, których przyjeżdżają wycieczki z Japonii aby zachwycać się ich widokiem. Kolejna i niewiarygodna atrakcja Ameryki. Po obfitym i smakowitym obiedzie poszliśmy na krotki spacer bo brzuchy nam zbytnio ciążyły i odnaleźliśmy ślady matematycznego dzięcioła. Jego przesadne upodobanie do geometrycznych kształtów pozostawiło na korze drzewa idealne kola i prostokąty.
Przed powrotem jeszcze ostatnie spojrzenie na wiosnę ukryta w kwiatach i na metrowej długości przyrosty drzewa aby przekonać się, ze i do nas wiosna niebawem zawita.
Witaj, Ataner :) Miło jest tak poobserwować świat budzący się do życia. Ładnie prezentuje się ta Wasza amerykańska wiosna. Pomyśl, że już za niedługo świat pokryje się piękną zielenią i żywymi barwami :) Ja już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie nie na temat, które chciałam Ci zadać już jakiś czas temu :) Czy były u Was jakieś obchody Dnia Świętego Patryka? :)
Pozdrawiam serdecznie :) U mnie kolejny słoneczny i pogodny dzień.
O widzisz! Dobre życzenia na setę złożyłam - pierwsza super wycieczka tej wiosny. Do nas też przyjdzie wiosna, przyjdzie, przyjdzie.... Będziesz oglądała nasze kwiatki i trawki :)))
OdpowiedzUsuńLubię takie spontaniczne wyprawy. Też tak mam. Teraz myślę, za pół minuty już w drodze.
Najbardziej zadziwiło mnie przejście pod autostradą - jakieś takie nie pomazane, nie zaśmiecone :) Chyba byliście gdzieś daleko od cywilizacji :) albo na Południu mieszkają super porządni ludzie :)
Ale niestety nie mogę Ci życzyć, żeby bambus dobrze rósł (bo jeszcze zapeszę) :DDDDDDDD
handbikerka
OdpowiedzUsuńja kocham wiosnę i gorące lato. W pozostałe pory roku jestem wręcz załamana, że brakuje mi światła słońca, ciepła i tej pięknej przyrody...nawet we Wrocławiu. Patrzę teraz przez okno z samochodu np i jak widzę te żółte żonkile, które z całych sił próbują wydostać się z ramion zimy....ale wciaż nie rozkwitają...
Dziś zimno, trochę śniegu...ehhh
Krzew skąpany w czerwieni kwiatków- piękny! warto było sie włamywać.
OdpowiedzUsuńTeż często uskuteczniam takie procedery.
Zapatrzyłam sie w te odradzające sie bambusy: chce sie wiosny mimo iż zima pokazuje piękne widoki.
Pozdrawiam z Wrocławia
:-)
tez nie wiem co to za drzewo z tymi kolczatkami, mam dwa w ogrodzie i caly trawnik jest zasypany, zebralam dwa wielkie worki i wciaz spadaja, ale chwilowo nie mam sil na ogrod :) artdeco
OdpowiedzUsuńTen krzew w czerwonych kwiatach to kamelia - mialam taka w moim dawnym domu - podobno teraz kwitnie. Ja moja modelowalam - dol krzewu trzymalam "lysy", zostawialam bujna gore. U mnie bylo wczoraj 25 st a te najwczesniejsze kwiaty juz przekwitly, rozwijaja sie teraz inne. Dowiedzialam sie od corki iz sezon huraganowy Florydy trwa czerwiec - pazdziernik i nigdy nie wiadomo jaki bedzie - zeszly rok mieli spokojny. Fajno masz ze Twoj serwer pozwala Ci zamieszczac duzo zdjec a dzieki temu my mamy frajde :). Z pozdrowieniami Serpentyna.
OdpowiedzUsuńTaita - wiosna do nas przychodzi niespodziewanie i w ciagu dwoch tygodni zamienia sie w upalne lato.
OdpowiedzUsuńW Chicago spolecznosc irlandzka wydaje sie spojna i dobrze zorganizowana. Obchody dnia Sw.Patryka sa huczne i bardzo uroczyste. My nie bylismy na obchodach ale mozesz tutaj zobaczyc
http://amerykanskieapetyty.blogspot.com/2011/03/wszyscy-jestesmy-irlandczykami-czyli.html
jak to wygladalo w tym roku w Chicago oczami Lotnicy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Aneta - mysle, ze czas grafiti wyszedl juz z mody przynajmniej w moich okolicach. Przejscie pod autostrada znalezlismy na odludziu.
OdpowiedzUsuńBambus rosnie jak wsciekly.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ewo - bardzo dobrze, ze mieszkasz w takim klimacie i mozesz zrobic sobie przerwe bo inaczej to non stop bys jezdzila na ukochanym rowerze. Przy predkosciach jakie osiagasz nie mialabys mozliwosci podziwiania otaczajacej cie przyrody.
OdpowiedzUsuńBuziaki:))
Za horyzontem - wiosna jest juz bardzo blisko. Wiemy o tym nie tylko z kalendarza ale rowniez ze spiewu ptakow ktore sa tak zniecierpliwione oczekiwaniem, ze budza mnie codziennie rano przed budzikiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Artdeco - kolczatki sa bardzo ozdobne, wymysl jakis sposob na wykorzystanie ich w celach uzytkowych. Moze kolyczki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Artdeco - mialam na mysli kolczyki.
OdpowiedzUsuńSerpentyna - chcialoby sie miec wszystkie kwiaty swiata wokol siebie ale brak na to miejsca.
OdpowiedzUsuńMysle, ze pazdziernik bedzie odpowiednia pora na zwiedzanie Florydy, dziekuje bardzo za informacje.
Pozdrawiam serdecznie jednoczesnie zyczac milej niedzieli:)
U nas wiosna jest od Sw. Patryka, kiedy to bylo prawie 20C a teraz temperatura spadla, ale jest pieknie i slonecznie. Chyba wszyscy juz maja dosc zimy:))
OdpowiedzUsuńStardust - jutro pierwszy dzien wiosny kalendarzowej. Mam nadzieje, ze wkrotce zawita i do nas.
OdpowiedzUsuńMilego dnia:)
O jak cudnie. Wiosna. A ja ją tak u nas zaklinam i nie chce przyjść :(. Może dzisiaj to zaklinanie coś pomoże. Nawet się zastanawiałam nad topieniem Marzanny w Wiśle, żeby tradycji stało się za dość i zimę przepędzić ostatecznie, ale nie wiem czy technicznie mi się to uda :D
OdpowiedzUsuńo rrrrany, ile wiosny!!!!!!!
OdpowiedzUsuńu nas naturalnie też wiosna, ale w poniedziałek, w łikend nie było szału.
A jak się dodaje linki znajomych?
handbikerka.pl
Ataner, marzą mi się już kwitnące drzewa owocowe, i łąki
OdpowiedzUsuńfalujące. Krzew kwitnący czerwonymi kwiatami przepiękny, boję się takich przejść, jak Ty, zaraz wydaje mi się, że pełno tam węży, a dlaczego od razu węży? Grzyb na pniu wygląda jak egzotyczna róża, a bawełna to już zupełna egzotyka. Pozdrawiam mocno, u nas słońce, ale zimno.
Margarytka - zaklinaj, zaklinaj! Kazdy sposob jest dobry :)
OdpowiedzUsuńSlowa potrafia czynic cuda, to jak juz czarujesz to skieruj swoja czarodziejska rozdzke rowniez w moja strone.
Zycze slonecznych i wiosennych dni.
Handbikerka - napisalam o ciebie, mam nadzieje, ze chociaz troszke pomoglam.
OdpowiedzUsuńMaria z Pogorza - ja bardzo boje sie wezy, za pajakami tez nie przepadam. Na widok weza wskakuje na najwyzsze drzewo. A na mysl o nim robi mi sie slabo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wszystko mam po polsku, więc nic z tego póki co nie rozumiem, trochę nie mam czasu, ale myślę, że tak jak piszesz jakoś to poukładam w całosć :)
OdpowiedzUsuńdodałąm 13 blogów ktoóre obserwuję, ale na mojej stronie się nie pojawiają :(
OdpowiedzUsuńCo za wspaniale wisniowe drzewa- jak malowane!
OdpowiedzUsuńHandbikerka - Ewo, wierze w Twoje umiejetnosci, poradzisz sobie! Niestety to wymaga troszke czasu, ale znajac Twoj upor i mozliwosci wszystko rozpracujesz bardzo szybko. Pomimo najszczerszych checi nie wiem jak Ci pomoc, bo ja mam wszystko po angielsku.
OdpowiedzUsuńMoze ktos z moich znajomych w Polsce blogujacych w "bloggerze" zechce Ci pomoc.
Buziaki!
agnicy - Witaj na moim blogu! Kwitnace drzewa zawsze mnie urzekaja swoim pieknem. Czekam na wiosne w Chicago z utesknieniem.
OdpowiedzUsuńA teraz "lece" do Ciebie z rewizyta:)))
Bo bambus rzeczywiście jest, jak chwast, nawet gorszy od perzu. Swego czasu był bardzo popularny u nas, wszyscy chcieli go mieć w ogrodach. A od paru lat ludzie walczą, aby pozbyć się go z ogrodów!
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wiosennie u Ciebie, aż chce się odetchnąć pełną piersią!
no kochana teraz jako tako kumam, w zyciu bym na to nie wpadła, bo dodałam gdzieś te blogi i kijw oko nie ma ich na stronei, tylko dodaj gadżet...tam to słowo występuje z 5 razy ten dodaj gadżet, ale metodą prób i błedów uda sie :)
OdpowiedzUsuńSwoją droga mam chwilę, więc pogrzebię, bo pora treningów mi się przesunęla :) juppi:D
pomogłaś oj dziekuję :******
OdpowiedzUsuńFusillko- bambus rosnie jak wsciekly, bardzo sie ciesze a jednoczesnie niepokoje po tym co napisalas. Poki co mam go pod kontrola, doniczki jescze nie rozwalil :))
OdpowiedzUsuńZdrowka zycze!
Handbikerka - kobietko jestes niesamowita!
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Atanerku - ja w sprawie bambusa. Posadź go w donicy, bo inaczej stracisz nad nim kontrolę. Bambus jest gorszy niż polski perz. Uwierz mi na słowo!
OdpowiedzUsuńU mnie wiele osób sadzi bambus w donicach i ustawia wzdłuż parceli - świetny żywopłot odgradzający od sąsiadów lub ulicy.
Moja kamelia w końcu zakwitła (taki kolor jak ta u Ciebie na zdjęciu), ale jakoś tak marnie, może wprzyszłym roku będzie lepiej.
Pozdrawiam!
Motylku - wierze Ci na slowo, zastosuje sie do Twojej rady. Dziekuje za ostrzezenie, pisala o tym rowniez Fusillka, ze to straszne chwascisko.
OdpowiedzUsuńJa o kamelii moge tylko pomarzyc w naszym klimacie to raczej watpie aby uchowala sie na zewnatrz.
Pozdrawiam:)
Atanerku, zdjecie szyny kolejowej biegnacej w nieskonczonosc wywolalo we mnie gwaltowna tesknote do podrozy! Na szczescie pozwalasz mi podrozowac z Wami i cieszyc sie niespotykanymi u nas widokami. Ja nie moge sie juz doczekac wiosennego widoku na super zachwaszczony nasz teren, ktory w maju zakwita tysiacem zoltych mleczy. Kocham ten widok i z kwiatow mlecza na wzor pszczolki, produkuje pyszny, gesty sok dokladnie imitujacy smakiem miod. Jest on rowniez bardzo zdrowy.
OdpowiedzUsuńJoter - ktora z czarownic zdradzila Ci ten przepis?
OdpowiedzUsuń