Po drugiej stronie drogi witała nas Kalifornia w zupełnie standardowy sposób. Tablica na dwóch drewnianych nogach bez kwiatów i upiększeń. Przy pierwszej okazji postanowiliśmy zobaczyć czy ocean inaczej wyrzeźbił brzeg lądu. Krotki rekonesans przekonał nas, ze za wcześnie na zasadnicze zmiany. Po chwili zauroczenia wybrzeżem ruszyliśmy w drogę i raptem przed nami zabłysły czerwone światła stop aut stojących przed nami.
- No nie, na takim odludziu mogą być korki!? - Z dala od dużych miast to rzecz zupełnie niespotykana. Do tej pory juz zapomnieliśmy co to jest ruch wielkomiejski i wolno pełzające auta oddalone od siebie o pół metra. Po minucie wszystko się wyjaśniło. Przechodzące stado jeleni zablokowało ruch samochodów wymuszając pierwszeństwo na wiejskiej drodze. Również i my z przyjemnością zjechaliśmy na pobocze aby napatrzeć się do woli całkiem pokaźnemu stadu, którego przywódca był ciągle na baczności i łypał na zuchwałych fotografów zbyt blisko podchodzących do jego podwładnych.
Choć ocean pozostał niezmienny to otaczająca nas przyroda uległa zmianie i już czuliśmy, ze zbliżamy się do krainy wielkich drzew.
- Już tylko 150 mil do San Francisco. - Z radością odczytałam napis informujący o zbliżającym się i tak długo wyczekiwanym mieście.
- Jeszcze trzy godziny i będziemy na Golden Gate i pojedziemy sławnym tramwajem.
- Jeszcze trzy godziny i będziemy na Golden Gate i pojedziemy sławnym tramwajem.
- Chyba trochę za wcześnie na radość. - Droga zaczęła się zwijać jak sznurek w kieszeni dziesięcioletniego chłopca. Zakręt poganiał następny i o szybszej jeździe nie było mowy. Każdy zakręt przesuwał mój tułów od drzwi do p. i pomimo pasów bezpieczeństwa nie czułam się bezpiecznie. Brak jakiejkolwiek barierki zabezpieczajacej od strony przepasci dodawało posmaku grozy. Ładne widoki były ledwo uchwytne, pojawiały się z nieoczekiwanych stron i na bardzo krotko.
- Chciałabym przez chwile popatrzeć bez brutalnego traktowania. - Trochę za ostro powiedziałam ale przy słowach „gumka myszka” nie działa i nie można wymazać tego co powiedziało się wcześniej.
- Ja tez o niczym innym nie marze jak o końcu tej koszmarnej drogi bo już mnie ręce bolą od ciągłego kręcenia. - p. nie był wniebowzięty bo nie mógł popatrzeć na ocean gdyż bez ustanku obserwował drogę. Wreszcie kawałek pobocza na tyle szerokiego aby zatrzymać auto pozwoliło nam na chwile postoju.
- Chciałabym przez chwile popatrzeć bez brutalnego traktowania. - Trochę za ostro powiedziałam ale przy słowach „gumka myszka” nie działa i nie można wymazać tego co powiedziało się wcześniej.
- Ja tez o niczym innym nie marze jak o końcu tej koszmarnej drogi bo już mnie ręce bolą od ciągłego kręcenia. - p. nie był wniebowzięty bo nie mógł popatrzeć na ocean gdyż bez ustanku obserwował drogę. Wreszcie kawałek pobocza na tyle szerokiego aby zatrzymać auto pozwoliło nam na chwile postoju.
- Kupuje ten kawałek. - Chmury i skały wyrwały mnie z teraźniejszości i już zaczęłam rozmyślać. O samotnym domu, o wysokich drzewach wzdłuż alei prowadzącej do niego i cudownym ogrodzie otaczającym nas cudownymi zapachami różnorodnych kwiatów. Nie tylko ja się zamyśliłam bo dopiero po kilku minutach p. zaskoczył, ze coś tu nie tak jak powinno być.
- Przy tak ruchliwej drodze? - Jego słowa dopadły mnie przy meblowaniu kolejnej sypialni w domu z mgły. Powiedział je w taki sposób, ze byłam pewna, ze on tez byl bardzo daleko od miejsca w którym się znajdowaliśmy. Ruszyliśmy dalej w nasza drogę pełną przygód i uśmiechnęłam się na widok mgły nacierającej na roztaczający się przed nami widok.
- Przy tak ruchliwej drodze? - Jego słowa dopadły mnie przy meblowaniu kolejnej sypialni w domu z mgły. Powiedział je w taki sposób, ze byłam pewna, ze on tez byl bardzo daleko od miejsca w którym się znajdowaliśmy. Ruszyliśmy dalej w nasza drogę pełną przygód i uśmiechnęłam się na widok mgły nacierającej na roztaczający się przed nami widok.
Z mglistych marzeń o domu pozostała tylko namacalna i bardzo realna mgła zamiast wspaniałego, wyśnionego domu z dala od cywilizacji. Jako pasażer nie mogłam narzekać na podroż. Najlepsze widoki były po mojej prawej stronie i ewentualny ból mięśni szyi od ciągłego odwracania głowy w prawo był niedogodnością tak odległą, ze nie brałam go pod uwagę.
Już przez dłuższy czas jakieś badyle psuły mi widok. Ich kształt był mi znajomy ale nie interesowałam się nimi. Gdy przez kolejne pół kilometra nic nie widziałam oprócz nich i one stanowiły główną przeszkodę w obserwowaniu Oceanu zaskoczyłam, ze to koper. Tak to dziki koper taki jakiego używa się do kiszenia ogórków. W sklepie dwa suche badyle kosztują piec dolarów a tutaj tego chwastu jest aż za dużo. Widoki urocze to prawda ale roślinność jest zaskakująca.
Te krete drogi Californii do dzis powoduja ze mi staja wlosy deba na calym ciele:))) Ale bardzo mi sie California podoba:)
OdpowiedzUsuńwyglada, ze w tym roku znowu tam sie nie wybierzemy. Az tak duzych jeleni u nas nie widzialam, ale dosyc czesto musze sie zatrzymywac dla pojedynczych (raz ledwo zdazylam zahamowac, bo wyskoczyl nagle zza drzew), niestety coraz wiecej lezy ich zabitych na autostradzie, wykanczamy planete w szybkim tempie. Pozdrawiam goraco :)
OdpowiedzUsuńOj, niesamowicie piękna ta droga, choć rozumiem,że dla kierowcy była mniej piękna w odbiorze.Lubię takie kręte drogi i wtedy lubię powolną jazdę, taka spacerową. Te jelenie to były niczyje? Tak mi się skojarzyły z reniferami w Finlandii. Bo one tam są zawsze czyjeś, ale chodzą "samopas". I zupełnie nie wiadomo, dlaczego lubią wędrować szosą, a nie lasem,który jest po obu stronach szosy. Ten koper wygląda jak jakiś mutant koprowy.Fajnie, że nas zabierasz w kolejną ciekawą podróż.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Po pierwsze piękne foty!!!!!
OdpowiedzUsuńA po drugie z tego robokopa to polewaliśmy pół dnia, bo naprawdę jestem jak jak....taki zardzewiały robokop jeżeli już, ale dziękuję hihihi :)
handbikerka
A no właśnie, przy tak ruchliwej drodze? Często, jak włóczymy się z mężem po różnych miejscach, to mówimy, tu chcielibyśmy mieszkać, ale żeby było daleko od drogi, pod lasem, psy leżałyby koło domu, a tu tak blisko. Mieszkamy na przedmieściach miasteczka, wieś właściwie, krowy pędzą drogą, koguty pieją, spokój, a za płotem droga, asfaltowa, a nie piaszczysta, polna. Człowiek tęskni za czymś, a nie docenia tego, co ma. Coś mi się dziwnie napisało, na Pogórzu jest pod lasem, droga nieasfaltowa, psy leżą spokojnie, jeszcze nie traktujemy tego miejsca docelowo, bo kiedy jest najfajniej, to musimy wyjeżdżać, do miasta. Pozdrawiam, u mnie jest: dobrej nocy!
OdpowiedzUsuńRenato, nie tęsknisz?
Witaj Ataner! Dobrze bedzie zobaczyc Kalifornie, dzieki Twej kronice, oczami codziennego turysty. I u mnie jelenie tak sobie wedruja po szosia, jedynie nie sa takie duze. Na jesien sa obiektem polowan o czym napisalam swego czasu post. Nawet i highway zupelnie podobny do arkansasowskiego tyle ze u nas trawa zawsze nisko scieta. Za to brakuje nam oceanu ;)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami -Serpentyna.
Calkowicie sie zgadzam, z tym co napisalas w poprzedniej notce, ze tyle jest miejsc do zobaczenia...:) Zeby tylko czasu starczylo na zwiedzanie!:) Caly czas ubolewam, jak malo mam urlopu! Co roku staramy sie jechac w nowe miejsca - i jakos tak.. ich nie ubywa;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się z Tobą jedzie! Zawsze dbasz o moc wrażeń. Widok jeleni w takiej ilości doprawdy powalający!
OdpowiedzUsuńStardust - Trudne trasy glebiej zapadaja w pamieci i po latach latwiej je wspominac. Kalifornia ma tyle widokowych miejsc, ze az trudno sie zdecydowac w jakiej kolejnosci ja zwiedzac.
OdpowiedzUsuńArtdeco - Ja mam wrecz odwrotne uczucia. Mysle, ze ta planeta chce nas wykonczyc nasylajac stada jeleni albo gesi prosto pod kola naszych samochodow. Teraz powaznie, wynika z tego, ze w USA jest bardzo duzo zwierzyny nawet w okolicach duzych miast i srodowisko nie jest tak zdegradowane jak sie ogolnie uwaza.
OdpowiedzUsuńAnabell - Akurat p. uwielbia zakrety a odglos darcia opon w zakretach uwaza za wyjatkowo dobrze pokonany zakret. Wszystko ma jednak swoje granice i po trzysetnym przyjemnosc zamienila sie w obowiazek i radosc umknela. Finlandia jest tak "dzikim" krajem, ze przynajmniej mnie bliskosc reniferow tam nie razila. Ich przesympatyczne pyski byly zawsze mile widziane i mialam ciagly niedosyt ich cudownego futra. Kiedys moze i o tym napisze jak przemierzalam bezkresne dale polnocnej Europy.
OdpowiedzUsuńEwa - Robokop to byla pochwala niezlomnosci w postanowieniu i wytrwalosci w cwiczeniach. Zwykly czlowiek nie osiagnal by tyle co ty, stad to przyjazne okreslenie. :):):)
OdpowiedzUsuńZadne przeszkody jak zla pogoda czy chwilowe zle samopoczucie nie przeskadzaja ci w realizacji celu.
Mario z Pogorza - Wiadomo, ze tesknie ale jak wlacze polska telewizje i poogladam co sie dzieje w Ojczyznie to wszystkie tesknoty przechodza jak reka odjal. W Polsce tez mnie nosilo, nie moglam usiedziec w jednym miejscu za dlugo poszukujac swojego miejsca przeznaczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Hej
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Wasze opisy podróżnicze. Sporo ciekawych miejsc już zobaczyłam dzięki temu blogowi. Muszę jeszcze trochę poczytać w archiwum, żeby być na bieżąco.
Dzięki za odwiedziny u mnie.
Serpentyno - Dwa dni temu sarny obgryzly stare chryzantemy, ktorych nie wysadzilam z okiennych doniczek przed mrozami. Ten niecodzienny odglos wyrwal mnie z lozka i stanelam twarza w pysk z sarna. Ona byla zdziwiona a ja przestraszona, dzielila nas tylko szyba. Horror z przelatywaniem jeleni z jednej strony parku na druga przez ruchliwa ulice to dla mnie chleb powszedni. Od tego stresu juz nie jeden siwy wlos skrzy moja skron.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Ania_2000 - My tez mamy za malo wolnego i jak juz dorwiemy sie do wyjazdu to na zmiane siedzimy za kierownica aby pokonac dzielace nas przestrzenie od tysiaca atrakcji.
OdpowiedzUsuńAniu czy piszesz bloga? Jak nie chcesz oficjalnie to przeslij mi wiadomosc e-mailem. Moje usilne proby wysledzenia cie spelzly na niczym.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Fuscillko - Siedzac wygodnie w fotelu przed monitorem spijasz nektar z naszych wojazy pozostawiajac caly trud codziennosci dla mnie. Korzystaj zatem tak czesto jak tylko mozesz, bedzie mi bardzo milo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Margarytko - Milo mi powitac kolejnego uczestnika moich wedrowek. Jezeli sie nie zanudzisz na smierc to pewnie jeszcze bede miala szanse na odpowiedz na twoj kolejny komentarz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Mam nadzieję, że znajdę czas na nadrobienie całego archiwum. Wątpliwe, żebym się szybko znudziła czytaniem i oglądaniem. Jedyny problem jaki mogę mieć to brak czasu :)
OdpowiedzUsuńAle wyprawa! swietne zdjecia, a to stado jeleni az mnie w oslupienie wprawilo! Nie spodziewalam sie, ze takimi stadami u Was chadzaja jelenie!
OdpowiedzUsuńNo i w ogole widoki rewelacyjne!!!
Wildrose - To dopiero poczatek ladnych widokow. W Kalifornii jest ich bardzo duzo.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Renata, ja bloga nie pisze- wiesz, nie jestem do tego dostatecznie obowiazkowa, no a poza tym nie mam umiejetnosci - za to bardzo chetnie czytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ide dalej ogladac kolibry:)
ania_2000 - Mnie tez czasami palce slizgaja sie po klawiaturze, jezeli chodzi o umiejetnosci. Natomiast o obowiazkowosci to juz szkoda gadac:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze milego weekendu:)
Nie dalej jak dzisiaj tlumaczylam A, ze Ameryka wszystko ma duze w porownaniu z Europa. Widac wyraznie, ze nawet stado musi byc dziesieciokrotnie liczniejsze niz u nas.
OdpowiedzUsuńJoter - mowisz sama prawde a potwierdzenie swych slow znajdujesz nawet u mnie na blogu:)
OdpowiedzUsuń