Lekko wzburzona jak fale na zdjęciu zaczęłam rozpaczliwie szukać jakiegoś zakątka aby schronić się przed wiatrem. Dlaczego tak jest, ze jak masz kasę to brakuje ci szczęścia a szczęśliwy żebrak ciągle wyciąga rękę po grosz.
Tak było w Oregonie na plaży, zawsze czułam niedosyt przez ten nieustający wiatr i mgle. Jest wreszcie skala za która chce się skryć. Myliłam się, ze znajdę chwile wytchnienia i ciszy.
Dopiero tutaj zaczęły się dzikie tance wiatru kołującego w zatoczce. Jego raptowne i nieprzewidywalne podmuchy wprowadziły mnie w wesoły stan. Jest jak jest i nic poradzić się nie da. Poddałam się zrezygnowana. Fryzurę dawno już szlag trafił i teraz tylko nożyczki mogą mnie wybawić od walki z włosami.
Czysta amatorszczyzna, nie wzięłam czapki ani chusteczki na włosy nie mówiąc już o spinkach. Moja ucieczka zdała się zupełnie na nic i nie pozostało nam nic innego jak powrócić na plażę.
Fale nadawały na innych falach niż my i dumnie prezentowały swoja sile i umiejętności w postaci białych grzyw. Pojechaliśmy dwadzieścia kilometrów dalej w nadziei, ze sierpniowe słońce znajdzie tam dziurę we mgle i ogrzeje moje zziębnięte ciało. Przebrałam się święcie przekonana, ze słusznie robię paradując w klapkach i krótkich spodniach.
Powrót na plażę wprowadził mnie w osłupienie ale nie pozbawił dobrego humoru. Co za widok. Przetarłam oczy ze zdumienia.
Grube kurtki chroniące przed zimnym wiatrem to jeszcze do zaakceptowania ale gumofilce? Nigdy w życiu taka myśl nie zawitała w mojej głowie. Tak wyglądają ludzie przygotowani na ta pogodę – zawodowcy.
Taaakkk, gumofilce i szaliki w sierpniu, a u mnie w Eugene można spotkać szaleńców w krótkich spodenkach w grudniu... Wystarczy, że na chwilę wyjdzie zza chmur słoneczko a wszysy kierowcy UPS, Fedex i poczty biegają w krótkich spodenkach. Ale nie tylko oni...
OdpowiedzUsuńJak jeździmy nad ocean, to niezależnie od pory roku pakujemy i kurki i krótkie spodenki. Zdarza się, że musimy uży i jednych i drugich...
Pozdrawiam ciepło,
A nie przypomina Ci to Bałtyku? Gdy byłam w Kołobrzegu to nad wodą była mgła, był środek lipca, temperatura powietrza była +18, a wody +9. I jakimś cudem nikt się nie kąpał. Bez dobrego wiatrochronu nad nasze morze nie ma się po co wybierać. I mam zdjęcia znad Bałtyku (na Płw. Helskim), na których moje dziecko jest w zimowym kombinezonie i w kaloszkach, ja w kurtce z kapturem. Ale czasami zdarzało się,że był taki upał,że większość ustawiała leżaki tak, by mieć nogi w wodzie.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Atanerku, Ty jestes genialna, przeciez gumofilce i zimowy kombinezon to podstawa wyposazenia wakacyjnego, jak wybieramy sie nad morze na urlop.
OdpowiedzUsuńZdjecia fantastycznie oddaja sile zywiolu!
Buziaki
nie ma to jak tropikalne plaze, nic to, ze zaczyna schodzic mi skora :) artdeco
OdpowiedzUsuńNo niestety jak to nad wielka woda, w ktorejkolwiek stronie swiata zdarza sie ze trzeba sie dobrze ubrac! O naszym Baltyku to nawet nie wspominam, bo juz upalne dni nad tym morzem to wielka niewiadoma kazdego roku!
OdpowiedzUsuńPieknie za to wygladasz! Straszysz pogode :)
nom nad morzem przeważnie wieje, od morza..tak jak w wysokich górach pod górę ;)..
OdpowiedzUsuńNo tak, kalosze najlepsze, innym wyjściem tylko na bosaka :)
Motylku - jak wiele jeszcze musze sie nauczyc w tym zyciu. Przed wyjazdem na wakacje sprawdzalismy dlugoteminowa prognoze pogody i widzielismy jakiej temperatury mozemy sie spodziewac. Jednak nad Oceanem panuje surowy klimat i 20*C odczuwane jest jak 10*C. Teraz juz wiem ale kaloszy na plaze, latem nie zaloze!
OdpowiedzUsuńPrzekorna Ataner pozdrawia Motylka.:)
Anabell - latem, w sierpniu morze kojarze z opalaniem i wylegiwaniem sie w sloncu. Mgla nad Baltykiem jakos mnie nie dopadla ale juz teraz wiem, ze moze ona zepsuc urlop. W Oregonie jest jeszcze cos innego niz w Polsce, na plazy zimno bo mgla a 100 metrow za wydmami upal.
OdpowiedzUsuńNie moglam sie do tego przyzwyczaic.
Pozdrawiam :)
Joterku - ja tam wyznaje zasade, ze golo i wesolo jest lepsze niz smutno i w kufajce.
OdpowiedzUsuńWesola, ubrana Ataner pozdrawia wesola Joter!
Artdeco - tropiki sa super na zdjeciach bo jak przypomne sobie te zwierzaki czychajace na cialo czlowieka zanurzone w wodzie to ochota mi uchodzi jak powietrze z dziurawej pilki plazowej. A ile niespodzianek kryje piach plazy? Brrr. W cieplych krajach basen z morska woda jest dla mnie jedynym wyjsciem na bezpieczna kapiel. Za to opalenizna z tamtych stron nie sobie rownej. :)
OdpowiedzUsuńWildrose - madry Polak po szkodzie, Motylek z Oregonu wie jak wyglada lato nad Pacyfikiem i jak pisze nie ma takiej wielkiej roznicy pomiedzy latem i zima w tamtych stronach. Teraz i ja wiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Grey Wolf - nad morzem wieje a nad oceanem pizdzi (przepraszam).
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
jak zwykle foty powalają, ale okularki super :)
OdpowiedzUsuńhandbikerka
pizdzi jak w kieleckim ;)..no ja kiedyś byłem nad Bałtykiem, słoneczko, upał, a na samej plaży właśnie mgła i zimno :)..to tak jak też na Babiej Górze, na dole 'Afryka', na szczycie Grenlandia, wicher, deszcz, zimno, sztormowa pogoda 10 w skali Beauforta :D
OdpowiedzUsuńEwo - miasta amerykanskie sa zupelnie przecietne ale przyroda potrafi zachwycic. Na razie pozostaje nam kapiel w wannie bo nawet na Florydzie jest w okolicach zera.
OdpowiedzUsuńCieplo pozdrawiam pomimo -15*C. :)
Grey Wolf - my turysci powinnismy byc przygotowani na nagle zmiany pogody :)
OdpowiedzUsuńi o to chodzi!..trzeba być przygotowanym na wszystko..a nie tylko trampki (albo szpilki) i reklamówka w ręku ;)..ja na większą wędrówkę mam i sweter, i pałatkę..kiedyś na rowerze mnie zastała burza..założyłem, kaptur na głowę, przód za kierownicę, tył za siodełko..leje, a ja i rower suchutki :)
OdpowiedzUsuńGrey Wolf - rozszyfrowalam Cie. Jestes cwany jak Wilk i niepozorny jak Szary Wilk :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj to:
http://atanerblog.blogspot.com/2010/03/yellowstone-czostatnia.html
to zobaczysz jak wedrowalamw szpilkach!!!:)
Nie mialam wyboru. Raz rozpoczeta droge trzeba zakonczyc i nie wolno sie zalamywac.
Cwane to Lisy! ;)..dzizus, to i w Yellowstone byłaś!?..gdzie Cię nie było jeszcze? :)..
OdpowiedzUsuńno mogłaś oderwać obcasy, albo na bosaka zasuwać :D..ale fakt, trzeba trzymać fason, i nie marudzić, bo to najgorsze na szlaku :)
A Gray Wolvy widziałaś ?? ;)
Grey Wolf - moj blog to moje podroze po USA. Tam gdzie trudno o wycieczki zorganizowane. Wlocze sie z moim chlopem i czasami z synem i poznalam dziki zachod, ktory kocham ponad wszystko. Oprocz tych ladnych stron opisywanych na blogu byly tez inne o ktorych nikt by nie chcial czytac. O biedzie i upodleniu Indian.
OdpowiedzUsuńWilki widzialam i nawet mam zdjecie takiego plowego. Moze to szary?
nom to tylko pozazdrościć!..na własną rękę najlepiej się zwiedza, bez pośpiechu, gdzie oczy poniosą..czyli spełniona jesteś, realizujesz marzenia..
OdpowiedzUsuńOj tak są miejsca które aż wstyd, że istnieją..a Indian wyniszczyli, zepchnęli na margines, wydziedziczyli z ziem..
Na pewno Szary ! :)
Grey Wolf - sa tak piekne miejsca, ze zycia zabraknie zeby je zobaczyc. Niestety, albo stety nie kazdy moze je zobaczyc.
OdpowiedzUsuńJa tez mysle, ze to byl Grey Wolf!
Niech Ci sie dzisiaj przysni....
Do nastepnego pogadania:)))