- Bedzie lało. - Zupełnie pozbawione sensu słowa p. spowodowały, ze spojrzałam na niego sponad okularów słonecznych z dużym zdziwieniem.
- Pogoda jak drut, słońce świeci i ani jednej chmurki na niebie. - Już od kilku dni jest ciepło na tyle aby cieszyć się latem.
- Bedzie lalo za dwa dni. - Nic nie wskazywało na zmianę pogody ale przecież ludzie różne bajdy bajają.
- Skąd wiesz? Lamie cie w kościach? - Jakoś nie chciało mi się rozprawiać na temat pogody pomimo tego, ze to najbezpieczniejszy z tematów na wszelkich przyjęciach i imprezach.
- Pilot mi powiedział. - Zupełnie bezsensowna odpowiedz.
- A co z góry widać, jak konewki szykują? - Nic innego mi nie przychodziło do głowy.
- Tego akurat nie ale opowiem ci skąd to wiem. - p. śledził coś na niebie a ja podążyłam za jego wzrokiem. Na lazurowym nieboskłonie leciał samolot a za nim ciągnął się ogon komety. - Widzisz biały ogon. - Niby pytanie poparte wyciągniętym palcem wskazującym.
- Ślepy by nie zauważył. - Każdy z nas przecież widział niebo poprzecinane smugami ciągnącymi się za odrzutowcami.
- Czy wiesz co utrzymuje ta kupę żelastwa ponad ziemia?
- Jeżeli teraz chcesz pastwić się nad moimi brakami w wykształceniu to źle trafiłeś. Białogłowa jestem i nie muszę znać się na tych mądrościach. Z fizyki miałam piątkę tylko dlatego, ze siedziałam w pierwszej ławce ale pamiętam, ze różnica ciśnień nad i pod skrzydłem powoduje, ze jak to określiłeś ten złom nie spada nam na głowę.
- Brawo a wiesz co to jest silnik odrzutowy? - Tutaj akurat już dużo mniej wiedziałam ale widziałam samolotowy silnik z bliska i widziałam tysiące drobnych łopatek jak w wentylatorze.
- Pewnie, ze tak. - Tutaj nastąpiła dłuższa chwila na zastanowienie. Widać było jak myślę. Tak p. nazywa te chwile. Dałam się wciągnąć w rozmowę na zupełnie obcy mi temat. Nie chciałam poddać się bez walki więc myślałam i kombinowałam. Gdzieś w zakamarkach mojej mózgownicy powinny i takie wiadomości zalegać ukryte gdzieś pośród innych niepotrzebnych na co dzień. W odruchu samoobrony i jednocześnie niszczenia swego organizmu zapaliłam papierosa. Przede wszystkim aby zyskać dodatkowe pół minuty na zastanowienie. Pomogło gdy zobaczyłam wydmuchiwany dym. Zupełnie jak z silnika odrzutowca. - To taki wentylator w rurze zasilany paliwem. - Moja mądrość o mało mnie wprowadziła w samouwielbienie i ciągnęłam dalej. - Dzięki obudowie powietrze nie rozprasza się i pod wielkim ciśnieniem wylatuje z tylu. - Czułam się tak dalece zadowolona, ze w moim wzroku i wyrazie twarzy kryla się nutka pogardy dla rozmówcy. Teraz czekałam na ocenę mych zdolności wymyślania odpowiedzi na poczekaniu i doczekałam się ale dopiero po dłuższej chwili.
- Tak można to ująć w najkrótszym skrócie. Nie wiedziałem, ze rozmawiam z geniuszem.
- Przestań paplać głupoty tylko mów czy palnęłam jakieś głupstwo.
- Nie, nie, wszystko jest jak należy. Tylko jeszcze jedno pomocnicze pytanie jak pozwolisz.
- A to co znowu, zgaduj zgadula jakaś, test mi robisz czy samemu sobie aby przekonać się z jak głupią kobieta żyjesz. - Już coś chciał powiedzieć ale ja jeszcze nie skończyłam swego wywodu i walnęłam z grubej rury. - Bo kobieta przecież nie jest człowiekiem, nieprawdaż?
- Jedno pomocnicze pytanie, bardzo łatwe pytanie i nie obrażaj się bez powodu. Może za dwa dni wyżyjesz się nade mną ale teraz powiedz dlaczego w lodowce jest zimno. - Popiół z papierosa spadł mi na kolana i przez chwile zajęłam się strzepywaniem go na patio. O co tu chodzi, chodziło mi po głowie. Co ma samolot do lodówki? Nigdy nie lubiłam matematyki, chemii czy fizyki ale zagadki tak i to bardzo. Zaciekawiłam się do czego zmierza nasza niby rozmowa bo bardziej mi to przypominało egzamin z wiedzy technicznej niż rozmowę.
- Ale dzisiaj dajesz czadu. Wiesz, ze jestem słaba w te klocki i jedyne co wiem na temat lodówki to to, ze silnik za pomocą pompy spręża gaz i … i potem ten gaz się rozpręża. Więcej nie wiem i jak nie chcesz mi zepsuć humoru to mów natychmiast po co to wszystko. Czy teraz będziesz się starał udowodnić, ze lodówka powinna latać.
- Hola, hola nie tak szybko domowy Einsteinie. To było pytanie pomocnicze i już ci tłumacze po co te pytania bo jeszcze zapomnisz początku. - Jad kapał mu z pyska, chyba z zadowolenia ale nie dałam poznać po sobie, ze zgłupiałam całkowicie i rzeczywiście nie mogłam powiązać tematu samolotu z lodówką.
- To białe tam na niebieskim niebie. - Paluchem wskazywał rzeczywiście niebieskie niebo i białe chmurki pozostawione przez samoloty. - To jest lód. Z silnika odrzutowca wylatuje mieszanka powietrza ze spalinami pod dużym ciśnieniem. Poza silnikiem gaz rozpręża się i … - p. zawiesił głos jakby czekając na to, ze ja zakończę to zdanie, ale nie zakończyłam. Wpatrywałam się w niego jak w nauczyciela na fizyce. Zadziałało i p. dokończył. - Stad to pytanie o lodówkę. - Znów zawiesił głos w oczekiwaniu, ze zaskoczę ale tak jak na fizyce patrzyłam się z uwielbieniem mądrości wykładowcy nie dając żadnych szans na przepytanie. - Rozprężający się gaz drastycznie pobiera energie z otoczenia powodując spadek temperatury.
- To znaczy, ze za silnikiem robi się zimno?
- Tak, bardzo zimno i jak jest dużo wilgoci to niska temperatura zamienia tą wilgoć w kryształki lodu. - p. machnął ręką abym mu nie przerywała. - Tam wysoko gdy widzisz ogon za samolotem jest bardzo wilgotno gdy go za samolotem nie widzisz to nie ma wilgoci. Jasne? - Znów machnął abym mu nie przerywała. - Jeżeli taki ogon widzisz to wilgoć ta opadnie na ziemie w postaci deszczu w ciągu dwóch dni.
- Ale bajki. - Prychnęłam.
- W kościach nie musi łamać aby przepowiedzieć deszcz, w XXI wieku można posłużyć się odrzutowcem. Prawdopodobieństwo opadów z takiej wróżby to ponad 95%. I powiem ci coś w zaufaniu.
- Co? - Wyszła ze mnie prawdziwa kobieta chętna wysłuchania powierzanej jej tajemnicy.
- Ze jak trzeba to wróżę i z nieba.