Ostatnio Diana Gabaldon wskoczyła na drugie miejsce po Wilburze Smith w rankingu ulubionych pisarzy. Nigdy nie zajmie pierwszego miejsca bo im dalej w las tym akcja się rozwleka i posmak sensacji przechodzi w nudę. Tak to się dzieje gdy autor tworzy kolejną książkę w celach finansowych zapominając o tym, że czytelnik może się znudzić i nie kupić kolejnego tomu niekończącej się powieści pod tytułem “Outlander”. W Polsce kolejne tomy posiadają jakieś odmienne tytuły ale, że początek był najlepszy niech więc pozostanie “Obca”.
Nie będzie to recenzja bo moje słowo nikogo i tak nie zachęci ani nie zniechęci do czytania więc nadmieniłam jedynie co ostatnio przeżywałam razem z bohaterami powieści. Jest jeszcze kręcony serial więc kto nie chce męczyć się nad literkami może obejrzeć bardzo dobrą ekranizację powieści.
p. poszedł na stację benzynową aby uzupełnić zapasy papierosów i napojów chłodzących więc z przyjemnością te kilkanaście minut postanowiłam spędzić rozprostowując plecy. Niech tylko ktoś nie pomyśli, że wysiadłam i zaczęłam spacerować aby pobudzić krążenie krwi. Gdzie tam, pochyliłam oparcie fotela aby nie siedzieć w pozycji jak przy biurku. Jak to w podróży bywa ja odwalam większą część trasy a p. zmienia mnie o zmroku bo jakoś niepewnie się czuję w nocy za kółkiem. Pomimo tego, że mam lepszy wzrok niż małżonek to jazda nocą szybko mnie męczy i nie sprawia przyjemności. Trochę przesadziłam z rozkładaniem oparcia więc uniosłam się lekko aby je poprawić. Teraz powinno być dobrze i nawet pięć minut w takiej pozycji zadowoli mnie na kilka kolejnych godzin.
Oko jako obiektyw a mózg jako procesor rejestrują miliony informacji których nie jesteśmy świadomi do końca. Zamknęłam oczy aby oddać się relaksacyjnej chwili gdy zdałam sobie sprawę, że przed chwilą widziałam Szkota przy ciężarówce która stała jakieś trzydzieści metrów ode mnie. Nie otwierając oczu pomyślałam, że to wpływ lektury której poświęcałam ostatnio zbyt dużo czasu. Jednak coś mi nie dawało spokoju. Czyżby aż tak źle było ze mną, że mam wizje i książkowe przygody mieszają się z rzeczywistością? Uniosłam ciało i otworzyłam oczy. Widziałam Szkota jak żywego i nic nie wskazywało na to, że mam przywidzenia. Być może ze mną aż tak źle, że żaden lekarz mi już nie pomoże. Aby się o tym przekonać postanowiłam zrobić zdjęcia i przekonać się czy bezduszna maszyna utrwali to co mogło być wytworem mojej fantazji.
Po dostawie czipsów do sklepiku stacji benzynowej kierowca w niecodziennym stroju zamknął drzwi naczepy i zmierzał do szoferki. W książkach Szkoci nie noszą bielizny pod spódnicami więc chciałam się przekonać na własne oczy czy to tylko literacka fikcja. Przy wsiadaniu powinnam zobaczyć całą nagą prawdę.
Jednym okiem kontrolowałam ekranik aparatu a drugim wpatrywałam się w gołe kolana kierowcy. Przewidywałam, że gdy podniesie nogę żeby wejść na wysoki stopień to spódnica zsunie się po udzie na tyle aby mnie usatysfakcjonować.
To musiał być prawdziwy Szkot bo wprawnie wskoczył na stopień nie dając widowni szans na potwierdzenie tego co wypisują w książkach.
Jedno jest pewne; nie miał takich amerykańskich gaci do kolan!