Jeżeli myślicie, że będzie o
abstynencji to się mylicie. (I to bardzo.) Lampka wina do obiadu to
bardzo udany dodatek i nie uważam alkoholu za wroga ludzkości. Kto
umie korzystać z życia z umiarem to nawet nie wie co to kac.
Przyłapałam męża na obwąchiwaniu
korka.
Tyle się mówi i pisze o wyzwoleniu
kobiet spod jarzma mężczyzn, że niektóre z nas zbyt mocno
uwierzyły w swą niezależność upodobniając się właśnie do
nich. Nosimy fryzury na chłopczycę, wciskamy się w spodnie
chodzimy w trampkach i nosimy bluzy z kapturem. Któregoś razu
spotkał mnie nie lada afront gdy wystrojona w „męskie” ciuchy
usłyszałam; trochę mało kobiecy ten twój dzisiejszy strój.
Cholera, cholera i jeszcze raz cholera. Pewnie, że ma facet rację,
cała szafa kiecek a ja wyglądam jak dresiarz. Nie byłoby damskiej
mody gdybyśmy nie stroiły się dla facetów. Szpilki nie są
najwygodniejszym obuwiem ale czego się nie robi dla płci
przeciwnej. Ponoć wyglądamy w nich zgrabniej więc katujemy się
prawie codziennie skazując się na skręcenie kostki gdy obcas
usunie się na jakieś nierówności a o podbiegnięciu nie ma nawet
co marzyć. Chcemy wyglądać ładnie i powabnie więc pomijamy
niedogodności damskiej toalety tylko po to aby uchwycić
krótkotrwały błysk podziwu w oku mężczyzny.
Tyle byłoby wstępu
na temat niewolniczej roli i niedoli kobiety w społeczeństwie a głównym
tematem niech będą zapachy. Z perfumami jest podobnie, damskie
zapachy muszą się podobać mężczyznom. Cóż to za dziwactwo aby
zapach kobiety był podporządkowany dziurkom w nosie płci
przeciwnej i ich zwyrodniałym zmysłom powonienia. Od kiedy jako
dziewczę niewinne kupiłam sobie Masumi wkroczyłam na drogę
poszukiwań zapachu mego życia. Porzuciłam "Być może" i "Zaczarowaną
dorożkę" aby flakoniki z markowymi nalepkami zapełniały moją
toaletkę. Nie musiałam się martwic, że siostry wypsikają całą
zawartość drogocennej perfumy na swe ciała gdyż to co na mnie
pachniało na nich śmierdziało, że nawet muchy uciekały z domu.
One znalazły swoje zapachy i okazało się, że ja po użyciu ich
perfum dostaje bólu głowy i tylko prysznic z dużą ilością mydła
mógł mnie od niego wyzwolić. Tak więc każda kobieta musi dobrać
zapach współgrający z chemią swego ciała.
Kilka lat poszukiwań zaowocowały tym, że mam kilka zapachów które siedzą na mnie przez cały dzień nie
zmieniając swej intensywności. Jedno zdarzenie niech poprze me
słowa. Razu pewnego z p. pojechaliśmy do salonu samochodowego na
gwarancyjną naprawę która miała trwać nie dłużej niż godzinę
więc gdy auto poddawane było torturom mechanika my
snuliśmy się pomiędzy autami wystawionymi dla potencjalnych
nabywców. Mieliśmy do wyboru kilka aut i we wszystkich
posiedzieliśmy chwilkę aby zabić czas oczekiwania na koniec
naprawy. Gdy p. poszedł odebrać kluczyki do naszego wreszcie
naprawionego auta doczepił się do mnie jakiś facet.
- Dzień
dobry. - Zagaił z uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry. - Odrzekłam
szczerze bo dzień w rzeczy samej zapowiadał się dobrze właśnie
do tego momentu. Co to może być? Podryw gdy tylko mąż na krótką
chwilę mnie opuścił. Ciągle miałam ten znany amerykański uśmiech
przyklejony do twarzy ale wcale mi do śmiechu nie było. Spojrzałam
na typa w eleganckim garniturze. Lekko siwe włosy ładnie zaczesane,
krawat zawiązany jak należy, koszula dzisiejsza bez śladów
przejść imprezowych. Buty też niczego sobie. Gość wyglądał
schludnie i elegancko. Zaskoczona chciałam się cofnąć aby lepiej
ogarnąć całość ale stojące za mną auto uniemożliwiło ten
manewr.
- Pani tak oszałamiająco pachnie, że … - No nie! Tego
jeszcze nie przeżyłam aby facet podrywał mnie na zapachy. W ułamku
sekundy z mych oczu zrobiły się gały pełne zdziwienia ale uśmiech
pozostał. Bardzo interesująca sytuacja co on właściwie czuje czy
aby nie spociłam się i chce mi zwrócić uwagę. Tutaj właśnie
wylazł mój brak wiary w siebie. Zamiast cieszyć się, że
oszałamiająco pachnę to pomyślałam, że cuchnę jak górnik po
dwóch szychtach przepracowanych bez przerwy. - … chciałbym prosić
panią o zdradzenie sekretu jak nazywają się pani perfumy. - Kurczę
ale jestem naiwna. To wcale nie podryw. Coś ze mną nie tak, czy już
nikt we mnie nie widzi kobiety oprócz mego chłopa. Uśmiech z
twarzy odleciał daleko za drzwi wejściowe i poczułam się brzydka
i nieatrakcyjna. Zupełnie zaskoczona nie mogłam sobie przypomnieć
czym pachnę bowiem dobrze dobrane perfumy stają się niewidoczne dla
użytkownika. Poruszyłam głową aby poruszyć powietrze wokół
siebie i poczuć samą siebie. O tak, poczułam co na mnie siedzi i
ponoć zabójczo pachnie. Bąknęłam niewyraźnie nazwę bo przecież
żadna kobieta nie zdradzi sekretów swego seksapilu. Facet wyglądał
na otumanionego.
- Czy mogłaby pani mi tą nazwę napisać. - O
kurcze blade, czy moja dykcja jest aż tak do dupy, że nikt mnie nie
rozumie. Czy mój mąż jest aniołem cierpliwości i tyle lat męczy
się ze mną nie rozumiejąc ani jednego mojego słowa? Czy to tylko
ten człowiek wpatrujący się we mnie jak w wyrocznię delficką ma
kiepską pamięć. Wolałam tą drugą opcję. Tego dnia jednak nie
zapomnę do końca życia bo jednak schlebiał mi fakt, że wokół
mnie roznosi się mgła zniewalającego i oszałamiającego zapachu.
Zapachu tak zniewalającego, że mężczyźni pragną go mieć wokół
siebie na swej kobiecie. Oj, próżność moja została tak
połechtana, że naskrobałam na wizytówce nazwę firmy i nazwę
perfum. Podziękowań nie było końca i znów uśmiech zagościł na
mym lekko pąsowiejącym licu. Jeszcze raz zalotnie powłóczyłam
wzrokiem i zobaczyłam męża który z przekąsem przypatrywał się
całemu zdarzeniu. Czar prysł ale miłe uczucie pozostało do końca
dnia. Jedyną pociechą była myśl, że to babsko obdarzone galonem
„moich” perfum nie będzie tak ładnie pachniało jak ja i
ofiarodawca będzie mnie wspominał do końca swego żywota. Mnie tak
zabójczo pachnącą.
Mężczyzni lubią damskie perfumy i to
oni powinni wybierać nam, kobietom zapachy. Jak wspomniałam wczesniej przyłapałam
męża na wąchaniu korka od butelki. Butelka albo trafniej flakonik,
albo buteleczka swieciła pustkami. Może jeszcze tylko opary
przecudownej woni unosiły się przy kolejnej, nieudanej próbie
wydobycia na zewnatrz ostatniej kropli perfum.
- To nie masz perfum?!
- Z wyraznym wyrzutem i zdziwieniem p. spoglądał na mnie zdumiony.
Zupełnie tak jakbym pozbawiła go jakieś zabawki. Dosłownie tak się
poczułam jakbym odcięła go od wszelkich przyjemnosci w życiu doczesnym. Tak
się dzieje dziwnym trafem, że nawet perfumy się kończą. Mam
jeszcze inne więc jakoś sobie radziłam ale dla p. była to wiekopomna
tragedia.
Zawiedziony moim postępowaniem zasiadł przy swoim komputerze i rozpoczął poszukiwania na eBayu. Minęła krótka chwila gdy podeszłam do niego zobaczyć jak mu poszło internetowe poszukiwanie i zamrugałam nerwowo gdy zobaczyłam ceny. Wielokrotnie robiłam zakupy perfum na tym internetowym portalu bo ceny u prywatnych importerów są dużo niższe niż w sieci sklepów detalicznych.
- Tyle kasy? - Powietrze uszło ze mnie jak z balona.
- Sprawdzę jeszcze Europę bo w Stanach są już tylko końcówki za niebotyczną cenę. - p. wydawał się niewzruszony trzykrotnie wyższą ceną niż poprzedni zakup i rozpoczął poszukiwania na eBay Deutschland. Owszem znalazł ale 206 Euro obojgu nam wydało się dużą przesadą i już wspólnie powróciliśmy na krajowy rynek gdzie cena była ciągle bardziej atrakcyjna.
Widać mój chłop był zdesperowany bo zanim zdążyłam się zastanowić czy warto tyle pieniędzy ładować w żonę on już zakupił 100ml rozkosznego zapachu. Zaskoczona ale zadowolona cmoknęłam go w ucho. Mam najdroższe perfumy w swej kolekcji. Szkoda tylko, że nie zdecydowałam się kupić je gdy we flakoniku była połowa zawartości. Teraz gdy ten zapach jest wycofany z produkcji amatorzy zapłacą każdą cenę. Wiem, że to moja ostatnia butelka Marielli Burani i jest mi żal, że gdy skończę jej zawartość pozostanie mi jedynie obwąchiwanie korka z nowej butelki bo tą starą zostawię mężowi.