1

środa, 2 czerwca 2010

Och, jak tu ladnie!

Myslami juz jestem w Las Vegas i nie moge sie doczekac kolejnego czyszczenia kieszeni. Gdybym mjala szczescie do pieniedzy to juz dawno Toto-Lotek by zbankrutowal. Juz nie o sama wygrana chodzi tylko o panujaca tam atmosfere. Powiadaja, ze fortuna kolem sie toczy, ale mnie jak Syzyfowi ciagle pod gorke. Wjezdzamy do kolejnego Parku Narodowego a mnie przed oczami staja drzwi do kasyna a za nimi podniecajacy szum jednorekich bandytow, rozognione oblicza graczy i zawsze ta sama pora dnia lub nocy jak kto woli. 
Juz z daleka widze czerwone skaly i czuje, ze bedzie mi sie tam podobalo. Zblizamy sie do serca parku ale po drodze przystajemy co chwila bym mogla sie nacieszyc czerwonymi skalami i asfaltem w takim samym kolorze. Och ladnie tu, nawet bardzo!
Do glownej atrakcji Parku Narodowego Zion, wysokiej skaly, trzeba podjechac parkowym autobusem, pozniej dlugo isc a na koncu ostro sie wspinac jak na Giewont. Nie jestem zapalona alpinistka i wiem, ze taka trasa nie dalaby mi satysfakcji. To, ze nie zobacze kolejnego widoku ze szczytu skaly wcale mnie nie smucilo bo i tak wszystkich szczytow na swiecie nie mam zamiaru zaliczyc. Trudno niech sie ze mnie smieja ludziska, ze nie podchodze za blisko ogniska. Nie bylismy przygotowani na wspinaczki wysokogorskie i lepiej nie kusic zlego losu. Bez dobrych gorskich butow nie ma co sie pchac na kamieniste trasy. Jak widac na zdjeciach slonce juz bylo nisko i dlugie cienie zapowiadaly szybkie nadejscie zmroku.
- Chyba innym razem. Dzis juz jest za pozno. - Uslyszalam najmilsze slowa w tym tygodniu. Zanim kupimy bilety i zapakuja nas do autobusu to tylko bardzo wytwali biegacze zdaza cos jeszcze zobaczyc. Pogodzeni z nie tak okrotnym losem ruszylismy w dalsza droge wijaca sie jak grzechotnik. Otaczajace nas widoki byly tak natarczywe, ze po kilku minutach juz sie nie dziwilam jak sowy moga obracac glowe w tak nienaturalny sposob.
- Och, patrz tam, och, jak ladnie! - wskazywalam reka raz tu, raz w innym kierunku.
- Gdzie? - zapytal zdezorientowany p. - Tam, tam o popatrz. - Moja dlon z wyciagnietym palcem wskazujacym (po to go mam) wskazywala skale po jego lewej stronie. Nie powinnam tego robic bo biedak i tak nie mogl spuscic drogi z oczu i jedynie obserwowal to co przed nim. Robienie zdjec nie zalatwialo sprawy bo kazde "och" szybko umykalo gdy chcialam je zlapac w aparat fotograficzny. Po chwili pojawialo sie kolejne "och", dlatego zdjec z trasy mamy tylko kilka.
- Tu wszedzie jest ladnie, rob zdjecia. - Skomentowal moj kierowca. 
- Zobacze te cuda pozniej. - Aparat jak juz wspomnialam odpadal bo wszystko za oknem dzialo sie zbyt predko wiec wlaczylam kamere i samo sie krecilo, ja natomiast moglam oddac sie ogladaniu i wzdychaniu w stylu "Och, jak tu ladnie".

11 komentarzy:

  1. Przyzwoitym aparatem bez zadnego problemu zrobisz dobre zdjecia z auta jadacego 80 km/h. A jesli ustawisz go na opcje "sport" lub "ruch" to samo wyjdzie :)
    Wiekszosc 'drogowych' zdjec z Tahiti zrobilam podczas jazdy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z rewizytą wpadłam! :-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. uyu - dziekuje Ci bardzo za rady skorzystam i zaraz Cie powiadomie o efektach. Mysle ze, juz teraz to wszystkie aparaty fotograficzne sa w miare dobre. Serdecznie pozdrawiam :)
    Co u Was slychac?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fusillo - witam Cie serdecznie w moich skromnych progach i serdecznie zapraszam ponownie.
    Czytalam Twoj ostatni post i wiem ze, bedziesz bardzo zajeta. Nie pracuj za ciezko relaksuj sie i korzystaj z dlugiego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ataner - wiesz co, chciałam Ci napisać, że lubię tu do Ciebie zaglądać. NIestety w pracy zazwyczaj nie mam czasu, żeby komentować, a w domu z jakiś powodów nie wchodzą mi komentarze. Nie chcę zmieniać ustawień bo to mężowski komputer służbowy. Więc pomyślaąam, że Ci o tym napiszę.
    I mam też nadzieję, że dostałaś maila z dietą - posłałam na podane adres.
    Pozdrawiam z deszczowego Oregonu i życzę miłego weekendu,
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
  6. Motylku - sprawilas mi wielka przyjemnosc tym komentarzem :):):)
    dziekuje Ci bardzo, ze to napisalas.
    Diete otrzymalam, ale gorzej bedzie z jej realizacja, buziaki przesylam u nas moze deszczu nie ma , ale wilgoc, zgnilizna, ochladzanie chodzi non stop.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ataner, piękne skały! Nam się marzy kiedyś podroż przez USA. Pan W. jeszcze nie był tam, ja byłam, ale niestety wtedy nie pojeździłam dużo po Stanach.
    Ta czerwień skał i ziemi przypomina mi Argentynę, pełno jej miałam we włosach, butach itp. Ale mi sie podobała :)
    W kasynie nigdy nie byłam, nie mam szczęścia do wygranej, ale może własnie dlatego powinna zagrać? :)
    Słoneczne promyki przesyłam na weekend!
    O.

    OdpowiedzUsuń
  8. Obiezyswiatko - ja zakochalam sie w dzikim zachodzie, te kolory i przestrzenie zwalily mnie z nog :)
    Napisalas, ze marzy Wam sie podroz przez USA, wiec do dziela Ameryka czeka, a jest co zobaczyc! Wiem, wiem tylko tego czasu malo.
    O kasynach bedzie oddzielny post Las Vegas czeka, ja tez nie mam szczescia do wygranej , ale zabawa jest przednia. Milego tygodnia Ci zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Męką straszną jest, gdy widzimy jakieś cuda i nie możemy widoku w całości wraz z zapachem, temperaturą i wiatrem pokazać to innym. Na szczęście Ataner barwnymi opisami wynagradza, że nas nie było razem z Nią na tych niezwykłych eskapadach. I dobrze, że nas nie było, bo co by powiedział p. na taki tłum? Joter macha z tłumu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Polecam się na przyszłość - jeśli chodzi o miłe komentarze!

    Dieta to rzeczywiście niezły test silnej woli, w zeszłym roku wytrzymała 3 tygodnie, w tym jest lepiej, ale to dlatego, że nikogo poza mną nie ma w domu, więc lodówka pusta = brak pokus.

    U mnie ciągle pada, choć już powinna być susza. Nie znoszę klimatyzacji. Na szczęście w Oregonie nawet jak jest gorąco, to powietrze jest suche, więc da się jakość znieść skwar.

    Macham pogodnie,
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
  11. Joterku, osoby posiadajace taka wyobraznie jak Ty, sa w stanie widziec i czuc co czytaja.Wiec na pewno nie wlaczasz piecyka ani nie polewasz sie woda czytajac mojego bloga :)
    Joasiu, milego weekendu Ci zycze i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń