1

sobota, 17 stycznia 2015

Płomienie

Idealnie widoczna Wielka Niedźwiedzica która widnieje na fladze stanowej. Gwiazda Północy nie zmieściła się w kadrze.
  Chwila spokoju powinna zrelaksować mnie przed mającą nastąpić spektakularną grą barw na niebie. Już grubo po północy a tu nic się nie dzieje pomijając fakt, że męża mam w kawałkach a przynajmniej jego żebra. Gwiazdy na niebie zdawały się ukrywać tajemnicę zorzy polarnej bardzo skrzętnie i wydawało się, że już nic nie wydarzy się dzisiaj. Silnik auta pracował prawie bezgłośnie nie zagłuszając majestatycznej ciszy panującej dookoła. W pozycji pół leżącej obserwowałam niebo na którym skrzyło się tyle gwiazd, że żaden atlas nieba nie był w stanie ich pomieścić. Zupełnie niewiarygodne ale brakowało czerni nieba, same gwiazdy i planety. Tysiące tysięcy, miliony milionów. Było ciepło i miło w samochodzie a lekko uchylona szyba pozwalała mroźnemu powietrzu owiewać mą twarz utrzymując mnie w stanie tylko lekkiego uśpienia. Co jakiś czas powieki zamykały się na minutę dając mi możliwość odpłynięcia na jedną z tych miliarda gwiazd gdzie jakaś inna bliźniacza Ataner śpi sobie spokojnie w wygodnym łóżku. 
- Obudź mnie gdybym zasnęła. - Czułam, że muszę zasnąć na przynajmniej dziesięć minut bo coraz trudniej było podnosić powieki. 
- Oczywiście. Z największą przyjemnością. - p. jak zwykle uśmiechnął się diabelsko co oznaczało, że nie pośpię sobie długo. O to, że on uśnie nie musiałam się obawiać bo ból pękniętego żebra nie pozwalał mu usiedzieć w jednej pozycji więc co chwila z cichutkim jękiem wyrzutu nad swą niezdarnością zmieniał pozycję ciała. Rozejrzałam się dookoła aby sprawdzić czy jakaś podstępna zorza nie wylazła na niebo niezauważona przez nas. Nic takiego nie stwierdziwszy z czystym sumieniem miałam zapaść w króciutką drzemkę. Już zamykałam oczy gdy raptem stało się coś tak nieoczekiwanego, że serce mi zamarło a okrzyk przerażenia zamarł mi w gardle. Czegoś podobnego nawet gdybym bardzo się starała nie wymyśliłabym do końca życia. Było to zjawisko tak szokujące i zaskakujące do tego stopnia, że pozbawiło mnie zdolności reagowania i logicznego myślenia. Trwało to tylko chwilę ale wryło się w mą pamięć na zawsze. p. siedział za kierownicą i jego sylwetka rysowała się czarnym cieniem na tle rozgwieżdżonego nieba. Z mojej pozycji widziałam jego prawe ucho i kark, nie widziałam twarzy tylko jego policzek i ręce które w tym momencie płonęły żywym ogniem. Trzymał je blisko twarzy a płomienie rozświetliły półmrok wnętrza pojazdu. Pierwszą myślą która zaatakowała me szare komórki (złośliwi twierdzą, że blondynka ma tylko jedną i tu powinnam się z nimi zgodzić) była ta, że postradałam zmysły, że mam zwidy, halucynacje i, że to co widzę nie dzieje się w rzeczywistości. Po prostu gapiłam się na płomyki z lekko niebieskawym odcieniem. Płomienie owe po chwili zgasły i do mych nozdrzy doleciał zapach spalonych włosków na dłoniach p.. To działo  się w rzeczywistości i rzeczywisty był ogień. Tak rzeczywisty, że palił przeszkody na swojej drodze, że karmił się włosami spalając je doszczętnie. Trwałam w bezruchu w zupełnym szoku gdy twarz p. odwróciła się z tak głupim zdziwieniem jakiego nigdy nie widziałam. 
- Feniks! - p. wyszeptał jakby zaklęcie. I wtedy odrętwienie minęło. Nie dochodziłam skąd wziął się ogień ale przeraziłam się, że gdyby zajęły się płonieniem włosy p. to tragedia była blisko o przysłowiowy włos. Przyjechaliśmy tutaj aby oglądać płonące niebo a nie płonące dłonie. Chciałam krzyczeć, wrzeszczeć aby odreagować stres po niebywałym zdarzeniu ale brakło mi sił na eksplozję uczuć. Pytanie o przyczynę niespodziewanego ognia nie wyszło poza strefę myśli bo gdy patrzyłam na twarz „feniksa” to widziałam na niej to samo pytanie skierowane do mnie. Czekałam. 
- Wiem. - Pierwsze słowo wyjaśnienia zawisło w próżni a ciąg dalszy nie następował. 
- Jak to zrobiłeś? - Wreszcie odzyskałam zdolność mówienia.  
- Zapalałem papierosa. 
- Tylko mi nie mów, że jak zapalasz papierosa to od razu płoną ci dłonie, mnie nie płoną. - Nie widziałam związku pomiędzy jedną czynnością a drugą. 
- Już ci wyjaśniam. - Czekałam cierpliwie na jakieś sensowne wytłumaczenie. - To czary. - p. otrząsnął się z szoku i już nie był Feniksem o głupim wyrazie twarzy tylko myślącym logicznie profesorem. - Higiena może zabić jak widziałaś. - Po powolutku zaczynałam składać kawałki w jedną całość ale nie byłam pewna swej drogi myślowej. 
- Mów! Mów natychmiast. 
- Posmarowałem ręce spirytusem w galarecie aby odkazić się po nurkowaniu w rowie, jeszcze nie wysechł i zacząłem podpalać papierosa. Dłońmi osłoniłem płomyk zapalniczki przed podmuchami powietrza przez uchyloną szybę i opary spirytusu zaczęły płonąć a potem resztki na dłoniach. Ale efekt! - p. był najwidoczniej oczarowany nieoczekiwanym zjawiskiem. - Nie masz pojęcia jak się zdziwiłem bo najpierw pomyślałem, że mam jakieś nadludzkie zdolności.
 - Masz, oczywiście, że masz i to nie masz pojęcia jak bardzo są nadludzkie. Po prostu nie wiem czy uda mi się usnąć przed tobą przez następne pół roku.
Emocje dzisiejszej nocy nadszarpnęły moje nerwy na tyle, że gdy chwyciłam zapalniczkę to odruchowo spojrzałam podejrzliwie na jeszcze nie płonące ręce. Ponownie zaplanowałam przymknąć oczy na chwilkę ale o spaniu nie było mowy. Najwidoczniej ucięłam komara bo kolejne „wstawaj wstawaj, zorza się rodzi” nie od razu wyrwała mnie z sennego koszmaru. O idyllicznym śnie mogłam zapomnieć po przejściach zafundowanych przez męża. p. już stał na zewnątrz i chyba zapomniał o jęczeniu bo wpatrywał się w niebo zupełnie bez ruchu i chyba nawet nie oddychał. „No wreszcie coś zacznie się dziać” pomyślałam i naciągając kaptur na głowę przed wiatrem opuściłam ciepłe pomieszczenie auta. Stanęłam obok niego i świat jakby ucichł. Zrobiło się przerażająco cicho, ciszej niż przed sekundą jeżeli to było możliwe. Niebo jakby poszarzało i przeszedł nas lodowaty dreszcz. Gdzieś na wysokości osiemdziesięciu kilometrów ponad powierzchnią Ziemi rozpoczynał się kosmiczny spektakl.

36 komentarzy:

  1. Ty mnie kiedyś doprowadzisz do zawału serca :). Twój opis wzbudził znowu we mnie wielkie emocje. Zdarzenie było niezwykłe, a Ty świetnie je opisałaś. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwsza dostane zawalu bo ja to przezywam a ty o tym czytasz:)
      Na nude nie moge narzekac a jedynie na nadmiar siwych wlosow ze zmartwien i niesamowitych wrazen.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Opis godny scenariusza do jakiegoś horroru ;)
    Zostawić chłopa na chwilkę samego .... ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli znasz jakiegos scenarzyste ktory chwilowo cierpi na brak pomyslow na makabryczny horror to podaj mu moj email :))))
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Nie znam, ale Ty końcu mieszkasz w kraju scenarzystami, aktorami i filmami płynącym ;)) Wbijaj do Hollyłud :))

      Usuń
    3. Prędzej ja nakręcę amatorki film bo mam scenerię gotową i akcja toczy się wartkim nurtem tylko aktor czasami zbyt przejęty rolą:)))))

      Usuń
  3. Och, ależ przeżycie!Płomienny mąż - nie jak dotąd w wyznawaniu i okazywaniu uczuć, ale dosłownie płonący! Dobrze, że sie nie poparzył! A to wszystko tylko wstep do spektaklu zorzy!Uff!
    Ciepłe usciski dla Was obojga, kochani!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze nie zrobil tego w czasie jazdy bo marzenie o zobaczeniu zorz pozostaloby do dzis w sferze marzen. Podrozowanie z nami jest niebezpieczne i sadze, ze wolisz o tym czytac niz przezywac na wlasnej skorze.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Powinnas pisac horrory, umiesz stopniowac napiecie.
    Z tego, ze dzisiaj o tym piszesz wynika, ze przezyliscie, a nawet udalo Wam sie wrocic z tej dziczy. A nie bylo to wcale takie pewne, zwazywszy na samobojcze inklinacje Twojego P.
    No to witaj z powrotem wsrod zywych i daj na msze dziekczynna za cudowne ocalenie. :)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po powrocie z Alaski p. nie obnizyl lotow i to co wydarzylo sie w Sylwestra (o tym bedzie duzo pozniej) grozilo smiercia nam obojgu. To byl dopiero horror!!!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Ależ Ty trzymasz człowieka w napieciu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot tak po prostu wyglada moje skromne zycie:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Dobrze, że tylko łapska miał tym spirytusowym żelem posmarowane a nie twarz, bo mogłoby to się skończyć zupełnie nieciekawie. Kochana, mamy po prostu wyjątkowo zdolnych facetów- zawsze dostarczą nam dodatkowej rozrywki:)) Wiesz, zazdroszczę Ci widoku takiego rozgwieżdżonego nieba i tej zorzy także.
    Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P. jest gorszy do upilnowania niz czterolatek. Zastanawiam sie czy juz jest tak stary, czy jeszcze sie nie zestarzal.
      To bylo mgnienie zorzy bo te prawdziwe beda w nastepnym poscie.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. No to miałaś przeżycie oboje mieliście ale włóczykijom co na nie mogą na miejscu usiedzieć to się zdarza oby tylko bezpiecznie było. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami spacer nad przepascia jest bardziej bezpieczny niz siedzenie z p. w samochdzie:)
      Niespodzianki to dla wloczykijow chleb powszedni ale przyzwyczaic sie do nich nie moge.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Matkozcórko, dużo tego, jak na jedną noc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ja mam powiedziec, ja tak mam na codzien; rozrywka murowana i opisuję tylko czasami te bardziej widowiskowe zdarzenia.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Ataner, tu jest taka dawka emocji i wydarzeń, że wystarczyłoby na horror :) I tak masz na co dzień?
      nie nudzisz, o nie ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Witaj sonic na moim blogu:)
      Mam tak codziennie ale w mniejszym wymiarze. Z moim mezem nie mozna narzekac na nude a szczegolnie na wakacjach.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Rączko twego ślubnego niczym zorza polarna hi hi. No, ale ta prawdziwa piekniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiej się śmiej, jego łapska prawie nie pozbawily mnie zmysłów do końca życia. Kiedy ja będę miała normalne wakacje no kiedy?
      Zorze będą już za chwilę a to ujęcie zdarzyło nam się zupełnie przypadkowo. Jeden z aparatow był skierowany w samo niebo i tam liznęła obiektyw zielona fala.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Fajnie, te Twoje posty to jak powieść w odcinkach:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mój blog to opowieść o naszym życiu która ma już kilka ładnych stron zapisanych słowami i okraszonych zdjęciami. Tutaj szczególnie da się odczuć przerywanie akcji bo wydarzenia jednej nocy były tak intensywne, że wręcz absurdalne i nie mialam możliwości połączenia ich w jeden post wraz z zorzami.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Ciekawa opowieść, napięcie dozowane, a zdjęcia zapowiadają ciekawy cd...
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już koniec "atrakcji" w ciągu dwóch godzin bezczynnego siedzenia w aucie. Ja siedziałam spokojnie a wokół mnie szalał tajfun niesamowitych zdarzeń. Dobrze, że w końcu nastąpił oczekiwany moment bo kto wie co jeszcze mogłoby mnie zaskoczyć.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Niezle!
    Podzruc komus do scenariusza na horror:)
    Serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie mam komu i sama muszę to opisywać:) Jeżeli czytającym się podoba to już w zupełności mi wystarczy, nie muszę oglądać filmu bo sama to przeżyłam.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  13. O rany! Czytałam na bezdechu, jak w horrorze albo u Zafona, dobra jesteś i przygody masz/macie jak z kina nocnych marków :-)
    Kocham to ostatnio rozgwieżdżone niebo
    Pozdrówka ciepłe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontrowersyjne poczucie humoru mojego p. jest magnesem dla przygód a mój nietuzinkowy spokój mojej duszy pozwala mi na oglądanie wyczynów męża z dystansem. Niektóre jego wyczyny jednak wytrącają mnie z równowagi.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  14. Ja to się dziwię, że z taką dozą pomysłowości mężczyźni jeszcze nie wyginęli;)
    Szalony;) Ja kiedyś umyłam przeciętą nożem rękę żelem do mycia rąk, który był na spirytusie;) Oj, cóż to za krzyk rozbrzmiewał...Ale płonące dłonie wygrywają! Za to zorza zjawiskowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tylko niewielka ilość mężów ciągle nie dorosła a my wiedząc o tym obserwujemy ich dokładniej niż by to wypadało i chronimy ich wiedząc do czego są zdolni. Nie wyginęli bo kobiety są przy nich jak anioły opiekuńcze.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  15. ale sie dzieje !!!!!!pisz, pieknie to robisz czy bedzie ciag dalszy ?pozdrawiam pGosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jeszcze jedno silne przeżycie na Alasce a potem już sielanka:) Ciąg dalszy oczywiście nastąpi i przyniesie tym razem więcej zdjęć niż tekstu.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  16. Ale historia,czytałamz zapartym tchem!!!Świetnie piszesz i dozujesz napięcie:)Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze w zanadrzu kilka niezłych horrorów ale z kolejnej wyprawy. Jak poczekasz to nie pożałujesz bo p. jest zupełnie ... fajny na wspólne wyjazdy:)))))
      Pozdrawiam:)

      Usuń