1

czwartek, 7 maja 2015

Ideał w 100%

 Remont utknął w łazience na dwa dni bo nie mogliśmy się zdecydować na jeden z dwóch wariantów które chodziły nam po głowach a wykluczały się wzajemnie.
Dobrze, że chociaż nasza sypialnia jest gotowa i mamy miejsce do godnego wypoczynku. Niespodziewanie przydało się ono bo zapadłam na nagle osłabienie połączone z katarem i gorączką. Po dwóch dniach balansowania pomiędzy rzeczywistością a chorobowymi zwidami dolegliwość zniknęła jak ręką odjął. Pogoda trochę zwariowana i trudno się ustrzec przed
wychłodzeniem lub przegrzaniem bo rano zimno a w południe upal. Wieczorem znów zimno i tak na prawdę to nie wiadomo jak się ubrać gdy wychodzi się z domu na cały dzień. Właśnie wracałam takiego dnia do domu. Kurtkę i sweter miałam przerzucone przez ramię i tylko w samej podkoszulce kroczyłam w stronę patio gdzie bez ruchu stał p. w pozycji lekko zgiętej. Bardziej obrazowo; jakby go lumbago chwyciło. 
- Ja umieram. - Zdolności do tragizowania wśród mężczyzn są dobrze znane a p. na pewno mógłby się załapać w pierwszej setce najbardziej panikujących gdy chodzi o dolegliwości cielesne. 
- Co się stało? - Jakoś nie widziałam śmiertelnego ciosu zadanego przez przeciwnika i tak na pierwszy rzut oka do p. wyglądał na zupełnie zdrowego. 
- No popatrz tylko. Widziałaś kiedyś coś podobnego. Mam katar jak Niagara gdy topnieją śniegi! - Przyjrzałam się skrzywionej postaci i zauważyłam, że z nosa p. cieknie woda niekończącą się stróżką. Dlatego stał taki pochylony. Jak długo tak stał nie spytałam ale nie podejrzewam go aby przygotował się specjalnie na mój przyjazd. - Sprzedałaś mi swoją śmiertelną chorobę i nie mam siły na nic. 
- Zaraz wezmę się za ciebie a tymczasem idź do łóżka. - Grypę trzeba przeczekać i nic na to nie poradzisz. Leczony katar trwa siedem dni a nie leczony tydzień. 
- Chyba oszalałaś!!! Jak w taki ciepły dzień mam leżeć w łóżku? - Trudno nie przyznać racji bo dzień wyjątkowo ciepły i aż się chce siedzieć na zewnątrz podziwiając budzącą się do życia przyrodę. 
- Przygotuję coś drastycznego aby przynajmniej katar zatrzymać. - Weszłam do mieszkania gdzie czekała na mnie nieoczekiwana niespodzianka. Na stole rozłożone aparaty fotograficzne, przygotowane mapy, ładnie ułożone jedna na drugiej. Bez pytania odwróciłam się na pięcie ze znakami zapytania w oczach. 
- Nie mogę pracować w takim stanie. - Wskazał na swój nos. - Jedziemy na wakacje
- Wakacje? - Zapytałam niezbyt rozsądnie bo przecież wiem co to są wakacje. - Kiedy? 
- W niedzielę rano. - Z paniką na twarzy rozejrzałam się po chałupie gdzie rozgardiasz panował w każdym kącie. 
- W tą niedzielę? - Wolałam się upewnić. 
- Tak ja już dzisiaj wszystko załatwiłem, mam wolne dwa tygodnie. No co? Nie chcesz odpocząć od tego bałaganu? - Musiałam mieć bardzo zdziwioną minę. - Remont dokończę po przyjeździe. Nikt za mnie tego nie zrobi, wiem. W niedzielę o trzeciej rano ruszamy do Arizony. - Wystarczyła sekunda abym od razu porzuciła obawy o wygląd mieszkania i ruszyłam żwawym krokiem do kuchni aby wyszukać w apteczce jakieś lekarstwo które postawi p. na nogi.

9 komentarzy:

  1. Pozazdroscic chlopa. Moj zostaje z katarem umierac w domu i tylko nerwy mi szarpie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś o tym wiem, akurat w tym roku tak się złożyło, że czasu na stękanie nie będzie bo jedziemy w siną dal.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Po prostu skarb! Czy mogę pozdrowić Twego małżonka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki tam skarb! Zamydlił mi oczy wyjazdem bo pewnie nie chciało mu się kontynuować remontu. Ucałuję go od ciebie ale dopiero w Denver.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Może go wypożyczysz na trochę? :))) No to ja teraz czekam na zdjęcia z podróży i z pobytu.
    Buziaki.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ale z katarem i chorobowymi stękaniami, potem poproszę o natychmiastowy zwrot:)))))
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. I ja dołączę do chóru zachwyconych Twym męzem blogowiczek. Pewnie, że remont nie ucieknie! Po co sie tak męczyć, gdy mozna dać na luz i zobaczyć jaki ten świat piekny! Żyje się wszak tylko raz! Jedźcie i cieszcie sie zyciem kochani. Uściski serdeczne posyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cwaniak a nie ideał. Teraz jak czytam mój tekst to wychodzi na to, że p. to ideał no i ten tytuł zupełnie niefortunny:)))))) Fakt, że po pięciu miesiącach należy się nam odpoczynek wcale nie jest zasługą p.. Nie będę już więcej o nim pisała bo wykreuję go na gwiazdę internetu.
      Dzięki za dobre słowo i do nastepnego posta!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Ja się podpisuje pod tytułem - tak na oko to faktycznie ideał:)))

    OdpowiedzUsuń