1

sobota, 10 września 2016

Skorupa albo domek na pikapie


 Nie napiszę o wielu rzeczach. 
Nie napiszę o tym, że; 
pomimo tego, że kocham swój dom 
i staram się dbać o niego jak najlepiej potrafię to i tak wolę przemierzać setki i tysiące mil w poszukiwaniu czegoś nieznanego,
drogą na pozór prostą ale jak się okazuje z zakrętasami i zawirowaniami życia,
każdego ranka budzę się wściekła, że kolorowy sen już się zakończył ale szybko otrząsam się z tego marazmu i widok roztaczający się z okna hotelu 
lub zza uchylonej poły wejścia do namiotu obiecuje nowe niespodzianki,
…ale kiedyś być może to mi się uda.

  Zupełnie niechcąco poruszyłam temat którego nie chciałam opisywać. Teoria z praktyką minęły się w odległości dwóch lat świetlnych. Poprzedni post miał być o złej pogodzie mieszającej szyki mało wytrawnym podróżnikom ale dzięki komentarzom charakter posta zmienił się nieprawdopodobnie. Zatem pogoniona do roboty przez moich czytelników kontynuuję:
  Trudny do określenia kawał czasu spędzony przed monitorem komputera nabrał realnych kształtów. Piątki zwykle mamy wolne więc o siódmej rano zamknęliśmy drzwi domostwa i ruszyliśmy w stronę Iowy. Zaledwie lekko ponad dwie godziny dzieliły nas od zrealizowania kolejnego etapu dość szalonego przedsięwzięcia. Podróż minęła miło i szybko. Podekscytowani nie zauważaliśmy mijanych mil i minut.
Zakup Palomino Bronco Backpack Edition przebiegł składnie i jedynie zapoznanie z zakupionym sprzętem przysporzyło nam zawirowania w głowach. 
Ja guzik zapamiętałam a p. może jedynie 10% z tego co pokazywał specjalny pracownik. Po zamontowaniu odpowiednich wsporników do ramy pikapa, umocowaniu skorupy i podłączeniu elektryki byliśmy gotowi do drogi powrotnej. Gdy emocje opadły poczuliśmy niesamowity głód. Nikt z nas nie pomyślał o sutym śniadaniu przed wyjazdem.
Od dilera do restauracji dzieliło nas 500 metrów i z fasonem podjechaliśmy teraz już w pełnym rynsztunku z nowiutkim domkiem tuż za plecami.
W drodze powrotnej zrozumiałam dlaczego Amerykanie kochają pikapy. Nasz F-250 wreszcie pokazał skrywane zalety. Pod obciążeniem zaczął płynąć po drodze a nie podskakiwać jak go-kart. Z wielką obawą zasiadłam za kierownicą, wbrew mojej woli oczywiście, zmuszona do tego czynu przez rozbawionego męża. Pierwsze sekundy to strach, że skorupa spadnie a auto rozleci się na kawałki. Obawy minęły szybciej niż przypuszczałam i gdy piąty bieg zaczął rządzić poczułam, że mogę jechać nawet na księżyc. 
Mawiają tutaj, że Ford ma swoją „sweet seventy” czyli słodką siedemdziesiątkę (112 km/godz) i tak było w rzeczywistości. Osiem cylindrów jakby ucichło przy tej prędkości a teraz ciężki sprzęt płynął sobie autostradą w stronę domu zadowolonych właścicieli. Pomimo tego, że cały zestaw był już ubezpieczony to woleliśmy nie zostawiać go na naszym parkingu bo ciekawskie łapy mogą przecież przysporzyć kłopotów. Pojechaliśmy do znajomych na wsi i tam pozbyliśmy się całości. 
Do domu gdzie już białe wino chłodziło się w lodówce ruszyliśmy naszym osobowym autem. Po drodze kupiliśmy pieczonego kurczaka bo o przygotowaniu kolacji nie było mowy. Trzeba przecież oblać zakup i zrelaksować się przed jutrzejszym dniem gdy pojedziemy w odwiedziny do naszego domu na kółkach.

Minęły trzy dni szczęścia i p. zburzył wszystko. 
- Sprzedajemy wszystko! - Ja prawie zemdlałam ale lata przebywania w tym szalonym stadzie (piszę o naszej rodzinie) i hart ducha utrzymał mnie w stanie prawie normalnego funkcjonowania. 
- Które wszystko? - Tyle mogłam powiedzieć spokojnie bo w głowie mi zawirowało. 
- Auto i skorupę. 
- Dziękuję ci kochany mężu dzięki tobie nie wypijemy szampana na szczycie wulkanu w dniu moich setnych urodzin. Któregoś dnia zdechnę jak kundel pod płotem śmiertelnie rażona nagłym wylewem albo zawałem. 
- Widziałem cudo. Coś co zadowoli nas do końca życia. Pod warunkiem, że trochę inaczej wytyczymy trasę. - Ruszyłam w stronę barku aby chlapnąć sobie setkę czystej bez popitki. 
- Opowiadaj. - Ciekawość mnie zżerała i już szłam do kuchni aby skonstruować szybką zagrychę. - Cudo? - Zastanowiłam się ile będziemy w plecy przy kolejnym cudownym pojeździe. Ledwo co kupiliśmy skorupę która była dokładnie wyselekcjonowana z setki innych modeli bo dach podnoszony elektrycznie, łazienka całkiem całkiem, tylko to spanie na górze a teraz okazuje się, że to wszystko do dupy? 
p. opowiedział mi co widział i po 30 minutach przed ekranem komputera przyznałam mu rację, sprzedajemy cały sprzęt i kupujemy zupełnie coś innego. W kolejny piątek pojawiliśmy się w miejscu zakupu campera i ze stratą oddaliśmy zupełnie nieużywany domek.

30 komentarzy:

  1. No nie !!! Ja bywam szałaputką ale Wy bijecie mnie na głowę. Kupić cudo i pozbyć się go dla cudeńka. Mnie skorupa podoba się bardzo ale jak powiadają starożytni rosjanie: "Lepsze jest wrogiem dobrego". Znowu zbudowałaś akcję jak Hitchcock, na początku trzęsienie ziemi a porem .... co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno w to uwierzyć ale wszystko było przemyślane w najdrobniejszych szczegółach. Odpowiedniego pojazdu szukaliśmy rok czasu bo musiał być 4X4 i biegówka. Wybór skorupy zajął mniej więcej tyle samo czasu i gdy pojawił się Ford znaleźliśmy dilera który miał taki właśnie domek w dobrej cenie.
      Domku już nie ma a pikapa nie możemy sprzedać!
      Na razie tyle wieści na bieżąco.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Dobre!!!!Wniosek - trzeba wpierw przejrzeć milion ogłoszeń i propozycji.Często szukam czegoś na necie tygodniami, wypisuję sobie na kartce adres strony i moje z oglądania wnioski i.....bardzo często w efekcie niczego nie kupię- jak się ze mnie śmieje mąż, "nagłe spływa na mnie fala rozsądku i sceptycyzmu". I co dalej?????? Pisz, pisz, proszę!
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internet pomaga w wyborze gdyż można zorientować się w cenach ale i tak najlepsza cena nie istnieje. Dziś kupisz okazyjnie i wydaje się, że najtaniej a jutro ten sam wyrób można będzie kupić jeszcze taniej. Ja zakładam margines cenowy w którym szukana rzecz powinna się znaleźć i wtedy jest trochę łatwiej podjąc decyzję o zakupie.
      Gdy pojawi się "cudo" to wtedy zdjęcia i opis pojazdu zamieszczę na blogu. Oczywiście buszujemy po intenecie i myślę, że do końca roku cudeńko będzie nasze.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Dobrzy jesteście :)))
    Tego się nie spodziewałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz wyobraź sobie moje zaskoczenie!!! Gdy zebraliśmy wszystko nadszedł czas aby się tego pozbyć.
      Poszukiwania cudeńka trwają i sądzę, że powakacyjny sezon będzie odpowiedni na realizację marzeń.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. To powodzenia w szukaniu życzę :))

      Usuń
    3. Przyda się przyda:)))))))

      Usuń
  4. Przyznam, ze zaskoczylas mnie kupnem Palomino. Jakos nie przemawia do mnie spanie na polce pod samym dachem. Ja bym od razu kupila camper, to jednak duzo wieksza wygoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla nas, przyzwyczajonych do spania w namiocie taki zestaw gdzie wszystko masz pod ręką to hotel! Miało być prosto a będzie zupełnie inaczej; jeszcze prościej.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. W porownaniu z namiotem to oczywiscie Palomino jest jak hotel. Ale jak patrze na to zdjecie, na ktorym usilujesz sie wdrapac na te polke to jednak nie jest to atrakcja, ktora chciala bym sobie zafundowac, szczegolnie kiedy w nocy tez czasem trzeba wstac "za potrzeba". Pewnie to przychodzi z wiekiem, ale ja nawet wysokich lozek nie lubie. Zycie ma byc wygodne, ja sie nie nadaje do wiecznej wspinaczki:))) Ciekawa jestem na co sie zdecydowaliscie, bo jak wiesz camper jest tez moim marzeniem.

      Usuń
    3. Sama wiesz, że wybór jest przeogromny i to tylko kwestia kasy jaki camper kupisz. My szukamy pojazdu który przewiezie nas nie tylko przez amerykańskie autostrady i drogi które są w doskonałym stanie stąd tyle wątpliwości.
      Oczywiście jak tylko kupimy pojazd który spełnia nasze marzenia napisze o tym:)

      Usuń
  5. Mnie się podoba jedno i drugie.
    Fajnie, że macie wspólne pasje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skompletowaliśmy odpowiedni dla nas zestaw ale traf chciał, że zaczynamy od początku. Czy pomysł p. sprawdzi się podczas wstępnego użytkowania nie wiem ale teoretycznie ma to sens. Próbować trzeba.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Nie interesują mnie jakiekolwiek pojazdy, ale zdjęcia to i owszem ;) Bardzo mi się podoba ta prosta nie prosta droga i pozostałe zdjęcia także :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie odróżniam poszczególnych marek aut i nie raz miałam problem ze znalezieniem swojego na parkingu. Jedynym autem które "widzę" to Porsche 911. W kraju gdzie komunikacja miejska prawie nie istnieje nauczyłam się poruszać dosłownie wszędzie autem.
      Najbardziej lubię trudne tereny gdzieś w górach bo tam właśnie trzeba być kierowcą.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Nieźle :)Grunt,że to Wasza pasja i spelniacie swoje marzenia ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co kombinujemy jest rozciągnięte w czasie bo do planowanej wyprawy jeszcze dwa lata więc optymistycznie patrzę w przyszłość.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Latwo Wam przychodza takie zmiany przy powaznych zakupach jak ten, pamietam pisalas kiedys o samochodach jak czesto zmienialiscie, to dobrze jak sie tak potrafi, bo ja zupelnie przeciwnie zle sie czuje na sama mysl ze moge byc niezadowolona, wiec jak juz kupie to trzymam. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze względu na brak komunikacji miejskiej auta używamy codziennie i dlatego zmieniamy je dość często bo szybko się zużywają.
      Do innych przedmiotów bardziej się przyzwyczajamy i pozostają z nami dłużej.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. No dobra, no to czekam na cd... i już gryze paznokcie z zazdrości...wrrr....:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy co chcemy kupić ale musimy troszkę poczekać aby po sezonie wakacyjnym spadły ceny. Paznokcie zostaw kosmetyczce bo to urwanie głowy z takim sprzętem i zazdrościć naprawdę nie ma czego:)
      Pozdawiam:)

      Usuń
  10. Bardzo Ci , Wam, kibicuje w poszukiwaniu nieznanego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy w sobie coś takiego, że cały czas nas gdzieś niesie i ciągnie w nieznane miejsca. Swiat jest taki piękny i tyle do zobaczenia:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. No ja nie mogie, palomino fajny przecież! Jak dla mnie. Królestwo w porównaniu z namiotem, czego nienawidzę z całej duszy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Palomino jest super! Jednak po wielu za i przeciw doszliśmy do wniosku, że to nie jest to. Z namiotem przemierzyliśmy tysiące mil i przeżyliśmy niezapomniane przygody, teraz jednak planujemy coś zupełnie innego stąd nasze poszukiwania pojazdu idealnego dla nas.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Tylko pozazdrościć tak szybkiego spełnienia marzeń! Szerokiej drogi!
    Jak pozwolisz będę tu zaglądała. Kocham podróże i chętnie o nich poczytam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale to nie jest takie szybkie bo znalezienie pikapa który spełniałby nasze wymagania zajęło nam prawie rok czasu. Plany się zmieniają jak to w życiu bywa i zaczynamy poszukiwania od początku.
      Jeśli tylko podoba ci się mój blog to zapraszam serdecznie:)

      Usuń
  13. Nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam kolejne wpisy! I takim sposobem dowiedziałam się o kupnie i sprzedaży! Wspaniale, uważam, że właśnie tak należy postępować, jeśli jest się przekonanym do swojego planu. A swoją drogą szkoda, że nie mogę od Was odkupić auta ze skorupą, komplet marzenie! Duuuże buzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam również wydawało się, że to marzenie dopóki nie złożyliśmy tego w całość. Ilość przeróbek nas przeraziła i ich koszt przekroczył budżet przeznaczony na ten cel.
      Pozdrawiam:)

      Usuń